11/18/2022
Geo-grafiki
Geo-grafiki, Regina Giménez, tł. Karolina Jaszecka, Druganoga 2022.
Zaskakujący mariaż sztuki i geografii. Katalońska artystka, Regina Giménez, rozkłada geografię na czynniki pierwsze za pomocą graficznych kompozycji, kreślących łańcuch zależności między różnymi obiektami i zjawiskami na Ziemi. Wnikliwa analiza idzie w parze z artystyczną refleksją. Podwójnie wciągające.
Gęsta siatka informacji, ubrana w bardzo czytelne i przemawiające do wyobraźni schematy i diagramy, na drugim biegunie pokazuje swoje artystyczne oblicze. "Geo-grafiki" to pierwsza książka Reginy Giménez,
uznanej hiszpańskiej artystki tworzącej obrazy przemawiające za pomocą
geometrycznych kształtów i wyrazistych kolorów, inspirowanych
architekturą i kosmologią. Charakterystyczny minimalizm szuka inspiracji
w dwudziestowiecznym stylu Bauhaus i konstruktywizmie, ale w pewnym
celowym niedopracowaniu jest jednocześnie bardzo ludzki i przyziemny. To
sztuka przed duże SZ, która ma jednocześnie wysoki walor użytkowy i
jest przyjazna w odbiorze.
Pomysł na picturebook, dzięki któremu dzieci będą mogły dowiedzieć się, obejrzeć, a na koniec porównać, to coś
świeżego i nowego na rynku książek non-fiction. Mało tekstu, duży format
i czytelne obrazy, a jednocześnie ogromna baza informacji, którą można z
łatwością przyswoić stanowi duży atut. Biletem do tej podróży jest umiejętność
przejścia od konkretu do abstraktu - umiejscowienia zróżnicowanej
wielkości kształtów na skali, która pozwoli stworzyć wzajemne punkty
odniesienia. Giménez jest w tym dokładna, uporządkowana i uczciwa.
Książka została podzielona na pięć działów (wszechświat, Ziemia, rzeźba powierzchni, woda i klimat). Na każdy z nich składają się rozdziały utrzymane w podobnej proporcji tekstu do obrazu. Czytelniczą gratyfikacją jest tu zaskoczenie, którego doświadczyć mogą wszyscy czytelnicy, nie tylko ci najmłodsi. Można pokochać statystykę, gdy razem z Reginą Giménez zerknie się pod podszewkę świata i namacalnie sprawdzi różnicę w wielkości oceanów, stosunku ich głębokości do wysokości najwyższych szczytów górskich, czy skalę zaludnienia kontynentów. Warto zanurzyć się w ten świat na dłużej.

9/26/2022
Po co nam lasy? / Po co nam oceany?
,
Po co nam lasy? Po co nam oceany?, Casanave, Reeves & Boutinot, Wydawnictwo Debit 2022.
Hubert Reeves to znany francuski badacz i popularyzator nauki. Wydawnictwo Debit opublikowało jakiś czas temu dwa współtworzone przez niego komiksy, a niedawno swoją premierę miał trzeci tom - o bioróżnorodności. Przeczytałam z przyjemnością i poczuciem, że młodsze szkolniaki powinny z łatwością w to wsiąknąć. Francuzi umieją w komiksy, a upowszechnianie wiedzy jest przecież ich konikiem już od czasów Larousse'a.
Brodaty facet na okładce to słynny Hubert. Jeśli pamiętacie Mistrza z "Było sobie życie", który swój punkt dowodzenia miał w jądrze komórkowym, rysunkowa wersja autora może wam się wydać znajoma. Nawiązanie prawdopodobnie nie jest celowe, ale dla rodziców wychowanych w latach 80. to kwintesencja przygody i dobrze wykorzystanego czasu. Hubert wskakuje do książki, by stać się naszym przewodnikiem po świecie przyrody. Towarzyszy mu grupka odkrywców w różnym wieku, którzy na przykładzie lokalnego francuskiego ekosystemu uczą się o wpływie środowiska człowieka na przyrodę. Dobry balans pomiędzy przygodą a wiedzą sprawia, że komiks czyta się lekko. Teksty w dymkach nie są długie, a ilość informacji pozwala nie znudzić się i nie stracić koncentracji.
