Pokazywanie postów oznaczonych etykietą popularnonaukowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą popularnonaukowa. Pokaż wszystkie posty

4/22/2021

Marek Kamiński. Jak zdobyć bieguny Ziemi... w rok


 Marek Kamiński. Jak zdobyć bieguny Ziemi... w rok, Agatha Loth-Ignaciuk, il. Bartłomiej Ignaciuk, Wydawnictw Druganoga 2020.

Pierwsze skojarzenie: "Wyprawa Shackletona" [klik]. Jeśli mieliście okazję zachwycić się tym poruszającym picture bookiem od Kultury Gniewu, koniecznie sięgnijcie po "Marka Kamińskiego. Jak zdobyć bieguny Ziemi... w rok". Przeszyje was na wskroś.

Tematyka polarna to jedno, drugie to bardzo starannie poprowadzona graficzno-słowna narracja. Obie książki stanowią majstersztyk w dziedzinie snucia opowieści trzymającej w napięciu, poprzetykanej solidną dawką praktycznej wiedzy. Książki bez docelowego czytelnika, jednak z potencjałem, by w każdym, małym czy dużym, obudzić podróżniczą żyłkę. 

Osobiście nie mogę powstrzymać się od wertowania "Biegunów" w tę i nazad. Wydawałoby się, że opracowanie graficzne książki, poświęconej w dużej mierze śniegowi, jest trudne i obarczone sporym ryzykiem monotonii. Tym czasem nic bardziej mylnego. Każda rozkładówka to projekt, który spina ze sobą tekst i obraz w taki sposób, że nastrój książki i komunikat sączą się jakby jednym kanałem. Szczegółowa prezentacja ekwipunku, mapka przelotu samolotem z Europy do miejsca rozpoczęcia wyprawy,  schemat rytmu dnia,  przegląd warstw ubioru podróżników - czujemy się, jak byśmy tajniki wypraw polarnych poznawali z pierwszej ręki. Z drugiej strony, pojawiają się rysunki, które świadczą o zmaganiu człowieka z żywiołem. Niemal słyszymy trzask pękającego lodu, czujemy pieczenie skóry zmęczonej arktycznym mrozem. To gra na emocjach, która bardzo mi pasuje i której lubię się poddać. Sporą rolę grają kolory: chłodny niebieski kontrastuje z ciepłym pomarańczem. To też gra na emocjach: ciepło - zimno, nadzieja - zwątpienie. Projekt graficzny daje ponadto poczucie ogromnej różnorodności ujęć i perspektyw. Nie sposób się nudzić.

Tekst w trzecioosobowej narracji bardzo dobrze rozkłada akcenty. Dwie wyprawy na biegun pokazane są precyzyjnie i z godną podziwu systematycznością. Lubię to, że autorzy mają pomysł, co i w jakiej kolejności chcą nam powiedzieć. Nie mam poczucia przypadkowości, które często towarzyszy książkom non-fiction. Praca nad tekstem musiała być poprzedzona gruntownym wywiadem z bohaterami. Dużo tu osobistych wtrętów, które nadają książce autentyczności i sprawiają, że czujemy się jak byśmy też tam byli.

Książka otrzymała nominację w kategorii OBRAZ w trzeciej edycji Plebiscytu Blogerów - Książka dla niedorosłych - Lokomotywa 2020. [klik]

 



3/31/2021

Ziemia, żywa planeta


 Ziemia, żywa planeta, Aina Bestard, tł. Karolina Jaszecka, Wydawnictwo Tatarak 2020.

Wydawnictwo Tatarak powróciło z Ainą Bestard, znaną polskim czytelnikom, autorką serii "Co kryje...?". Trzymam w ręku rzecz bezbłędną, nieoczekiwanie otwierającą mnóstwo furtek, które w dzieciństwie były przede mną zamknięte. Jeśli chcecie otworzyć swoim dzieciom drzwi do prehistorii, dajcie im "Ziemię, żywą planetę". Świat zawiruje.

 W tej książce wszystko jest przemyślane: od dobrze przedstawionej systematyzacji czasowej, po ciekawe rozwiązania edytorskie. Już nie ma obaw, że zgubimy się w nazwach eonów, epok i okresów, nie umknie nam również niewyobrażalna skala liczbowa wyrażana w milionach. Aina Bestard zrobiła kawał dobrej roboty, żeby każdy czytelnik, niezależnie od wieku, mógł nie tylko zrozumieć procesy zachodzące w trakcie trwania ewolucji, ale również umiał osadzić je w czasie. Bezcenne zwłaszcza dla tych, którzy do prawdziwego szczęścia potrzebują precyzji i porządku. 

