6/25/2015

Wędrówka pędzla i ołówka


 Wędrówka pędzla i ołówka
 Maria Terlikowska
 il. Janusz Stanny
 Nasza Księgarnia 2015









Mamy taki zwyczaj, że do przychodni zawsze zabieramy ze sobą książkę do poczytania w poczekalni. Wśród książkowych poczytajek Sadzonki królują ostatnio "Liczypieski" i "Wędrówka pędzla i ołówka". Obu potrafi słuchać do znudzenia. Tym razem jednak swój wielki dzień mieli Stanny i Terlikowska. Słuchacze tego dnia dopisali, tłum w poczekalni był spory, w większości starsze osoby. Sadzonka na kolanach słuchała jak zaczarowana. Zdaje się jednak, że zasłuchana trzylatka to niecodzienny widok.
- Takie małe dziecko, a zobacz jak słucha - szepnęła starsza pani do syna.
Zapisałam sobie w pamięci tę scenę. Podobny komentarz usłyszałam swego czasu na spacerze. Sadzonka jadła jogurt naturalny z kubeczka, nieświadoma zupełnie, że robi coś nadzwyczajnego:
- Zobacz, takie niedobre a dziecko je.

 "Wędrówki pędzla i ołówka" cieszą mnie niezmiernie, bo są takie jak być powinny. Pyszny lekko kremowy, matowy papier pożądanej grubości, sztywna okładka, wyglądem nieróżniąca się niczym od zacnego pierwowzoru, w dotyku co najwyżej może tylko trochę zbyt "lepka", żywa kolorystyka, ale bez fajerwerków współczesnej palety. Poetycka narracja książki jest bardzo angażująca, język lekki i dowcipny, a zwroty akcji uatrakcyjniają lekturę. Ilustracje Stannego równolegle opowiadają historię pędzla i ołówka. Są proste i dynamiczne, a jednocześnie bardzo sugestywne. Pędzel i ołówek są jak przedłużenie ręki artysty. Wyczarowują rysunki, które zaczynają żyć własnym życiem, pociągając za sobą szereg wydarzeń, często śmiesznych innym razem niebezpiecznych.

Obcując z tą książką, mam wrażenie kontaktu z czymś wyjątkowym. Nie sposób odmówić jej szlachetnej elegancji, klasycznego piękna, czy wysmakowanej harmonii. Ci którzy czytali ją w dzieciństwie, twierdzą że pewne zmysłowe doznania z nią związane pozostają na dłużej, a tajemnicze słowo "ultramaryna" niesie w sobie nadal aurę niezwykłości.



Czytaj także

5 komentarzy:

  1. Zgadzam się z tym, co piszesz - tajemnicza, tak ją zapamiętałam. Mnie cieszy wznawianie opowieści Marii Terlikowskiej, a najbardziej to, że da się je jeszcze czytać! Przy mnie pani czytała tę książkę swemu pięcioletniemu synkowi, który był nią zafascynowany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszy. Zawsze mi żal tej klasyki, która się już nie daje czytać

      Usuń
  2. Na pewno kupimy! Nie czytalam w dziecinstwie, ale juz widze, ze sie mojej Mimi spodoba. Szczególnie ze wzgledu na zdania napisane odrecznie, bo zwykla czcionka jej do gustu, az tak nie przypada

    OdpowiedzUsuń
  3. Książeczka genialna, u mnie w domu pełen zachwyt. Przeczytaliśmy ciurkiem, po pozostałych dwóch wznowionych Terlikowskich ("Chodzi mucha po globusie" i "Przygody kropli wody") i stanowczo chcemy więcej! I ach, gdybyż jacyś światli nauczyciele chcieli wziąć tę książeczkę do ręki i wykorzystać ją na lekcji plastyki!

    OdpowiedzUsuń