Utrzymany w zieleniach tom o lasach i niebieska część o oceanach to dla mnie swoiste guilty pleasure. Ręka do góry, kto tak jak ja potrafi czerpać estetyczną przyjemność z mechanicznego przekładania kartek książki. Komiksy Reevesa sprawiają mi wizualną przyjemność, a klasyczny komiksowe liternictwo jest swojskie i znajome. Okienka z treścią popularnonaukową, ilustrujące przekazywaną wiedzę, gładko przechodzą w fabularne kadry. Jestem pod wrażeniem, że twórcy oparli się pokusie zarzucenia nas całostronicowymi schematami i mapami. Kto szuka prawdziwego komiksu, nie poczuje się oszukany.
Na końcu tomu zamieszczony jest krótki słowniczek, a w nim takie hasła jak: grawitacja, ruchy tektoniczne, łańcuch pokarmowy czy symbioza. Prosta nomenklatura adresatów komiksu ewidentnie widzi w kilkuletnich czytelnikach, ale komiks może też dobrze uporządkować wiedzę tych nieco starszych.
8/28/2022
Skąd i dokąd
Skąd i dokąd, Romana Romanyszyn & Andrij Łesiw, tł. Michał Petryk, Wytwórnia 2022.
Ukraiński duet tworzący autorskie studio Agrafka nie jest jeszcze w Polsce szeroko znany. Tymczasem na świecie uchodzą za trendsetterów projektowania książkowego i zdobywają najbardziej prestiżowe nagrody. Ich trzeci tytuł wydany w języku polskim bierze na warsztat ruch
i wszelkie jego przejawy. Poznajcie "Skąd i dokąd".
Biorąc książkę do ręki, mam wrażenie, że jej temat to tylko pretekst. Misternie zaprojektowana opowieść o ruchu niesie nas niepostrzeżenie przez zakamarki historii, przyrody, astronomii i geografii. Dzieli się setkami informacji: pokazuje sylwetki podróżników, metody przemieszczania, techniki odnajdywania drogi, migrację zwierząt, sposoby transportu, cele podróży. To jednak sam sposób prezentacji sprawia, że od książki nie sposób oderwać oczu.
Poziomy format od pierwszej strony okładki wprowadza nas w linearny sposób odczytywania treści. Co więcej, w środku napotykamy na wiele linii, które mają za zadanie prowadzić nas na tej drodze. Romanyszyn i Łesiw posługują się nimi, by w natłoku szczegółów nie stracić naszej uwagi. A może to drogowskazy dla głównych bohaterów (retro rowerzysty i współczesnego niby-Tintina) do odnalezienia swojej ścieżki w tej historii? W książce pojawiają się nawiązania do kartografii i szeroko rozumianej semiotyki przestrzeni, jak też ukryte w dynamice rysunków procesy zmian.
Tekst i obraz pozostają ze sobą w stałym dialogu, ale to obraz snuje historię. Nawiązujące do dwudziestowiecznej chronofotografii kadry pogłębiają wrażenie ruchu, jakie tworzą linie, strzałki i smugi. Nakładanie się plam kolorów tworzy zaś iluzję trójwymiaru. Uwagę przykuwa fluorescencyjny pomarańcz. Jednak w całym tym natłoku szczegółów czytelnik nie gubi się, nie traci koncentracji, nie ulega zmęczeniu.
"Skąd i dokąd" to książkowa perełka, dopracowana w szczegółach i dobitnie pokazująca, że ruch jest naturalnym i nieodłącznym przejawem życia na Ziemi. Idealne zespolenie książki artystycznej z profesjonalnym non-fiction.
3/30/2022
Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci
Brittanica. Nowa encyklopedia dla dzieci, opr. Christopher Lloyd, tekst: Michael Bright, John Farndon, Jacob F. Field, Abigail Mitchell, Cynthia O'Brien, Jonathan O'Callaghan, il. Marc Ruffle, Jack Tite, tł. Anna Bereś, Kropka 2021.
8 sekcji tematycznych, 424 strony i prawie 2 kilogramy wiedzy. Zwykle jestem sceptyczna wobec takich encyklopedii. Tym razem mam poczucie, że ten pokaźny zespół specjalistów odwalił naprawdę niezłą robotę.
Co mnie zwykle drażni w encyklopediach obrazkowych? Chaos. Feeria kolorów, pomieszane kroje pisma, brak strategii doboru informacji i wizualnego połączenia elementów strony. W efekcie nawet dorosły, co dopiero dziecko, męczy się po krótkiej chwili i traci zainteresowanie tematem. Tymczasem między klasyczną encyklopedią PWN a pseudo wydaniami à la lata 90. jest jeszcze spora przestrzeń.
