11/29/2022

Antosia w bezkresie


 Antosia w bezkresie, Marcin Szczygielski, Latarnik 2022.

Wraz z "Antosią w bezkresie" wraca Szczygielski, jakiego lubię najbardziej - zanurzony w historii wytrawny śledczy, szczery komentator, uważny obserwator dziecięcej wrażliwości. Wiele lat po premierze "Arki czasu" znowu dostajemy do rąk beletrystykę historyczną, która ma szansę trafić z ważnym przekazem do szerokiego grona młodych czytelników.

Najpierw jest tytuł. Zwiastuje przygodę: frapującą, tajemniczą. Potem okładka. Antosia zamknięta w ruskiej babuszce jak w kapsule czasu albo kosmicznej rakiecie. Być może właśnie zaczyna swoją podróż. Czy to będzie prawdziwa przygoda? Z pewnością. Czy przyjemna? Niekoniecznie.

10-latka Antosia to typowe dziecko wojny. Polska ziemianka, kresowianka, którą w wyniku agresji sowieckiej na Polskę zostaje brutalnie pozbawiona domu i zesłana na wschodnie rubieże Rosji. W tej podróży do "bezkresu" towarzyszymy dziewczynce od samego początku, jesteśmy obok w trudnych emocjach, bolesnych momentach, nieludzkich doświadczeniach. "Antosia w bezkresie" to na swój sposób książka drogi. Swoistej drogi, nieprzyjemnej, okrutnej, której cel jest niepewny, a przykre wspomnienia niechciane. Marcin Szczygielski zdaje się rozumieć, że tylko szczerością jest w stanie kupić czytelnika, który sam z siebie może nie chciałby być świadkiem tych wydarzeń. Tu nie dzieje się żadna magia, nie ma szczęśliwych zwrotów akcji, a bezkres oznacza NIC a nie WSZYSTKO.

Obserwacja świata z perspektywy dziecka, podobnie jak w "Arce czasu" pozwala ustrzec fabułę od niepotrzebnego epatowania okrucieństwem, ale jednocześnie to właśnie dziecięca spostrzegawczość zwraca uwagę na to, co inne, trudne, niecodzienne. Kilkutygodniowa podróż bydlęcym wagonem na wschód jest dla bohaterki jak szybka winda do dorosłości, ale przyspieszone dojrzewanie nie sprawia, że Antosia oddala się od czytelnika. Wręcz przeciwnie, wspólnota doświadczeń, które przeżywamy na kartach książki jest tak silna, że nie sposób odłożyć ją na bok i zostawić bohaterkę samą sobie.

Ktoś w recenzji napisał, że fabuła nie porywa, a mimo to od książki nie sposób się oderwać. Siła przekazu, wartkość narracji i niezwykle trudny temat sprawiają, że ta z pozoru monotonna historia wysforowała się na dobrą powieść z mocnym antywojennym przesłaniem. I tak jak w 2014 roku "Arka czasu", tak "Antosia" w 2022 r. jest głośnym wołaniem o pamięć historyczną. Także u najmłodszych pokoleń.


11/18/2022

Geo-grafiki

 

Geo-grafiki, Regina Giménez, tł. Karolina Jaszecka, Druganoga 2022.

Zaskakujący mariaż sztuki i geografii. Katalońska artystka, Regina Giménez, rozkłada geografię na czynniki pierwsze za pomocą graficznych kompozycji, kreślących łańcuch zależności między różnymi obiektami i zjawiskami na Ziemi. Wnikliwa analiza idzie w parze z artystyczną refleksją. Podwójnie wciągające.

Gęsta siatka informacji, ubrana w bardzo czytelne i przemawiające do wyobraźni schematy i diagramy, na drugim biegunie pokazuje swoje artystyczne oblicze. "Geo-grafiki" to pierwsza książka Reginy Giménez, uznanej hiszpańskiej artystki tworzącej obrazy przemawiające za pomocą geometrycznych kształtów i wyrazistych kolorów, inspirowanych architekturą i kosmologią. Charakterystyczny minimalizm szuka inspiracji w dwudziestowiecznym stylu Bauhaus i konstruktywizmie, ale w pewnym celowym niedopracowaniu jest jednocześnie bardzo ludzki i przyziemny. To sztuka przed duże SZ, która ma jednocześnie wysoki walor użytkowy i jest przyjazna w odbiorze.

