12/22/2022

Wesołych Świąt

 


12/18/2022

Książka Roku PS IBBY 2022

 

 


Nagrody literackie 

 

 za książkę dla dzieci:

  • Justyna Bednarek, Nasza niegrzeczna mama, il. Katarzyna Palus, Wydawnictwo Wytwórnia

 

za książkę dla młodzieży:

  • Marcin Szczygielski, Antosia w bezkresie, Instytut Wydawniczy Latarnik

 

Wyróżnienia literackie: 

  • Agnieszka Kochanowska, Jak się tu znaleźliśmy, Miejski Teatr Miniatura
  • Jarosław Mikołajewski, Drogocenny kamyczek, Wydawnictwo Słowne
  • Zofia Stanecka, Drań, czyli moje życie z jamnikiem, Wydawnictwo Kropka

 



 Nagrody graficzne

 

za książkę obrazkową:

  • Jacek Ambrożewski za autorską książkę obrazkową Ale odlot. Rysunkowa historia lotnictwa,Wydawnictwo Dwie Siostry

 

za ilustracje i koncepcję graficzną:

  • Katarzyna Walentynowicz za ilustracje, Marcin Markowski za koncepcję graficzną książki Poławiacz cieni, Wydawnictwo Wolno, Fundacja Galerii Foksal

 

Wyróżnienia graficzne:

    

  • Dominika Czerniak-Chojnacka, Dwa słowa, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Monika Hanulak i Grażka Lange, Książka dla psa, Książka dla kota, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Klaudia Kozińska, Dobra nasza! Polska. Przewodnik dla dzieci, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Iga Ścibek, Co to za kuleczka?, Wydawnictwo Dwie Siostry

 

Nagroda za upowszechnianie czytelnictwa:

 


 Małgorzata Swędrowska - – trenerka PSPiA KLANZA, wieloletnia nauczycielka i animatorka warsztatów literackich i spotkań z dziećmi w wieku wczesnoszkolnym i przedszkolnym, twórczyni koncepcji czytania wrażeniowego.

 

 


Nagrodę za upowszechnianie czytelnictwa otrzymuje za:

  •     wprowadzanie najmłodszych odbiorców poprzez literaturę w świat uniwersalnych wartości;
  •     dzielenie się z innymi sprawdzonymi przez siebie metodami pracy edukacyjnej i wychowawczej inspirowanej mądrym tekstem literackim;
  •     jej flagowy projekt: czytanie wrażeniowe, relacyjne, szczególnie ważne w edukacji literackiej dzieci młodszych;
  •     wieloletnią konsekwencję w działaniu na rzecz czytelnictwa najmłodszych;
  •     marketingową moc i uczynienie własnej marki z czytania włączającego uwagę i uczucia dzieci;
  •     niezwykłą umiejętność emocjonalnego angażowania małych i dużych uczestników spotkań z książką.

 

NAGRODA SPECJALNA „Dziecko jest najważniejsze”:


 Jarosław Mikołajewski  za tekst

oraz Joanna Rusinek za ilustracje

do książki Wędrówka Nabu, Wydawnictwo Austeria.

 

 

 

12/09/2022

Cudowne lekarstwo i inne bajki ludowe. Podkarpacie

 

Cudowne lekarstwo i inne bajki ludowe. Podkarpacie, Joanna Papuzińska, il. Jola Richter-Magnuszewska, NIKiDW 2022.

Ostatnimi czasy ukazuje się dużo książek z pogranicza kultury ludowej. A jedna lepsza od drugiej. "Cudowne lekarstwo" wybitnego duetu autorskiego zabiera nas na Podkarpacie. Jeśli kochacie gwarę i tradycyjne ludowe bajki, to książka dla Was.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przede mną książkowa perełka. Od pomysłu na spisanie opowieści lokalnych bajarek, poprzez staranną literacką adaptację, wysmakowany projekt graficzny, nawiązujące do lokalnej sztuki ludowej ilustracje, aż po perfekcyjną oprawę z kwiatową tasiemką. Książka powstała z inicjatywy Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi i być może to wolniejszy proces wydawniczy instytucji kultury miał znaczenie dla jej ostatecznego, dopracowanego kształtu. Wyobraźcie sobie tradycyjne opowieści ludowe, zebrane i nagrane, udostępnione za pomocą kodów QR – do słuchania, oraz przetłumaczone na ogólnopolską polszczyznę przez Joannę Papuzińską – do czytania. Nie sposób przecenić możliwości poznania tej treści w dwóch formach przekazu. Lokalne gwary Podkarpacia mogą okazać się trudne do zrozumienia, ale możliwość posłuchania ich oryginalnego brzmienia jest tak ożywcza i inspirująca.

Bajki zebrane w tym zbiorze pochodzą z różnych rejonów Podkarpacia i reprezentują różne bajkowe gatunki. Załączona mapka pozwala szybko zorientować się, gdzie pozyskiwali drewno Lasowiacy, gdzie uprawiali ziemię Pogórzanie i Dolinianie, a gdzie bydło i owce wypasali Łemkowie. O zróżnicowanej kulturze tego obszaru opowiada bogaty, ale nieprzegadany wstęp. Trudne słowa tłumaczy słowniczek na końcu każdej opowieści. 

Wśród zgromadzonych bajek znalazły się ogólnie znane, jak "O czym dudni woda w studni", szerzej znana pod tytułem "Dwie Dorotki", ale też typowo regionalne, jak ta o lasowiackim sercu. Co ciekawe, motyw serca jest też głównym elementem graficznym książki, pojawia się na okładce, ale też kilkakrotnie w środku wydania. Na ilustracjach Joli Rychter-Magnuszewskiej pojawiają się też typowe dla regionu stroje ludowe, architektura i wnętrza. Książkę zamykają łemkowskie przysłowia i tradycyjna pieśń w łemkowskim języku. Jedyne czego żal, to że nie można jej posłuchać.

Książka dostępna jest również online: tutaj!


 4


12/01/2022

Książka Roku 2022 PS IBBY - nominacje


 Polska Sekcja IBBY ogłosiła tegoroczne nominacje do nagrody Książka Roku 2022.

Jury literackie w składzie Ewa Gruda, Katarzyna Slany i Joanna Żygowska nominowało do nagrody literackiej Książka Roku 2022 PS IBBY następujących twórców i twórczynie (lista według nazwisk w porządku alfabetycznym).

 



  • Justyna Bednarek, Nasza niegrzeczna mama, Wydawnictwo Wytwórnia
  • Agnieszka Kochanowska, Jak się tu znaleźliśmy, Miejski Teatr Miniatura
  • Krzysztof Łapiński, Świnia Malwina, Wydawnictwo Agora dla dzieci
  • Jarosław Mikołajewski, Drogocenny kamyczek, Wydawnictwo Słowne
  • Anna Onichimowska, Listy od Jaśka, Wydawnictwo Tandem
  • Zofia Stanecka, Drań, czyli moje życie z jamnikiem, Wydawnictwo Kropka
  • Maria Strzelecka za ilustracje i opracowanie graficzne książki Beskid bez kitu. Zima, Wydawnictwo Libra PL
  • Marcin Szczygielski, Antosia w bezkresie, Instytut Wydawniczy Latarnik
  • Marcin Szczygielski, Jasny gwint, Wydawnictwo Bajka
  • Ilona Wiśniewska, Przyjaciel Północy, Wydawnictwo Agora dla dzieci
  • Rafał Witek, Zapiski szczęściarza, Wydawnictwo Harper Collins

 

Jury graficzne w składzie Joanna Olech, Małgorzata Gurowska i Anita Wincencjusz-Patyna nominowało do nagrody graficznej Książka Roku 2022 PS IBBY następujących twórców i twórczynie (lista według nazwisk w porządku alfabetycznym).


