10/09/2025

Wojna


 WojnaJosé Jorge Letria, il. André Letria, tł. Katarzyna Okrasko, Dwie Siostry 2021.

Od polskiej premiery "Wojny" minęły już cztery lata. Byliśmy wtedy u schyłku pandemii a tuż przed wybuchem pełnoskalowego konfliktu w Ukrainie. Gdzie jesteśmy teraz i jak picturebook Letriów wpisuje się w nowe czasy?

We wrześniu 2021 r.  "Wojna" nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie to, że mnie nie obeszła, raczej wydała mi się nieautentyczna, nie przystająca do współczesnych czasów. Na Instagramie Małej Czcionki napisałam tak: 

    Od kilku tygodni tonę w morzu obcych zachwytów nad „Wojną” portugalskiego duetu Letriów: ojciec – autor tekstu, syn – twórca ilustracji. To kolejny wojenny picturebook z wydawnictwa Dwie Siostry po „Widziałem pięknego dzięcioła”, który mnie do siebie nie przekonał. Być może to tak jest, że książki inicjacyjne wymagają trafienia w podobną wrażliwość u autora i czytelnika. U mnie ewidentnie coś nie zaskoczyło.


Kartkuję "Wojnę" po raz nie wiem który. Mentalnie jestem już po zbrodni w Buczy, po ludobójstwie w Strefie Gazy i po szeregu dobrych rad mojej 90-letniej babci, jak przygotować się na najgorsze. Wojna to nie jest nowy wynalazek. Wraca jak bumerang, mimo że prawie nikt jej nie chce. Tyle że czasem jest bliżej, czasem dalej. 

Po raz pierwszy zauważam brak strony tytułowej. Po wyklejce książka rusza z kopyta bez zapowiedzi. To znamienne, że wojna przychodzi z zaskoczenia. Ale nadal drażni mnie brak narracji.
 

Najpierw zaskoczył mnie brak historii.

„Wojna nigdy nie umiała tworzyć opowieści” – autor szybko rozwiał moje wątpliwości.

Sprytne. Ale czy na pewno? Według mnie konflikty tworzą najlepsze opowieści. Intrygujące, trzymające w napięciu, niejednoznaczne, dające formować się na różne sposoby. Szczerze mówiąc, to według mnie ich jedyna zaleta. Letriowie celują w obrazy, symbole, skojarzenia, żonglują emocjami.

Czy to musi być wada? Jeśli picturebook obliczony jest na inny efekt, niekoniecznie. To suma moich oczekiwań sprawia, że nadal nie potrafię rozsiąść się w tej książce. Że początek i finał nie budują w mojej głowie spójnej całości. Za to z nie jestem już w stanie z równą pewnością co 4 lata temu stwierdzić, że suma skojarzeń w "Wojnie" ma wyłącznie walor historyczny. Mimo że konflikty faktycznie stają się bezosobowe a prowadzenie działań wojennych nie jest tożsame z wypowiedzeniem wojny, pierwsze pociski zabijające cywilów w Ukrainie uświadomiły wszystkim dobitnie, że tradycyjna wojna ma się dobrze.

 

To nie jest wojna, którą współczesne dzieciaki znają z przekazu w mediach, raczej z gier rpg i opowieści pradziadków. Dla tych, które doświadczenie wojny mają już na swoim koncie, książka będzie nieautentyczna, tym, które wojny nie znają, da mylny ogląd rzeczywistości.

A jednak jest. I tu zwracam honor autorom, i z perspektywy tych kilku lat biję się w piersi, bo picturebook Letriów, mimo że bez dronów, działań hybrydowych i cyberataków pozostaje uniwersalny, zrozumiały i autentyczny. Bo zawsze znajdzie się jakiś pan, jak ten na ilustracji poniżej, który efekt wojny chce zobaczyć na własne oczy.

do postu na Instagramie: tu!


 

Czytaj także

0 Komentarze:

Prześlij komentarz