Pomysł na picturebook, dzięki któremu dzieci będą mogły dowiedzieć się, obejrzeć, a na koniec porównać, to coś świeżego i nowego na rynku książek non-fiction. Mało tekstu, duży format i czytelne obrazy, a jednocześnie ogromna baza informacji, którą można z łatwością przyswoić stanowi duży atut. Biletem do tej podróży jest umiejętność przejścia od konkretu do abstraktu - umiejscowienia zróżnicowanej wielkości kształtów na skali, która pozwoli stworzyć wzajemne punkty odniesienia. Giménez jest w tym dokładna, uporządkowana i uczciwa.

Książka została podzielona na pięć działów (wszechświat, Ziemia, rzeźba powierzchni, woda i klimat). Na każdy z nich składają się rozdziały utrzymane w podobnej proporcji tekstu do obrazu. Czytelniczą gratyfikacją jest tu zaskoczenie, którego doświadczyć mogą wszyscy czytelnicy, nie tylko ci najmłodsi. Można pokochać statystykę, gdy razem z Reginą Giménez zerknie się pod podszewkę świata i namacalnie sprawdzi różnicę w wielkości oceanów, stosunku ich głębokości do wysokości najwyższych szczytów górskich, czy skalę zaludnienia kontynentów. Warto zanurzyć się w ten świat na dłużej.

 

 


 

11/09/2022

Iskry w mojej głowie

 

iskry w mojej głowie

Iskry w mojej głowie, Elle McNicoll, tł. Małgorzata Glasenapp, Dwie Siostry 2022.

Drugi tytuł dwusiostrzanej "Serii z Poczwarką" zabiera nas do świata autystycznej jedenastolatki Addie. Debiutancka powieść Elle McNicoll to świadectwo jej osobistej diagnozy i wielu lat życia poza schematem neurotypowości. Powieść uhonorowana licznymi nagrodami stanowi udany i rzadki głos osoby ze spektrum autyzmu skierowany do młodszych czytelników.

"Będę nadal pisała o osobach nieneurotypowych i nigdy się tym tematem nie zmęczę" - zapowiedziała Elle McNicoll w jednym z wywiadów dla brytyjskiego Narodowego Stowarzyszenia Autystycznego. Od czasu debiutu w 2020 roku, w Wielkiej Brytanii ukazały się dwie kolejne powieści autorki, które starają się przełamać utarte schematy myślenia. McNicoll wydobywa z cienia te dzieciaki, które ze względu na swoją inność nie zasługiwały na zauważenie i akceptację, o problemach, których literatura milczy od lat. 

Jedenastoletnia Addie jest wrażliwa, bystra i dociekliwa. Kocha czytać. Zwłaszcza o rekinach. Ma kochającą rodzinę i niezbyt udane relacje z rówieśnikami. Może byłoby inaczej, gdyby umiała dostrzegać aluzje, patrzeć ludziom w oczy i być mistrzem szybkich ripost. Ale tak nie jest. Jej głos nie wybrzmiewa  głośno na forum klasy, a gdy szczególnie się czymś rozemocjonuje, często przestaje panować nad swoimi reakcjami. Jest inna.

Niewielka miejscowość na przedmieściach Edynburga, w której mieszka skrywa tragiczne tajemnice, które dla Addie stają się punktem zapalnym do przejęcia społecznej inicjatywy. Gdy dowiaduje się o egzekucjach czarownic, zaczyna rozumieć, że inność zawsze była źle widziana.

Przejmująco, szczerze i wnikliwie pokazane emocje bohaterki pozwalają wejść w sytuacje i sposób myślenia autystycznej dziewczynki, poznać jej motywacje i trudności z jakimi się mierzy. Książka jest też ważnym głosem w sprawie mobbingu szkolnego ze strony nauczycieli, cichej przemocy, która odbywa się za zamkniętymi drzwiami szkolnych klas.

Książka oczekuje na swoją filmową adaptacją. Telewizja BBC zapowiada premierę na 2023 rok.

 

Seria z Poczwarką:


 

 

 

11/02/2022

11 palców. O tym jak zniknęłam w dżungli


 11 palców. O tym jak zniknęłam w dżungli, Simon van der Geest, il. Karst-Janneke Rogaar, tł. Marta Talacha, Format 2022.

Kilka lat po premierze "Pajątyla" wydawnictwo Fomat powraca do twórczości holenderskiego pisarza, Simona van der Geest.  Dostajemy do rąk przejmującą powieść o współczesnych mediach i dziecięcej determinacji, napisaną w sprawnej pierwszoosobowej narracji.

