Którędy do Yellowstone?
Którędy do Yellowstone? Dzika podróż po parkach narodowych, Aleksandra i Daniel Mizielińscy, Wydawnictwo Dwie Siostry 2020.
Mizielińscy z komiksem nie byli dotąd kojarzeni. Lata dłubania w książkach edukacyjnych musiały ich jednak sprowadzić również na te ścieżki. Komiks i talent autorskiego małżeństwa to mieszanka wybuchowa, która wypaliła. Poznajcie "Którędy do Yellowstone?".
Jeśli kiedykolwiek mieliście problem z przebrnięciem przez pełną informacji i szczegółów książkę non-fiction, witajcie w klubie. Nie każdy ma w sobie wystarczająco dużo cierpliwości i determinacji, żeby przeczytać encyklopedię od deski do deski. Mizielińscy pokonali niemożliwe i "Którędy do Yellowstone?" skończyłam w jeden wieczór. Fabuła osnuta jest wokół podróży po parkach narodowych pary zwierzaków z Puszczy Białowieskiej - wiewiórki Uli i żubra Kuby - w asyście marudnego gołębia Filipa. Katalizatorem wyprawy staje się list od bizonicy Dakoty, która śle zaproszenie do Stanów. Podróż niespodziewanie nabiera tempa, gdy okazuje się, że amerykańskiej kuzynki chwilowo nie ma w domu i trzeba jej szukać aż w dalekich Chinach.
Mizielińscy bardzo wprawnie łączą komiksowe kadry z informacjami przyrodniczo-historycznymi, cały czas nie wychodząc poza przyjętą konwencję. W praktyce oznacza to, że komiks trwa nadal, mimo że raz na jakiś czas historia umyka na boczny tor dygresji i przez chwilę odciąga nas od przygód bohaterów. Jedyny formalny przerywnik stanowią plansze z charakterystyką poszczególnych parków narodowych oraz wyimki z notatnika Uli, w którym znajdują się rysunki charakterystycznych dla danego obszaru gatunków roślin. Co ciekawe, rośliny umieszczone w notatniku w większości przypadków, zachowują skalę jeden do jednego względem autentycznych okazów, przez co jestem w stanie wybaczyć autorom kolejny nieporęczny format książki, który nie mieści się na standardowej półce w biblioteczce.
Plus przyznaję też książce za posuniętą do granic łopatologii przejrzystość wykładu teoretycznego. Jak dowcipnie i obrazowo wyjaśnić mechanikę ruchu słońca i występowania dnia i nocy polarnej, korzystając z pomocy komiksowych dymków i polarnego niedźwiadka? Albo opowiedzieć o rożnych teoriach dotyczących migracji prehistorycznego przodka żubra i bizona? Okazuje się, że z komiksem to żaden kłopot.
Mizielińscy znowu rozbili bank i dam się porąbać na kawałki, że "Którędy do Yellowstone?" w różnych przekładach odbędzie równie satysfakcjonującą podróż dookoła świata jak jej bohaterowie. Mam nadzieję, że autorzy przy tej okazji nie zaprzepaszczą szansy, by książka stała się ambasadorką naszej małej Białowieży. Trzymam kciuki.