Chwała Christopherowi Lloydowi, że udało mu się spiąć w całość pracę sześciu autorów i dwóch ilustratorów tak, że nie widać szwów. Mark Ruffle i Jack Tite zjedli zęby na rysowaniu książek non fiction dla dzieci i dobrze czują ten styl. Rysunki są standardowe, ale przez to nie odciągają uwagi od meritum, czyli treści, typowo ilustrują i o to przecież chodzi. Infografiki utrzymane w tym samym stylu nie zaburzają graficznej równowagi, a zdjęcia, często zintegrowane z tekstem, nie przytłaczają. Zespół grafików wydawnictwa What on Earth spisał się na medal.
Książka pomyślana jest jako zbiór niezależnych sekcji, uporządkowanych logicznie w całość: od początków wszechświata do technologii przyszłości. Każda z nich skupia się na węższych tematach, zajmujących przestrzeń jednej rozkładówki. W finale sekcji można się sprawdzić, rozwiązując quiz, składający się z kilkunastu przystępnie sformułowanych pytań.
Przystępność to zresztą atut "Britanniki" na każdym poziomie. Książka nie ma ambicji szczegółowego omawiania zagadnień, chociaż zważając na objętość robi to wystarczająco wnikliwie. Pozostawia jednak czytelnika z odrobinę niezaspokojoną ciekawością i różnymi ścieżkami, którymi można podążać w dalszych poszukiwaniach. Indeks na końcu pomaga odszukać kluczowe hasła, a odnośniki na parzystych stronach, kierują do kolejnych stron, rozszerzających wiedzę z danego tematu.
"Britannica. Nowa encyklopedia dla dzieci" otrzymała nominację w Plebiscycie blogerów - Książka dla niedorosłych Lokomotywa 2021 w kategorii FAKT.
5/26/2021
Historia starego mieszkania
Historia starego mieszkania. Fascynująca podróż po XX-wiecznej Rosji, Aleksandra Litwina, il. Ania Diesnicka, tł. Agnieszka Sowińska, Prószyński i S-ka 2020.
Picture book, wyszukiwanka, kalejdoskop historii Rosji bez wychodzenia z mieszkania. Mozaika stworzona z wnętrz, przedmiotów i ludzkich losów. Sto lat z życia fikcyjnej rodziny Muromcewów pokazane w perspektywie politycznej, społecznej, dziejowej. Wciągająca podróż przez czas, utkana z materialnych przedmiotów i ludzkich historii.
W zamyśle "Historia starego mieszkania" powstała dla dzieci. Rosyjskich dzieci i ich rodziców, dla których rozliczenie się z historią swojego kraju bywa częstokroć trudne, a opowiedzenie o niej dzieciom to nie lada kłopot. Aleksandra Litwina i Ania Diesnicka znalazły sposób na to, by sto burzliwych lat przekuć na opowieść o życiu konkretnych ludzi zamieszkujących pewien petersburski apartament. Różnorodność charakterów, poglądów, życiowych wyborów rzuca światło na kolejne dekady historii Rosji. Szalenie trudno, bez odpowiedniego skupienia, rozeznać się w gęstej od faktów i szczegółów sadze rodzinnej. Oglądając fotografie na wyklejkach, rzucając okiem na odręczne zapiski i dokumenty, czytając fragmenty rosyjskiej prozy i poezji tkwiącej w rękach bohaterów, można odnieść wrażenie, że te wymyślone historie zaczynają żyć własnym życiem.
Dla dorosłego czytelnika, nawet tego nie zaznajomionego z cyrlicą, której na stronach sporo, "Historia starego mieszkania" otwiera się jak tajemnicza skrzynka skarbów. Powoli odkrywamy kolejne wątki, zerkając do drzewa genealogicznego, sprawdzamy kolejne rodzinne powiązania. Wciąż jednak nie jestem pewna, na ile niedorosły polski czytelnik da się wciągnąć w tę historyczną wyszukiwankę, która, żeby sprawić przyjemność, wymaga podstawowej orientacji w najnowszej historii Europy. Autorki zdają się zakładać, że dziecięcy czytelnik nie pozostanie z tą książką sam. Zostawiają jednak drogę na skróty: czerwonymi strzałkami oznaczone zostają przedmioty, które można wyszukać na bogatych w szczegóły rozkładówkach przedstawiających mieszkanie.
