Elementarz demokracji. Jak to działa?
Wydawnictwo Literatura 2012
www.wyd-literatura.com.pl
Czym się różni ustawa od uchwały? Dlaczego warto głosować? Czy wojewoda przewodniczy sejmikowi wojewódzkiemu? Dlaczego poręcz schodów w budynku Sejmu ma kształt węża? Dawniej o takich rzeczach uczono na lekcjach WOS-u. Córka nie musiała czekać aż do liceum, bo książkę dostała na zakończenie trzeciej klasy szkoły podstawowej. Dzięki Bogu, że są jeszcze nauczyciele, którzy potrafią wybrać mądrą i ciekawą książkę, która na dodatek nada się dla każdego, niezależnie od zainteresowań.
"Elementarz demokracji" to krótkie (zaledwie pięćdziesiąt kilka stron) ABC młodego Polaka, ale bez obaw - ta książka to nie leksykon. Bohaterami opowiadania jest dwójka rodzeństwa, która zaniepokojona stanem chodników w swoim mieście, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce i zgłosić projekt uchwały nakazującej sprzątanie psich kup. Przebywają drogę od radnego do sesji Rady Miasta, gdzie ich uchwała zostaje przyjęta. Następnie, dzięki zapałowi swoich rodziców, dzieciaki wybierają się na wycieczkę do Warszawy. Poznają kulisy demokracji, zwiedzają Sejm i Senat, dowiadują się jak powstają ustawy i kto przewodniczy obradom izb parlamentu. Mnóstwo tu mądrych słów, ale wszystko podane jest w lekkim, żartobliwym stylu.
"Elementarz demokracji" to książka, którą warto mieć pod ręką, bo mimo zgrabnej i lekkiej formuły, wszystkich informacji nie da się przyswoić na raz. Na szczęście na końcu jest słowniczek, do którego można zajrzeć w razie potrzeby. Niestety bez indeksu stron. Szkoda również, że trudniejsze pojęcia nie są w tekście pogrubione, łatwiej byłoby do nich wrócić. Pozostaje zadowolić się kilkoma asocjogramami stworzonymi przez ilustratorkę albo samemu (jak my) podkreślić ciekawsze informacje. Córka książkę pochwaliła, ale z powątpiewaniem podeszła do dziecięcej przygody z radnym i kupową uchwałą. Faktycznie trochę to naiwne, nieprawdaż? Jeszcze jedną słabą stroną książki są fotografie, stanowiące bazę dla ilustracji: nieostre lub prześwietlone, po prostu słabe. I niestety częste w wydawnictwie Literatura problemy z typografią.
Roksana Jędrzejewska-Wróbel w wywiadzie dla Qlturki przyznaje, że z "Elementarzem demokracji" miała niemały problem. Książka powstała bowiem na zamówienie Kancelarii Senatu. Długo szukała konwencji w jakiej mogłaby pokazać dzieciom Senat. Jako że temat nie był zbyt nośny ani atrakcyjny postanowiła zacząć od początku, czyli od kupy. Pokazać dzieciom, że mechanizmy funkcjonowania państwa rodzą się de facto na ich podwórku, zaczynają się tam gdzie małe problemy dotykają zwykłych obywateli. Dopiero tą drogą autorka mogła dojść do Senatu. Niestety jej pomysł nie wszystkim się spodobał i dlatego w pierwszym wydaniu książki (niebieska okładka) zamiast kupy bohaterką książki została... guma do żucia. Dopiero w drugim wydaniu (okładka brązowa) nieszczęsna psia kupa wróciła na swoje miejsce.
0 Komentarze:
Prześlij komentarz