Sznurówka, ptak i ja
Sznurówka, ptak i ja, Ellen Karlsson, il. Eva Lindström, Wydawnictwo Zakamarki 2018.
Czytając "Sznurówkę", po raz nie wiem który zadaję sobie to samo pytanie: jak to właściwie jest ze skandynawską narracją w książkach dla dzieci. Czy jest jakiś niepisany kodeks tworzenia takich książek?
Szwedzka literatura współczesna rzuciła nas na kolana już dawno temu. Nusia, Karusia, Dunia, Tonja, Stina, Albert, Mattis, wreszcie Selma - faworyci dziecięcych półek, z którymi tak łatwo się identyfikować. Tacy jak zwykle, a jednocześnie jakby o krok wyprzedzający topowe postacie wykreowane przez Astrid Lindgren, pionierkę literackiej antypedagogiki. Współczesne szwedzkie bohaterki (i bohaterowie, choć wydaje się, że przeważają dziewczyny) wcale nie odwracają się tyłem do norm dorosłego świata, bardzo kochają swoich rodziców i dziadków, ale mimo to ich dziecięcość, tak znamienna dla zbuntowanej Pippi, nadal kipi z każdej strony książki.
"Sznurówka, ptak i ja" pozostaje w tematyce najbliższej dziecku. Tym razem w spektrum zainteresowania staje wakacyjna przyjaźń, z jej niewątpliwą przypadkowością, kruchością i ulotnością. Przepełniona letnimi zapachami, nieskrępowaną wolnością i trudną sztuką kompromisów. Ellen Karlsson świetnie imituje dziecięcy sposób postrzegania świata. Dostrzega i komentuje zdarzenia, posługując się logiką kilkulatka, nie pozorną, udawaną, nacechowaną infantylnością, ale autentyczną i pełną wrodzonej inteligencji. Jesteśmy Selmą, czujemy Selmą.
Krótkie, proste zdania w pierwszoosobowej narracji mają to do siebie, że raczej opisują, niż oceniają. Czytelnik wnioski wyciąga sam, albo tego nie robi. Autorka nic nie narzuca, nie jest mentorem. Wydaje się, jakby wcale jej nie było, bo dziecięcy narrator jest bardzo sugestywny i naturalny. Jeżeli zdradziłaby swą obecność, popełniłaby niewątpliwe faux pas.
Selma mierzy się nie tylko z nową znajomością i jej nieprzewidywalnymi kolejami, ale również z tajemniczym ptakiem, wewnętrznym głosem, który odzywa się do Selmy w chwilach słabości, braku pewności siebie, zakłopotania i zwątpienia. Ten ciekawy zabieg otwiera zupełnie nową perspektywę patrzenia na bohaterkę. Uwypukla jej rozterki, jednocześnie oddzielając je od niej samej. Selma rośnie w siłę, zwalczając tylko pozornie wewnętrznego wroga. Podobnie jak u Pippi, głos krytyki płynie z zewnątrz. U Astrid Lindgren uosabiany przez dorosłych, u Ellen Karlsson przeobrażony i zanimalizowany.
Jestem pod wrażeniem jak ta debiutancka książka, o pozornie zwykłych sprawach i zupełnie nieznaczących wydarzeniach, zaskakująco angażuje czytelnika w każdym wieku. Ellen Karlsson tworzy literacką perłę za pomocą prostych środków, emocjonalnie jednak książka trzyma czytelnika na bardzo krótkiej smyczy. Tragiczna historia z przeszłości i natarczywe pukanie ptaka, kładą cień na letniej atmosferze. Chłodny, ale potrzebny.
Widzę, że skandynawska literatura dla dzieci po Astrid Lindgren ma się dobrze. Uwielbiam wszystko , co skandynawskie, więc ja sam z przyjemnością sięgnę po tę książkę. Pozdrawiam nocną porą !
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że ma się świetnie. Chciałabym, żeby polska miała się równie dobrze. Może tak się stanie, jeśli porządne creative writing zagości wreszcie w polskich szkołach i na uczelniach.
Usuń