10/01/2013

Chusta babci


Chusta babci
Åsa Lind
il. Joanna Hellgren
Zakamarki 2013
















Na początku powinnam się przyznać: po pierwszym czytaniu "Chusty babci" nic nie zrozumiałam. Zaczęłam kartkować książkę w tył i w przód, sprawdzać czy czegoś nie przeoczyłam, może kartki się skleiły, może umknęła mi jakaś metafora. Nic z tego. Książka uparcie nie chciała zdradzić żadnej skrywanej tajemnicy. Odłożyłam ją na bok z rozczarowaniem.

Za drugim razem przeczytałam "Chustę babci" razem z Tomkiem. To wtedy zdołałam zrozumieć jej sens i wczuć się w atmosferę. Z uwagą patrzyłam jak sześciolatek radzi sobie z tym tematem. Nie poszło mu łatwiej niż mnie. Odniosłam wrażenie, że emocje, które zwłaszcza dziecku powinny towarzyszyć przy lekturze książki tak mocno nacechowanej uczuciami, zupełnie go ominęły. Śmierć, choroba, samotność dzieci, niezrozumienie wzbudziły zainteresowanie, ale, podobnie jak i mnie podczas pierwszego czytania, potraktowały raczej łagodnie. Zaskoczył go świat wyobraźni stworzony za frędzlami chusty, samotna wizyta na balkonie i odważny pomysł zabarykadowania się w łazience, jednak to co schowane na dnie opowieści, pozostało jakby niezauważone.

Nie wiem dlaczego liczyłam na historię jak spod pióra Piji Lindenbaum. To nieuzasadnione oczekiwanie stało się przyczyną mojej interpretacyjnej porażki. Tymczasem "Chusta babci" to poetycka opowieść o zadawaniu pytań i szukaniu odpowiedzi. Tło wydarzeń stanowi choroba babci oraz sposób w jaki z tą sytuacją radzą sobie dorośli. Autorka dzieli świat na dwie części, ten pod chustą i ten poza nią. W środku wszystkiego tkwi chora babcia, która stanowi punkt odniesienia dla wszystkiego, co dzieje się w książce. Okazuje się, że perspektywa rychłej śmierci babci paraliżuje dorosłych i wprowadza chaos. Tymczasem dzieci nieświadome tego co się dzieje, instynktownie czują powagę chwili. Szukają swojej własnej drogi wśród nieuporządkowanych emocji dorosłych. Znajdują ją pod chustą, a potem w rozmowie z babcią.

Nie jestem pewna czy metafora pustych donic z ziemią, szerokich wód Oceanu Spokojnego, motyli i szpilek może poruszyć kilkulatka? Czy "Chusta babci" to książka dla dzieci, czy raczej gorzki wyrzut sumienia przygotowany z myślą o rodzicach? Jakkolwiek głębokie byłyby pokłady symboliki, sedno i największa wartość tej książki nie tkwią w jej fabule, ale w atmosferze, w zetknięciu dziecięcej nieświadomości z dorosłą paniką i poczuciem bezradności wobec nieuchronnej śmierci. Być może niewielu dzieciom dane będzie w pełni wczuć się w tę atmosferę, bo jest ona dostępna chyba jedynie dla tych, którzy ze stratą bliskich zetknęli się osobiście. To jednak nie umniejsza wartości "Chusty babci".

Czytaj także

4 komentarze:

  1. Własnie pożyczyłam tę książkę w bibliotece, przeczytałam sama i potem dzieciom. Większe wrażenie zrobiła na mnie (a zrobiła duże), dla Franka trochę niezrozumiała, przejął się głównie końcem. Poczekam kilka dni i znowu do niej wrócimy
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maja, napisz koniecznie jak Wam poszło za drugim razem. Może razem dojdziemy dla kogo jest "Chusta babci". Wydawca sugeruje 3+...

      Usuń
  2. A ja mam wrażenie, że "Chusta babci" jest bardzo pojemna w znaczenia, bo ja osobiście co innego w niej dostrzegłam. Ja odebrałam ją jako manifest dziecięcej wolności i fakt, że Babcia umiera, pozwala jej znów widzieć po dziecięcemu i dostrzegać potrzeby Dzieci, ich zdolność do zatrzymywania się w biegu ich prawo do tego, żeby pomyśleć coś samemu, bez udziału dorosłych. Śmierć Babci istnieje dla mnie w tym tekście obok - jest, jest ważna, jest mocna, ale nie jest dla mnie głównym tematem, a raczej takim pomocnikiem, by dotrzeć do sedna rzeczy.
    I w tym upatruję siły dobrej literatury - w tym, że można o niej dyskutować, w tym, że jest wielowymiarowa i każdy rozumie ją na swój sposób.
    Kilka słów, piękne obrazy i mamy arcydziełko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marpil, z pewnością masz rację. "Chusta babci" jest bardzo pojemna i daje bardzo szerokie pole do interpretacji. Gdzieś w głębi czuję się jednak zawiedziona. Czego innego się spodziewałam. Mam też wątpliwość, czy ten "manifest dziecięcej wolności", jak to zgrabnie ujęłaś, nie jest po prostu próbą ucieczki od świata dorosłych. A szumna chęć przemyślenia, to nie demonstracja strachu i zagubienia.

      Usuń