3/24/2016

Stary Noe


Stary Noe
Zuzanna Orlińska
Literatura 2015
















Spodobał mi się Noe - buntownik o dobrą sprawę:  "Czasami, Panie, żeby być uczciwym, nie można być za bardzo posłusznym". Orlińska wymyśliła sobie Noego jakby od nowa, trochę na nowotestamentalną modłę Miłosiernego Samarytanina, trochę jako dobrego dziadka, który na arce znajdzie miejsce dla każdego, niezależnie od tego ile napsocił, i najważniejsze - nic nie powie babci.

Reinterpretacja biblijnych motywów może mieć w sobie coś z odkrywania nowego lądu. Doskonale pamiętam moje zmagania sprzed lat, kiedy w pracy magisterskiej starałam się udowodnić, że Hiob cierpiał w wyniku zbiorowej przemocy społecznej, a nie bożej kary za grzechy. Orlińska też daje się ponieść współczesnej, bliższej nam perspektywie postrzegania relacji społecznych i zdecydowanie chrześcijańskiemu spojrzeniu na Stary Testament. Bo przecież trudno jest uwierzyć, że jedyny prawy, miałby nie być w równym stopniu miłosierny. Kiedy arka zaczyna się przepełniać i woda prawie wlewa się na pokład, a Bóg po raz kolejny upomina Noego i wzywa do posłuszeństwa, staruszek sprytnie bierze Stwórcę pod włos. Lekko nadeptuje Mu na ambicję, podkreślając swoją ufność w bożą opiekę, jednocześnie upomina się o swoje ludzkie odruchy miłości i troski, do których prawo otrzymał wraz ze stworzeniem. Starotestamentalny Bóg w końcu wycofuje się rakiem, a współczesny czytelnik uśmiecha się, bynajmniej nie z uczuciem triumfu, ale dlatego że miłosierdzie bierze górę nad sprawiedliwością.

Zuzanna Orlińska nie zawiodła również w warstwie językowej. Książka czyta się świetnie, a naprawdę perfekcyjna polszczyzna ujmuje, co zwłaszcza w dość krótkiej formie tekstowej ma niebagatelne znaczenie. Nie dajcie się jednak zwieść niewielkiej objętości. Mimo że przez tekst bez problemu przebrnie zaprawiony w bojach trzylatek. Sens symboliczny odczyta pewnie dopiero pięciolatek. A z nastolatkiem będzie już można swobodnie podyskutować.

Czytaj także

0 Komentarze:

Prześlij komentarz