Wylinka
Wylinka, Wit Szostak, il. Aleksandra Krzanowska, Powergraph 2025.
Chyba zbyt wiele spodziewałam się po pierwszej powieści dla dzieci Wita Szostaka. A może to Wit Szostak zbyt wiele oczekiwał po swoim dziecięcym debiucie. Tak czy inaczej odnoszę wrażenie, że żadnemu z nas nie wyszedł on na zdrowie.
Pewnego sierpniowego ranka dziesięcioletnia Klara budzi się a w swoim domku letniskowym i z zaskoczeniem stwierdza, że rodzice wyjechali. Nie jest jednak sama. Oprócz niej w domu jest jeszcze ktoś – tajemniczy chłopiec z przeszłości. Szostak snuje opowieść wokół przemijania, wspomnień i nieuchronności zmian. Dom staje się arką czasu, a jej mieszkańcy, dzięki rozmowom i wspólnym wyprawom w góry powoli poznają przyczynę swojej samotności.
Napisanie dobrej książki dla dzieci to nie lada wyzwanie. A co, jeśli dom, który mógł być tajemniczy, las, który miał być groźny i dzieci, które miały przeżyć przygodę swojego życia pozostają nijakie i na wskroś papierowe? "To może być jedna z książek życia Twojego dziecka" trąbi blurb na ostatniej stronie okładki – a ja myślę sobie, że sam intelektualny zawijas nie jest w stanie zrobić z książki dobrej literatury dla niedorosłych. Nawet, jeśli język jest piękny, pomysł niebanalny, a czytelnik potraktowany z należytą powagą.
Zgrabna metafora z jakiegoś powodu nie pcha opowieści na przód, a losem samych bohaterów trudno się przejąć. Książka wlecze się niemiłosierne, a gdy za połową trochę bardziej nabiera tempa, zakończenie znowu zostawia czytelnika z początkowym niedosytem. Motorem fabuły nie są przygody, lecz rozmowy i monologi wewnętrzne bohaterów. Skoro tak, to właśnie one powinny być żywe, autentyczne i szczere. Tymczasem bohaterowie rozmawiają ze sobą jak dorośli, a różnicy czasu jaka ich dzieli (Klara – dziewczynka z XXI wieku, Janek – pokolenie powojenne) praktycznie nie sposób zauważyć w stylu ich wypowiedzi.
W tę historię zgrabnie wplata swoje rysunki Aleksandra Krzanowska, ale trochę przykro się robi, bo pięknie narysowana na wyklejce mapka okolicy okazuje się w czytaniu niemal bezużyteczna. Co najwyżej by poruszyć wyobraźnię ku temu, co jeszcze mogłoby się w tych miejscach wydarzyć.