Maryjki. Opowieści o Matce Boskiej, Justyna Bednarek, il. Marianna Oklejak, Nasza Księgarnia 2021.
Słowo daję, że o legendach maryjnych nigdy nie słyszałam, choć z kulturą i teologią chrześcijańską, na różne sposoby, flirtuję już od wielu, wielu lat. W jednym z wywiadów Justyna Bednarek powiedziała, że chęć odświeżenia tych ludowych podań wzięła się w niej właśnie z potrzeby przywrócenia ich do kulturowego obiegu. I oto mamy je z powrotem, w dodatku w klimatycznym opracowaniu graficznym Marianny Oklejak, która z powodzeniem bawi się ludowymi motywami od premiery „Cudów wianków” w 2015 roku.
Pamiętam, że jako przedszkolak, pod czujnym okiem mamy, dokonywałam w swojej głowie intelektualnej rewolucji. Najpierw, że Maryja nie była z Polski (jak to?), nie mieszkała pod lasem, raczej w pobliżu pustyni, nie hodowała kur, prędzej owce, nie jadła przy stole, tylko na podłodze. To było dość trudne i smutne na swój sposób, zwłaszcza, że przy tej okazji dowiadywałam się, że św. Józef wcale nie był stary, a na dodatek nie był ojcem Jezusa (ratunku, o co tu chodzi!). Może dlatego maryjność jako forma religijności nie była mi nigdy bliska. Kto wie, może gdyby ktoś wtedy wręczył mi „Maryjki” Justyny Bednarek, czułabym się usprawiedliwiona w swoich fantazjach o swojskiej Matce Boskiej w kwiecistej chustce, czy o Jezusku wesoło igrającym po śniegu i sprawy potoczyłyby się zgoła inaczej.
Justyna Bednarek wróciła mi to, co współczesna, często może zbyt przeintelektualizowana religijność odebrała na bardzo wczesnym etapie. Dlatego też razem z dziewięciolatką wpadłyśmy w te historie jak w masło. Znane biblijne motywy ożyły w swojskim klimacie zza przysłowiowego płota. Anioł Gabriel przed zwiastowaniem prosi Maryję o pomoc dla ciężarnej kotki, uciekająca przed Herodem Matka Boska korzysta z pomocy odważnej leszczyny, łotr z Golgoty okazuje się być lokalnym, leśnym zbójem. Jak nie ulec czarowi Maryi, która podążając leśną ścieżką do domu Elżbiety zrywa po drodze czarne jagody. Jak nie docenić ludowej intuicji, która kazała prostym ludziom nie zbierać jagód do 2 lipca, żeby nie zabrakło ich dla Matki Boskiej Jagodnej. Autorka wplata w te historie pewien rodzaj wrażliwości, który sprzyja szacunkowi dla zwierząt (Maryja najbardziej lubi jamniki!), życiu w rytmie natury, otwartości na innych. Proste morały biorą się z wnętrza opowieści: motywacji bohaterów, naturalnych konsekwencji działalności przyrody, wreszcie intuicji samej Maryjki, która korzysta z natury z rozmachem, ale i szacunkiem. Justyna Bednarek pisze lekko, z klasą, bez jachowiczowskiego moralizowania.
W warstwie graficznej możemy do woli nasycić oczy kolorami, rodzimym folklorem, ale też poszukać elementów współczesnego świata, który nieśmiało wkradają się tu i tam. Marianna Oklejak czerpie garściami z ludowego folkloru religijnego. Swój talent w tym kierunku pokazała już w grudniowej premierze „O kolędach. Gawęda”. Tu robi to nawet nieco śmielej. Maryjka z torebką i na obcasach. Jezusek w dresach. Wszystko ze smakiem. Z szacunkiem. Jestem stale pod wrażeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz