6/18/2013

Pamiętnik grzecznego psa










Pamiętnik grzecznego psa
Wojciech Cesarz, Katarzyna Terachowicz
il. Joanna Rusinek
Literatura 2011


Podobno koty lubią chodzić własnymi drogami. A psy są najlepszym przyjacielem człowieka. Cokolwiek by nie powiedzieć o Winterze, głównym bohaterze "Pamiętnika grzecznego psa", wymyka się on wszystkim porzekadłom i przysłowiom.

"Nie wiem co to znaczy, dobry piesek, ale wydaje mi się, że to nie ja".

Nie jest grzeczny i potulny, nie lubi się podporządkowywać, ceni sobie dobrą zabawę, pełen brzuch i dobre towarzystwo.

"Tak zakończyłem tresurę. Było to bardzo ciekawe doświadczenie - nauczyłem się jeść ciasteczka, nie ufać ludziom i nie wykonywać żadnych poleceń".

Narracja poprowadzona z perspektywy psa to świetna okazja, żeby spojrzeć na ludzi z punktu widzenia nietypowego, ale bardzo wnikliwego obserwatora. Zresztą rzadko zdarza się w książkach dla dzieci, że to właśnie narracja nie dialogi stanowią sedno książki. Szybko przekonaliśmy się, że wszystkim w naszym domu ten winterowy monolog bardzo odpowiada. Śmialiśmy się szczerze, gdy nie rozumiał niektórych słów i zmieniał kontekst wypowiedzi, kiedy interpretował polecenia na własną korzyść albo dostrzegał wady dorosłych i o nich mówił. Śmieszna sprawa, bo ci dorośli bohaterowie książki, mimo że pokazani w życzliwym świetle są jednak prześwietleni na wskroś, jakby patrzyło na nich dziecko, któremu nie umyka żaden szczegół zachowania. Taka psia krytyka jest jednak bardziej na miejscu, nikt się nie zżyma na Wintera za jego bezkompromisowe oceny. Jest jak zwierzęcy odpowiednik Pippi.

"Pamiętnik grzecznego psa" można więc czytać między wierszami i wyciągać wnioski z mądrych obserwacji czworonoga. Ale książka nie poucza i nie jest infantylna. Jest po prostu dowcipna i mądra. Sami autorzy podkreślają, że nie jest to książka, ani dla dzieci, ani dla dorosłych. Takie książki lubimy najbardziej, bo każdy znajdzie w nich coś dla siebie i każdy w innym momencie śmieje się do łez. A Winter naprawdę rozśmieszyć do łez potrafi.

Nie można oczywiście zapomnieć o nieocenionej Joannie Rusinek, która zilustrowała "Pamiętnik grzecznego psa" i jego drugą część, czyli "Nowe przygody grzecznego psa". Opowiadając o pracy nad książką na antenie Radia Kraków, ilustratorka przyznała, że pierwsze projekty nie od razu zostały zatwierdzone przez autorów. Zależało im, żeby Winter z ilustracji wyglądał jak żywy pies rasy alaskan malamut. Czy jej się udało, można sprawdzić na facebookowej stronie książki.




Czytaj także

4 komentarze:

  1. Czytaliśmy w zeszłym roku podczas wakacji. Do połowy było super. Trudno mi było czytać, bo jak tu czytać i śmiać się jednocześnie. Od połowy zaczęło być nudno... I chyba drugiej części nie kupimy, bo mam wrażenie, że w połowie pierwszej już pomysłów było brak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie kupiłam drugą część. Pierwsza nas nie znudziła. Mam nadzieję, że druga nie będzie gorsza. Spodziewam się wątków związanych z przeprowadzką do nowego domu i z Rudym. Może udało się osnuć wokół nich ciekawą fabułę...

      Usuń
  2. Nie czytałam, więc wypowiadać się nie powinnam. Napomknę tylko, że Starsza książki nie doczytała - stwierdziła, że nudna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz krytyczne dziecko, które nie zachwyca się tym co wszyscy. ;)

      Usuń