11/30/2019

Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów



Ilustratorki, ilustratorzy. Motylki z okładki i smoki bez wąsów, Barbara Gawryluk, Marginesy 2019.

Kiedy w piątek, 15 listopada szłam na spotkanie autorskie z Barbarą Gawryluk do biblioteki na Koszykowej nie spodziewałam się, że wsiąknę w jej książkę bez reszty. Po dwóch tygodniach czytania i wnikliwego przeglądania półek przestudiowałam zaledwie sekcję ilustratorek. Ilustratorzy dopiero przede mną.

Trudno przecenić ogrom pracy jaki Barbara Gawryluk włożyła w ten projekt. Pracy niezwykłej, potrzebnej, chroniącej od zapomnienia świat, który przechodzi do historii, rozpada się pod wpływem odpadających grzbietów, kruszącego się kleju, zaginionych okładek i naddartych stron. Powoli odchodzą twórcy, którzy dla powojennych pokoleń tworzyli pierwsze domowe galerie sztuki. "Ilustratorki, ilustratorzy" to książka dla wszystkich, nie tylko dla fachowców. Opowiada o życiu artystów, ich inspiracjach, sposobie pracy, problemach z jakimi się zmagali. Ciepłe, wnikliwe rozmowy z twórcami i ich rodzinami wydobyły na światło dzienne wszystko to co do tej pory skrywali pod maskami swoich prac.

Znajome okładki często nie przywołują w pamięci żadnych nazwisk. Częściej emocje i wspomnienia. Kiedy trafiłam do świata "Ilustratorek, ilustratorów" poczułam ogromną potrzebę odświeżenia, usystematyzowania, przejrzenia, porównania.  Mój księgozbiór rozproszony po kilku biblioteczkach wymagał porządnego przegrzebania. Postanowiłam wydobyć te najstarsze egzemplarze, zapomniane, często nie ruszane od lat. Nie chciałam, żeby lśniące wznowienia przyćmiły ich szaro-bure podniszczone okładki. Przez dwa tygodnie powstało dziesięć wpisów na Instagram, opatrzonych krótkimi cytatami z książki, które przewietrzyły małoczcionkowe zbiory. Popatrzcie.


Olga Siemaszko (1911-2000)




Maria Orłowska-Gabryś (1925-1988)




Ewa Salamon (1938-2011)




Teresa Wilbik




Bożena Truchanowska



Elżbieta Gaudasińska



Krystyna Michałowska



Janina Krzemińska (1927-1995)



Danuta Konwicka (1930-1999)



Leonia Janecka (1909-2003)


11/19/2019

Hedwiga i lato ze Sznyclem


Hedwiga i lato ze Sznyclem, Frida Nilsson, il. Anke Kuhl, tł. Barbara Gawryluk, Dwie Siostry 2019.


"Książka bez taryfy ulgowej" - stwierdził mój mąż, gdy nie ukrywając emocji, na głos czytałam "Hedwigę". Nigdy nie wierzyłam, że można śmiać się do bólu brzuchu i płakać na zmianę. Dotychczas myślałam, że to chwyt retoryczny. Autentyczna szczerość trzeciego tomu "Hedwigi" rozłożyła nas wszystkich na łopatki.

 Frida Nilsson znowu zabiera czytelników do małej szwedzkiej wioski, w której mieszka dziewięcioletnia Hedwiga razem ze swoimi rodzicami, kotem i osłem. Upalne lato zionie nudą prowincji i choć kilka kilometrów dalej babcia Hedwigi powoli umiera z powodu wylewu, ta z dziecięcą ufnością rozdziela oba światy, pozwalając by angażowały ją w zupełnie osobny sposób. Kiedy na wsi zjawia się gruby Sznycel wraz z nieziemsko przystojnym ojcem i na kilka tygodni zajmuje podupadającą drewnianą chatę zwaną przez lokalnych Chicago, wakacyjna przygoda zaczyna pukać do drzwi. Ukrywający swoje głębokie kompleksy chłopak powoli otwiera się przed Hedwigą, choć ta zdaje się nie dostrzegać ani jego platonicznego uczucia, ani fatalnej niepewności, które szarpią nim z równą siłą. Jej głowę z większym powodzeniem zajmuje postać samotnika Högmana, domniemanego narkomana, żywiącego się ślimakami i dżdżownicami oraz piękna kolekcja żołnierzyków, które babcia obiecuje przekazać na własność Hedwidze, a potem o tym zapomina i nie może sobie przypomnieć.