 

  • Jacek Ambrożewski za ilustracje i opracowanie graficzne książki Ale odlot. Rysunkowa historia lotnictwa, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Dominika Czerniak-Chojnacka za ilustracje i opracowanie graficzne książki Dwa słowa, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Monika Hanulak i Grażka Lange za ilustracje i opracowanie graficzne książek: Książka dla psa i Książka dla kota, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Magdalena Koziak-Podsiadło za ilustracje i opracowanie graficzne książki Foto przygoda z misiem, Oficyna Wydawnicza Oryginały
  • Klaudia Kozińska za ilustracje i opracowanie graficzne książki Dobra nasza! Polska. Przewodnik dla dzieci, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Katarzyna Minasowicz za ilustracje i opracowanie graficzne książki Na jagody, Wydawnictwo Kropka
  • Aleksandra Mizielińska i Daniel Mizieliński za ilustracje do książki Wilki. Historie prawdziwe, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Piotr Socha za ilustracje i opracowanie graficzne książki Brud. Cuchnąca historia higieny, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Maria Strzelecka za ilustracje i opracowanie graficzne książki Beskid bez kitu. Zima, Wydawnictwo Libra PL
  • Iga Ścibek za ilustracje i opracowanie graficzne książki Co to za kuleczka?, Wydawnictwo Dwie Siostry
  • Katarzyna Walentynowicz za ilustracje do książki Poławiacz cieni, Wydawnictwo Wolno, Fundacja Galerii Foksal

 

 Jury złożone z „upowszechniaczek” nagrodzonych w ubiegłych edycjach nagrody, w którego skład wchodzą Lucyna Brzezińska-Eluszkiewicz, Anna Sadowska, Grażyna Sobieska-Szostakiewicz i Danuta Świerczyńska-Jelonek nominowało następujące osoby i instytucje do nagrody za upowszechnianie czytelnictwa w konkursie Książka Roku 2022 (w porządku alfabetycznym):

  • Fundacja Powszechnego Czytania – organizacja non-profit działająca od 2018 r, która stawia sobie za cel podniesienie poziomu czytelnictwa w Polsce.
  • Justyna Sawicka – specjalistka ds. literackich w dziale literackim Miejskiego Teatru Miniatura w Gdańsku, pomysłodawczyni i organizatorka cyklu spotkań dla rodzin z dziećmi „Książka w roli głównej”. 
  • Małgorzata Swędrowska –  trenerka PSPiA KLANZA, wieloletnia nauczycielka i animatorka warsztatów literackich i spotkań z dziećmi w wieku wczesnoszkolnym i przedszkolnym, twórczyni koncepcji czytania wrażeniowego.

     

11/29/2022

Antosia w bezkresie


 Antosia w bezkresie, Marcin Szczygielski, Latarnik 2022.

Wraz z "Antosią w bezkresie" wraca Szczygielski, jakiego lubię najbardziej - zanurzony w historii wytrawny śledczy, szczery komentator, uważny obserwator dziecięcej wrażliwości. Wiele lat po premierze "Arki czasu" znowu dostajemy do rąk beletrystykę historyczną, która ma szansę trafić z ważnym przekazem do szerokiego grona młodych czytelników.

Najpierw jest tytuł. Zwiastuje przygodę: frapującą, tajemniczą. Potem okładka. Antosia zamknięta w ruskiej babuszce jak w kapsule czasu albo kosmicznej rakiecie. Być może właśnie zaczyna swoją podróż. Czy to będzie prawdziwa przygoda? Z pewnością. Czy przyjemna? Niekoniecznie.

10-latka Antosia to typowe dziecko wojny. Polska ziemianka, kresowianka, którą w wyniku agresji sowieckiej na Polskę zostaje brutalnie pozbawiona domu i zesłana na wschodnie rubieże Rosji. W tej podróży do "bezkresu" towarzyszymy dziewczynce od samego początku, jesteśmy obok w trudnych emocjach, bolesnych momentach, nieludzkich doświadczeniach. "Antosia w bezkresie" to na swój sposób książka drogi. Swoistej drogi, nieprzyjemnej, okrutnej, której cel jest niepewny, a przykre wspomnienia niechciane. Marcin Szczygielski zdaje się rozumieć, że tylko szczerością jest w stanie kupić czytelnika, który sam z siebie może nie chciałby być świadkiem tych wydarzeń. Tu nie dzieje się żadna magia, nie ma szczęśliwych zwrotów akcji, a bezkres oznacza NIC a nie WSZYSTKO.

Obserwacja świata z perspektywy dziecka, podobnie jak w "Arce czasu" pozwala ustrzec fabułę od niepotrzebnego epatowania okrucieństwem, ale jednocześnie to właśnie dziecięca spostrzegawczość zwraca uwagę na to, co inne, trudne, niecodzienne. Kilkutygodniowa podróż bydlęcym wagonem na wschód jest dla bohaterki jak szybka winda do dorosłości, ale przyspieszone dojrzewanie nie sprawia, że Antosia oddala się od czytelnika. Wręcz przeciwnie, wspólnota doświadczeń, które przeżywamy na kartach książki jest tak silna, że nie sposób odłożyć ją na bok i zostawić bohaterkę samą sobie.

Ktoś w recenzji napisał, że fabuła nie porywa, a mimo to od książki nie sposób się oderwać. Siła przekazu, wartkość narracji i niezwykle trudny temat sprawiają, że ta z pozoru monotonna historia wysforowała się na dobrą powieść z mocnym antywojennym przesłaniem. I tak jak w 2014 roku "Arka czasu", tak "Antosia" w 2022 r. jest głośnym wołaniem o pamięć historyczną. Także u najmłodszych pokoleń.


11/18/2022

Geo-grafiki

 

Geo-grafiki, Regina Giménez, tł. Karolina Jaszecka, Druganoga 2022.

Zaskakujący mariaż sztuki i geografii. Katalońska artystka, Regina Giménez, rozkłada geografię na czynniki pierwsze za pomocą graficznych kompozycji, kreślących łańcuch zależności między różnymi obiektami i zjawiskami na Ziemi. Wnikliwa analiza idzie w parze z artystyczną refleksją. Podwójnie wciągające.

Gęsta siatka informacji, ubrana w bardzo czytelne i przemawiające do wyobraźni schematy i diagramy, na drugim biegunie pokazuje swoje artystyczne oblicze. "Geo-grafiki" to pierwsza książka Reginy Giménez, uznanej hiszpańskiej artystki tworzącej obrazy przemawiające za pomocą geometrycznych kształtów i wyrazistych kolorów, inspirowanych architekturą i kosmologią. Charakterystyczny minimalizm szuka inspiracji w dwudziestowiecznym stylu Bauhaus i konstruktywizmie, ale w pewnym celowym niedopracowaniu jest jednocześnie bardzo ludzki i przyziemny. To sztuka przed duże SZ, która ma jednocześnie wysoki walor użytkowy i jest przyjazna w odbiorze.

Pomysł na picturebook, dzięki któremu dzieci będą mogły dowiedzieć się, obejrzeć, a na koniec porównać, to coś świeżego i nowego na rynku książek non-fiction. Mało tekstu, duży format i czytelne obrazy, a jednocześnie ogromna baza informacji, którą można z łatwością przyswoić stanowi duży atut. Biletem do tej podróży jest umiejętność przejścia od konkretu do abstraktu - umiejscowienia zróżnicowanej wielkości kształtów na skali, która pozwoli stworzyć wzajemne punkty odniesienia. Giménez jest w tym dokładna, uporządkowana i uczciwa.

Książka została podzielona na pięć działów (wszechświat, Ziemia, rzeźba powierzchni, woda i klimat). Na każdy z nich składają się rozdziały utrzymane w podobnej proporcji tekstu do obrazu. Czytelniczą gratyfikacją jest tu zaskoczenie, którego doświadczyć mogą wszyscy czytelnicy, nie tylko ci najmłodsi. Można pokochać statystykę, gdy razem z Reginą Giménez zerknie się pod podszewkę świata i namacalnie sprawdzi różnicę w wielkości oceanów, stosunku ich głębokości do wysokości najwyższych szczytów górskich, czy skalę zaludnienia kontynentów. Warto zanurzyć się w ten świat na dłużej.

 

 


 

11/09/2022

Iskry w mojej głowie

 

iskry w mojej głowie

Iskry w mojej głowie, Elle McNicoll, tł. Małgorzata Glasenapp, Dwie Siostry 2022.

