4/07/2023
Butelka taty
Butelka taty, Artur Gębka, il. Agata Dudek, Widnokrąg 2023.
Kwaśny zapach z butelki rozchodzi się po całej książce. Artur Gębka, jak polski Gro Dahle, wnikliwie i bez taryfy ulgowej przedstawia młodym czytelnikom rodzinę uwikłaną w problem alkoholowy. Książka poruszająca, szczera, ale pozostawiająca nadzieję. Ważny i ODważny głos w trudnej sprawie.
Butelka pojawia się w domu znienacka. Nie zajmuje dużo miejsca i przy odrobinie wysiłku Wojtkowi udaje się nie zwracać na nią uwagi. Tata wydaje się interesować butelką nieco bardziej niż inni domownicy. Co więcej, tylko jemu jej obecność zupełnie nie przeszkadza. Z czasem butelka co raz bardziej przesuwa się w stronę środka pokoju i zaczyna rosnąć. Wszelkie próby wyrzucenia jej z mieszkania kończą się niepowodzeniem. Mama i Wojtek czują się bezsilni wobec zaskakującej relacji jaka zaczyna powstawać między tatą a butelką. Tata jest inny niż dotychczas. Trochę nieobecny, dziwny, chwilami straszny. A butelka coraz większa. Kiedy tata do niej wpada, wszystko wskazuje na to, że utknie w niej już na dobre.
Początkowo miałam duże obawy związane z wyborem taty na ofiarę nałogu. Może lepszy byłby dziadek, w ostateczności nawet mama. Kryzys ojcostwa i tak dotkliwie daje nam się we znaki. Po co dorzucać kolejny kamyczek. Tkwię gdzieś w połowie drogi między moimi wątpliwościami a uspokajającą konstatacją, że książka jednak zgrabnie oddziela ojca od jego nałogu. To butelka jest sprawczynią całego zła. Za sprawą udanej metafory z przedmiotu przeobraża się w podmiot. To na niej czytelnik koncentruje swoją uwagę. To ona staje się dominantą historii, aż do momentu gdy poza nią nie ma już niemal nic.
Tym tropem idzie również ilustratorka, Agata Dudek. Butelkowa zieleń rozlewa się po książce, by w kulminacyjnym momencie pokryć całe strony tak skutecznie, że z trudem odczytujemy tekst. Z przestrzeni domu powoli znika świat dziecka przedstawiony za pomocą różnokolorowych klocków. W perspektywie radosnej okładki, konieczność zanurzenia się w szmaragdowej zieleni jest jeszcze bardziej przytłaczająca i niepokojąca. Efekt wizualny wzmaga siłę przekazu bardzo wyważonego emocjonalnie tekstu.
Jestem pod ogromnym wrażeniem "Butelki taty". Z jednej strony podziwiam harmonijną fabułę, która bezstronnie, nie siląc się na mentorski ton relacjonuje wydarzenia, z drugiej jestem oczarowana świetną robotą ilustratorki. Pozostaję jednak z retorycznym pytaniem o odbiorcę tej książki. Czy trafi do dzieci żyjących w rodzinach z problemem alkoholowym, czy tylko do tych, które jak moja córka o nadużywaniu alkoholu wiedzą tylko z książek, filmów i spacerów pośród upstrzonych małpkami po wódce nadrzecznych krzaków w naszej ulubionej letniskowej miejscowości.
Nie będę zdradzać zakończenia książki. Powiem tylko, że Artur Gębka zgrabnie doprowadził historię do końca, a Agata Dudek pięknie pozbyła się wszechogarniającej zieleni. Świetna robota i ważna książka do postawienia na półce w kategorii "trudny temat".
3/21/2023
Życie Mrówki
Życie Mrówki, Linn Gottfridsson, il. Emma Adbåge, tł. Barbara Janowska, Zakamarki 2023.
Mrówka ma sześć lat, najlepszą przyjaciółkę Henię, nowego sąsiada Diego i marzy o własnym kocie. Mrówka tak naprawdę ma na imię Morgan, ale rodzice zadecydowali, że będą nazywać go Mrówką. Zadecydowali też, że będą ze sobą mówić po angielsku. Nawet, jeśli Mrówka tego nie cierpi, bo robią to zawsze wtedy, kiedy się kłócą.
