Nasza paczka i niepodległość
Nasza paczka i niepodległość. O sześciu polskich świętach
Zofia Stanecka
il. Daniel de Latour
opr. graf. Marzenna Dobrowolska
Wydawnictwo Egmont 2014
"Nasza paczka i niepodległość" - książka, którą będę podsuwać znajomym dzieciom na różne okazje. Strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o książkę edukacyjną. Dobrze wyważona pod względem proporcji informacji do fabuły, a przy tym poruszająca ważkie tematy w przystępny sposób. Nie zawsze czuję się dość kompetentna, żeby swobodnie prowadzić domową edukację patriotyczną. Niedouczenie daje znać o sobie w najmniej odpowiednich momentach. Tymczasem mam wrażenie, że Zofia Stanecka podsunęła mi właśnie narzędzie, które przynajmniej w podstawowym zakresie odciąży mój umysł, kiedy zajdzie taka potrzeba. Podkreślam, "kiedy zajdzie taka potrzeba" i w "odpowiednich momentach", bo na własnej skórze sprawdziliśmy i nie jesteśmy w tej opinii osamotnieni (Maki w Giverny), że "Naszą paczkę" trudno jest przeczytać od deski do deski, z pierwszoklasistą na przykład. Nawet pomimo że każde święto omówione jest w dwóch rozdziałach, najpierw na przykładzie dziecięcej podwórkowej bazy, a dopiero potem w ujęciu historycznym. Na szczęście układ treści pozwala traktować część historyczną jak vademecum, a fabularne rozdziały przeczytać jak dobrą przygodówkę.
Autorka znowu popisała się ostrym piórem, które lubię coraz bardziej, zwłaszcza po jej ostatniej książce "Domino i Muki. Po drugiej stronie czasu". Postacie są dobrze zarysowane, język dowcipny i niedydaktyzujący, czasami nawet lekko rubaszny, jak we fragmencie o narzeczonej, co miała "konstytucję jak się patrzy". Dzięki ilustracjom Daniela de Latoura "Nasza paczka" zaistniała również jako pozycja obrazkowa, bo całkiem sporo jest tu powiedziane właśnie obrazem. Z drugiej strony wydaje mi się, że to szczególnie z tego powodu nie udało nam się przeczytać jej całej na raz. Nie można przy niej jeść kolacji, ani grzebać patykiem w ziemi. Dla Tomka to spory minus. Dodając do tego trudną tematykę i nieznane słownictwo, nie było łatwo. Myślę, że nie dotarliśmy jeszcze do tego etapu ewolucji, który podobno większość populacji już osiągnęła, charakteryzującego się łatwością przyswajania obrazów, bo poruszanie się po stronach suto wypełnionych rysunkami, dymkami i zmiennymi krojami pisma wyraźnie sprawia nam kłopot.
Z satysfakcją zauważyłam za to, że książka wyszła poza mainstreamowe postrzeganie najnowszej historii Polski. Wyraźnie dało się to odczuć w charakterystyce obrad Okrągłego Stołu, gdzie autorka wtrąciła uwagę, że nie wszyscy Polacy byli zadowoleni z zawartych tam ustaleń oraz że następujące potem wybory były "częściowo wolne".
Za sukcesem tej książki stoją w moim odczuciu, oprócz rzetelnej podbudowy historycznej, szczegółowo dopracowani bohaterowie. Są z nami nie tylko w części fabularnej. Niektórzy z nich wtrącają również swoje komentarze na stronach informacyjnych. Szczególną sympatię budzi dziadek. Jak zwykle u Staneckiej postać na wskroś pozytywna.