Drugi tytuł dwusiostrzanej "Serii z Poczwarką" zabiera nas do świata autystycznej jedenastolatki Addie. Debiutancka powieść Elle McNicoll to świadectwo jej osobistej diagnozy i wielu lat życia poza schematem neurotypowości. Powieść uhonorowana licznymi nagrodami stanowi udany i rzadki głos osoby ze spektrum autyzmu skierowany do młodszych czytelników.

"Będę nadal pisała o osobach nieneurotypowych i nigdy się tym tematem nie zmęczę" - zapowiedziała Elle McNicoll w jednym z wywiadów dla brytyjskiego Narodowego Stowarzyszenia Autystycznego. Od czasu debiutu w 2020 roku, w Wielkiej Brytanii ukazały się dwie kolejne powieści autorki, które starają się przełamać utarte schematy myślenia. McNicoll wydobywa z cienia te dzieciaki, które ze względu na swoją inność nie zasługiwały na zauważenie i akceptację, o problemach, których literatura milczy od lat. 

Jedenastoletnia Addie jest wrażliwa, bystra i dociekliwa. Kocha czytać. Zwłaszcza o rekinach. Ma kochającą rodzinę i niezbyt udane relacje z rówieśnikami. Może byłoby inaczej, gdyby umiała dostrzegać aluzje, patrzeć ludziom w oczy i być mistrzem szybkich ripost. Ale tak nie jest. Jej głos nie wybrzmiewa  głośno na forum klasy, a gdy szczególnie się czymś rozemocjonuje, często przestaje panować nad swoimi reakcjami. Jest inna.

Niewielka miejscowość na przedmieściach Edynburga, w której mieszka skrywa tragiczne tajemnice, które dla Addie stają się punktem zapalnym do przejęcia społecznej inicjatywy. Gdy dowiaduje się o egzekucjach czarownic, zaczyna rozumieć, że inność zawsze była źle widziana.

Przejmująco, szczerze i wnikliwie pokazane emocje bohaterki pozwalają wejść w sytuacje i sposób myślenia autystycznej dziewczynki, poznać jej motywacje i trudności z jakimi się mierzy. Książka jest też ważnym głosem w sprawie mobbingu szkolnego ze strony nauczycieli, cichej przemocy, która odbywa się za zamkniętymi drzwiami szkolnych klas.

Książka oczekuje na swoją filmową adaptacją. Telewizja BBC zapowiada premierę na 2023 rok.

 

Seria z Poczwarką:


 

 

 

11/02/2022

11 palców. O tym jak zniknęłam w dżungli


 11 palców. O tym jak zniknęłam w dżungli, Simon van der Geest, il. Karst-Janneke Rogaar, tł. Marta Talacha, Format 2022.

Kilka lat po premierze "Pajątyla" wydawnictwo Fomat powraca do twórczości holenderskiego pisarza, Simona van der Geest.  Dostajemy do rąk przejmującą powieść o współczesnych mediach i dziecięcej determinacji, napisaną w sprawnej pierwszoosobowej narracji.

Gruby tom nieco mnie zaskoczył - niemal czterysta stron powieści, w założeniu dla młodszych nastolatków (10+), choć moja dzielnicowa biblioteka, pewnie ze względu na miejscami ostentacyjne traktowanie kwestii damsko-męskich (również na ilustracjach), wrzuciła ją do czwartego poziomu katalogu bibliotecznego. Długość to jeden poważny zarzut, bo książka miejscami się ślimaczy, drugi to słaba korekta. Widać, że zabrakło dodatkowej pary oczu. 

12-letnia Eva, samotnie wychowywana przez sławną piosenkarkę, postanawia odnaleźć swojego ojca. Motywacją do poszukiwań staje się szkolny projekt, który dziewczyna postanawia przeprowadzić, za temat wybierając sobie "biologicznych ojców". Jednak jak znaleźć tatę, o którym nic się nie wie? Odpowiedzią staje się reality show "Stracony czas", które pomaga w szukaniu zagubionych krewnych. Nieco abstrakcyjna historia jeszcze bardziej nabiera rumieńców, kiedy dziewczyna odkrywa, że jej ojciec najprawdopodobniej mieszka w Surinamie, byłej holenderskiej kolonii w Ameryce Południowej. Pod czujnym okiem kamer wyrusza w nieznane z nadzieją, że ta podróż odmieni jej życie.

Simon van der Geest podszedł do tematu z iście skandynawskim luzem i dystansem. Mimo poważnego problemu, skroił ciepłą, przygodową powieść, w której nie brak celowej refleksji, ale podanej tak, że nie przytłacza. Co się dzieje, gdy kamera wkracza w najbardziej intymne sfery życia i czy mamy zgodę na to, by media ingerowały w naszą prywatność? Autor jest uważnym obserwatorem dziecięcych emocji. W pierwszoosobowej narracji nie czuć dorosłego mentorstwa. Przekonały mnie dialogi i wiarygodne relacje między rówieśnikami.

Długi tekst powieści przełamują odręcznie zapisane strony projektu, korespondencja mailowa bohaterki i utrzymane w swobodnym stylu ilustracje. Dzięki tym urozmaiceniom, fabularne dłużyzny nie będą straszne nawet największym maruderom.

10/22/2022

Tam gdzie rosną dzikie kwiaty

 

Tam gdzie rosną dzikie kwiaty, Liniers, tł. Karolina Jaszecka, Debit 2022.

Kiedy w zeszłym roku po raz pierwszy natrafiłam w siecina ten komiks, zmyliła mnie botaniczna wyklejka. Spodziewałam się przygodówki o walorach nonfiction, tymczasem Liniers zaserwował swoim fanom fikcję w najczystszej postaci. 

Ricardo Siri, występujący pod pseudonimem Liniers, mieszka i tworzy w Argentynie. Jego charakterystyczna kreska kojarzona jest na świecie z komiksowymi paskami, które od ponad 20 lat publikuje na ostatniej stronie dziennika La Nación. Popularność komiksowych postaci sprawiła, że "Macanudo" zaczęło ukazywać się również w formie książkowej. W krajach hiszpańskojęzycznych popularne stały się przeróżne gadżety, sygnowane przez Autora, z charakterystyczną kartoflastonosą dziewczynką Henriettą i jej kotem Fellinim. W "Macanudo" Liniers uruchamia nieprzebrane pokłady abstrakcyjnego humoru. Bawi się konwencjami. Nawet sam wciela się w rolę królika. Jego wyobraźnia nie zna granic.

"Flores salvajes", czyli dzikie kwiaty - taki tytuł nosi komiks, który poza serią ukazał się w zeszłym roku nakładem argentyńskiego wydawnictwa Comun. Inspiracją do stworzenia książki było zdjęcie córek autora, zrobione w dżungli na półwyspie Jukatan. Polski wydawca zdecydował się na ciekawy zabieg i poprzez tytuł nawiązał do kultowego picturebooka Maurica Sendaka. "Tam gdzie rosną dzikie kwiaty" to trochę inna półka komiksowa, skierowana do młodszego czytelnika i wyraźnie odwołująca się przede wszystkim do świata dziecięcej wyobraźni. Jeśli "uroczy" to odpowiednie słowo na okresie komiksu, ten właśnie taki jest.

Samolot pasażerski rozbija się na bezludnej wyspie, a z katastrofy żywe wychodzą tylko trzy dziewczynki. Wyspa okazuje się szczególna - to wyspa dzikich kwiatów - a dziewczynki wyjątkowo zdeterminowane do poznania wszystkich jej tajemnic, bez względu na przeciwności. Jednak podobnie jak u Sendaka, gdzieś w tle jest troskliwa mama i wiara w to, że z każdej opresji można wyjść cało, jeśli tylko ma się obok kogoś bliskiego.

Aura tajemniczości budowana jest na zasadzie kontrastów. Liniers bawi się iluzją skali (maleńkie domki, ogromne kwiaty), miesza logikę z abstrakcją, eksperymentuje z linią czasu. "Tylko rzeczywistość jest w stanie zabić smoka" - informuje tablica umieszczona na wyspie. Dzika wyobraźnia nie zna granic. "Tam gdzie rosną dzikie kwiaty" to komiks dla początkujących czytelników. Duże kadry i wyraźny font pozwolą cieszyć się czytelniczą przygodą już 5-latkom. A zaskoczenie na koniec - bezcenne.