"Hedwiga i lato ze sznyclem" w niebywale subtelny sposób przeplata ze sobą szereg trudnych tematów, które zestawione razem tworzą nieco może kuriozalną mozaikę ludzkich zmagań z nieuchronnością i to zarówno tą związaną ze śmiercią, jak też obiektywnymi okolicznościami, na które nie mamy wpływu w codziennym życiu. Frida Nilsson jest szczera do bólu, gdy pokazuje żałobę dziecka. Nie brnie jednak w rozpacz i poczucie straty, ale jak w wierze w św. Mikołaja, szuka sposobu, by gorzka prawda nie musiała się sprawdzić. Z taką samą szczerością pokazuje otyłość i związane z nią ograniczenia, ale nie moralizuje, nie zabiega o akceptację inności za wszelką cenę. To zresztą znamienne dla tej książki, że autorce udaje się odciąć od narzucającej się formuły pocieszania. Zostajemy z otwartym zakończeniem. To w głowach czytelników i bohaterów wszystko się rozstrzyga. To tam Frida Nilsson widzi źródło i rozwiązanie sytuacji, na które obiektywnie nie mamy wpływu.


11/13/2019

Kobra



Kobra, Katarzyna Wasilkowska, Wydawnictwo Literatura 2018.

Wokół najnowszej powieści Katarzyny Wasilkowskiej krąży widmo polskich przygodówek z lat 60. i 70., na których wychowały się co najmniej dwa pokolenia czytelników. Widmo przyjazne wobec rodziców, dla współczesnych dzieciaków już pewnie nieco zamazane. Aktualny kontekst czasowy niesie wprawdzie powiew świeżości, ale na pierwszym planie pozostają nudne wakacje na wsi, wątek historyczny i lokalna zagadka. Pachnie Bahdajem i Szmaglewską, Nienackim i Niziurskim? Na odległość.

Do klubu anonimowych miłośników polskiej przygodówki dla młodzieży zapiszę się pierwsza. Co tam anonimowych - niech będą i jawni. Mimo że wakacje co roku spędzałam w podwarszawskim letnisku, w cieniu sosny przewracając kolejne strony książki, plecak bohaterów kleił mi się do pleców, pył z drogi osiadał na twarzy, a dreszcz strachu czaił się po plecach. To te książki zrobiły ze mnie czytelnika i to one rozbudzały wyobraźnię, gdy ustawiony na werandzie turystyczny junost śnieżył na ekranie rozmazaną dobranocką. Katarzyna Wasilkowska powtarza moje doświadczenia sprzed lat i robi to bardzo przekonująco.

"Kobra" jest powieścią, która bardzo dobrze rozkłada akcenty. Główny bohater to postać trwale osadzona w fabule. Jego tragedia związana z nieszczęśliwym wypadkiem i okaleczeniem sytuuje go gdzieś między bohaterem tragicznym a samotnym wojownikiem. Budzi sympatię i zaufanie, ale nie litość. Wokół jego postaci nadbudowany zostaje ciekawy wątek rodzinny, który czytelnik poznaje razem z chłopakiem. Wreszcie intrygująca panorama lokalnej wiejskiej społeczności, z jej konfliktami, słabościami, ale też swoistym kolorytem i godną pozazdroszczenia wewnętrzną solidarnością. Gdzieś w tle pojawia się autentyczna historia wojenna, a teoretycznie na samym wierzchu wątek Kobry - tajemniczego motocyklisty, stającego w obronie słabszych i wymierzającego sprawiedliwość wedle własnych zasad.

Odnoszę wrażenie, że Kobra jest w powieści elementem najsłabszym i najmniej przekonującym. Dodaje aury tajemniczości, ale ostatecznie psuje zakończenie i kradnie mu wiarygodność. Wasilkowska bardzo sprawnie ciągnęła fabułę, niemal do końca trzymając w ryzach wszystkie wątki i własną fantazję, by na koniec jednak dać się ponieść i wpaść w sidła nieco naiwnego finału. Sposób rozbicia szajki przestępców i wyjątkowo niespójna postać Kobry to dwa minusy, które zaważyły na moim odbiorze powieści. Gdyby dało się przeczytać alternatywne zakończenie, chętnie bym to zrobiła.

Czy "Kobra" napisana w starym sprawdzonym kluczu ma szansę trafić do współczesnych dzieciaków? Jeszcze nie wiem. Czy zakończenie się obroni? Bardzo jestem ciekawa. Autorka ewidentnie ma plan, by chemia powstała i to nie tylko między czytelnikiem a jej książką, ale całym nurtem poprzedników. W rozmowach bohaterów co i raz powracają kolejne nazwiska, od Adama Bahdaja po Zuzannę Orlińską. A sama Kobra to przecież ukłon w stronę klasyki kina akcji. Poza Potterem i Marvelem jest jeszcze inny świat.

11/05/2019

Books, Bücher, Libros, Livres // październik 2019



Scruffle-Nut (Orzeszek)
Corinne Fenton, il. Owen Swan
New Frontier Publishing, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+


Gdy tylko zimowe liście ruszą w swój wirujący taniec, wokół mnie pojawia się cień pamięci i szepcze o tym co minęło...


