Gruby tom nieco mnie zaskoczył - niemal czterysta stron powieści, w założeniu dla młodszych nastolatków (10+), choć moja dzielnicowa biblioteka, pewnie ze względu na miejscami ostentacyjne traktowanie kwestii damsko-męskich (również na ilustracjach), wrzuciła ją do czwartego poziomu katalogu bibliotecznego. Długość to jeden poważny zarzut, bo książka miejscami się ślimaczy, drugi to słaba korekta. Widać, że zabrakło dodatkowej pary oczu. 

12-letnia Eva, samotnie wychowywana przez sławną piosenkarkę, postanawia odnaleźć swojego ojca. Motywacją do poszukiwań staje się szkolny projekt, który dziewczyna postanawia przeprowadzić, za temat wybierając sobie "biologicznych ojców". Jednak jak znaleźć tatę, o którym nic się nie wie? Odpowiedzią staje się reality show "Stracony czas", które pomaga w szukaniu zagubionych krewnych. Nieco abstrakcyjna historia jeszcze bardziej nabiera rumieńców, kiedy dziewczyna odkrywa, że jej ojciec najprawdopodobniej mieszka w Surinamie, byłej holenderskiej kolonii w Ameryce Południowej. Pod czujnym okiem kamer wyrusza w nieznane z nadzieją, że ta podróż odmieni jej życie.

Simon van der Geest podszedł do tematu z iście skandynawskim luzem i dystansem. Mimo poważnego problemu, skroił ciepłą, przygodową powieść, w której nie brak celowej refleksji, ale podanej tak, że nie przytłacza. Co się dzieje, gdy kamera wkracza w najbardziej intymne sfery życia i czy mamy zgodę na to, by media ingerowały w naszą prywatność? Autor jest uważnym obserwatorem dziecięcych emocji. W pierwszoosobowej narracji nie czuć dorosłego mentorstwa. Przekonały mnie dialogi i wiarygodne relacje między rówieśnikami.

Długi tekst powieści przełamują odręcznie zapisane strony projektu, korespondencja mailowa bohaterki i utrzymane w swobodnym stylu ilustracje. Dzięki tym urozmaiceniom, fabularne dłużyzny nie będą straszne nawet największym maruderom.

10/22/2022

Tam gdzie rosną dzikie kwiaty

 

Tam gdzie rosną dzikie kwiaty, Liniers, tł. Karolina Jaszecka, Debit 2022.

Kiedy w zeszłym roku po raz pierwszy natrafiłam w siecina ten komiks, zmyliła mnie botaniczna wyklejka. Spodziewałam się przygodówki o walorach nonfiction, tymczasem Liniers zaserwował swoim fanom fikcję w najczystszej postaci. 

Ricardo Siri, występujący pod pseudonimem Liniers, mieszka i tworzy w Argentynie. Jego charakterystyczna kreska kojarzona jest na świecie z komiksowymi paskami, które od ponad 20 lat publikuje na ostatniej stronie dziennika La Nación. Popularność komiksowych postaci sprawiła, że "Macanudo" zaczęło ukazywać się również w formie książkowej. W krajach hiszpańskojęzycznych popularne stały się przeróżne gadżety, sygnowane przez Autora, z charakterystyczną kartoflastonosą dziewczynką Henriettą i jej kotem Fellinim. W "Macanudo" Liniers uruchamia nieprzebrane pokłady abstrakcyjnego humoru. Bawi się konwencjami. Nawet sam wciela się w rolę królika. Jego wyobraźnia nie zna granic.

"Flores salvajes", czyli dzikie kwiaty - taki tytuł nosi komiks, który poza serią ukazał się w zeszłym roku nakładem argentyńskiego wydawnictwa Comun. Inspiracją do stworzenia książki było zdjęcie córek autora, zrobione w dżungli na półwyspie Jukatan. Polski wydawca zdecydował się na ciekawy zabieg i poprzez tytuł nawiązał do kultowego picturebooka Maurica Sendaka. "Tam gdzie rosną dzikie kwiaty" to trochę inna półka komiksowa, skierowana do młodszego czytelnika i wyraźnie odwołująca się przede wszystkim do świata dziecięcej wyobraźni. Jeśli "uroczy" to odpowiednie słowo na okresie komiksu, ten właśnie taki jest.

Samolot pasażerski rozbija się na bezludnej wyspie, a z katastrofy żywe wychodzą tylko trzy dziewczynki. Wyspa okazuje się szczególna - to wyspa dzikich kwiatów - a dziewczynki wyjątkowo zdeterminowane do poznania wszystkich jej tajemnic, bez względu na przeciwności. Jednak podobnie jak u Sendaka, gdzieś w tle jest troskliwa mama i wiara w to, że z każdej opresji można wyjść cało, jeśli tylko ma się obok kogoś bliskiego.