 


 


 


 

10/13/2022

Między światem a zaświatem

 

Między światem a zaświatem, Katarzyna Jackowska-Enemuo, il. Nika Jaworowska-Duchlińska, Albus 2022.

Jej "Tkaczka chmur" zrobiła zawrotną karierę. Od dnia premiery zdobywa najlepsze recenzje i najwyższe laury na kolejnych konkursach. Katarzyna Jackowska-Enemuo otworzyła nowy rozdział we współczesnej literaturze dla najmłodszych. Kultura ludowa zyskuje nowe życie.

Z "Między światem a zaświatem" było tak: zaczęło się od serii słuchowisk dla Polskiego Radia. Autorka podjęła się trudnej sztuki połączenia ludowych motywów dotyczących świata pozarzeczywistego i napisania pięknych, nastrojowych gawęd oraz wzbogacenia ich o równie urokliwe pieśni. Dopiero później audioopowiadania zyskały szansę obrócenia się w książkę. Nieco okrojone, muzycznie przetranskrybowane w zapis nutowy, ukazały się  nakładem wydawnictwa Albus, w pierwszorzędnej szacie graficznej Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej.

Czytam i nadal nie mogę uwierzyć, że to współczesne utwory. Napisane bogatą, staranną polszczyzną, jednocześnie proste i klarowne, jedynie nawiązują do tradycyjnych legend i wierzeń. Jest tu wędrowny dziad, Leszy strażnik puszczy, rusałka, która potrafi przewrócić w głowie, są zwierzęta o nadnaturalnych mocach, wreszcie odważne dzieci, dobry wąż i młodziutki Święty Mikołaj. Zaświaty spod pióra Jackowskiej-Enemuo nie należą do złych duchów, zjaw i demonów. Istnieją na pograniczu ludzkiego świata i dają się skutecznie oswoić. Są jego naturalnym przedłużeniem.

Kod QR na ostatniej stronie okładki łatwo przenosi nas do zapisu audio. Warto tam zajrzeć, bo każda opowieść ma swój muzyczny refren wyśpiewany przez autorkę. Zachwyca mnie, że Jackowska-Enemuo jest nie tylko utalentowaną bajarką, ale i poetką. Jej strofy są proste, lecz nie banalne, a muzyka niesie ciepło, ludową nutę i osobliwą rzewność akordeonu.

Nie jestem pewna, która forma "Światów i zaświatów" przemawia do mnie silniej. Z reguły jestem czytelnikiem-oglądaczem a nie słuchaczem. Kiedy mam pod ręką tekst, czuję się bezpieczniej, ale tym razem podcast kupił mnie absolutnie. Jednak kiedy przyjdzie jej czas, czyli gdzieś w okolicach Zaduszek, to głośne czytanie papierowej wersji zaczaruje nasz kuchenny stół.







10/07/2022

Kury z grubej rury

 

Kury z grubej rury, Justyna Bednarek, il. Nika Jaworowska-Duchlińska, Słowne Młode 2022.

Mam wrażenie, że moda na prosiaczki w literaturze dziecięcej odchodzi powoli w zapomnienie, nastaje za to panowanie kur. Nie powiem, koncept odczarowania kurzych móżdżków bardzo mi odpowiada, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z taką książką jak "Kury z grubej rury", czy wspominaną przeze mnie ostatnio na Instagramie genialną dylogią o Skunskie i Borsuku.

Z Justyną Bednarek mam tak, że albo trafi, albo nie. Tym razem książka podeszła mi znakomicie, do tego stopnia, że niektóre fragmenty czytałam domownikom na głos. Lekko, zabawnie i z fantazją to niezły przepis na udaną książkę familijną. Niby nic, prosta historia o rodzinie, która adoptuje cztery kury rasy brahma, nie spodziewając się jak bardzo ta decyzja zaważy na jej dotychczasowym spokojnym życiu. Kury faktycznie są z grubej rury i to pod wieloma względami. Pikanterii całej opowieści dodaje fakt, że kilkuletni Wojtek całkiem skutecznie potrafi się z kurami dogadać, co skutkuje obopólną korzyścią. Ostatecznie kury w domu państwa Ogórków zadomawiają się tak dobrze, że nie tylko zyskują miejsce na fotelu w salonie, ale również własnego koguta - Rysia, rasy feniks.

Krótkie rozdziały okraszone zabawnymi rysunkami Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej genialnie czyta się na głos, za co zawsze daję dodatkowy punkt. Również za nieprzegadanie, nieinfantylizowanie i nieowijanie w bawełnę, jak to z tymi kurzymi jajkami jest. A czy kogut Rysio zyska sympatię którejś z kur i będą z tego kurczaki dowiemy się mam nadzieję z drugiej części kurzej historii, "O kurza twarz!", która już w zapowiedziach. Swoją drogą ciekawa jestem, ile jeszcze kurzych frazeologizmów uda się autorce wygrzebać z polszczyzny i naturalnie wpleść w opowieść. No i co na to kogut.







 

 

inne kurze tytuły:

Kury, czyli krótka historia o wspólnocie

Teraz będziesz kurą 

 

9/29/2022

Kiedy tata zamienił się w krzak

 

kiedy tata zamienił się w krzak

Kiedy tata zamienił się w krzak, tekst i il. Joke van Leeuwen, tł. Jadwiga Jędryas, Dwie Siostry 2022.

Oto pierwszy tytuł z nowego dwusiostrzanego cyklu, opatrzonego wdzięcznym hasłem "seria z poczwarką". Podskórnie czuję, że wkraczamy w obszar trudnych tematów dla prenastolatków, choć trudno mi jeszcze wyczuć, wnioskując po jednej przeczytanej książce i drugiej zaledwie obejrzanej ("Iskry w mojej głowie"). Wielokrotnie nagradzane prestiżowymi odznaczeniami literackimi autorki zapowiadają serię mięsistą i zdecydowanie wartą uwagi.

Joke van Leeuwen od ponad czterdziestu lat publikuje książki dla dzieci i dorosłych. Jej tytuły znalazły się na Honorowej Liście IBBY i były nominowane do Nagrody Literackiej im. Astrid Lindgren. Dzięki wydanej kilka lat temu w Polsce powieści "Ćwir!",  Joke van Leeuwen dała się poznać jako autorka zdystansowana a jednocześnie poruszająca najgłębsze struny. Tym razem powraca z ponadczasową historią, również słodko-gorzką, gdzie specyficzne poczucie humoru miesza się ze smutną prawdą o kondycji człowieczeństwa.

"Kiedy tata zamienił się w krzak" swój poważny ton paradoksalnie zawdzięcza prostej, pierwszoosobowej narracji. Toda nie musi silić się na mądre, okrągłe zdania. Jest kilkuletnią dziewczynką, która zaskoczona nagłym rozpoczęciem wojny, ma sobie poradzić z perspektywą strachu, samotności, wyobcowania i nieznanej przyszłości. Przekraczając całkiem realną granicę, za którą zostawia tatę i babcię, przekracza też granicę swojej dziecięcej naiwności i ludzkiej nieprzewidywalności. Co ją tam czeka, widzimy oczami dziecka, bardzo wyraźnie i wyjątkowo szczerze. Toniemy w poczuciu bezradności.

Atmosfera książki wydaje się pozostawiać nas w swoistym bezczasie. Jesteśmy raczej wtedy niż teraz. Sporadycznie acz bardzo wyraźnie współczesność daje jednak o sobie znać. Pojawiają się takie detale jak: plastikowy kubek z pokrywką, komputer, jednorazowe torebki. Uderzają ze zdwojoną siłą - to się dzieje tu i teraz.

Van Leeuwen jest też autorką ilustracji. Mówi dwugłosem. Rysunki, nieco absurdalne, pogłębiają poczucie zagrożenia. A może tata wcale nie zamienił się w krzak. Może nie da się uciec przed tym, co nas czeka.

 

Seria z Poczwarką:

"Iskry w mojej głowie"

 

9/26/2022

Po co nam lasy? / Po co nam oceany?

,


 Po co nam lasy? Po co nam oceany?, Casanave, Reeves & Boutinot, Wydawnictwo Debit 2022.