The Crayons’ Christmas (Boże Narodzenie u Kredek)
Drew Daywalt, il. Oliver Jeffers
HarperCollinsChildren'sBooks, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+

Najnowsza książka autorstwa duetu Drew Daywalta i Olivera Jeffersa z jak dotąd niewydanej w Polsce serii o Kredkach.

Nadszedł wreszcie czas pisania listów do św. Mikołaja, ale nawet Kredki wiedzą, że najlepsze prezenty to te, które samemu się daje. W tej wyjątkowej książce czytelnicy dołączają do Duncana, Kredek i ich rodzin, żeby wspólnie przeżyć czas Bożego Narodzenia. Listy, które można wyciągnąć z koperty i przeczytać, trójwymiarowe ozdoby, plakat i wyskakująca ze środka choinka będą idealnym prezentem dla wszystkich fanów książek o Kredkach ("The Day the Crayons Quit" i "The Day the Crayons Came Home").

małoczcionkowa recenzja: The Day the Crayons Quit




The Ancient World in 100 Words (Antyk w 100 słowach)
Clive Gifford, il. Gosia Herba
Words & Pictures, 112 s.
wiek odbiorcy: 7+


Sto starannie wyselekcjonowanych haseł, każde wyjaśnione w zaledwie 100 słowach. Szybki i zabawny wgląd w postacie, wydarzenia i wynalazki starożytnego świata. Zebrane w jednym miejscu informacje o Egipcjanach, Fenicjanach, Minojczykach, Grekach i Rzymianach stanowią łatwy sposób na zdobycie ogólnej wiedzy na dany temat, a także pobudzają do dyskusji i prowokują do myślenia czytelników w każdym wieku. Do czego służyły piramidy? Jakie strategie walki preferowali Rzymianie? Które greckie wynalazki są nadal w użyciu? Każde hasło ożywa dzięki angażującym ilustracjom i absorbującemu tekstowi. Z pewnością poruszą wyobraźnię początkujących historyków.






The House Full of Stuff (Dom pełen rzeczy)
Emily Rand
Tate Publishing, 32 s.


Pan McDuff mieszka w domu pełnym szpargałów. Uwielbia kolekcjonować wszystko co znajdzie. Uważa, że któregoś dnia jego znaleziska na pewno mu się przydadzą. Sąsiedzi są jednak innego zdania. Nazywają je śmieciami! Swoje domy utrzymują w nienagannym porządku, a mijając pana McDuffa nawet nie mówią dzień dobry. Wszyscy oprócz Mo. Czy Mo i pan McDuff zdołają przekonać resztę dzielnicy, że jego rzeczy naprawdę są przydatne, a ponowne użycie i naprawa są często lepsze niż wyrzucanie?












The Little Island (Mała wyspa)
Smriti Prasadam-Halls, il. Robert Starling
Andersen Press, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+


Okrzyknięta pierwszym picturebookiem o brexicie "Mała wyspa" to historia farmy, na której wszystkie zwierzęta żyły ze sobą w przyjaźni. Wspólnie opiekowały się gospodarstwem i sobą nawzajem. Nie było może idealnie (wśród zwierząt rzadko tak bywa), ale były zadowolone. Aż do czasu gdy gęsi zaczęły plotkować. A potem opracowały plan opuszczenia farmy. Czy życie będzie odtąd idealne?

Mocna, współczesna bajka opowiedziana z humorem, ciepłem a przede wszystkim z nadzieją. Historia o budowaniu mostów a nie barier, szacunku a nie pielęgnowaniu urazy, nawiązywaniu przyjaźni, a nie budzeniu strachu.






The House of Madame M (Dom madam M.)
Clotilde Perrin
Gecko Press, 10 s.
wiek odbiorcy: 5+


Zgubiłeś się? Wejdź! Masz szczęście. W tej chwili nikogo tu nie ma. Ciii... Bądź tak cicho, jak tylko możesz i poruszaj się bardzo, bardzo ostrożnie!

W "Domu madam M." zwiedzamy dziwną przestrzeń: korytarz, salon, kuchnię, łazienkę i sypialnię. Każdy pokój jest pełen niespodzianek, tak aby nawet najodważniejsi poczuli się nieswojo. Czy jesteśmy w domu ogrów? Wiedźmy? Czy czegoś jeszcze innego?

Co się czai w szafie, co za drzwiami, co się schowało pod meblami? Poczuj dreszczyk emocji, odchylając klapki w tej pełnej humoru i detali wielkoformatowej książce dla czytelników w każdym wieku.




 Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. 
   Tłumaczenie: Mała czcionka.