Królewski zwiadowca
Królewski zwiadowcaJohn Flanagan
Wydawnictwo Jaguar 2013
Nie ma w niej magii i fantastyki, a jednak świetnie się czyta. Krótkie rozdziały z trudem równoważą dłużyzny i opisy, a mimo to wielu znajomych Najstarszej sięga po kolejne tomy serii. Honor, praca, poświęcenie, uczciwość i odwaga to cechy, które wysuwają się na pierwszy plan. Przygoda jest tylko tłem wydarzeń, konsekwencją poważnych życiowych wyborów, towarzyszem codziennych obowiązków i zmagań. Wielki sukces australijskiego pisarza porównywany jest z popularnością "Zmierzchu" czy "Eragona". Dla mnie jest to jednak przede wszystkim sukces fabuły, która bazując na prostych wątkach i w większości spokojnej narracji, zdołała przykuć uwagę czytelników i zjednać ich sympatię na kilkanaście tomów.
Akcja książek rozgrywa się w fikcyjnym świecie i niedookreślonym czasie. Za przyzwoleniem autora możemy doszukiwać się historycznych i geograficznych powiązań z realnym światem i pewnie wprawiony czytelnik odnajdzie je bez trudu, ale z pewnością nie jest to warunek bezwzględny, żeby cieszyć się lekturą. Tytułowi zwiadowcy, a właściwie drużyna zwiadowców, to cisi strażnicy bezpieczeństwa, żyjący w pojedynkę w leśnych chatach rozsianych po poszczególnych lennach księstwa Araulen. Mają w sobie coś z Robin Hooda i Jamesa Bonda w jednym. Stronią od rozrywek i przyjemności, czerpiąc radość z pracy. Nieodłączny łuk, dwa noże oraz mądry i wytrzymały koń stanowią ich jedyne oręże w walce z każdym niebezpieczeństwem. Praktycznie niewidzialni dla nieuważnego obserwatora, przemieszczają się bezszelestnie, skryci pod maskującą peleryną z kapturem. Nawet jeśli wrogów jest wielu, praktycznie bez szwanku wychodzą z każdej opresji. Tylko zamiast Martini piją nałogowo kawę.
Z perspektywy dwunastu już tomów serii, świat przedstawiony jest bardzo rozbudowany. Mamy tu nie tylko kilkudziesięciu pierwszo- i drugoplanowych bohaterów, ale też szczegółowo opisaną strukturę geograficzną, zarówno Araulenu jak i państw ościennych. Czasem tylko żal, że mapy nie są dość szczegółowe, żeby śledzić z nimi każdą przygodę.
Flanagan kreuje bohaterów wzbudzających sympatię, utrzymuje napięcie do ostatnich stron książki i wprawnie nakreśla granicę między dobrem a złem, lecz co najważniejsze, mimo że w książce pojawia się przemoc i okrucieństwo, autor praktycznie zawsze potrafi znaleźć moment, w którym należy umiejętnie spuścić zasłonę milczenia, jednak bez uszczerbku dla atrakcyjności książki.
"Królewski zwiadowca" pośród wszystkich tomów serii wydaje się być zwiastunem nadchodzących zmian. Poprzedzająca go, jedenasta część ("Zaginione historie") została okrzyknięta ostatnim tomem serii. Przypuszczenia były o tyle uzasadnione, że autor na poważnie zajął się już pisanie nowej, bliźniaczej sagi ("Drużyna"). Tymczasem "Królewski zwiadowca" wystąpił z nową siłą i świeżym pomysłem. Nie zdradzę szczegółów, powiem tylko, że koleżanki Najstarszej z jeszcze większym entuzjazmem wzięły się do czytania.
0 Komentarze:
Prześlij komentarz