12/07/2013

Ocean na końcu drogi

 
Ocean na końcu drogi
Neil Gaiman
Wydawnictwo MAG 2013
















Po niedawnej lekturze "Na szczęście mleko...", Neil Gaiman znowu zagościł w naszym domu. Tym razem w odsłonie młodzieżowej, chociaż moja osiedlowa biblioteka wrzuciła tę książkę od razu do działu fantastyki dla dorosłych, nie bawiąc się w subtelności. Wybaczam, bo książka faktycznie nadaje się raczej dla tej starszej młodzieży, mimo że główny bohater ma zaledwie siedem lat. W mojej pamięci chyba na długo pozostanie opis wyciągania robaka z dziury na spodzie stopy i nawijania go na pęsetę...

Gaiman nie jest pisarzem, który stosuje grozę dla samego delektowania się nią. "Ocean na końcu drogi" mimo kilku drastycznych opisów nadal pozostaje dowodem na to, że autor lubi książki z przesłaniem. Na dodatek ta konkretna jest jego osobistą retrospekcją, mimo że odżegnuje się od bezpośrednich nawiązań do własnego dzieciństwa. Niekwestionowany talent narracyjny Gaimana pozwala mu zbudować fabułę opartą wyłącznie na jednym wątku, a mimo to poruszającą, trzymającą w napięciu, mądrą i poetycką. Przenosimy się w okolice Londynu połowy dwudziestego wieku, gdzie w wyniku samobójstwa popełnionego przez przypadkowego człowieka, budzą się złe moce. Towarzyszymy zmaganiom kilkulatka, który wbrew swej woli staje się pośrednikiem między światem rzeczywistym a nieprzewidywalną rzeczywistością duchów, widziadeł i zjaw. Na nieszczęście, ten mroczny świat szturmem zdobywa spokojną przystań rodzinnego domu i jak w "Koralinie" przejmuje kontrolę nad rodzicami. W gruzach legnie wszystko to, co stanowi gwarancję bezpieczeństwa. Pozostaje tylko dom na końcu drogi i trzy kobiety, które nie tylko gotowe są mu pomóc, ale również wiedzą jak to zrobić.

Mottem książki są słowa Maurice'a Sendaka: "Bardzo dokładnie pamiętam swoje dzieciństwo... Wiedziałem wówczas straszne rzeczy. Ale wiedziałem też, że nie mogę pozwolić, by dorośli się zorientowali, że wiem. To by ich przeraziło".
Gaiman swojemu bohaterowi serwuje podobny scenariusz. Naraża go na śmiertelne niebezpieczeństwa, traumatyczne przeżycia i mrożące krew w żyłach sytuacje, aby pokazać, że nawet najsłodsze dzieciństwo nie jest wolne od mrocznych wspomnień i doświadczeń.

Przepiękny język książki to zasługa niezrównanej Pauliny Braiter, tłumaczki między innymi Gaimana, Tolkiena i Kinga. Obcowanie z przekładem tak wysokiej klasy, to dodatkowy atut i prawdziwa uczta smakosza.

Czytaj także

0 Komentarze:

Prześlij komentarz