Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą poezja. Pokaż wszystkie posty

2/28/2024

Rodzina. Wierszyki do chichotania


 Rodzina. Wierszyki do chichotania, Grzegorz Uzdański, il. Daria Solak, Natuli 2024.

Grzegorz Uzdański zadebiutował nietypowo, bo w Sieci i to w dodatku, publikując niezwykle udane pastisze znanych poetów ("Nowe wiersze sławnych poetów"). Jego kanał na FB cieszył się naprawdę dużym powodzeniem. Dopiero z czasem utwory Uzdańskiego (również epickie i dramatyczne) zaczęły ukazywać się drukiem, zdobywając jeszcze większą popularność wśród czytelników oraz uznanie gremiów jurorskich (nominacja do Nagrody Conrada i Paszportu Polityki). Wydaje się więc, że wszechstronność autora po prostu musiała zaprowadzić go na ścieżki literatury dziecięcej, z czego bardzo się cieszę. Wyrazy wdzięczności należą się też Wydawnictwu Natuli, które zaproponowało Uzdańskiemu ten udany zwrot w dotychczasowej twórczości.

"Rodzina. Wierszyki do chichotania" to zbiór bardzo prostych, lekko przewrotnych, choć zrozumiałych dla małego odbiorcy, rytmicznych wierszyków do wspólnego czytania. Uzdański jest w nich nie tylko uważnym obserwatorem dziecięcej codzienności, ciepłym towarzyszem i życzliwym komentatorem, ale przede wszystkim utalentowanym narratorem. Chylę czoła, bo udało mu się połączyć prostotę ze śmiałym, poetyckim językiem, który nawet skazanemu na wielokrotne czytanie dorosłemu, przyniesie oczekiwaną satysfakcję.

Ten piękny, niezbyt obszerny tomik wierszy dla przedszkolaków swoją charakterystyczną, dziecięcą kreską zilustrowała Daria Solak. Ciepłe, intensywnie kolorowe rysunki dalekie są od infantylności, mimo że operują paletą prostych środków. Mogłoby się wydawać, że kolejne pary czarnych kropkowych oczu i puciastych policzków będą nieść ze sobą tylko nudną powtarzalność, tymczasem każda twarz wręcz zaprasza do odczytywania zapisanych na niej emocji. Miły w dotyku, lekko szorstki papier, chropowata okładka i tekstylny grzbiet dopełniają wrażenia książki świetnie zaprojektowanej.

Uzdańskiemu udało się na tyle dobrze uchwycić domową codzienność, że sama wzruszyłam się na wspomnienie robienie kasztanowych ludzików z babcią, czy zabawy w chowanego z dziadkiem. Osadzona w bezczasowej rzeczywistości poezja autora może stać się kapsułą czasu albo inspiracją do wspólnej zabawy.







12/17/2023

Szalik. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci

 


 Szalik. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci, Michał Rusinek, il. Joanna Rusinek, Wydawnictwo Poznańskie 2023.

Jak zdjąć noblistkę z piedestału? Czy o wielkich tego świata tylko nudno i z zadęciem? Duet Rusinków udowadnia, że potrafi przełamać kryzys pomnikowych biografii na półkach dla dzieci, a Wydawnictwo Poznańskie, że perfekcyjna szata graficzna to konieczność, nie przywilej.

 Szalenie trudno pisać o książce biograficznej, której bohaterka nie budzi ciepłych uczuć, a jeśli przypatrzeć się sprawie uważniej, nawet nieco wieje tu chłodem. Jeszcze trudniej przyznać się, że wiersze rodzimej noblistki nie poruszają w sercu żadnej struny. Mimo to z dużą przyjemnością przeczytałam "Szalik" Michała i Joanny Rusinek, bo z przytupem przełamuje konwencję pomnikowych biografii i zmurszałą noblistkę da się nawet nieco polubić. Trzeba przyznać, że to miło, iż o tak ciepłą i dowcipną, nieco też uszczypliwą biografię, pokusił się właśnie Michał Rusinek, sekretarz Szymborskiej, jej prawa ręka, bliski współpracownik i przyjaciel. Pojawiają się ciekawe anegdoty z dzieciństwa, próbki poezji, nie tylko tej dojrzałej, kulisy jej warsztatu pisarskiego i bardzo ludzki i przyziemny rzut okiem na jej osobowość i stosunek do świata.