Pierwsza część zakamarkowej serii Linn Gottrfidsson to książka pretekst. Nie lubię patrzeć na literaturę zadaniowo, ale "Życie Mrówki" wydaje się naprawdę świetnie skrojoną książką "na temat". Linn Gottfridsson znana jest w Szwecji głównie jako scenarzystka filmowa. Bywalcy festiwalu Kino Dzieci mieli być może okazję obejrzeć film "Comedy Queen", na podstawie bestsellerowej powieści Jenny Jägerfeld (nominacja w plebiscycie Lokomotywa), o dziewczynie walczącej z traumą po samobójczej śmierci matki. Gottfridsson jest bardzo uważną i wrażliwą scenarzystką. Również w książkach dla młodszych dzieci te cechy wysuwają się na pierwszy plan. W "Życiu Mrówki" dokładnie wie, gdzie uderzyć, żeby w niepozornej książce dla wczesnoszkolniaków celnie trafić w czułe punkty fabuły.
Kiedy poznajemy Mrówkę, mieszka jeszcze z obojgiem rodziców i początkowo nie zauważamy, że za kulisami ich małżeńskiej relacji coś zaczyna się już psuć. Linn Gottrfidsson idzie małymi kroczkami. Najpierw sprzeczka rodziców, potem Mrówka rysuje eksplodującego kota, ślimaki na farmie ślimaków mają problemy w związku... Rodzice kłócą się po angielsku, ale Mrówka nie zna angielskiego. My też nie znamy. Dialogi w książce napisane są tak, że słowa tylko z pozoru brzmią na angielski. Jestem pod wrażeniem, jak świetny to zabieg i ile szczególnej atmosfery przydaje historii.
"Życie Mrówki" napisane jest z typową szwedzką lekkością, która pozwala autorowi zejść z piedestału i pokazać świat widziany oczami dziecka. Świat autentyczny, ale niekiedy smutny i rozczarowujący. Z trudem przechodzę do porządku dziennego nad korzyściami, które autorka stara się zaakcentować w nowej sytuacji rodziny po rozwodzie. Miejscami nawet daję się na nie nabrać, a wtedy myślę sobie, że najważniejsze, żeby na te benefity nabrali się zwłaszcza ci mali czytelnicy, których ten problem dotyczy osobiście.
3/10/2023
Kot o burczącym brzuchu
Kot o burczącym brzuchu, Magdalena Hai, il. Teemu Juhani, tł. Iwona Kiuru, Widnokrąg 2023.
Czy tylko ja mam wrażenie, że ta słodka okładkowa ilustracja zwodzi nas na manowce? Miły kotek, rezolutna dziewczynka, baśniowy świat pachnący przygodą? Nie dajcie się oszukać. W środku rządzi głęboka metafora i mocne przesłanie. Przygotujcie się na petardę.
Przede wszystkim kolor. Ten spotkacie tylko na okładce. Na stronach książki wygodnie rozsiadły się nastrojowe, czarno-białe grafiki autorstwa nieznanego dotąd w Polsce fińskiego ilustratora, Teemu Juhani. Przywołują na myśl feeryczne prace Magdy Wosik, czy groteskowe wyobrażenia Chrisa Riddella. Jesteśmy w samym środku niesamowitego świata, który kryje w sobie niezmierzoną głębie i aż prosi, żeby podrapać mocniej i zajrzeć pod spód.
Sama historia z pozoru wydaje się zwykłą baśniową opowieścią o kocie i dziewczynce. Znamy je i lubimy. Ale tutaj nie chodzi tylko o bezinteresowną przyjaźń i obiecującą przygodę. Od pierwszych stron w grę wchodzi poważna umowa. Kot, który zjadł już prawie cały świat nadal jest głodny, chce zjeść również dziewczynkę. Tylko pod warunkiem, że ta znajdzie mu coś do pożarcia, gotów jest darować jej życie. Apetyt kota jest nieposkromiony, burczący brzuch ciągle rośnie, a łagodna kocia natura walczy z czymś, co najwyraźniej steruje jego pragnieniami. Czy dziewczynce uda się uratować świat, czy marzenia, którymi żywią się ostatni ocaleńcy przetrwają?
Apokaliptyczne, nieco absurdalne opisy przyjemnie łechcą wyobraźnię, ogromny kociak wywołuje rozbieżne słodko-gorzkie uczucia, ale samo metaforyczne przesłanie, które wydaje się być clue opowieści, niekoniecznie wysuwa się na pierwszy plan. Książka domaga się dorosłego czytelnika, który pomoże wgryźć się w szereg znaczeń, które niesie fabuła: o histerii konsumpcjonizmu, źle rozumianym postępie, nierównościach ekonomicznych, czy rabunkowej gospodarce przestrzennej. Aż niewiarygodne, że ten krótki, zaledwie kilkudziesięciostronicowy tekst jest tak gęsty i wielowarstwowy.
Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że misja ocalenia świata spada na barki małej dziewczynki i że ta dziewczynka, przy swoich licznych ograniczeniach, okazuje się być idealną supermanką: wrażliwą, troskliwą, empatyczną. Bo dobro zawsze zwycięża, a przyjaźń jest w stanie przetrwać wszystko.
11/09/2022
Iskry w mojej głowie
Iskry w mojej głowie, Elle McNicoll, tł. Małgorzata Glasenapp, Dwie Siostry 2022.
Drugi tytuł dwusiostrzanej "Serii z Poczwarką" zabiera nas do świata autystycznej jedenastolatki Addie. Debiutancka powieść Elle McNicoll to świadectwo jej osobistej diagnozy i wielu lat życia poza schematem neurotypowości. Powieść uhonorowana licznymi nagrodami stanowi udany i rzadki głos osoby ze spektrum autyzmu skierowany do młodszych czytelników.
"Będę nadal pisała o osobach nieneurotypowych i nigdy się tym tematem nie zmęczę" - zapowiedziała Elle McNicoll w jednym z wywiadów dla brytyjskiego Narodowego Stowarzyszenia Autystycznego. Od czasu debiutu w 2020 roku, w Wielkiej Brytanii ukazały się dwie kolejne powieści autorki, które starają się przełamać utarte schematy myślenia. McNicoll wydobywa z cienia te dzieciaki, które ze względu na swoją inność nie zasługiwały na zauważenie i akceptację, o problemach, których literatura milczy od lat.
Jedenastoletnia Addie jest wrażliwa, bystra i dociekliwa. Kocha czytać. Zwłaszcza o rekinach. Ma kochającą rodzinę i niezbyt udane relacje z rówieśnikami. Może byłoby inaczej, gdyby umiała dostrzegać aluzje, patrzeć ludziom w oczy i być mistrzem szybkich ripost. Ale tak nie jest. Jej głos nie wybrzmiewa głośno na forum klasy, a gdy szczególnie się czymś rozemocjonuje, często przestaje panować nad swoimi reakcjami. Jest inna.
Niewielka miejscowość na przedmieściach Edynburga, w której mieszka skrywa tragiczne tajemnice, które dla Addie stają się punktem zapalnym do przejęcia społecznej inicjatywy. Gdy dowiaduje się o egzekucjach czarownic, zaczyna rozumieć, że inność zawsze była źle widziana.
Przejmująco, szczerze i wnikliwie pokazane emocje bohaterki pozwalają wejść w sytuacje i sposób myślenia autystycznej dziewczynki, poznać jej motywacje i trudności z jakimi się mierzy. Książka jest też ważnym głosem w sprawie mobbingu szkolnego ze strony nauczycieli, cichej przemocy, która odbywa się za zamkniętymi drzwiami szkolnych klas.
Książka oczekuje na swoją filmową adaptacją. Telewizja BBC zapowiada premierę na 2023 rok.
Seria z Poczwarką:
11/02/2022
11 palców. O tym jak zniknęłam w dżungli
11 palców. O tym jak zniknęłam w dżungli, Simon van der Geest, il. Karst-Janneke Rogaar, tł. Marta Talacha, Format 2022.
Kilka lat po premierze "Pajątyla" wydawnictwo Fomat powraca do twórczości holenderskiego pisarza, Simona van der Geest. Dostajemy do rąk przejmującą powieść o współczesnych mediach i dziecięcej determinacji, napisaną w sprawnej pierwszoosobowej narracji.
Gruby tom nieco mnie zaskoczył - niemal czterysta stron powieści, w założeniu dla młodszych nastolatków (10+), choć moja dzielnicowa biblioteka, pewnie ze względu na miejscami ostentacyjne traktowanie kwestii damsko-męskich (również na ilustracjach), wrzuciła ją do czwartego poziomu katalogu bibliotecznego. Długość to jeden poważny zarzut, bo książka miejscami się ślimaczy, drugi to słaba korekta. Widać, że zabrakło dodatkowej pary oczu.
