Truchlin. Kredowy ludzik
Truchlin. Kredowy ludzik, Vojtěch Matocha & Karel Osoha, Anna Radwan-Żbikowska, Afera 2025.
Czy można dwa razy wejść do tej samej rzeki? Czeski duet autorski udowadnia, że tak. "Truchlin" znowu w grze.
Spotkanie z nową odsłoną "Truchlina", czyli jego komiksową wersją, rozpoczęłam pod PKiN podczas Międzynarodowych Targów Książki. Karel Osoha, niezwykle skromny autor ilustracji do powieściowych tomów "Truchlina" oraz komiksowych kadrów "Kredowego ludzika" przyjechał do Warszawy, żeby opowiedzieć, jak to się stało, że autorska współpraca obu panów zaowocowała czymś zupełnie nowym. I faktycznie tak jest, że komiks, mimo ogromnego ryzyka powtórki, okazał się świeżą odsłoną lubianego uniwersum, a nie rekonstrukcją starych wątków w innej formule.
"Kredowy ludzik" to powrót do Truchlina po kilku latach od wydarzeń opisanych na kartach trylogii. Steampunkowa dzielnica Pragi, którą tajemniczy wynalazek Leona Napravnika przez lata utrzymywał poza zasięgiem działania elektryczności i innych nowoczesnych wynalazków, powoli przestaje istnieć. Staje się łakomym kąskiem różnej maści deweloperów, którzy z premedytacją niszczą żywą tkankę dzielnicy, wprowadzając nowe tam, gdzie stare miało się jeszcze całkiem nieźle. Głównym bohaterem jest tym razem nastoletni Vašek, który mierzy się z zagadką kredowych ludzików i tajemniczego Leopolda Tůmy.
Komiks podzielony na siedem rozdziałów w oryginalnym, czeskim wydaniu ukazywał się najpierw w postaci osobnych zeszytów. Czescy czytelnicy byli zatem skazani na kilkumiesięczne oczekiwanie na dalszą część przygód bohaterów. Niewygodne? Z pewnością, zwłaszcza że sama historia oparta na wątku tajemnicy stanowi raczej szereg znaków zapytania niż przykład wartkiej, pełnej napięcia akcji. Siłą komiksu Osohy są dobrze zaplanowane sekwencje kadrów, nieprzegadane dymki i świetnie utrzymana atmosfera. Rozdziały tworzą spójną całość i zupełnie nie czuć tego, że powstawały w dużym odstępie czasu.
Na spotkaniu autorskim Karel Osoha zdradził, że to nie koniec przygód spod znaku Truchlina. W planach są kolejne zeszyty, tym razem przygotowywane przez zaproszanych do współpracy niezależnych rysowników. Czy się uda? Trzymam kciuki.
- recenzja pierwszego tomu Truchlina tutaj
- recenzja drugiego tomu Truchlina tutaj
0 Komentarze:
Prześlij komentarz