Dzika
Dzika, Emily Hughes, tł. Kinga Rodziewicz, Elżbieta Jezierska, Wydawnictwo Rzeczownik 2020.
Emily Hughes nareszcie zagościła w Polsce i to za sprawą całkiem świeżego wydawcy. Podwójna to przyjemność, bo Rzeczownik znam i cenię za sprzedaż świetnych picturebooków i wysmakowanych materiałów papierniczych. "Dzika" to dla mnie drugie spotkanie z autorką. "Małego ogrodnika" (link: "The Little Gardener") znamy i kochamy w naszym domu już od kilku lat.
Kiedy myślę o książkach Hughes, pierwsze skojarzenie jakie mi się nasuwa to natura. Jej najbardziej rozpoznawalne tytuły pławią się w zieleniach i brązach, kipią gęstymi zaroślami nakrapianymi urodzajem polnych kwiatów i ożywają dyskretną obecnością dzikich zwierząt. Przyroda, która tu gości to taka, jaką chcielibyśmy widzieć na co dzień: świeża i nieposkromiona. Trend łąk kwietnych i niekoszonych trawników znajduje na tych ilustracjach swój wspólny mianownik.
"Dzika" to debiut wydawniczy autorki i jak dotąd jej najbardziej wyrazista wizytówka, za przyczyną której reprezentowała Wielką Brytanię na Biennale Ilustracji w Bratysławie w 2015 r. Nie jest to wbrew wszystkiemu książka głęboka. Raczej pewnego rodzaju prosty manifest dla wszystkich tych, którzy nie mieszczą się w ramach społecznych oczekiwań. Określana mianem damskiej wersji "Tam gdzie żyją dzikie stwory" Maurice'a Sendaka, udowadnia, że dążenie do realizacji własnych ideałów zawsze ma sens. Dzika to dziewczynka z lasu, wzór buntowniczki pokazującej pazurki, gdy tylko życie zmusza ją do obrony swoich racji. Wyrwana z osobistego raju dzikiego lasu i poddana próbie ucywilizowania, nie waha się zastosować żadnych środków perswazji by wrócić do siebie. Jej wizytówką stają się ogromne oczy, które płynnie przechodzą od łagodności do furii i nieposkromiona fryzura, jakby widoczny przejaw wewnętrznych emocji.
Emily Hughes po mistrzowsku gra obrazem. Pewnie trochę bardziej przekonująca jest w leśnych scenach niż tych podejrzanych we wnętrzach domu szalonego psychiatry, ale i tu i tu nie sposób odmówić jej wyjątkowej wrażliwości na szczegóły. Nie powstrzymam się przed stwierdzeniem, że Hughes to artystka wyrafinowana, przemawiająca do młodego odbiorcy w sposób subtelny i spodziewająca się po nim tej samej wrażliwości.
Rzeczownik ze swojej strony zadbał o wszystkie detale, by książka działała nie tylko na emocje, ale również na zmysły. Kremowy, ciepły, lekko szorstki papier, oryginalna, autorska wyklejka oraz płócienny, zadrukowany grzbiet budzą jak najlepsze skojarzenia.
0 Komentarze:
Prześlij komentarz