Każdy może być święty, czyli nawet łobuzy idą do nieba
Każdy może być święty, czyli nawet łobuzy idą do nieba, Justyna Bednarek, dziergała Anna Salamon, Świetlik 2024.
– Tatoo, a czy ja jestem łobuzem? – to niewinne pytanie uroczej dwulatki zasłyszałam na wystawie prac Anny Salamon w Muzeum Archidiecezjalnym na warszawskiej starówce.
Kto by nie chciał być łobuzem, gdyby tylko miał szansę na tak piękne sportretowanie przez zdolną artystkę? Oryginały prac wzbudzały ochy i achy, bo kunsztowny efekt naprawdę rzuca na kolana. Tkanina i włóczka grają pierwszoplanową rolę. Kolor, faktura i detal dają im nowe życie. Zresztą na kolana rzuca nie tylko graficzna strona książki, ale i realizacja szalonego pomysłu sportretowania słowem szerokiego grona mniej lub bardziej znanych świętych.
Justyna Bednarek już raz udowodniła, że w literaturze około religijnej czuje się jak ryba w wodzie. W "Maryjkach" wzięła na warsztat ludowe podania, tym razem sięgnęła pod Pismo Święte, apokryfy i przekaz historyczny. Skutecznie ściągnęła z piedestału wiele napuszonych postaci, pokazując, że owszem, byli wyjątkowi, ale też na wskroś zwyczajni. Język prosty, bezpośredni nie stwarza bariery między książką a czytelnikiem, a pierwszoosobowa narracja prowadzona przez drobne przedmioty (piórko, kłos, pogrzebacz) lub zwierzęta (osioł, kukułka, turkawka) dobrze przełamuje wagę tematu.
Autorka jest wrażliwym i serdecznym towarzyszem dziecięcej wędrówki w gronie bohaterów ściśle związanych z wiarą i pobożnością. To nie jest książka wyłącznie literacko-historyczna, ale wyraźny ukłon w stronę dziecięcej religijności. Podkreślają to zwłaszcza informacyjne wstawki opowiadające o Ewangelistach, sakramentach, strukturze Kościoła katolickiego, czy specyfice życia zakonnego, ale także pięknie nakreślona duchowość postaci.
W sukurs kapitalnym ilustracjom i dopieszczonemu tekstowi nie poszła niestety staranna redakcja i korekta. Metryka nie nosi śladu konsultacji merytorycznej, a bardzo by się tekstowi przysłużyła. Oszczędność na procesie tworzenia książki nigdy nie wychodzi publikacji na dobre.