Na tę fascynującą, napisaną przystępnym językiem, ale pozbawioną infantylizmu opowieść, nakłada się graficzna strona książki, stanowiąca bardzo zgrabny kolaż ilustracji i fotografii z archiwum poetki. Dopieszczony projekt graficzny perfekcyjnie przeplata tekst z obrazem, zapewniając lekturę urozmaiconą, ze strony na stronę zaskakującą nowymi rozwiązaniami. Świetna do samodzielnego czytania (duży font), ale przyjemna również do wspólnej lektury, ma walor książki, w której mały i duży odkryje ciekawe wątki i motywy. Dyslektycy uwierzą, że z pałą z ortografii można zostać noblistką z dziedziny literatury, a wszyscy nieprzekonani zrozumieją, że sukces ma różne oblicza. Nawet, jeśli marzymy o tym, żeby pisać opasłe powieści, a wychodzą nam tylko krótkie wiersze.

 





7/23/2022

Na jagody

 

Na jagody, Maria Konopnicka, il. Katarzyna Minasowicz, Kropka 2022.

Hasztag na ostatniej stronie okładki nowego wydania "Na jagody" zachęca: odkurzmy Konopnicką. Kropka znana jest z tego, że bywa wydawniczym ryzykantem. Tekst sprzed ponad wieku i artystyczna, odświeżona szata graficzna. "Na jagody" jako coffee table book czy książka dla dzieci?

Czerwiec. Rok Marii Konopnickiej w pełni. W Marginesach ukazuje się "Samotnica" Karoliny Dzimiry-Zarzyckiej, opowieść o długoletniej towarzyszce życia pisarki, w Kropce zaś "Na jagody". Bookstagram przyjmuje wiadomość o reedycji bardzo ciepło. Pojawiają się pełne emocji wspomnienia ikonicznych wydań poematu z ilustracjami Fijałkowskiej i Stylo-Ginter. Nowa edycja wzbudza zaciekawienie. Chcemy wrócić do czasów dzieciństwa. Po nowemu? Czemu nie. 

Wygodny pionowy format, szlachetny, kremowy papier, wyklejka w kolorze grzbietu i oszczędne, eleganckie, nastrojowe ilustracje. Odpowiednia ilość tekstu na stronie - kartki przekładamy na tyle często, że rysunki dają radę snuć własną opowieść. Sam wiersz nie przeszedł jednak edytorskiego liftingu. Pamięta jeszcze stare normy ortograficzne i gramatyczne. Konopnicka pisze poetycko, kunsztownie, z ogromną swobodą. Dobrze się ją czyta na głos, ale czy z dziećmi?

"Na jagody", z braku młodszego audytorium, wzięłam na warsztat z moją 10-letnią córką. Wygląda jednak na to, że wstrzeliłam się idealnie, bo podczas głośnego czytania, nie zabrakło jej koncentracji, a wplatane co jakiś czas lakoniczne komentarze wystarczyły, żeby zrozumiała historię i zachwyciła się nieznaną dotąd opowieścią. To jednak jednostka raczej nietypowa, która z przyjemnością słucha Nesbit, Travers i Makuszyńskiego. Czy młodsi dadzą radę? Może być trudno.

Katarzyna Minasowicz dała książce nowe życie i nawet jeżeli nie zakróluje ona z powrotem na dziecięcych półkach, uwspółcześniona szata graficzna pozwoli odczytać ją na nowo, może nieco mniej infantylnie niż dotychczas. Zwłaszcza że "Na jagody" niesie za sobą ciekawą historię ze skandynawską genealogią w tle. Kto pamięta, że pierwsze wydania przez kilkadziesiąt lat ukazywały się z rysunkami ikony szwedzkiej literatury Elsy Beskow, a Maria Konopnicka jest autorką genialnej adaptacji napisanej przez Beskow historii? 

Jeśli kochacie piękne książki, sięgnijcie po "leśną książeczkę" Konopnickiej choćby we fragmentach. Jakkolwiek idylliczna i niedzisiejsza to historia, poezja ma powiew artyzmu, którego próżno szukać gdzie indziej.

8/19/2020

Była raz starsza pani

 

Była raz starsza pani, tekst tradycyjny, il. Abner Graboff, Kropka 2020.

 Mamy to! Przekład na język polski  kultowego angielskiego wiersza "There was an Old Lady Who Swallowed a Fly" można śmiało porównać do przetłumaczenia "Rzepki" Tuwima na język obcy. Porównanie nie jest zresztą przypadkowe. Oba wiersze łączy nie tylko ogromna popularność i epoka powstania, ale również charakterystyczna łańcuszkowa struktura.

Absurdalna historyjka o starszej pani, która połyka muchę, a następnie podejmuje kolejne drastyczne kroki konsumpcyjne, żeby pozbyć jej się z brzucha, doczekała się mnóstwa wydań, wersji i reinterpretacji. W naszym domu szczególną estymą cieszy się wersja muzyczna, skoczna i wpadająca w ucho, spopularyzowana w latach 50. przez amerykańskiego aktora i piosenkarza folkowego Burla Ivesa. Dołączona w postaci płyty do kolorowego picturebooka, już na zawsze narzuciła nam swój galopujący rytm czytania. Wbiła się w głowy jak "Jedzie pociąg z daleka", którego nie sposób recytować, zapominając o tradycyjnej melodii. Ostateczna wersja wiersza przypisywany jest Rose Bonne, ale pierwotny autor nie jest znany.

Polskie tłumaczenie autorstwa Emilii Kiereś ukazało się w graficznej interpretacji Abnera Graboffa. Amerykanin, syn pary rosyjskich emigrantów, narysował "Starszą panią" na początku lat 60. Był już wtedy dość znanym i cenionym artystą, ale kariera ilustratorska nie przynosiła mu wystarczających dochodów, by na jej rzecz porzucić pracę w komercyjnym edytorstwie. Graboff podszedł do specyficznej, kumulatywnej struktury wiersza bardzo niestandardowo. Poszczególne wydłużające się zwrotki, w których pojawiają się kolejne zwierzęta i charakterystyczny refren: "Dziwne, że nie umarła", wymuszają skojarzenie z wyliczanką. Ilustrator nie skorzystał jednak z okazji do podkreślenia powtarzalności. Skoncentrował się na plamie, kontraście i poczuciu humoru.

Tłumaczenie Emilii Kiereś bardzo wiernie oddaje treść wiersza. Autorka nie skorzystała z przysługującego jej prawa do dokonania wolnego przekładu, które Stanisław Barańczak w swoim eseju: ">Rice pudding< i kasza manna" uzasadniał chęcią lub koniecznością „wpaso­wania tekstu słownego w sztywne ramy tekstu muzycznego", dlatego "Była raz starsza pani" nie zaśpiewamy sobie na melodię Allana Millsa. Mimo to cieszę się, że po tylu latach tekst trafia w ręce polskiego czytelnika i ma szansę stać się kolejną ulubioną wyliczanką.








1/28/2020

Gdzie jest noc


Gdzie jest noc, Agnieszka Wolny-Hamkało / Maria Ekier, Wydawnictwo Hokus-Pokus 2019.

Jeśli wierzyć tekstowi Agnieszki Wolny-Hamkało, noc jest wszędzie, jeśli zaufać ilustracjom Marii Ekier, noc z pewnością jest w środku. Zaglądam ostrożnie do poetyckiego picturebooka i cieszę się, że wydawnictwo Hokus-Pokus po raz kolejny pokazuje jak stawiać dzieciom literackie wyzwania.