Wiem, że "odpowiednia proporcja tekstu do obrazu" to słowo wytrych, ale tutaj faktycznie tak jest. Zdania są dość proste, ale Aina Bestard nie unika terminów naukowych (stromatolity, Pangea, sedymentacja), używa ich jednak w kontekście, wzbogacając tekst odpowiednią ryciną. Tych jest tutaj mnóstwo. Nie pełnią roli ozdobników (choć też) - zawsze mówią razem z tekstem. Przekaz jest spójny i klarowny. Przy niewielkiej pomocy, zrozumiały również dla uczniów młodszych klas SP.

Kremowe strony kilkukrotnie przeplatają podwójne kartki delikatnej kalki. Na nich autorka umieściła małą scenografię. Przezroczysty papier pozwolił zbudować kompozycję, która lekko prześwitując tworzy specyficzną głębię. Prehistoryczny świat nieco ożywa, wychodzi poza ciasne ramy płaskiej kartki. To co Bestard w serii "Co kryje...?" osiągnęła za pomocą kolorowych szkiełek, tu dokonuje z równą gracją, korzystając wyłącznie z wyobraźni czytelników.

Książka pierwotnie została wydana przez barcelońskie Museo de Ciencias Naturales. Złożony proces ewolucji Ziemi i związki zachodzące między zamieszkującymi ją istotami stanowiły na początku temat stałej muzealnej wystawy (można ją wirtualnie zwiedzić na stronie). Dopiero na jej podstawie powstała książka. Duży format i nieoczywista różowa okładka nie pozwalają przejść obok niej obojętnie. To nie jest kolejna pozycja o wielkim wybuchu. To piękna biografia Ziemi i jej mieszkańców od początku, niemal do dnia dzisiejszego.

 




 



 



 


10/29/2020

Wirus i inne drobne ustrojstwa

 

Wirus i inne drobne ustrojstwa, Boguś Janiszewski, il. Max Skorwider, Publicat 2020.

Dla jednych to wada: "Janiszewski i Skorwider znowu łapią gorący temat", dla mnie zaleta: Janiszewski i Skorwider znowu łapią gorący temat. "Wszystkie ich książki są takie same". To prawda. Wszystkie tak samo dobre.

Pod szyldem kolektywu autorskiego Katastrofa ukazują się obecnie dwie serie popularnonaukowe. Obie bardzo cenię i lubię. Choć różnią się stylem i poziomem oczekiwań w stosunku do czytelnika, łączy je rzetelnie przepracowany temat, odpowiednia doza dystansu, zrozumiały język i świetna szata graficzna. Wydawnictwo Publicat ma szczęście wydawać jedno z najlepiej opracowanych kompendiów wiedzy, poruszających szerokie spektrum zagadnień (Ekonomia, Polityka, Mózg, Kosmos, Sztuczna inteligencja). Wydawnictwo Albus gromadzi zaś kolejne gorące tytuły na tematy społeczno-polityczne (Mury, Rewolucje). W zalewie książek non-fiction, Janiszewski i Skorwider to autorzy, którzy w godny pozazdroszczenia sposób nawiązują więź z czytelnikiem. Profesjonalnie przygotowany temat łączą z przystępnym językiem, który nie uderza ani w ton infantylny, ani mentorski, ani też sztucznie kumpelski. Złoty środek jaki osiągają zdaje się być absolutnie nie do podrobienia. 

 "Wirus i inne drobne ustrojstwa" nie ukazał się w serii "To, o czym dorośli ci nie mówią", ale graficznie i koncepcyjnie stanowi jej kontynuację. Mocnym wejściem tego cyklu była "Ekonomia", która trafiła w pustą niszę tematyczną i została ciepło przyjęta przez wielu znajomych chłopców lat około 10. "Wirus" niesie ze sobą atrakcyjność książki "na czasie", ale na tym zalety się nie kończą. Autorzy poszli ciekawą ścieżką. Głównym bohaterem uczynili Piotrka - wirus SARS-CoV-2. Mamy okazję śledzić jego karierę od mutacji zwierzęcej, do spektakularnych sukcesów na polu ludzkich organizmów. Zwarty tekst przeplata się z dowcipnymi, komiksowymi  historyjkami, których bohaterami są spersonifikowane mikroorganizmy i ich lekko surrealistyczne, jednak osadzone na gruncie naukowym, przygody. To właśnie dzięki absurdalnemu poczuciu humoru, uczłowieczenie bohaterów uszło autorom na sucho i nie wyszło infantylnie. Dawka wiedzy podana przystępnie i fachowo zaspokoiła głód zarówno mój jaki i ośmiolatki. Na dodatek nie zdążyłyśmy się znudzić.