Aura tajemniczości budowana jest na zasadzie kontrastów. Liniers bawi się iluzją skali (maleńkie domki, ogromne kwiaty), miesza logikę z abstrakcją, eksperymentuje z linią czasu. "Tylko rzeczywistość jest w stanie zabić smoka" - informuje tablica umieszczona na wyspie. Dzika wyobraźnia nie zna granic. "Tam gdzie rosną dzikie kwiaty" to komiks dla początkujących czytelników. Duże kadry i wyraźny font pozwolą cieszyć się czytelniczą przygodą już 5-latkom. A zaskoczenie na koniec - bezcenne.

 


 


 


 

10/13/2022

Między światem a zaświatem

 

Między światem a zaświatem, Katarzyna Jackowska-Enemuo, il. Nika Jaworowska-Duchlińska, Albus 2022.

Jej "Tkaczka chmur" zrobiła zawrotną karierę. Od dnia premiery zdobywa najlepsze recenzje i najwyższe laury na kolejnych konkursach. Katarzyna Jackowska-Enemuo otworzyła nowy rozdział we współczesnej literaturze dla najmłodszych. Kultura ludowa zyskuje nowe życie.

Z "Między światem a zaświatem" było tak: zaczęło się od serii słuchowisk dla Polskiego Radia. Autorka podjęła się trudnej sztuki połączenia ludowych motywów dotyczących świata pozarzeczywistego i napisania pięknych, nastrojowych gawęd oraz wzbogacenia ich o równie urokliwe pieśni. Dopiero później audioopowiadania zyskały szansę obrócenia się w książkę. Nieco okrojone, muzycznie przetranskrybowane w zapis nutowy, ukazały się  nakładem wydawnictwa Albus, w pierwszorzędnej szacie graficznej Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej.

Czytam i nadal nie mogę uwierzyć, że to współczesne utwory. Napisane bogatą, staranną polszczyzną, jednocześnie proste i klarowne, jedynie nawiązują do tradycyjnych legend i wierzeń. Jest tu wędrowny dziad, Leszy strażnik puszczy, rusałka, która potrafi przewrócić w głowie, są zwierzęta o nadnaturalnych mocach, wreszcie odważne dzieci, dobry wąż i młodziutki Święty Mikołaj. Zaświaty spod pióra Jackowskiej-Enemuo nie należą do złych duchów, zjaw i demonów. Istnieją na pograniczu ludzkiego świata i dają się skutecznie oswoić. Są jego naturalnym przedłużeniem.

Kod QR na ostatniej stronie okładki łatwo przenosi nas do zapisu audio. Warto tam zajrzeć, bo każda opowieść ma swój muzyczny refren wyśpiewany przez autorkę. Zachwyca mnie, że Jackowska-Enemuo jest nie tylko utalentowaną bajarką, ale i poetką. Jej strofy są proste, lecz nie banalne, a muzyka niesie ciepło, ludową nutę i osobliwą rzewność akordeonu.

Nie jestem pewna, która forma "Światów i zaświatów" przemawia do mnie silniej. Z reguły jestem czytelnikiem-oglądaczem a nie słuchaczem. Kiedy mam pod ręką tekst, czuję się bezpieczniej, ale tym razem podcast kupił mnie absolutnie. Jednak kiedy przyjdzie jej czas, czyli gdzieś w okolicach Zaduszek, to głośne czytanie papierowej wersji zaczaruje nasz kuchenny stół.







10/07/2022

Kury z grubej rury

 

Kury z grubej rury, Justyna Bednarek, il. Nika Jaworowska-Duchlińska, Słowne Młode 2022.

Mam wrażenie, że moda na prosiaczki w literaturze dziecięcej odchodzi powoli w zapomnienie, nastaje za to panowanie kur. Nie powiem, koncept odczarowania kurzych móżdżków bardzo mi odpowiada, zwłaszcza gdy mamy do czynienia z taką książką jak "Kury z grubej rury", czy wspominaną przeze mnie ostatnio na Instagramie genialną dylogią o Skunskie i Borsuku.

