12/27/2016

Noah ucieka


Noah ucieka
John Boyne
il. Oliver Jeffers
Zielona Sowa 2016













Ledwie kilka tygodni temu pożegnałam się z "Paksem" Pennypacker, a zaraz w ręce wpadła mi kolejna książka o małym uciekinierze. Mimo że "Noah ucieka" również zapowiada się na książkę drogi, w toku lektury okazuje się, że trudno ją posądzić o takie ambicje. Jednak aby podróż była owocna, przecież wcale nie musi być długa.

Jeśli lubicie książki, które mozolną lekturę nagradzają błyskotliwym zakończeniem, taki właśnie jest "Noah". Tytułowy bohater nie przyciąga uwagi zgrabnie zarysowanym typem postaci, a punkt wyjścia historii nie zdradza zbyt wiele intrygujących informacji z tła wydarzeń. Na początek nie dostajemy zatem zbyt wiele. Główną atrakcją świata przedstawionego stają się niewiarygodne zdarzenia z pogranicza realizmu magicznego, które powoli sączą się do historii, przygotowując czytelnika na niezwykłe spotkanie w baśniowym sklepie z zabawkami. W tej scenerii, jakby żywcem wyjętej z Alicji w Krainie Czarów, rodzi się znajomość i nawiązuje rozmowa, ważna i brzemienna w skutkach.

Struktura książki, rytmiczna i uporządkowana, co i rusz ucieka w retrospekcję, raz ukazując historie z życia chłopca, to znów właściciela tajemniczego sklepiku. Dla mniej wprawionego czytelnika fabuła może okazać się nużąca. Boyne ryzykuje, że czytelnik nie doczeka nagrody w postaci zaskakującego finału, spinającego w całość poszczególne opowiastki z życia bohaterów. Przez większą część książki nie wiemy bowiem dlaczego Noah ucieka i kim jest ekscentryczny starzec, który nigdy nie miał mamy i umiał biegać najszybciej na świecie. Poznanie zakończenia przewartościowuje całą historię i skłania do przyjrzenia jej się od nowa, w zupełnie inny, świeży sposób.

Boyne chwyta się intrygującego, ale jednocześnie trudnego zadania. "Noah ucieka" okazuje się być sequelem historii, która dla większości czytelników jest wręcz kanoniczna. Ryzyko, które ponosi, zwraca mu się z nawiązką. Nie tylko pisze znakomitą książkę, ale również z sukcesem odświeża tradycyjny, utrwalony w świadomości topos.

"Nie proś o więcej niż otrzymałeś" - mówi starzec do Noah, które to zdanie stanowi prawdopodobnie główne przesłanie książki, a mnie każe podejrzewać, że być może zbieżność imion z archetypicznym budowniczym arki nie jest przypadkowa. Wchodzę tym samym na kolejny poziom odniesień kulturowych. Charakteryzująca biblijnego Noego pokora i ufność, a także samo znaczenie imienia - "przynoszący spokój" - każą głębiej szukać odniesień, którymi książka Boyne'a naszpikowana jest po krawędź kartki.

Mimo wymagającej wiele uwagi narracji, "Noah ucieka" jest bardzo lekki i subtelny w sposobie przekazania przesłania. Mentorski ton, Boyne z sukcesem zastąpił wymownym zakończeniem, które obywa się bez dodatkowego komentarza.


Czytaj także

4 komentarze:

  1. A ja niedawno czytałam książkę-parę do tej - Almonda "O chłopcu, który pływał z piraniami". Też ucieczka, też coś jakby realizm magiczny czy groteska, ale książka albo źle przełożona, albo źle napisana.
    Noaha przeczytam zatem, zobaczymy.
    A intertekstualność w książkach dla dzieci to ciekawa sprawa, warta osobnej rozmowy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeglądałam o "O chłopcu, który pływał z piraniami" w księgarni i jakoś mnie nie zachęcił do poświęcenia mu czasu. W przypadku "Noaha" zadziałało nazwisko autora. Chciałam sprawdzić, czy zrehabilituje się w moich oczach po "Barnaby'm Brockecie", którego nie lubię. ;)

      Usuń
    2. Też nie szaleję. Muszę przeczytać jeszcze raz, bo mgliście pamiętam, że zaczęło się fajnie, a później zrobiła się agitka w szatkach literatury - nie lubię powoływania bohaterów tylko po to, żeby powiedzieli jedyną słuszną kwestię, nawet jeśli z samą kwestią się zgadzam :)

      Usuń
    3. Mam podobne odczucia. W pewnym momencie tak mnie zeźlił, że rzuciłam go w kąt. Potem robiłam drugie podejście, tym razem z sukcesem. Swego czasu chciałam nawet poświęcić mu pracę dyplomową, ale nie spełniał warunków. Miał szczęście. :)

      Usuń