Hubert Reeves to znany francuski badacz i popularyzator nauki. Wydawnictwo Debit opublikowało jakiś czas temu dwa współtworzone przez niego komiksy, a niedawno swoją premierę miał trzeci tom - o bioróżnorodności. Przeczytałam z przyjemnością i poczuciem, że młodsze szkolniaki powinny z łatwością w to wsiąknąć. Francuzi umieją w komiksy, a upowszechnianie wiedzy jest przecież ich konikiem już od czasów Larousse'a.

Brodaty facet na okładce to słynny Hubert. Jeśli pamiętacie Mistrza z "Było sobie życie", który swój punkt dowodzenia miał w jądrze komórkowym, rysunkowa wersja autora może wam się wydać znajoma. Nawiązanie prawdopodobnie nie jest celowe, ale dla  rodziców wychowanych w latach 80. to kwintesencja przygody i dobrze wykorzystanego czasu. Hubert wskakuje do książki, by stać się naszym przewodnikiem po świecie przyrody. Towarzyszy mu grupka odkrywców w różnym wieku, którzy na przykładzie lokalnego francuskiego ekosystemu uczą się o wpływie środowiska człowieka na przyrodę. Dobry balans pomiędzy przygodą a wiedzą sprawia, że komiks czyta się lekko. Teksty w dymkach nie są długie, a ilość informacji pozwala nie znudzić się i nie stracić koncentracji.

Utrzymany w zieleniach tom o lasach i niebieska część o oceanach to dla mnie swoiste guilty pleasure. Ręka do góry, kto tak jak ja potrafi czerpać estetyczną przyjemność z mechanicznego przekładania kartek książki. Komiksy Reevesa sprawiają mi wizualną przyjemność, a klasyczny komiksowe liternictwo jest swojskie i znajome. Okienka z treścią popularnonaukową, ilustrujące przekazywaną wiedzę, gładko przechodzą w fabularne kadry. Jestem pod wrażeniem, że twórcy oparli się pokusie zarzucenia nas całostronicowymi schematami i mapami. Kto szuka prawdziwego komiksu, nie poczuje się oszukany.

Na końcu tomu zamieszczony jest krótki słowniczek, a w nim takie hasła jak: grawitacja, ruchy tektoniczne, łańcuch pokarmowy czy symbioza. Prosta nomenklatura adresatów komiksu ewidentnie widzi w kilkuletnich czytelnikach, ale komiks może też dobrze uporządkować wiedzę tych nieco starszych. 





9/13/2022

Drań

 

Drań, Zofia Stanecka, il. Marianna Sztyma, Kropka 2022.

Po "Lotcie" przyszła kolej na "Drania". Stanecka znowu o psach, choć tym razem autobiograficznie. Odgrzewany kotlet? Niekoniecznie.

Drań, Draniuszek, Dranisław - pierwszy psi przyjaciel autorki bez problemu zajął swoją niewielką osobą niemal 160 stron książki. Książki bez wielkich przygód, ot zwyczajnej opowieści o przyjaźni między małą dziewczynką a jamnikiem. No i co poradzić, że Stanecka umie w takie historie. Pisze sprawnie, zajmująco, świetnie dialoguje, nie wstydzi się uczuć, a na koniec wzrusza do łez. Kto nie próbował uspokoić mojej rozszlochanej 10-latki, ten nie wie jak bardzo.

Historia przenosi czytelników w lata 80., ale autorka nie sili się na stylizację. Żadne tam duże fiaty, mydełka kajtuś czy telewizory rubin. Tu i ówdzie trafi się trzepak albo pisanie tęsknych listów z obozu harcerskiego, ale bardziej o czasie akcji świadczą realia polityczne, na kanwie których Stanecka opowiada o swoim ojcu opozycjoniście - szczerze, ale bez epatowania. Głównym bohaterem jest Drań i to on stoi w centrum wszystkich wydarzeń. 

Co ciekawe autorka nie trzyma się kurczowo realiów historycznych. Skąd w głębokim Peerelu wzięły się psie smaczki i sucha psia karma, pozostanie tajemnicą. To historia w pewien sposób uniwersalna. Z małą Zosią łatwo się utożsamić, Draniuszka łatwo pokochać. Korzystając z ciepłej, bliskiej zwierzo-ludzkiej relacji, która emanuje z kart książki, Stanecka, jak w "Lotcie", przemyca trochę praktycznych rad dotyczących właściwego dbania o psy, ze szczególnym uwzględnieniem jamników.

Za szatą graficzną książki znów stoi niezrównana Marianna Sztyma. Warto podarować sobie przyjemność przyjrzenia się dłużej tym ilustracjom. Narysowane cienkim ołówkiem i szaro-brązowymi kredkami, klimatem jak żywo przypominają broszurowe wydania, na niskiej jakości papierze, ze schyłkowej komuny. W roli głównej ufne oczy Draniuszka. Tego widoku nie da się zapomnieć.


 

8/28/2022

Skąd i dokąd

 

Skąd i dokąd, Romana Romanyszyn & Andrij Łesiw, tł. Michał Petryk, Wytwórnia 2022.

Ukraiński duet tworzący autorskie studio Agrafka nie jest jeszcze w Polsce szeroko znany. Tymczasem na świecie uchodzą za trendsetterów projektowania książkowego i zdobywają najbardziej prestiżowe nagrody. Ich trzeci tytuł wydany w języku polskim bierze na warsztat ruch
i wszelkie jego przejawy. Poznajcie "Skąd i dokąd".

Biorąc książkę do ręki, mam wrażenie, że jej temat to tylko pretekst. Misternie zaprojektowana opowieść o ruchu niesie nas niepostrzeżenie przez zakamarki historii, przyrody, astronomii i geografii. Dzieli się setkami informacji: pokazuje sylwetki podróżników, metody przemieszczania, techniki odnajdywania drogi, migrację zwierząt, sposoby transportu, cele podróży. To jednak sam sposób prezentacji sprawia, że od książki nie sposób oderwać oczu. 

Poziomy format od pierwszej strony okładki wprowadza nas w linearny sposób odczytywania treści. Co więcej, w środku napotykamy na wiele linii, które mają za zadanie prowadzić nas na tej drodze. Romanyszyn i Łesiw posługują się nimi, by w natłoku szczegółów nie stracić naszej uwagi. A może to drogowskazy dla głównych bohaterów (retro rowerzysty i współczesnego niby-Tintina) do odnalezienia swojej ścieżki w tej historii? W książce pojawiają się nawiązania do kartografii i szeroko rozumianej semiotyki przestrzeni, jak też ukryte w dynamice rysunków procesy zmian.

Tekst i obraz pozostają ze sobą w stałym dialogu, ale to obraz snuje historię. Nawiązujące do dwudziestowiecznej chronofotografii kadry pogłębiają wrażenie ruchu, jakie tworzą linie, strzałki i smugi. Nakładanie się plam kolorów tworzy zaś iluzję trójwymiaru. Uwagę przykuwa fluorescencyjny pomarańcz. Jednak w całym tym natłoku szczegółów czytelnik nie gubi się, nie traci koncentracji, nie ulega zmęczeniu.

"Skąd i dokąd" to książkowa perełka, dopracowana w szczegółach i dobitnie pokazująca, że ruch jest naturalnym i nieodłącznym przejawem życia na Ziemi. Idealne zespolenie książki artystycznej z profesjonalnym non-fiction.

 


 

 



 



8/11/2022

Przygoda Wielka

 

Przygoda Wielka, Katarzyna Kilczuk, il. Małgorzata Herrera, Dziwimisie 2022.

Piękna okładka o bullerbynowskiej atmosferze, kilkanaście sprawnie napisanych rozdziałów i grupka dziesięcioletnich bohaterów. "Przygoda Wielka" to krótka historia do samodzielnego czytania, ale też odważny głos na trudny temat.

Czas wakacji, wspólne zabawy, rywalizacja, pokonywanie własnych ograniczeń. Kiedy Michał trafia do Przygody Wielkiej na dwumiesięczny pobyt u ciotki, nie jest z tego powodu ani trochę zadowolony. Wyrwany z domu, w którym atmosfera niedopowiedzenia wieszczy poważny kryzys, nie ma ochoty na odkrywanie uroków prowincji. To Bullerbyn ma zdecydowanie gorzki smak i początkowo nic nie zapowiada zmiany na lepsze.