12-letnia Eva, samotnie wychowywana przez sławną piosenkarkę, postanawia odnaleźć swojego ojca. Motywacją do poszukiwań staje się szkolny projekt, który dziewczyna postanawia przeprowadzić, za temat wybierając sobie "biologicznych ojców". Jednak jak znaleźć tatę, o którym nic się nie wie? Odpowiedzią staje się reality show "Stracony czas", które pomaga w szukaniu zagubionych krewnych. Nieco abstrakcyjna historia jeszcze bardziej nabiera rumieńców, kiedy dziewczyna odkrywa, że jej ojciec najprawdopodobniej mieszka w Surinamie, byłej holenderskiej kolonii w Ameryce Południowej. Pod czujnym okiem kamer wyrusza w nieznane z nadzieją, że ta podróż odmieni jej życie.
Simon van der Geest podszedł do tematu z iście skandynawskim luzem i dystansem. Mimo poważnego problemu, skroił ciepłą, przygodową powieść, w której nie brak celowej refleksji, ale podanej tak, że nie przytłacza. Co się dzieje, gdy kamera wkracza w najbardziej intymne sfery życia i czy mamy zgodę na to, by media ingerowały w naszą prywatność? Autor jest uważnym obserwatorem dziecięcych emocji. W pierwszoosobowej narracji nie czuć dorosłego mentorstwa. Przekonały mnie dialogi i wiarygodne relacje między rówieśnikami.
Długi tekst powieści przełamują odręcznie zapisane strony projektu, korespondencja mailowa bohaterki i utrzymane w swobodnym stylu ilustracje. Dzięki tym urozmaiceniom, fabularne dłużyzny nie będą straszne nawet największym maruderom.
9/29/2022
Kiedy tata zamienił się w krzak
Kiedy tata zamienił się w krzak, tekst i il. Joke van Leeuwen, tł. Jadwiga Jędryas, Dwie Siostry 2022.
Oto pierwszy tytuł z nowego dwusiostrzanego cyklu, opatrzonego wdzięcznym hasłem "seria z poczwarką". Podskórnie czuję, że wkraczamy w obszar trudnych tematów dla prenastolatków, choć trudno mi jeszcze wyczuć, wnioskując po jednej przeczytanej książce i drugiej zaledwie obejrzanej ("Iskry w mojej głowie"). Wielokrotnie nagradzane prestiżowymi odznaczeniami literackimi autorki zapowiadają serię mięsistą i zdecydowanie wartą uwagi.
Joke van Leeuwen od ponad czterdziestu lat publikuje książki dla dzieci i dorosłych. Jej tytuły znalazły się na Honorowej Liście IBBY i były nominowane do Nagrody Literackiej im. Astrid Lindgren. Dzięki wydanej kilka lat temu w Polsce powieści "Ćwir!", Joke van Leeuwen dała się poznać jako autorka zdystansowana a jednocześnie poruszająca najgłębsze struny. Tym razem powraca z ponadczasową historią, również słodko-gorzką, gdzie specyficzne poczucie humoru miesza się ze smutną prawdą o kondycji człowieczeństwa.
"Kiedy tata zamienił się w krzak" swój poważny ton paradoksalnie zawdzięcza prostej, pierwszoosobowej narracji. Toda nie musi silić się na mądre, okrągłe zdania. Jest kilkuletnią dziewczynką, która zaskoczona nagłym rozpoczęciem wojny, ma sobie poradzić z perspektywą strachu, samotności, wyobcowania i nieznanej przyszłości. Przekraczając całkiem realną granicę, za którą zostawia tatę i babcię, przekracza też granicę swojej dziecięcej naiwności i ludzkiej nieprzewidywalności. Co ją tam czeka, widzimy oczami dziecka, bardzo wyraźnie i wyjątkowo szczerze. Toniemy w poczuciu bezradności.
Atmosfera książki wydaje się pozostawiać nas w swoistym bezczasie. Jesteśmy raczej wtedy niż teraz. Sporadycznie acz bardzo wyraźnie współczesność daje jednak o sobie znać. Pojawiają się takie detale jak: plastikowy kubek z pokrywką, komputer, jednorazowe torebki. Uderzają ze zdwojoną siłą - to się dzieje tu i teraz.
Van Leeuwen jest też autorką ilustracji. Mówi dwugłosem. Rysunki, nieco absurdalne, pogłębiają poczucie zagrożenia. A może tata wcale nie zamienił się w krzak. Może nie da się uciec przed tym, co nas czeka.
Seria z Poczwarką: