7/14/2021

Maryjki. Opowieści o Matce Boskiej


 Maryjki. Opowieści o Matce Boskiej, Justyna Bednarek, il. Marianna Oklejak, Nasza Księgarnia 2021.

Słowo daję, że o legendach maryjnych nigdy nie słyszałam, choć z kulturą i teologią chrześcijańską, na różne sposoby, flirtuję już od wielu, wielu lat. W jednym z wywiadów Justyna Bednarek powiedziała, że chęć odświeżenia tych ludowych podań wzięła się w niej właśnie z potrzeby przywrócenia ich do kulturowego obiegu. I oto mamy je z powrotem, w dodatku w klimatycznym opracowaniu graficznym Marianny Oklejak, która z powodzeniem bawi się ludowymi motywami od premiery „Cudów wianków” w 2015 roku.

Pamiętam, że jako przedszkolak, pod czujnym okiem mamy, dokonywałam w swojej głowie intelektualnej rewolucji. Najpierw, że Maryja nie była z Polski (jak to?), nie mieszkała pod lasem, raczej w pobliżu pustyni, nie hodowała kur, prędzej owce, nie jadła przy stole, tylko na podłodze. To było dość trudne i smutne na swój sposób, zwłaszcza, że przy tej okazji dowiadywałam się, że św. Józef wcale nie był stary, a na dodatek nie był ojcem Jezusa (ratunku, o co tu chodzi!). Może dlatego maryjność jako forma religijności nie była mi nigdy bliska. Kto wie, może gdyby ktoś wtedy wręczył mi „Maryjki” Justyny Bednarek, czułabym się usprawiedliwiona w swoich fantazjach o swojskiej Matce Boskiej w kwiecistej chustce, czy o Jezusku wesoło igrającym po śniegu i sprawy potoczyłyby się zgoła inaczej.

Justyna Bednarek wróciła mi to, co współczesna, często może zbyt przeintelektualizowana religijność odebrała na bardzo wczesnym etapie. Dlatego też razem z dziewięciolatką wpadłyśmy w te historie jak w masło. Znane biblijne motywy ożyły w swojskim klimacie zza przysłowiowego płota. Anioł Gabriel przed zwiastowaniem prosi Maryję o pomoc dla ciężarnej kotki, uciekająca przed Herodem Matka Boska korzysta z pomocy odważnej leszczyny, łotr z Golgoty okazuje się być lokalnym, leśnym zbójem. Jak nie ulec czarowi Maryi, która podążając leśną ścieżką do domu Elżbiety zrywa po drodze czarne jagody. Jak nie docenić ludowej intuicji, która kazała prostym ludziom nie zbierać jagód do 2 lipca, żeby nie zabrakło ich dla Matki Boskiej Jagodnej. Autorka wplata w te historie pewien rodzaj wrażliwości, który sprzyja szacunkowi dla zwierząt (Maryja najbardziej lubi jamniki!), życiu w rytmie natury, otwartości na innych. Proste morały biorą się z wnętrza opowieści: motywacji bohaterów, naturalnych konsekwencji działalności przyrody, wreszcie intuicji samej Maryjki, która korzysta z natury z rozmachem, ale i szacunkiem. Justyna Bednarek pisze lekko, z klasą, bez jachowiczowskiego moralizowania.

W warstwie graficznej możemy do woli nasycić oczy kolorami, rodzimym folklorem, ale też poszukać elementów współczesnego świata, który nieśmiało wkradają się tu i tam. Marianna Oklejak czerpie garściami z ludowego folkloru religijnego. Swój talent w tym kierunku pokazała już w grudniowej premierze „O kolędach. Gawęda”. Tu robi to nawet nieco śmielej. Maryjka z torebką i na obcasach. Jezusek w dresach. Wszystko ze smakiem. Z szacunkiem. Jestem stale pod wrażeniem.

 





7/05/2021

Books, Bücher, Libros, Livres // czerwiec 2021

 

Sun and Shiro and the Polka-Dot Snake (Sun, Shiro i wąż w kropki)
Hiyoko Imai
‎Little Gestalten, 36 s.
wiek odbiorcy: 4+


Sun i jego białoogoniasty pies Shiro uwielbiają wspólne wycieczki i spędzanie czasu na świeżym powietrzu.

Lubią też bardzo błyszczące czerwone jabłka, które jesienią wiszą na drzewach. Podczas swojej ostatniej wyprawy spotkali węża w kropki, ciekawe małe stworzenie, które kocha jabłka jeszcze bardziej niż oni. Ale zdaje się, że je ich za dużo i trochę za szybko...

"Sun, Shiro i wąż w kropki" to książka o przyjaźni, a także zachęta do zdrowego odżywiania, jednak bez wytykania palcami. Ta historia może okazać się wstępem do wielu kolejnych spotkań z dziwnymi stworzeniami.

Hiyoko Imai to mieszkająca w Amsterdamie a urodzona w Tokio ilustratorka i projektantka. Po ukończeniu studiów graficznych w Nowym Jorku, Imai rozpoczęła karierę i pracowała nad różnymi projektami między Amsterdamem a Tokio. Jej prace są minimalistyczne, zabawne i delikatne. Poza pracą lubi gotowanie, rękodzieło i spacery z synem na łonie natury.






The Cat and the Rat and the Hat (Kot, szczur i kapelusz)
Em Lynas, il.  Matt Hunt
Nosy Crow, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+

Kot siedzi na swojej ulubionej macie, kiedy któż to się zjawia we własnej osobie? To szczur w bardzo ładnym kapeluszu. Kot chce kapelusz szczura i nic go przed tym nie powstrzyma. Ale kiedy pojawia się nietoperz w fantazyjnym krawacie, cóż może być lepszego niż to? Zarówno kot jak i szczur decydują, że MUSZĄ mieć fantazyjny krawat nietoperza wyłącznie dla siebie!

Em Lynas i Matt Hunt przedstawiają przezabawną, obrazkową książką do samodzielnego czytania, pełną słownych harców i zwierzęcych wybryków. 

Radosne łamańce językowe, slapstikowy humor i jaskrawe neonowe grafiki pełne komiksowych postaci.






Little Echo (Małe echo)
Al Rodin
Puffin, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+


Czy kiedykolwiek słyszałeś Echo?
Echo żyje w jeziorach, tunelach i jaskiniach.
Ale czy kiedykolwiek widziałeś Echo?

Małe Echo mieszka samotnie w jaskini. Nieśmiałe, chowa się, odbijając odgłosy wokół siebie. Małe Echo jest jednak nie tylko nieśmiałe – jest również samotne. Ale kiedy pewnego dnia, w poszukiwaniu skarbu, w jaskini zjawia się Max, Małe Echo zaczyna rozumieć, że może mieć własny głos...

 

 

 

 



 

Air Miles (Miles w przestworzach)
John Burningham, il. Helen Oxenbury
Jonathan Cape, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+


Miles jest "trudnym psem", który kocha przejażdżki samochodem (o pierwszych przygodach Milesa można przeczytać w książce pt. "Motor Miles"). Starzeje się, ale na jego drodze pojawia się nowe wyzwanie: lot w przestworza.

Książka obrazkowa o pięknie, nieskończonych możliwościach i miłości, która w subtelny i pocieszający sposób przeżywa stratę i żal.

Jest to ostatnie opowiadanie wielokrotnie nagradzanego autora i ilustratora Johna Burninghama – napisane przez przyjaciela, Billa Salamana i zilustrowane przez żonę, Helen Oxenbury.







Mole in a Black and White (Kret w czarno-białej dziurze)
Tereza Šedivá
Thames and Hudson, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+

Kiedy Kret rozgląda się po swoim podziemnym domu, widzi tylko czarno-biały świat swojej zimnej, ciemnej dziury. Kret kopie i kopie, marząc o znalezieniu czegoś kolorowego, ale dzień po dniu przynosi mu tylko rozczarowanie. Pewnego dnia Kret znajduje rzodkiewkę wystającą z jego tunelu jak żyrandol. Zaczynają rozmawiać, a gdy Kret słucha opisów życia nad ziemią, wyobraża sobie jasne ubrania, czerwone dachy, zielone drzewa, pastelowe kwiaty i rumieniec zachodzącego na niebie słońca. Następnego ranka Kret jest zrozpaczony kiedy odkrywa, że jego żyrandol zniknął, pozostawiając po sobie dziurę. Wychodzi na zewnątrz, do miejsca bardziej kolorowego niż kiedykolwiek marzył.

Wydrukowany w żywej palecie kolorów Pantone i z pomysłową dziurką w okładce, "Kret w czarno-białej dziurze" opowiada uroczą historię o tym, co nas czeka, gdy szukamy światła w ciemności.




What If, Pig?: A wonderful wobble of a story, all about worries - and the friends who get you through them! (Co jeśli, świnko? Wyjątkowo zwariowana historyjka o zmartwieniach i o przyjaciołach, którzy cię przez nie przeprowadzą)
Linzie Hunter
HarperCollinsChildren’sBooks, 40 s.
wiek odbiorcy: 3+


Mysz nigdy nie miała takiego przyjaciela jak Świnka. Świnka jest niesamowicie miła, nieskończenie troskliwa i bajecznie zabawna, ale ma też wielką tajemnicę… ciągle się martwi!

Kiedy Świnka wpada na genialny pomysł, by urządzić przyjęcie dla Myszy i reszty przyjaciół, nie może przestać myśleć o wszystkim, co może pójść nie tak. W końcu, co jeśli lew zje wszystkie zaproszenia? A jeśli nikt nie przyjdzie? Albo co gorsza, jeśli wszyscy przyjdą i nie będą się dobrze bawić?

W tej uroczej historii, kolorowe ilustracje Linzie Hunter idealnie współgrają ze słodką i zabawną opowieścią o przyjaźni i niekończącym się „a co, jeśli”, do którego mogą się odnieść czytelnicy w każdym wieku.

 




 * Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. Tłumaczenie: Mała czcionka.

6/23/2021

Fikamy po Szczecinie

 

Fikamy po Szczecinie, koncepcja i realizacja: Małgorzata Narożna, il. Aleksandra Szwajda, Fika 2021.

 "Fikamy po Szczecinie" to projekt, który stworzyła Małgosia Narożna, właścicielka szczecińskiej księgarni kameralnej Fika i lokalna przewodniczka. Wyszukiwanka, przewodnik, kartonówka z zadaniami - przypomina mi jako żywo serię "znam to miasto" autorstwa Judith Drews, wydaną przez Zakamarki.

Nigdy nie byłam w Szczecinie, więc do książki podeszłam zadaniowo. Najpierw porządnie obejrzałam mapkę na pierwszej rozkładówce, próbując zorientować się w topografii miasta. Następnie spróbowałam zlokalizować na planie budynek z drugiej rozkładówki. Podpowiedź sugerowała Akademię Morską, Muzeum Narodowe w Szczecinie lub Wały Chrobrego. Z pomocą Internetu trafnie zidentyfikowałam punkt startu. Wyruszyłam.

9-latka dla odmiany poszła na żywioł. Byłam zaskoczona, choć właściwie nie powinnam. Uważnie przejrzała strony i przeszła do pracy z zadaniami. Gdyby była na miejscu, pewnie od razu ruszyłaby w miasto szukać charakterystycznych punktów, a potem siedząc na ławce jechałaby palcem przez parkowy labirynt albo rozpoznawała gatunki drzew.

Książka ma do zaproponowania różne ścieżki czytania, w zależności od upodobań, stylu zwiedzania i wieku. Nawet jeśli nie opuścisz fotela, masz szansę nauczyć się rozróżniać charakterystyczne bryły budynków i poznasz ich lokalizację. Brak tekstu wyklucza zagłębianie się w szczegóły. Fikanie po Szczecinie oznacza spacer, odkrywanie, tropienie, śledzenie, szpiegowanie. Gdzie stoi pomnik Mickiewicza a gdzie Sokratesa? Dokąd da się dojechać tramwajem? Czy w Szczecinie jest jakiś zamek? 

Ale miasto to także ludzie. Na kartach książki jest ich mnóstwo. To kolejny etap tropienia, klasycznie wyszukiwankowy. Tropić można także mewę, która pojawia się na każdej stronie i jest patronką trasy, którą idziemy w pierwszym z sześciu planowanych tomów "Fikania". Ta książka to także okazja do przedstawienia się dla kilku lokalnych przewodników. Można ich poznać z imienia i nazwiska, a kiedyś może zaprosić na wspólny spacer po Szczecinie?

Jestem pod wrażeniem spójnej i przemyślanej koncepcji książki, która podążając od szczegółu do ogółu (obiekt - mapa), ma dla czytelników swój plan wędrówki, ale jednocześnie pozwala się od niego oderwać i pójść własną drogą. Rysunki Aleksandry Szwajdy, w stonowanych, naturalnych kolorach, nie przytłaczają i pozwalają snuć swoją własną, niespieszną opowieść o mieście.




6/18/2021

Skunks i Borsuk


 

Skunks i Borsuk, Amy Timberlake, il. Jon Klassen, tł. Barbara Łukomska, Mamania 2021. 

Kojarzycie książki, których siłą jest zestaw bohaterów, a zwłaszcza to jak się od siebie różnią? Cięte riposty, inteligentna ironia, inność rozciągnięta pomiędzy dwoma przeciwnymi biegunami na skali nieskończoności. Taki jest skuns i borsuk. Prima sort!

Trzeba przyznać, że to nie jest szalenie odkrywcza historia, ani szczególnie wyważona pod względem przesłania. Można by dyskutować na temat tego, na ile własna strefa komfortu jest czymś z czego powinniśmy umieć zrezygnować i czy w tym konflikcie wina leży faktycznie tylko po jednej stronie. Kiedy Skunks pojawia się w domu Borsuka (a ściślej rzecz ujmując w domu, w którym borsuk mieszka), żaden z nich do końca nie ma pojęcia na czym polega szanowanie cudzych granic i przyzwyczajeń. Borsuk to introwertyk, naukowiec pochłonięty "ważną pracą nad kamieniami". Skunks to łagodny hedonista, wydawałoby się nieszkodliwy, ale i on ma swojego na pozór niewinnego fioła - kury. Ciocia Lula, właścicielka feralnej nieruchomości, w której do tej pory, samotnie i szczęśliwie, zamieszkiwał borsuk, ewidentnie nie zdawała sobie sprawy do czego doprowadzi, przysyłając skunksa na współlokatora. A może przeciwnie, miała w tym swój chytry plan?

Wyznaczenie wspólnych granic przy tak skrajnych różnicach charakterów okazuje się karkołomne, dla czytelników to jednak świetna lekcja budowania relacji, nawet tych trudnych, podana z fantazją i dystansem. "Skunks i borsuk" to jedna z tych książek, które ujmują wdziękiem i bezpretensjonalnością. Przeważnie monochromatyczne rysunki Jona Klassena jak zwykle znakomicie współtworzą nastrój powieści. Lubię światłocień, którym Klassen po mistrzowsku operuje, eksponując to co istotne. Lubię niepozorne oczy w kształcie migdałków, którymi bohaterowie tak wiele potrafią wyrazić. Amy Timberlake nie pozostaje dłużna ilustratorowi. W tej książce wiele dzieje się nie wprost. Nastrój tworzą atrybuty: walizka, stado kur, ukulele, regały z kamieniami. Dialogi są żywe, spontaniczne, pozwalają sporo wyczytać między słowami. Do tego duża dawka sensualnych wrażeń, które czają się w opisach: aromat gofrów, powietrze przesycone obłokami kurzego pierza, nastrojowe światło księżyca, a wreszcie odór skunksowej wydzieliny przypominający "zapach zgniłych jaj, starej kawy i grzybowej".

Drugi tom przygód niepokornych bohaterów pojawia się już w jesiennych zapowiedziach za oceanem. Tym razem czeka nas wyprawa po agat oraz niecodzienne znalezisko w postaci jaja dinozaura. Przekład Barbary Łukomskiej znakomicie buduje klimat powieści, dlatego, niczego nie przyspieszając, z niecierpliwością czekam na polskie wydanie.

 



6/10/2021

Books, Bücher, Libros, Livres // maj 2021

 


Ernest
Anthony Brown
Walker Books, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+


Przejmująca opowieść, uznanego autora i ilustratora nagrodzonego Medalem Kate Greenaway, Anthony'ego Browna, o słoniku, który gubi się w tajemniczej dżungli.
Ernest jest wesołym słoniątkiem. Pewnego razu jednak jego ciekawość bierze górę, zostawia więc resztę swojego stada, by lepiej poznać atrakcyjną i niebezpieczną dżunglę, ale gubi się i w ciągu jednej chwili staje się bardzo samotny. W zaroślach spotyka niegrzecznego goryla, zmęczonego lwa, niesympatycznego hipopotama i obojętnego krokodyla. Czy ktoś pomoże Ernestowi wydostać się z dżungli i wrócić do swojej mamy? 



The Postman from Space: Biker Bandits (Listonosz z kosmosu: Motocyklowi bandyci)
Guilaume Perrault
Holiday House Inc, 160 s.
wiek odbiorcy: 10+

Bob kontratakuje! Dołącz do listonosza Boba i zostań jego towarzyszem na trasie przez galaktykę w zabawnej powieści graficznej, będącej kontynuacją pierwszej części jego kosmicznych przygód.


Nawet wtedy gdy jego przesyłki stają się wyjątkowo dziwne, Bob pozostaje oddanym i śmiertelnie poważnym listonoszem, na dodatek bezgranicznie niewzruszonym... w każdym razie przez większość czasu.

Ta przezabawna powieść graficzna towarzyszy Bobowi na kilku nowych planetach (i kilku ulubionych starych), gdy robi wszystko, co w jego mocy, aby dostarczyć pocztę, wyszkolić nowego przewoźnika pocztowego i ostatecznie stawić czoła niesławnym motocyklowym bandytom z kosmosu!

Kolorowe rysunki przedstawiające pozaziemskie istoty  i obco wyglądające krajobrazy, ciekawie kontrastują z przyziemnym podejściem Boba do rzeczywistości.
Pierwsza część powieści graficznej "Listonosz z kosmosu" zdobyła tytuł Książki Roku przyznawany przez  Nowojorską Bibliotekę Publiczną. 

 

By Ash, Oak and Thorn (Jesion, dąb i głóg)
Melissa Harrison
Chicken House, 256 s.
wiek odbiorcy: 9+

 

Zapierająca dech w piersiach opowieść o wspaniałym, dzikim świecie i wszystkich jego cudach, autorstwa uznanej laureatki Costa Award, Melissy Harrison.

Trzy malutkie, starożytne istoty, Moss, Burnet i Cumulus, niegdyś czczone jako Strażnicy Dzikiego Świata, budzą się z zimowego snu w swoim ukochanym, jesionowym domu.

Kiedy ich dom zostaje zniszczony, wyruszają w podróż, by dowiedzieć się więcej na temat swojego gatunku, w podróż, która zabierze ich najpierw na wieś, a następnie do serca miasta.

Trio wspomagane przez ptaki i zwierzęta szuka sposobu na przetrwanie i ochronę znikającego świata.

 

 

Carol and the Pickle Toad (Carol i ogórkowa ropucha)
 Esmé Shapiro
Tundra Books, 48 s.
wiek odbiorcy: 4+


 Carol jest zmęczona słuchaniem swojego apodyktycznego kapelusza ropuchy. Wszystko się zmienia, kiedy ten niespodziewanie pada ofiarą gołębia! Dziwaczna i zabawna bajka o  budowaniu pewności siebie i odnajdywaniu swojego wewnętrznego głosu.

W wielkim mieście ludzie noszą wszelkiego rodzaju kapelusze. Nie każdy nosi ropuchę jako kapelusz, ale niektórzy tak. A niektóre z tych ropuch mogą być BARDZO apodyktyczne! Carol zawsze wykonywała polecenia swojego wymagającego kapelusza-ropuchy kosztem własnego wewnętrznego głosu. Ale skoro jej kapelusz z ropuchą został porwany przez gołębia, skąd Carol będzie teraz wiedziała, co robić? Carol po tak długim okresie słuchania co ma jeść, robić i malować, nie jest już pewna, czego SAMA chce i nic nie wydaje jej się właściwe. Czuje się zagubiona, więc tworzy nowy kapelusz-ropuchę zrobiony z ogórków i jajek – żeby pomógł  jej podejmować decyzje. Mimo że jej nowa ropucha ogórkowa nie wydaje dźwięków, Carol słyszy ją głośno i wyraźnie! Ale kiedy gołąb zabiera także i tę czapkę, Carol zaczyna rozumieć, że w jej wnętrzu żyje wielki, grzmiący głos... i że warto go posłuchać!

Dla każdego czytelnika, który wątpi we własny głos i talent lub czuje, jakby jakiś apodyktyczny przyjaciel lub członek rodziny zawsze je zagłuszał. "Carol i ogórkowa ropucha" to inspirujące zaproszenie do wsłuchania się w głos własnego serca i stanięcia na własnych nogach.

 


L'Ours et le murmure du vent (Niedźwiedź i szept wiatru)
Marianne Dubuc
SALTIMBANQUE, 70 s.
wiek odbiorcy: 3+

Niedźwiedź miał ładny dom. Świetnie się bawił z przyjaciółmi i zawsze siedział w swoim ulubionym fotelu. Niedźwiedź miał słodkie życie. Ale to było przed wielkim przewrotem. Pewnego ranka podmuch wiatru szepnął mu, że czas już iść. Niedźwiedź ruszył, nie wiedząc dokąd. Czasami czuł się dobrze sam, wolny jak powietrze. Znalazł nową polanę i poznał przyjaciela. Ale bardzo szybko zaczął tęsknić za swoim domem. Znowu ruszył, ale zgubił się po drodze. Niedźwiedź zaczął się bać. Schował się i czekał. Aż mała myszka, Mus, znalazła go i uspokoiła. Razem odkryli małą dolinę. Zmienił się szmer liści. Niedźwiedź ma nowy dom. Jego podróż dobiegła końca.

Subtelny album, który pokazuje, jak ważna jest odwaga, by opuścić dom, by odkryć nowy świat, dać się poprowadzić w nieznane i zgodzić się na tworzenie nowych relacji. Wzruszająca i uspokajająca historia pełna poezji!



Pelle hittar en önskesten (Pelle wypowiada życzenie)
Astrid Lindgren, il. Maria Nilsson Thore
Rabén & Sjögren, 40 s.
wiek odbiorcy: 3+


Pewnego dnia nad Saltkråkan nadciąga gęsta mgła. Teddy, Freddy, Johan i Niklas wcześnie rano wychodzą nad jezioro, żeby zebrać sieci. Kiedy Tjorven budzi się i odkrywa, że ​​zabrali ze sobą Bosmana, jest wściekła jak osa. Z pomocą Stiny i Södermana wciąga się w rutynę codziennego dnia, ale niepokój o Bosmana narasta wraz z gęstnieniem mgły. Melker płacze z niepokoju, a Tjorven staje się coraz bardziej zła. Jak odnajdą drogę do domu w gęstej mgle? Na szczęście Pelle wypowiada życzenie na plaży i może to właśnie dzięki niemu łódka w końcu odnajduje drogę do lądu.

"Pelle wypowiada życzenie" to trzecia książka z obrazkami o życiu w Saltkråkan. Na potrzeby historii napisanej przez Astrid Lindgren, Maria Nilsson Thore stworzyła wspaniałe, zabawne rysunki przepełnione miłym klimatem archipelagu.

* Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. Tłumaczenie: Mała czcionka.