Przygoda Wielka to nieco idylliczna polska wieś, w której dzieci z powodzeniem i bez niczyjej zachęty obchodzą się bez elektroniki. Miejsce gdzie czas się zatrzymał, a poszukiwanie robaków i plucie pestkami ma nadal swój urok. To tu Michał przywozi swoje miejskie zmartwienia, które powoli rozwikłuje dzięki pomocy życzliwej ciotki. Jest tu trochę jak w bajce, i mimo że na życzliwość miejscowych Michał musi zapracować, można mieć pewność, że ostatecznie wszystko skończy się pomyślnie. 

Autorka tworzy świat przedstawiony, w który z powodzeniem może zaimplikować trudny temat, bez obaw o konsekwencje. I tak też robi. To chyba pierwszy raz, kiedy w literaturze dla młodszych czytelników spotykam się z problemem straty i jej trudnych rodzinnych konsekwencji. Pokazany z szacunkiem i delikatnością problem, koncentruje się na emocjach rodzeństwa i trochę daje prztyczka w nos rodzicom, którzy starają zamieść go pod dywan.

Katarzyna Kilczuk pisze o dziesięciolatkach dla dziesięciolatków, tak jak one same chciałyby siebie widzieć. Poza szczerymi, otwartymi relacjami typowymi dla wczesnodziecięcych znajomości, Michała i jego nowo poznanych przyjaciół łączy typowo nastoletnia nić porozumienia, która wymaga większej samorefleksji, ale jest też bardziej misterna, ulotna i zdradliwa.

Okazuje się, że przygoda nie musi być wielka przez duże W, żeby była ekscytująca, pouczająca i niezapomniana.



7/23/2022

Na jagody

 

Na jagody, Maria Konopnicka, il. Katarzyna Minasowicz, Kropka 2022.

Hasztag na ostatniej stronie okładki nowego wydania "Na jagody" zachęca: odkurzmy Konopnicką. Kropka znana jest z tego, że bywa wydawniczym ryzykantem. Tekst sprzed ponad wieku i artystyczna, odświeżona szata graficzna. "Na jagody" jako coffee table book czy książka dla dzieci?

Czerwiec. Rok Marii Konopnickiej w pełni. W Marginesach ukazuje się "Samotnica" Karoliny Dzimiry-Zarzyckiej, opowieść o długoletniej towarzyszce życia pisarki, w Kropce zaś "Na jagody". Bookstagram przyjmuje wiadomość o reedycji bardzo ciepło. Pojawiają się pełne emocji wspomnienia ikonicznych wydań poematu z ilustracjami Fijałkowskiej i Stylo-Ginter. Nowa edycja wzbudza zaciekawienie. Chcemy wrócić do czasów dzieciństwa. Po nowemu? Czemu nie. 

Wygodny pionowy format, szlachetny, kremowy papier, wyklejka w kolorze grzbietu i oszczędne, eleganckie, nastrojowe ilustracje. Odpowiednia ilość tekstu na stronie - kartki przekładamy na tyle często, że rysunki dają radę snuć własną opowieść. Sam wiersz nie przeszedł jednak edytorskiego liftingu. Pamięta jeszcze stare normy ortograficzne i gramatyczne. Konopnicka pisze poetycko, kunsztownie, z ogromną swobodą. Dobrze się ją czyta na głos, ale czy z dziećmi?

"Na jagody", z braku młodszego audytorium, wzięłam na warsztat z moją 10-letnią córką. Wygląda jednak na to, że wstrzeliłam się idealnie, bo podczas głośnego czytania, nie zabrakło jej koncentracji, a wplatane co jakiś czas lakoniczne komentarze wystarczyły, żeby zrozumiała historię i zachwyciła się nieznaną dotąd opowieścią. To jednak jednostka raczej nietypowa, która z przyjemnością słucha Nesbit, Travers i Makuszyńskiego. Czy młodsi dadzą radę? Może być trudno.

Katarzyna Minasowicz dała książce nowe życie i nawet jeżeli nie zakróluje ona z powrotem na dziecięcych półkach, uwspółcześniona szata graficzna pozwoli odczytać ją na nowo, może nieco mniej infantylnie niż dotychczas. Zwłaszcza że "Na jagody" niesie za sobą ciekawą historię ze skandynawską genealogią w tle. Kto pamięta, że pierwsze wydania przez kilkadziesiąt lat ukazywały się z rysunkami ikony szwedzkiej literatury Elsy Beskow, a Maria Konopnicka jest autorką genialnej adaptacji napisanej przez Beskow historii? 

Jeśli kochacie piękne książki, sięgnijcie po "leśną książeczkę" Konopnickiej choćby we fragmentach. Jakkolwiek idylliczna i niedzisiejsza to historia, poezja ma powiew artyzmu, którego próżno szukać gdzie indziej.

7/10/2022

Uczeń sztukmistrza


Uczeń sztukmistrza tom I-III: "Król myszy", "Powietrzny żeglarz", "Sobowtór", Zuzanna Orlińska, Literatura 2021/2022.

Trzy grubaśne tomy Orlińskiej trochę onieśmielają. Pobieżne przekartkowanie szybko uświadamia, że to wprawdzie przygodówka, ale nie taka do poczytania w autobusie. Trzeba usiąść, złapać nastrój, ogarnąć kontekst historyczny. Jednak po pierwszym tomie jesteśmy w tym po uszy. Kolejne to już tylko kwestia czasu.

Zuzanna Orlińska zakłada, że czytelnik ma w sobie żyłkę odkrywcy. Ona sama ma dar pisania jak Antonina Domańska albo Marian Brandys. Dobrze nakreślone realia historyczne, wciągająca akcja, wyraziści bohaterowie, a nawet wątki miłosne. Takich książek już się dzisiaj nie pisze, co nie znaczy, że się ich nie czyta. Chyba nie znajdziemy na współczesnej półce młodzieżówek powieści takiego kalibru, ale nie panikujmy. Nawet nienawykłe nastolatki dadzą się wciągnąć i będą zadowolone, mimo że autorka nie idzie na skróty i brnie w zawiłości intryg francuskiego dworu i warszawskiej śmietanki towarzyskiej jak dociekliwy kronikarz, a wachlarz prawdziwych postaci historycznych, które angażuje do swojej fabuły jest tak bogaty, że w pewnym momencie tracimy orientację, którzy w istocie są fikcyjni. Akcja powieści obraca się wokół dwóch wydarzeń: kampanii Napoleońskiej i zaginięcia pieczęci Ludwika XVIII, brata ostatniego króla Francji. 

Brawurowo napisana historia, świetne dialogi, a przy tym gąszcz starannie wyszukanych informacji, zarówno dotyczących Warszawy przełomu XVIII i XIX wieku, jak i znanych postaci na czele z pisarzem i kompozytorem Ernestem Teodorem Hoffmannem i fizykiem Antonim Szeligą Magierem, tworzą misternie utkaną, niezwykle spójną kompozycję, w której nie ma miejsca na zaledwie przemycony dydaktyzm. W tle przemykają takie osobistości jak szewc Kiliński, książę Józef Poniatowski czy Stanisław Staszic, a nawet kilkuletni (sic!) Adam Mickiewicz. Wśród nich wykreowane postacie dziecięce budują nastrój przygody i tajemnicy. 

Orlińska pisze bogato, piękną polszczyzną i wiarygodnie stylizuje dialogi. Ulegamy złudzeniu cofnięcia się w czasie, choć język jest w całości zrozumiały i z pewnością daleki od autentycznej polszczyzny tamtych czasów. Podobnie wędrowanie z bohaterami po ulicach starej Warszawie, jeśli zna się współczesną topografię miasta, ma w sobie wymiar krajoznawczej wyprawy wstecz. To przyjemność nie do przeceniania.

