1/30/2014

Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy



Felix, Net i Nika oraz Sekret Czerwonej Hańczy
Rafał Kosik
Powergraph 2013
















Ile Kosika jest w tym Kosiku? Czy to już ostatnia część serii? - zastanawiają się internauci. Chociaż przed lekturą "Sekretu Czerwonej Hańczy" takie myśli nie przeszły mi przez głowę, teraz powracają coraz częściej. "Kończ waść, wstydu oszczędź" - chciałoby się powiedzieć, chociaż serce wiernego fana krwawi boleśnie.

Rafał Kosik, który przyzwyczaił stałych czytelników do wysokiego poziomu literackiego swoich książek, tym razem jakby odpuścił. Mam nadzieję, że to niechcący, że zabrakło czasu, goniły terminy, wakacje były bardzo udane albo wręcz przeciwnie, strasznie nudne i zabrakło weny. Dość powiedzieć, że głosy zawodu na stronie oficjalnego fanclubu FNiN nie były odosobnione.

Nie od dziś wiadomo, że autor lubi bawić się konwencją. Książki z serii ocierały się już o różne odmiany fantastyki, trafiło się opowiadanie historyczne, była zwykła obyczajówka i sensacja. Tym razem Kosik postawił na czystą przygodówkę i wyszło dość blado. Książka przypomina "Sposób na Alcybiadesa" Niziurskiego i "Czarne Stopy" Szmaglewskiej połączone w jedno. Na dodatek "Czerwona Hańcza" faktycznie stanowi jakby zlepek dwóch części, nieumiejętnie zszytych grubymi nićmi. Wygląda jakby autor nie miał pomysłu na dłuższą fabułę albo w trakcie pracy stracił wenę. Bardziej wiarygodna wydaje się pierwsza hipoteza, ponieważ początek książki opisujący przyjazd młodzieży na wymianę międzyszkolną jest mniej ciekawy niż koniec rozgrywający się nad jeziorem. Trudno szukać powiązania między tymi wątkami, podobnie jak między innymi pomniejszymi wątkami, które pojawiają się w książce i powoli umierają śmiercią naturalną bez godnego rozwiązania (kozołaki, tytułowy skarb, bulbot, klasztor). Ostatecznie zostajemy z sekretem bez sekretu i hollywoodzkim zakończeniem, które ucina książkę w chwili, gdy właśnie zaczyna pojawiać się cień nadziei, że akcja nareszcie się rozwinie.

Podobnie jak wydany ostatnio tom opowiadań "FNiN oraz Nadprogramowe Historie", "Czerwona Hańcza" polecana jest nie tylko czytelnikom, którzy czytali poprzednie części. Być może właśnie ten marketingowy populizm zaważył na ogólnej miałkości książki. Nie usprawiedliwia to rozczłonkowania akcji i zagubienia głównego wątku, ale wyjaśnia łopatologiczne podejście do odbiorcy.

Odniosłam wrażenie, że niepisanym mottem książki miało być hasło "nie oceniaj po pozorach", które koresponduje z wieloma wydarzeniami w książce (porwanie Zosi, tajemniczy człowiek w skórzanej kurtce, piękna Justyna, kozołaki). Tym razem jednak, wbrew zamierzeniu twórcy, przesłanie dzieła nabrało charakteru samospełniającej się przepowiedni: Czytelniku, nie oceniaj po pozorach! "Felix, Net i Nika" "Felixowi, Necie i Nice" nie równy.

Czytaj także

0 Komentarze:

Prześlij komentarz