 "Mury" Bogusia Janiszewskiego i Maksa Skorwidera były nominowane w kategorii Fakt w Plebiscycie Blogerów - Książka dla niedorosłych LOKOMOTYWA 2019.







7/27/2020

Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc


Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc. Prawie 100 sentencji łacińskich i kilka greckich, Zuzanna Kisielewska, il. Agata Dudek i Małgorzata Nowak, Wydawnictwo Druganoga 2020.

O łacinie w szkołach mówią ostatnio wszyscy lecz mało kto wspomina o premierze wydawnictwa Druganoga. A szkoda, bo świetna książka mogłaby stanowić niezłą zachętę do nauki nowego przedmiotu. "Nolens volens" to przede wszystkim publikacja bardzo efektowna. Szalona feeria soczystych kolorów wybucha, kiedy egzemplarz bierzemy do ręki. Nie widać tego na elektronicznych wyświetlaczach, ani gazetowych wydrukach. Stając oko w oko z książką, przekonujemy się, że nie sposób się jej oprzeć.

Elegancki szafir, nasycony pomarańcz i świetlista żółć to dość odważny strój dla książki na bardzo klasyczny temat. Kolorystyczne odcięcie idzie w parze z kontrastem treści i formy. To bardzo ciekawe podejście projektowe sprawiło, że książka już na wstępie nabrała lekkości. To ważne, bo temat starożytnych sentencji nie jest bliski współczesnym nastolatkom. Swoją drogą, Zuzanna Kisielewska, autorka książki, zrobiła kawał dobrej roboty, bo zebrane przez nią znane (głównie łacińskie) cytaty okrasiła ciekawym tłem historycznym i kulturowym. Dzięki temu mamy okazję dowiedzieć się dlaczego kości zostały rzucone, komu przysłużyło się odkrycie Archimedesa albo co mieszkańcy Amsterdamu sądzą o sikaniu pod wiatr. W efekcie, napisany lekkim i przystępnym stylem tekst można czytać w sposób ciągły, praktycznie bez zmęczenia, chociaż istnieje również opcja skorzystania z wygodnego indeksu.

To pierwsza tego typu książka na polskim rynku skierowana do młodego odbiorcy, która na dodatek sprawnie przełamuje pokutujący od lat stereotyp, że łacina to język martwy, hermetyczny, a co najważniejsze, nie mający zastosowania współcześnie. Do tej pory z przywracaniem jej do świata żywych doskonale radziła sobie Małgorzata Musierowicz ustami dziadka vel taty Borejko, dzięki temu wiele czytelniczek, zwłaszcza tych dorastających pod koniec XX wieku, kojarzyło sporo łacińskich sentencji. Jednak i ta saga przechodzi już do literackiego lamusa. Dowcipne, często nieco groteskowe rysunki Agaty Dudek i Małgorzaty Nowak znoszą kulturę klasyczną z wysokiego piedestału, czyniąc to z szacunkiem i klasą. Warto podsunąć "Nolens volens" nastolatkom, warto przeczytać samemu. Zakupiona i postawiona na półce nie zniknie pośród innych okładek. Co do tego nie ma wątpliwości.






5/28/2020

Którędy do Yellowstone?


Którędy do Yellowstone? Dzika podróż po parkach narodowych, Aleksandra i Daniel Mizielińscy, Wydawnictwo Dwie Siostry 2020.

Mizielińscy z komiksem nie byli dotąd kojarzeni. Lata dłubania w książkach edukacyjnych musiały ich jednak sprowadzić również na te ścieżki. Komiks i talent autorskiego małżeństwa to mieszanka wybuchowa, która wypaliła. Poznajcie "Którędy do Yellowstone?".

Jeśli kiedykolwiek mieliście problem z przebrnięciem przez pełną informacji i szczegółów książkę non-fiction, witajcie w klubie. Nie każdy ma w sobie wystarczająco dużo cierpliwości i determinacji, żeby przeczytać encyklopedię od deski do deski. Mizielińscy pokonali niemożliwe i "Którędy do Yellowstone?" skończyłam w jeden wieczór. Fabuła osnuta jest wokół podróży po parkach narodowych pary zwierzaków z Puszczy Białowieskiej - wiewiórki Uli i żubra Kuby - w asyście marudnego gołębia Filipa. Katalizatorem wyprawy staje się list od bizonicy Dakoty, która śle zaproszenie do Stanów. Podróż niespodziewanie nabiera tempa, gdy okazuje się, że amerykańskiej kuzynki chwilowo nie ma w domu i trzeba jej szukać aż w dalekich Chinach.