Trzy tomy powieści kontynuują tę samą zagadkę i zachowują ciągłość historyczną, jedynie w ostatniej części autorka pokusiła się o równoległe poprowadzenie dwóch narracji (o zmianie czasu akcji świadczą tytuły rozdziałów), które dzieli 5 lat różnicy. Zabieg miał prawdopodobnie na celu wygodne zamknięcie wątku wojennego i przygodowego, ale wprowadził nieco chaosu, który siłą rzeczy nie działa na korzyść książki. Niestety w wielu miejscach nie zagrała też strona edytorska. Nagminne było rozpoczynanie nowych podrozdziałów u góry strony bez jakiegokolwiek światła, które zaznaczyłoby, że przechodzimy do nowego wątku. Jednak mimo tych wpadek seria zdecydowanie zasłużyła na najwyższe laury. Dostrzegły i doceniły ją zeszłoroczne gremia jurorskie. "Uczeń sztukmistrza" otrzymał wyróżnienie literackie Polskiej Sekcji IBBY oraz nominację w kategorii TEKST w Plebiscycie Blogerów Lokomotywa.

 

6/30/2022

Tato...

 

Tato, zbudujmy domek! / Tato, popłyńmy na wyspę! / Tato, pojedźmy na grzyby! / Tato, w studni nie ma wody! / Tato, kiedy przyjdzie święty Mikołaj?, Markus Majaluoma, Wydawnictwo Bona.

Po ponad 10 latach od premiery pierwszego wydania na księgarskie półki wjechała jedna z naszych ulubionych serii dla przedszkolaków. Aż dziw, że nigdy nie zagościła na Małej Czcionce. Nadrabiamy. 

Markus Majaluoma to jeden z niewielu fińskich pisarzy dla dzieci, których książki mamy okazję czytać w polskim przekładzie. Drugim szerzej rozpoznawalnym nazwiskiem pozostaje Timo Parvela, którego dwa książkowe cykle ukazały się nakładem Widnokręgu (Kepler62 i Pate), jeden za przyczyną Naszej Księgarni (Ella), a pojedyncze tytuły w Tataraku i Eneduerabe. Także jeśli antypedagogiczna ekwilibrystyka skandynawskich autorów dla dzieci nadal nas bawi i nie mamy dosyć serwowania dzieciom książek o nieporadnych dorosłych, warto sięgnąć po Majaluomę. 

Najpierw tłumaczka. W sukcesie serii maczała palce Iwona Kiuru i jej wkład w tenże nie sposób przecenić. Faktem jest, że humor słowny, który skrzy się w dialogach serii o Tacie, to jej niezaprzeczalny sukces. Czteroosobowa rodzina Różyczków (nie licząc wiecznie nieobecnej mamy) ma swój wewnętrzny, charakterystyczny styl wypowiedzi, w którym prym wiedzie najmłodsza z rodzeństwa, Anna Maria. "Zasusone palówki z wysypiska Bździąg", "Chce mi się kupę. Tato, chodź, wytses mi pupę!" i różne przyśpiewki niespecjalnie trzymające rym i rytm to jej wizytówka. Dziecięcy język wpisany w kontekst zabawnych przygód bohaterów ani trochę nie trąca infantylizmem, nie jest nachalny ani męczący. Tłumaczka poprzez język tworzy postacie żywe i autentyczne, kwestie, które aż proszą się o zapamiętanie i pozostają z czytelnikiem na dłużej, a nawet na bardzo długo.

Wszyscy Różyczkowie mają zamiłowanie do rozmów, w których racjonalność plasuje się w ostatnim szeregu dóbr. Tata, Paweł Różyczko, łatwo daje się wkręcić w dziecięcą logikę myślenia, a czytelnicy z przyjemnością mogą obserwować jak brak konsekwencji i i niemal bezkrytyczna miłość do potomstwa skłania go do budowy domku na drzewie, który okazuje się katastrofą budowlaną, zakupu felernej łodzi czy podmokłej działki. Ostatecznie rechoczemy pod nosem, bawiąc się kosztem karykaturalnie nieporadnego faceta w garniturze i pod krawatem, który zdaje się zupełnie nie rozumieć, że kolejny raz staje się ofiarą swoich kochanych, ale nieco zbyt pomysłowych dzieci.

Nie byłoby też całego efektu bez autorskich ilustracji Markusa Majaluomy, bezpiecznie dryfujących między parodią, żartem i rysunkową prowokacją. Nie sposób uwierzyć w wannę na drzewie, zjeżdżającego na dno studni sąsiada, czy krowę podróżującą pikapem, a jednak robimy to z przyjemnością i przekonujemy samych siebie, że to nie dziecięca igraszka, tylko prawdziwa przygoda, której każdy rodzic w duchu choć raz chciałby doświadczyć.

6/23/2022

Mocne słowa


 Mocne słowa, Kimberly Brubaker Bradley, tł. Marta Bręgiel-Pant, Entliczek 2022.

"Mocne słowa" to trzeci tytuł K.B. Bradley, który trafia w ręce polskich czytelników. Okołowojenna dylogia ("Wojna, która ocaliła mi życie") o Adzie i Jamiem, rodzeństwie uciekającym z bombardowanego Londynu, nie skradła mojego serca i pozostawiła wątpliwości, czy autorka umie pisać z rozwagą, bez zbędnego epatowania emocjami. Okazało się, że tak.

Napisać powieść dla młodszych nastolatków o przemocy seksualnej to nie lada wyzwanie. Wiele osób przyznaje, że sięgnięcie po tę pozycję wiązało się z pewnym niepokojem. W swojej autorskiej zakładce w serwisie Goodreads autorka napisała, że "Mocne słowa" to jej najlepsza z dziewiętnastu dotychczas wydanych książek. W posłowiu zwierzyła się zaś, że sama była kiedyś ofiarą przemocy. Zastanawiam się na ile ten osobisty wątek pomógł Bradley w przepracowaniu tematu i podaniu go w taki sposób, że czytając mimo wszystko czujemy się komfortowo. Autorka operuje aluzją i niedopowiedzeniem, dzięki czemu nawet czytelnik wrażliwy i nieprzygotowany może "Mocne słowa" przeczytać na własnych zasadach.

Losy dwóch sióstr połączonych traumą wykorzystywania seksualnego poznajemy już z perspektywy czasu i bezpiecznego domu zastępczego, który stwarza przestrzeń do przepracowania problemów. Jedenastoletnia Della  jest jak skrzywdzony psiak, który na zaczepkę reaguje wzmożoną agresją, jej starsza siostra Yuki to niezmordowana obrończyni, ale i jej powoli rozładowują się baterie. Narracja z perspektywy młodszej bohaterki, gdzie mnóstwo wspomnień ginie w wyrwach dziecięcej niepamięci, pozwala skupić się na tu i teraz. Jak Della buduje relacje, czego się boi, gdzie sobie nie radzi? Między wierszami dowiadujemy się o matce uzależnionej od metaamfetaminy, jej partnerze, który mieszkał z dziewczynkami, gdy trafiła za kratki, o bezradności, strachu i nieumiejętności szukania pomocy.

Bradley pisze ciepło, z dystansem, z wyrozumiałością. Stara się pokazać, że to nigdy nie jest wina dziecka i że życzliwi dorośli potrafią pomóc. Della nie jest dzieckiem idealnym. Syndrom ofiary wlecze się za nią i przy byle okazji daje znać o sobie. Mimo to Bradley udaje się znaleźć w niej tyle dobrych cech, że jako czytelnicy dajemy radę ją polubić i kibicować jej przemianie.

  👉   Wojna, która ocaliła mi życie

 

6/12/2022

Bazyl i Licho


 Bazyl i Licho, Marta Kisiel, il. Marcin Minor, Wydawnictwo Mięta 2022.

Transfer Marty Kisiel do nowo powstałego wydawnictwa Mięta zaowocował dwoma majowymi premierami. Na dorosłą półkę wjechała komedia kryminalna, a w segmencie dziecięcym pojawiły się opowiadania z bestsellerowej serii o Małym Lichu, zilustrowane przez Marcina Minora.

Cztery lata po premierze pierwszego tomu "młodszej" serii "Dożywocie"*, w ręce czytelników trafił zbiorek niezbyt pokaźnych rozmiarów, a dla fanów uniwersum zdecydowanie zbyt powierzchowny. Osiem opowiadań oraz przewodnik po niesamowitych stworzeniach to w istocie forma wprowadzenia w świat przedstawiony, słowiańskie wierzenia, oryginalne poczucie humoru i  swoisty czartowsko-anielski język, który jest znakiem rozpoznawczym serii. Właściwie nie dziwi, że taka pozycja powstała. Zaskakuje raczej, że dopiero teraz.