6/06/2021

Prawo drapieżcy

 

Prawo drapieżcy, Anna Starobiniec, il. Marie Muravski, tł. Agnieszka Sowińska, Dwie Siostry 2021.

Poczytna rosyjska pisarka sięga po literaturę dziecięcą. To musi być strzał w dziesiątkę i gratka dla rodzimych wydawców. Tymczasem niekoniecznie. Czarny kryminał, który nie stroni od przemocy, na rosyjskim rynku okazuje się strzałem ze zbyt dużego kalibru. Poznajcie serię "Zwierzęce zbrodnie".

"Prawo drapieżcy" to drugi tytuł Anny Starobiniec, który trafił do polskich czytelników za sprawą wydawnictwa Dwie Siostry. Zupełnym zbiegiem okoliczności sięgnęłam po niego tuż po "Historii starego mieszkania", rosyjskim picture booku, również w tłumaczeniu znakomitej Agnieszki Sowińskiej. "Prawo drapieżcy" czyta się świetnie, jak rasowy kryminał, i sądzę, że w równym stopniu jest to zasługa autorki jak i tłumaczki.

Moja wrażliwa córka nie pokochała "Wilczej nora", pierwszej części serii, stąd po "Prawo drapieżcy" sięgnęłam już w samotności. Sącząc powoli kryminalną akcję, postanowiłam, że nie dam się ponieść emocjom, które autorka wystawia na niezłą próbę, cały czas próbując podnieść czytelnikom ciśnienie. Starobiniec tworzy świat niejednoznaczny, podszyty grubą intrygą, wypełniony tajemniczą atmosferą, gdzie zło czai się za rogiem i co chwila pokazuje swoje różnorakie, nieznane oblicza. Jako autorka jest szczera, autentyczna i uczciwa. Z równą powagą traktuje dorosłego i młodego czytelnika i nie stosuje wobec nich żadnej taryfy ulgowej. Jeśli zbrodnia to "krew tryska jak sok z pękającego owocu żurawiny", jeśli próba samobójcza to po niej konieczna jest detoksykacja. "Prawo drapieżcy" to czarny kryminał, w którym karty rozdaje komisarz Borsuk Starszy, lekko wypalony zawodowo gość w średnim wieku, rzecz dzieje się w niezbyt bezpiecznych zaułkach Dalekiego Lasu, a bohaterowie nie poddają się łatwej klasyfikacji na dobrych i złych.

Jeśli dodać do tego bardzo sugestywne ilustracje Marie Muravski, możemy mieć pewność, że nikt nie będzie tu prowadził czytelników na skróty. Zresztą intryga zawiązana jest na tyle precyzyjnie, że nie sposób zbyt szybko domyśleć się, kto jest  przestępcą. Autorka rozluźnia atmosferę lekkim dowcipem (np. relacje świadków nagrane są na szpaku), który nie jest jednak prześmiewczy wobec samej fabuły i nie deprecjonuje zbrodni jako takiej. Na tle licznych kryminałów książkowych dla dzieci, "Zwierzęce zbrodnie" wyróżniają się bardzo wyraźnie i mam wrażenie, że jako pierwsze nie tworzą z przestępstwa czy zbrodni tematu tabu. Starobiniec jak na "Królową Horroru" przystało, pisze książki dla dzieci, które lubią się bać.


5/26/2021

Historia starego mieszkania

 


Historia starego mieszkania. Fascynująca podróż po XX-wiecznej Rosji, Aleksandra Litwina, il. Ania Diesnicka, tł. Agnieszka Sowińska, Prószyński i S-ka 2020.

Picture book, wyszukiwanka, kalejdoskop historii Rosji bez wychodzenia z mieszkania. Mozaika stworzona z wnętrz, przedmiotów i ludzkich losów. Sto lat z życia fikcyjnej rodziny Muromcewów pokazane w perspektywie politycznej, społecznej, dziejowej. Wciągająca podróż przez czas, utkana z materialnych przedmiotów i ludzkich historii.

