The Queen's Knickers
The Queen's Knickers
Nicholas Allan
Red Fox 2012 (Random House Group)
Znowu Nicholas Allan, znowu po angielsku. "Majtki królowej" wisiały na mojej liście "must have" tak długo, że prawie wyrosła im broda. Zresztą chyba tak czy inaczej powinna wyrosnąć, bo ich pierwsza edycja ukazała się ponad 20 lat temu. Odnoszę wrażenie, że mimo upływu czasu książka nie zestarzała się ani o jotę. Wprawdzie edytorsko nie zachwyca, od patrzenia na okładkę trochę bolą zęby, ale w środku jest zaskakująca, dowcipna i niegrzeczna, czyli taka jak lubimy najbardziej.
Anglicy uwielbiają śmiać się z królewskiej rodziny, ale jak pokazują "Majtki królowej", potrafią to robić z podziwu godnym szacunkiem. Na jednej z ilustracji przedstawiona jest królewska pralnia, w której na sznurkach suszy się halka księżnej Anny, krawat księcia Karola i gatki Camilli. Nie można mieć wątpliwości, że czytamy o TEJ królowej. Autocenzura nie pozwala jednak przekroczyć granicy dobrego smaku, tak więc próżno tu szukać dowcipu rodem z folkloru dziecięcego. Urok tkwi tu raczej w niedopowiedzeniach, co mi osobiście bardzo odpowiada.
Bezsprzecznie kwintesencję całej opowieści stanowi sam arsenał bielizny i jej różnorodność. Od razu powiem, że zakończenie, choć sympatyczne, nie wzmaga efektu zaskoczenia. Majtki na ślub, po domu, do jazdy konnej, na świąteczne orędzie do narodu, a nawet wyposażone w spadochron na podróże zagraniczne; niektóre z nich są mało wygodne, na przykład te przyozdobione ostrokrzewem, inne za to niewystarczająco efektowne.
Można pozazdrościć Brytyjczykom tak wdzięcznej postaci jak królowa. Wątpię czy równie urocza byłaby polska wersja książki, np. o skarpetkach pana prezydenta albo staniczkach pani premier (?). Cały królewski anturaż skryty za pałacowymi drzwiami ma w sobie wystarczająco dużo tajemniczości, by ta prosta opowiastka mogła podźwignąć ciężar swojego sukcesu.
Ps. Dzisiejszą sesję fotograficzną sponsoruje Sadzonka, więc przepraszam za powstały chaos. Nie dała się przekonać, żeby zdjęcia były zrobione bez jej udziału. :)
Ech, te królowe. Jakby nie wystarczyły: poniedziałek - niedziela :P
OdpowiedzUsuńChcesz królową stawiać na równi z klientelą brytyjskich sieciówek. God save the Queen!
UsuńU mnie też juz od dawna jest na liście must have, ale mam tyle pozycji na tej liście, ze ciężko ogarnąć.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze fajna książeczka o królowej Wiktorii, ale nie pamiętam autora - jak poszukam i znajdę to dam znac.
Fajnie, czekam. :)
UsuńOczywiście, książki nie znalazłam :/ wiem, ze gdzieś o niej czytałam, ale za Chiny ludowe nie wiem gdzie. Za to znalazłam sporo książeczek dla dzieci o zarówno obecnej królowej jak i reszcie królewskiej rodziny ;)
Usuńkiedyś mi ktoś zdradził tajemnicę: jeśli się kogoś boisz, spróbuj wyobrazić go sobie w samych majtach; w majtach w kropki, z falbaną, w misie... TO DZIAŁA!
OdpowiedzUsuńHmm... coś w tym jest. Myślisz, że angielskie dzieci potrzebują takiego oswajania Królówki? A swoją drogą, bieliznę królowej Wiktorii można oglądać w muzeum. Biorąc pod uwagę jej wymiary, to dopiero pośmiertna kompromitacja!
UsuńTeż mamy tę książkę. Nawet zapomniałam o tym! Ciekawy przyczynek do refeksji nad tym, że w Polsce opowieść o skarpetkach prezydenta (kalesonach? ;) czy "staniczku Pani premier" jest niemożliwa (wg mnie). W Polsce, wbrew terminologii mamy stosunki feudalne. "Majestat" urzędu. Zauważ jak (w jakim kontekście) pojawia sie prezydent. Czy wyobrażasz sobie Komorowskich czytających (tak) książki (dzieciom) jak Obamowie?
OdpowiedzUsuńCzy dyskutujących o kulturze?
Książka o majtach (choć nie zaskakująca i odkrywcza, ani estetycznie "nie-moja") pokazuje jak fajnie mieć dystans. Poćwiczę na sobie ;)