Bardzo lubię Anię Diesnicką, ilustratorkę. Na jej instagramowym profilu (@anyadesnitskaya) często pojawiają się fascynujące scenki sytuacyjne, miejskie pejzaże blokowisk, portrety ludzi z ulicy. Obwiedzione cienkim markerem, pociągnięte flamastrem szkice, żyją autentyzmem uchwyconych chwil. "Historia starego mieszkania" to artystyczna perełka. Niestety, ten dopracowany do perfekcji projekt momentami zostaje zaburzony na poziomie typografii, nieudolnie przygotowanymi wstawkami z tłumaczeniem oryginalnych materiałów (wycinki prasowe, listy, plakaty, pocztówki). Trudno oprzeć się wrażeniu, że pośpiech polskiego wydawcy miał tu wiele do powiedzenia. Oczami wyobraźni widzę przezroczyste strony kalki, które mogłyby prezentować tłumaczenia rosyjskich tekstów.
Pomijając niedociągnięcia edytorskie i problem z poszukiwaniem właściwego na naszym rynku odbiorcy, książka daje ciekawą i rzadką możliwość, przy okazji przystępnej lektury, spojrzenia na Rosję od drugiej strony. Na dodatek w bardziej ludzkiej niż imperialnej scenerii. Z nadzieją czekam na ukazanie się polskiego tłumaczenia picture booka autorek o podróży Koleją Transsyberyjską. Rysunki na profilu autorki zaostrzają apetyt (https://www.instagram.com/anyadesnitskaya/).
4/22/2021
Marek Kamiński. Jak zdobyć bieguny Ziemi... w rok
Marek Kamiński. Jak zdobyć bieguny Ziemi... w rok, Agatha Loth-Ignaciuk, il. Bartłomiej Ignaciuk, Wydawnictw Druganoga 2020.
Pierwsze skojarzenie: "Wyprawa Shackletona" [klik]. Jeśli mieliście okazję zachwycić się tym poruszającym picture bookiem od Kultury Gniewu, koniecznie sięgnijcie po "Marka Kamińskiego. Jak zdobyć bieguny Ziemi... w rok". Przeszyje was na wskroś.
Tematyka polarna to jedno, drugie to bardzo starannie poprowadzona graficzno-słowna narracja. Obie książki stanowią majstersztyk w dziedzinie snucia opowieści trzymającej w napięciu, poprzetykanej solidną dawką praktycznej wiedzy. Książki bez docelowego czytelnika, jednak z potencjałem, by w każdym, małym czy dużym, obudzić podróżniczą żyłkę.
Osobiście nie mogę powstrzymać się od wertowania "Biegunów" w tę i nazad. Wydawałoby się, że opracowanie graficzne książki, poświęconej w dużej mierze śniegowi, jest trudne i obarczone sporym ryzykiem monotonii. Tym czasem nic bardziej mylnego. Każda rozkładówka to projekt, który spina ze sobą tekst i obraz w taki sposób, że nastrój książki i komunikat sączą się jakby jednym kanałem. Szczegółowa prezentacja ekwipunku, mapka przelotu samolotem z Europy do miejsca rozpoczęcia wyprawy, schemat rytmu dnia, przegląd warstw ubioru podróżników - czujemy się, jak byśmy tajniki wypraw polarnych poznawali z pierwszej ręki. Z drugiej strony, pojawiają się rysunki, które świadczą o zmaganiu człowieka z żywiołem. Niemal słyszymy trzask pękającego lodu, czujemy pieczenie skóry zmęczonej arktycznym mrozem. To gra na emocjach, która bardzo mi pasuje i której lubię się poddać. Sporą rolę grają kolory: chłodny niebieski kontrastuje z ciepłym pomarańczem. To też gra na emocjach: ciepło - zimno, nadzieja - zwątpienie. Projekt graficzny daje ponadto poczucie ogromnej różnorodności ujęć i perspektyw. Nie sposób się nudzić.
Tekst w trzecioosobowej narracji bardzo dobrze rozkłada akcenty. Dwie wyprawy na biegun pokazane są precyzyjnie i z godną podziwu systematycznością. Lubię to, że autorzy mają pomysł, co i w jakiej kolejności chcą nam powiedzieć. Nie mam poczucia przypadkowości, które często towarzyszy książkom non-fiction. Praca nad tekstem musiała być poprzedzona gruntownym wywiadem z bohaterami. Dużo tu osobistych wtrętów, które nadają książce autentyczności i sprawiają, że czujemy się jak byśmy też tam byli.
Książka otrzymała nominację w kategorii OBRAZ w trzeciej edycji Plebiscytu Blogerów - Książka dla niedorosłych - Lokomotywa 2020. [klik]