Mizielińscy bardzo wprawnie łączą komiksowe kadry z informacjami przyrodniczo-historycznymi, cały czas nie wychodząc poza przyjętą konwencję. W praktyce oznacza to, że komiks trwa nadal, mimo że raz na jakiś czas historia umyka na boczny tor dygresji i przez chwilę odciąga nas od przygód bohaterów. Jedyny formalny przerywnik stanowią plansze z charakterystyką poszczególnych parków narodowych oraz wyimki z notatnika Uli, w którym znajdują się rysunki charakterystycznych dla danego obszaru gatunków roślin. Co ciekawe, rośliny umieszczone w notatniku w większości przypadków, zachowują skalę jeden do jednego względem autentycznych okazów, przez co jestem w stanie wybaczyć autorom kolejny nieporęczny format książki, który nie mieści się na standardowej półce w biblioteczce.

Plus przyznaję też książce za posuniętą do granic łopatologii przejrzystość wykładu teoretycznego. Jak dowcipnie i obrazowo wyjaśnić mechanikę ruchu słońca i występowania dnia i nocy polarnej, korzystając z pomocy komiksowych dymków i polarnego niedźwiadka? Albo opowiedzieć o rożnych teoriach dotyczących migracji prehistorycznego przodka żubra i bizona? Okazuje się, że z komiksem to żaden kłopot.

Mizielińscy znowu rozbili bank i dam się porąbać na kawałki, że "Którędy do Yellowstone?" w różnych przekładach odbędzie równie satysfakcjonującą podróż dookoła świata jak jej bohaterowie. Mam nadzieję, że autorzy przy tej okazji nie zaprzepaszczą szansy, by książka stała się ambasadorką naszej małej Białowieży. Trzymam kciuki.







4/29/2020

Aaa! Masz w sobie szkielet!


                                                        **Patronat Małej czcionki**

Aaa! Masz w sobie szkielet!, Idan Ben-Barak & Julian Frost, Kinderkulka  2020.

Patronat Małej czcionki nad tym różowym cudem oznacza tylko jedno: bardzo polecam! To już drugi tytuł australijskiego duetu Ben-Barak i Frost, który wydawnictwo Kinderkulka zdecydowało się wydać w Polsce. "Nie liż tej książki!" opowiadało o mikrobach na powierzchni różnych przedmiotów, "Aaa! Masz w sobie szkielet!" to podróż wgłąb naszego ciała.

Pomysł na książkę interaktywną nie jest nowy. Najbardziej jaskrawym przykładem wdrażania całego spektrum różnorakich środków aktywizujących jest oczywiście niezastąpiony Herve Tullet. To myślenie o książce jako o przedmiocie, a nie tylko o mieszaninie tekstu i obrazu jest dla mnie przejawem postmodernistycznego, niesztampowego przekraczania granic. Wychodzenia poza ciasne ramy i pobudzania wyobraźni w takiej sferze, w jakiej książka nigdy dotąd tego nie robiła. Ale to naprawdę działa!

Ben-Barak i Frost przyciągają maluchy najpierw kolorem (sama łapię się na ten różowo-żółto-zielony lep), potem bohaterami, którzy wchodzą w dialog z czytelnikiem (w polskim komiksie, lata temu robił to już Tadeusz Baranowski), a na koniec za pomocą prostych instrukcji, które wywołują w dzieciach poczucie sprawczości. I naprawdę dzieją się cuda! Kto nie ulegnie czarowi prześwietlania ręki, którego efektem są kolorowe grafiki idealnie odwzorowujące szkielet, mięśnie i nerwy ludzkiej dłoni? Całość okraszona jest uroczą historią dwóch ufoludków, którzy przypadkowo lądują na Ziemi, ale bez pomocy czytelników nie mogą sobie poradzić z naprawą awarii w swoim pojeździe.

Autorzy bardzo sprytnie i przystępnie przemycają podstawowe informacje z ludzkiej anatomii, pokazując z jakimi czynnościami nie może poradzić sobie pozbawiona kości i mięśni zielona, kosmiczna galaretka. Otwarcie drzwiczek, popychanie silnika i podnoszenie go w stronę statku kosmicznego to zadania dla najmniejszych. Mnie natomiast urzekła totalnie nietypowa tylna wyklejka ze szczegółową instrukcją, jak wyhodować dodatkową parę rąk. Miejsce i pomysł bezkonkurencyjne. Spróbujemy?


 Tu  kliknij, żeby zajrzeć do środka.