Meto. Dom
Meto. Dom
Yves Grevet
Wydawnictwo Dwie Siostry 2014
"Meto. Dom" - wyobrażam sobie, że tak wyglądałaby "Akademia Pana Kleksa", gdyby Brzechwa zafascynował się wczesnymi nurtami fantastyki. Ponura wizja Domu, w którym chłopcy, oderwani od swojej przeszłości i pozbawieni wspomnień oraz nie znający swojego przeznaczenia, żyją w systemie ściśle regulowanym przez panujące zasady. Posunięta do granic obłędu kontrola, okrutny system represji i stała inwigilacja dopełniają obrazu świata, w którym nie ma miejsca na wyższe wartości czy uczucia. Zaufanie ograniczone do minimum, skonfrontowane z koniecznością szukania sprzymierzeńców, spina w całość świat, w którym sojusze pozwalają zachować godność lub stają się przyczyną klęski.
Dominantę świata przedstawionego stanowią postacie chłopców, z charakterystycznymi rzymskimi imionami, wśród których rozpoznać można prawdopodobnie celowe nawiązania do postaci antycznej kultury. To relacje między nimi są pożywką dla fabuły, która karmi się brakiem pamięci zbiorowej i orientacji w mechanizmach, jakimi rządzi się ich świat. Postacie same w sobie nie są jednak mocną stroną powieści. Dość jednakowe, mimowolnie mylą się i nie dają się łatwo scharakteryzować. Wśród nich tylko główny, tytułowy bohater, obdarzony szczególnym darem dociekliwości, nosi nietypowe imię. Posiada je również szef Domu, tajemniczy Jowa (czyżby archaiczna forma imienia Jehowa?), na którego temat pierwszy tom praktycznie milczy.
Bez wątpienia "Meto" to typowa powieść z nurtu fantastyki socjologicznej. Jej wizytówką jest sam główny bohater, neoromantyczny buntownik, który powoli rozpracowuje mechanizmy pozwalające na skuteczne manipulowanie społecznością Domu. Wyższy stopień wtajemniczenia stawia go w sytuacji większego zagrożenia. Budowanie sojuszów zaczyna nabierać znaczenia. Szczytowy moment podjęcia decyzji o dalszym postępowaniu wobec wrogiej rzeczywistości wydaje się nieunikniony.
Powieść konfrontuje młodego czytelnika ze światem, w którym nie ma miejsca na dobro i zło. Utarte schematy wyborów nie istnieją, jeżeli nie ma kategorii moralnych, do których można się odwołać. Jedynym imperatywem jest wola ocalenia. Pierwszy tom "Meto" nie daje niestety odpowiedzi na większość pytań. Brak rozróżnienia na bohaterów pozytywnych i negatywnych sprawia, że wszystkie wybory i decyzje pozostają względne i nie podlegają łatwej ocenie.
Lektura pierwszego tomu powieści pozostawia wrażenie niezbyt odkrywczej, ale trudnej w emocjonalnym odbiorze fabuły. O jej wartości stanowi fakt, że można ją polecić młodemu czytelnikowi, stawiającemu pierwsze kroki na gruncie fantastyki. Z pewnością jednak, zespolenie trylogii w całość wpłynęłoby pozytywnie na jej odbiór i dało szansę zatrzymania na dłużej czytelnika, który po pierwszym tomie nie jest zdecydowany, czy chce czytać dalej.