My tylko przejazdem
My tylko przejazdem, Ellen Strömberg, tł. Agata Teperek, Wydawnictwo Dwie Siostry 2025.
Tętno gwałtownie przyspiesza, w gardle ląduje charakterystyczna gula. Z pozoru nic tu się nie dzieje, a tak naprawdę dzieje się wszystko.
Manda i Malin niebawem skończą podstawówkę i ich życie prawdopodobnie nie będzie już takie jak dawniej. Czy jednak jest czego żałować? W małym świecie fińskiej prowincji jeden dzień przypomina drugi. Zwłaszcza, gdy ma się kilkanaście lat, debilnych kumpli, czujnych rodziców, a za środek transportu jedynie rower lub dwie nogi. Manda marzy jednak o przeprowadzce do Nowego Jorku, więc kiedy na radarze pojawia się o kilka lat starszy John, kolumbijskiego pochodzenia muzyk z punkowej kapeli, wydaje się odpowiednim towarzyszem romantycznej ucieczki do lepszego świata.
Ellen Strömberg bez pudła trafia w samo sedno prozy inicjacyjnej. Trafne nakreślenie najsubtelniejszych emocji, żywy język i powolna transformacja bohaterek to klucz do tego, by czytelnik przy lekturze powieści poczuł się swojsko, intymnie i znajomo. Pierwsze imprezy, inicjacja seksualna, nieszczęśliwa miłość i rodzinne konflikty zostają przefiltrowane przez nastoletnią wrażliwość i czujne siostrzane oko. To właśnie świeża i autentyczna relacja Mandy i jej starszej siostry Laury nadaje powieści nowy odcień, tak różny a jednocześnie tak bardzo podobny do tego, który wnosi pierwszoplanowy duet Mandy i Malin.
Autorka nie tylko w czuły i skrupulatny sposób opisuje charakterystyczny moment przejścia bohaterek, ale również staje się mocnym głosem w sprawie świadomej zgody, stanowczej reakcji na molestowanie i troski o zdrowie psychiczne młodych. "My tylko przejazdem" może rozczarować, jeśli szukamy książki, która wciąga od pierwszej strony, jednak jeśli dojdziemy do ostatniej, odwdzięczy się dużą czytelniczą satysfakcją.


0 Komentarze:
Prześlij komentarz