 Maria Ekier jest mistrzynią metafory, Agnieszka Wolny-Hamkało, wręcz przeciwnie, zarówno w prozie jak i poezji pozostaje blisko świata rzeczywistego, jego zmysłowych detali i całkiem przyziemnych atrybutów. Ten duet iskrzących przeciwieństw tworzy książkę nieoczywistą i tylko jakby przy okazji wpisującą się w schemat lubianych przez dzieci historii z nocnym backgroundem. Śledzimy noc w jej całodobowej wędrówce. Co robi kiedy jest ciemno? Gdzie bywa w ciągu dnia?  Za lustrem, w małej kwiaciarni, na dnie lodówki w Lidlu, w pojemniku na pościel, w nieudanych rysunkach. Noc w tych poetyckich opisach zaczyna dominować również po stronie dnia, tworząc tym samym całkiem przedziwny kalejdoskop zdarzeń. Ilustracje Marii Ekier świadomie przełamują tę nocną dominację. Czarne wnętrze zostaje domknięte bielą okładek, wyklejki, dwóch pierwszych i dwóch ostatnich stron oraz środkowej rozkładówki. Ta piękna symetryczność kolorów porządkuje chaos poetyckich opisów i przerabia na symbole to, co Agnieszka Wolny-Hamkało pięknie opisuje bogactwem epitetów.










 

12/10/2019

Miłość od pierwszego wejrzenia


Miłość od pierwszego wejrzenia, Wisława Szymborska, il. Beatrice Gasca Queirazza, tł. na jęz. fr. Piotr Kamiński, Wydawnictwo Format 2019.

Podwójna, polsko-francuska edycja znanego wiersza Wisławy Szymborskiej w opracowaniu graficznym włoskiej ilustratorki Beatrice Gasca Queirazzy, ma postać dużego leporello. Można ją rozłożyć i podziwiać pod postacią kilkumetrowej wstęgi lub przekładać strony tradycyjnie. Ilustrowana poezja to rzadki rarytas. Zwłaszcza dla tych starszych niedorosłych czytelników.

 Harmonijkę leporello da się ułożyć w koło i zapętlić. Oglądać od przodu i od tyłu. Obrazy Queirazzy mają swój ciąg, który przynosi nas ze strony na stronę płynnym przenikaniem scen. Ilustracje na pograniczu snu i jawy wciągają czytelników w abstrakcyjną podróż. Trudno rozpoznać jej poszczególne etapy. Pojawiają się środki lokomocji, ucieczka w fantazję,  powtarzające się ilustracyjne motywy. Wiersz Szymborskiej podchwytuje tę cykliczność i jej zaburzoną linearność. Poetka zaczyna opowiadać historię jakby od końca. Startujemy od pierwszego spojrzenia, przechodząc przez nieoczywistości, które je zapowiedziały: "jakieś 'przepraszam' w ścisku", "głos pomyłka w słuchawce", "klamki i dzwonki, na których zawczasu dotyk kładł się na dotyk". Szymborska w chwilach i przedmiotach ukrywa magię uczucia. Kolekcjonuje je jak skarby. Queirazza przedmioty pojawiające się na ilustracjach gromadzi na ostatniej stronie i tylnej wyklejce. Znów jest okazja, żeby się cofnąć i poszukać ich na kartach książki. Ilustratorka ma swój własny zestaw artefaktów, inny niż ten należący do poetki. Jakby opowiadała historię innej miłości, w której przedmioty też skrywają tajemną wiedzę, o której mówią dopiero po czasie.

"Miłość od pierwszego wejrzenia" to piękna poezja i graficzno-edytorski kunszt w jednym. Miałam nadzieję, że będzie świetna, okazała się jeszcze lepsza. Wydawnicza perełka prawie niespotykana na polskim rynku, jest dowodem na to, że poezję da się młodym ludziom "sprzedać" tak, by chcieli po nią sięgnąć.