Wigilia Małgorzaty
Wigilia MałgorzatyIndia Desjardins
il. Pascal Blanchet
Wydawnictwo Dwie Siostry 2014
Niespodziewane zetknięcie z nieznajomymi, których awaria samochodu przypadkowo wyrzuca pod domem Małgorzaty, w oczywisty sposób burzy jej spokój, powoduje niepewność, strach, przerażenie. Dotyka ją jak każdego z nas, którzy w trudnej sytuacji bijemy się z myślami, jak postąpić. Małgorzata wychodzi ostrożnie ze swojej kuli. Z punktu widzenia czytelników wychodzi jednak poniewczasie. Kiedy z tacą w rękach pojawia się na parkingu, widzi już tylko oddalające się światła pojazdu ciągniętego na holu. Mimo to przeżywa swoją małą satysfakcję, a być może nawet z ulgą wypuszcza powietrze. Jej sukces mierzy się małymi kroczkami. Jest nim samo wyjście poza swój świat. Moment niedoszłego spotkania nie jest aż tak istotny.
Ostatnie zdanie książki niezbyt trafnie puentuje wysublimowaną fabułę książki. Oślepia, nie daje oddechu, nachalnie nasuwa interpretację. "Tak bardzo bała się śmierci, że w końcu zaczęła bać się życia". Czytając je, chcę stanąć w obronie Małgorzaty. Powiedzieć, że jej styl życia to nie ucieczka. Że trzeba mieć odwagę, żeby zamknąć się w szklanej kuli, kochać ją i czuć się w niej dobrze.
Historia Małgorzaty w istocie nie przynosi żadnej znaczącej puenty. Bez ostatniego zdania jej otwarte przesłanie nie straciłoby nic ze swojej uniwersalności. W studium tej postaci, każdy, w ten czy inny sposób, może przejrzeć się jak w lustrze. To chyba jej największa zaleta.
Jak dla mnie posiadanie profilu wcale nie świadczy o szczególnym "wychodzeniu do świata". Może jest co najwyżej probą pomachania komuś, "spotkania kogoś", zamienienia jednego zdania w naszym zabieganym świecie, tylko i aż tyle.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że Małgorzata wcale nie jest szczęśliwa w swojej szklanej kuli, zbyt sterylne to i sztuczne. Tak naprawdę to pozory, że jest dobrze, że jest "pod kontrolą".
Między "bywaniem" na portalach a takim zamknięciem w swoim świecie jest wiele dużo piękniejszych odcieni.
Zakładko, kwestia gustu. :)
UsuńNo pewnie, to jest właśnie fajne w książkach, że nie są jednowymiarowe, każdy coś tam odnajdzie swojego. Pozdrawiam poświątecznie :-)
UsuńŁadnie i trafnie zauważyłaś trop "szklanej kuli". Co do "studium przypadku" - jak widać, jest wiele interpretacji. Mnie jednak nie chwyta - ani za serce, ani estetycznie (choć doceniam), ani intelektualnie... Czy jest tam jednak jakieś ważne pytanie?
OdpowiedzUsuńMnie też w sumie nie chwyta tak bardzo, bo niczym nie zaskakuje. Za to zaskakuje mnie różnorodność reakcji, jakie wywołuje, emocje, jakie wyzwala. Po przeczytaniu dyskutowaliśmy o niej z mężem chyba z półtorej godziny, tak bardzo różniliśmy się w jej odbiorze. Ale podobnie jak Twoje dzieci, Najstarsza podeszła do niej na chłodno. Widać to nie jest książka dla dzieci. Nie wiem czy pada tu jakieś jedno ważne pytanie. Chyba seria pytań o osobiste przeżywanie samotności, otwartość na innych, odnajdywanie życiowej satysfakcji, poczucie spełnienia.
Usuń