Dla rodziców zaznajomionych z dorosłą serią "Dożywocie", pojawienie się dziecięcego odpowiednika było miłą niespodzianką i naturalnym uzupełnieniem. "Małe Licho" otworzyło drzwi do dziecięcego świata, pozostając wśród znanych i lubianych bohaterów, których historie znaliśmy dobrze i rozumieliśmy ich specyfikę. Nie zawsze wszystkie konteksty pozostawały jasne, niektóre szczegóły trzeba było dopowiedzieć i wyjaśnić. Na przykład kwestia pochodzenia głównego bohatera, Bożydara Antoniego Jekkiełka i jego ojca, ducha panicza Szczęsnego, który popełnił samobójstwo w wyniku nieszczęśliwej miłości, nigdy w dziecięcej serii nie została poruszona. Często spotykałam się z zarzutami o pewną drogę na skróty i nieczytelność "Małego Licha". Być może dlatego autorka po latach zareagowała i korzystając z okazji nowego początku postanowiła przedstawić się nowym czytelnikom właśnie w taki sposób.

O ile seria o Małym Lichu adresowana jest do czytelników w wieku szkolnym, opowiadania mogą być świetną zachętą dla młodszych dzieci. Są nieco mroczne, ale jednoczenie ciepłe, urocze i nastrojowe. Marta Kisiel nie nadrabia, nie stara się opowiedzieć historii tajemniczego domu pełnego niesamowitych lokatorów. Pokrótce przedstawia tylko głównych bohaterów, wprowadza w świat słowiańskich wierzeń, nęci, czaruje, kusi. Gdyby powstał drugi zbiór opowiadań, tym razem przybliżający historię wujka Konrada i jego niecodziennego spadku, byłabym zachwycona.

 

poprzednie części serii:

Małe Licho i tajemnica Niebożątka & Małe Licho i anioł z kamienia

Małe Licho i babskie sprawki 


 

* seria powieści i opowiadań dla dorosłych czytelników, w której świat istot nadprzyrodzonych koegzystuje ze światem zwykłej polskiej prowincji. Za opowiadanie pt. "Szaławiła" autorka otrzymała prestiżową nagrodę Zajdla.

5/26/2022

Jadą Haliki przez Ameryki


 Jadą Haliki przez Ameryki, Mirosław Wlekły, il. Magdalena Kozieł-Nowak, Agora dla dzieci 2022.

"Jadą Haliki przez Ameryki" to trzecia odsłona agorowej serii Mirosława Wlekłego poświęconej Tonemu Halikowi, druga adresowana do dzieci. Tym razem autor proponuje czytelnikom podróż przez obie Ameryki: z Ziemi Ognistej na Alaskę.

Tonego Halika większość z nas zna z emitowanej przez ponad dwadzieścia lat telewizyjnej serii programów spod znaku pieprzu i wanilii (tytuły się zmieniały, ale te dwa symbole pojawiały się jako stały i rozpoznawalny element). Gawędziarz i obieżyświat, Polakom pozbawionym paszportów otwierał drzwi do wielkiego świata, dzikiej przyrody i niesamowitych przygód. Wlekły najpierw pokusił się o napisanie "dorosłej" biografii podróżnika, następnie za namową własnych dzieci, stworzył dwie podróżnicze książki dla najmłodszych. Lekko podkoloryzowane (do czego sam autor przyznaje się w posłowiu) przygody Tonego i jego żony Pierret z kilkuletniej podróży samochodowej przez najdziksze rejony obu Ameryk to świadectwo wielu spotkań i doświadczeń. Świat sprzed niemal 70 lat prawdopodobnie już nie istnieje, podobnie jak świadomość dzieci, że kiedyś daleka podróż była zarezerwowana tylko dla wybranych. Mimo to autorowi udało się stworzyć książkę atrakcyjną, trzymającą w napięciu i nie pozbawioną krytycznego dystansu do głównego bohatera.

Ilustracje do obu części stworzyła Magdalena Kozieł-Nowak. Podeszła do tematu z dużą odwagą i reporterskim zacięciem. Rysunki, pełne dynamizmu, z jednej strony rezonują z wybujałym charakterem Tonego Halika, z drugiej zestawiają indiańskie motywy ludowe z realiami europejskich, dwudziestowiecznych podróżników. Książkę uzupełnia mapka wyprawy, którą znalazłam dopiero po czasie i chętnie widziałabym, lepiej dostępną, na wyklejkach.

Zgrabna przygodówka, bez brnięcia w niepotrzebne szczegóły, uchwyciła temperament i charakter Halika: determinację, inteligencję, ale też egocentryzm i pewną dozę życiowej arogancji. To z pewnością duża zaleta książki. Kontrowersje dotyczące stosunku autora do głównego bohatera pojawiły się wśród czytelników po premierze "Tu byłem. Tony Halik". Zarzucono Wlekłemu zbyt pobłażliwe traktowanie wad Halika i unikanie komentowania ciemnych kart jego przeszłości. W przypadku "dziecięcych" pozycji, które koncentrują się jednak głównie na wątkach przyrodniczo-podróżniczych, problem wierności prawdzie zszedł na dalszy plan. Pozostała wciągająca fabuła z dobrze nakreślonym bohaterem i zew przygody, którym nie sposób się nie zarazić.


 


5/18/2022

Czas po Iris

 

Czas po Iris. Pamiętnik Bluebell Gadsby, Natasha Farrant, tł. Monika Wiśniewska, Dwukropek 2022.

Żeby sięgnąć po pierwszy tom powieściowego kwartetu brytyjskiej pisarki, Natashy Farrant, wystarczyła okładka. Bohaterowie o kwiatowych imionach okazali się trafioną inspiracją do stworzenia przez Karolinę Liczman pięknej, naturalnej graficznej kompozycji. Kolejne okładki podpatrzone na instagramowym profilu artystki tworzą razem udany komplet. Wystarczający powód, żeby czekać na kolejne części powieści. Ale czy jedyny?

Trzynastolatkę Bluebell Gadsby, poznajemy w momencie silnie pogłębiającego się kryzysu związanego z żałobą po śmierci siostry bliźniaczki - Iris. Właściwie od początku możemy przypuszczać, że problem dotyczy nie tylko jej, ale również zbuntowanej siostry Flory, młodszego brata z fiołem na punkcie szczurów, nadwrażliwej siostrzyczki Jas, a wreszcie stale nieobecnych rodziców. Jesteśmy w samym tyglu emocji, które autorka podsyca za pomocą sprawnej, pierwszoosobowej narracji oraz załączonego scenariusza filmu, który Bluebell kręci na bieżąco amatorską kamerą.

Farrant ma trudne zadanie wyprowadzenia rodziny z emocjonalnego dołka, w taki sposób, by nie stracić zaufania i zainteresowania czytelników. W tym celu sięga po dwie, niekoniecznie kryształowe, postacie, które sporo namieszają, ale rzucą nowe światło na delikatną tkankę domowych relacji. Pierwsza z nich to bośniacki au pair, Zoran, druga - chłopak z sąsiedztwa, Joss.

Jak na główną bohaterkę powieści, Blue nie jest postacią specjalnie charyzmatyczną, ale już jako narrator pierwszoosobowy sprawdza się znakomicie. Spostrzegawczość, poczucie humoru, dociekliwość, to cechy, które sprawiają, że książka ma walor pogłębionej refleksji nad relacjami bohaterów, ale jednocześnie pozostaje bliska optyce młodszej nastolatki. Farrant pisze lekko, przywiązuje czytelnika do fabuły, doskonale żongluje emocjami. Wprawdzie już z pierwszego tomu można wywnioskować, że ma skłonność do lukrowanych zakończeń, jednak łatwo jej to wybaczyć, mając w perspektywie kolejne części powieści.

Atutem polskiego wydania jest staranny przekład, który sprawia, że książkę czyta się gładko, mimo że tekst jest soczysty i dynamiczny. Dodatkowy punkt za autentycznie młodzieżowe dialogi.