Z Justyną Bednarek mam tak, że albo trafi, albo nie. Tym razem książka podeszła mi znakomicie, do tego stopnia, że niektóre fragmenty czytałam domownikom na głos. Lekko, zabawnie i z fantazją to niezły przepis na udaną książkę familijną. Niby nic, prosta historia o rodzinie, która adoptuje cztery kury rasy brahma, nie spodziewając się jak bardzo ta decyzja zaważy na jej dotychczasowym spokojnym życiu. Kury faktycznie są z grubej rury i to pod wieloma względami. Pikanterii całej opowieści dodaje fakt, że kilkuletni Wojtek całkiem skutecznie potrafi się z kurami dogadać, co skutkuje obopólną korzyścią. Ostatecznie kury w domu państwa Ogórków zadomawiają się tak dobrze, że nie tylko zyskują miejsce na fotelu w salonie, ale również własnego koguta - Rysia, rasy feniks.

Krótkie rozdziały okraszone zabawnymi rysunkami Niki Jaworowskiej-Duchlińskiej genialnie czyta się na głos, za co zawsze daję dodatkowy punkt. Również za nieprzegadanie, nieinfantylizowanie i nieowijanie w bawełnę, jak to z tymi kurzymi jajkami jest. A czy kogut Rysio zyska sympatię którejś z kur i będą z tego kurczaki dowiemy się mam nadzieję z drugiej części kurzej historii, "O kurza twarz!", która już w zapowiedziach. Swoją drogą ciekawa jestem, ile jeszcze kurzych frazeologizmów uda się autorce wygrzebać z polszczyzny i naturalnie wpleść w opowieść. No i co na to kogut.







 

 

inne kurze tytuły:

Kury, czyli krótka historia o wspólnocie

Teraz będziesz kurą 

 

9/29/2022

Kiedy tata zamienił się w krzak

 

kiedy tata zamienił się w krzak

Kiedy tata zamienił się w krzak, tekst i il. Joke van Leeuwen, tł. Jadwiga Jędryas, Dwie Siostry 2022.

Oto pierwszy tytuł z nowego dwusiostrzanego cyklu, opatrzonego wdzięcznym hasłem "seria z poczwarką". Podskórnie czuję, że wkraczamy w obszar trudnych tematów dla prenastolatków, choć trudno mi jeszcze wyczuć, wnioskując po jednej przeczytanej książce i drugiej zaledwie obejrzanej ("Iskry w mojej głowie"). Wielokrotnie nagradzane prestiżowymi odznaczeniami literackimi autorki zapowiadają serię mięsistą i zdecydowanie wartą uwagi.

Joke van Leeuwen od ponad czterdziestu lat publikuje książki dla dzieci i dorosłych. Jej tytuły znalazły się na Honorowej Liście IBBY i były nominowane do Nagrody Literackiej im. Astrid Lindgren. Dzięki wydanej kilka lat temu w Polsce powieści "Ćwir!",  Joke van Leeuwen dała się poznać jako autorka zdystansowana a jednocześnie poruszająca najgłębsze struny. Tym razem powraca z ponadczasową historią, również słodko-gorzką, gdzie specyficzne poczucie humoru miesza się ze smutną prawdą o kondycji człowieczeństwa.

"Kiedy tata zamienił się w krzak" swój poważny ton paradoksalnie zawdzięcza prostej, pierwszoosobowej narracji. Toda nie musi silić się na mądre, okrągłe zdania. Jest kilkuletnią dziewczynką, która zaskoczona nagłym rozpoczęciem wojny, ma sobie poradzić z perspektywą strachu, samotności, wyobcowania i nieznanej przyszłości. Przekraczając całkiem realną granicę, za którą zostawia tatę i babcię, przekracza też granicę swojej dziecięcej naiwności i ludzkiej nieprzewidywalności. Co ją tam czeka, widzimy oczami dziecka, bardzo wyraźnie i wyjątkowo szczerze. Toniemy w poczuciu bezradności.

Atmosfera książki wydaje się pozostawiać nas w swoistym bezczasie. Jesteśmy raczej wtedy niż teraz. Sporadycznie acz bardzo wyraźnie współczesność daje jednak o sobie znać. Pojawiają się takie detale jak: plastikowy kubek z pokrywką, komputer, jednorazowe torebki. Uderzają ze zdwojoną siłą - to się dzieje tu i teraz.

Van Leeuwen jest też autorką ilustracji. Mówi dwugłosem. Rysunki, nieco absurdalne, pogłębiają poczucie zagrożenia. A może tata wcale nie zamienił się w krzak. Może nie da się uciec przed tym, co nas czeka.

 

Seria z Poczwarką:

"Iskry w mojej głowie"