W zamyśle "Historia starego mieszkania" powstała dla dzieci. Rosyjskich dzieci i ich rodziców, dla których rozliczenie się z historią swojego kraju bywa częstokroć trudne, a opowiedzenie o niej dzieciom to nie lada kłopot. Aleksandra Litwina i Ania Diesnicka znalazły sposób na to, by sto burzliwych lat przekuć na opowieść o życiu konkretnych ludzi zamieszkujących pewien petersburski apartament. Różnorodność charakterów, poglądów, życiowych wyborów rzuca światło na kolejne dekady historii Rosji. Szalenie trudno, bez odpowiedniego skupienia, rozeznać się w gęstej od faktów i szczegółów sadze rodzinnej. Oglądając fotografie na wyklejkach, rzucając okiem na odręczne zapiski i dokumenty, czytając fragmenty rosyjskiej prozy i poezji tkwiącej w rękach bohaterów, można odnieść wrażenie, że te wymyślone historie zaczynają żyć własnym życiem. 

Dla dorosłego czytelnika, nawet tego nie zaznajomionego z cyrlicą, której na stronach sporo, "Historia starego mieszkania" otwiera się jak tajemnicza skrzynka skarbów. Powoli odkrywamy kolejne wątki, zerkając do drzewa genealogicznego, sprawdzamy kolejne rodzinne powiązania. Wciąż jednak nie jestem pewna, na ile niedorosły polski czytelnik da się wciągnąć w tę historyczną wyszukiwankę, która, żeby sprawić przyjemność, wymaga podstawowej orientacji w najnowszej historii Europy. Autorki zdają się zakładać, że dziecięcy czytelnik nie pozostanie z tą książką sam. Zostawiają jednak drogę na skróty: czerwonymi strzałkami oznaczone zostają przedmioty, które można wyszukać na bogatych w szczegóły rozkładówkach przedstawiających mieszkanie.

Bardzo lubię Anię Diesnicką, ilustratorkę. Na jej instagramowym profilu (@anyadesnitskaya) często pojawiają się fascynujące scenki sytuacyjne, miejskie pejzaże blokowisk, portrety ludzi z ulicy. Obwiedzione cienkim markerem, pociągnięte flamastrem szkice, żyją autentyzmem uchwyconych chwil. "Historia starego mieszkania" to artystyczna perełka. Niestety, ten dopracowany do perfekcji projekt momentami zostaje zaburzony na poziomie typografii, nieudolnie przygotowanymi wstawkami z tłumaczeniem oryginalnych materiałów (wycinki prasowe, listy, plakaty, pocztówki). Trudno oprzeć się wrażeniu, że pośpiech polskiego wydawcy miał tu wiele do powiedzenia. Oczami wyobraźni widzę przezroczyste strony kalki, które mogłyby prezentować tłumaczenia rosyjskich tekstów.

Pomijając niedociągnięcia edytorskie i problem z poszukiwaniem właściwego na naszym rynku odbiorcy, książka daje ciekawą i rzadką możliwość, przy okazji przystępnej lektury, spojrzenia na Rosję od drugiej strony. Na dodatek w bardziej ludzkiej niż imperialnej scenerii. Z nadzieją czekam na ukazanie się polskiego tłumaczenia picture booka autorek o podróży Koleją Transsyberyjską. Rysunki na profilu autorki zaostrzają apetyt (https://www.instagram.com/anyadesnitskaya/).






 

 



 

5/18/2021

Milczenie hipopotama


 

Milczenie hipopotama, David Böhm, tł. Michał Słomka, Centrala 2021.

Niesamowity teatr cieni, żar południowego słońca i kadry gęsto poutykane afrykańską mentalnością. Komiksowe baśnie Davida Böhma powstały na podstawie wypracowań uczniów z niewielkiej afrykańskiej szkoły. Zaskakujące, przedziwne, miejscami szokujące. Po prostu inne.

 Kiedy siostra Böhma wyjeżdżała jako wolontariuszka do praca na Czarny Kontynent, obiecała poszukać ciekawych materiałów do stworzenia książki. Ponieważ trafiła do pracy w szkole, skorzystała z okazji i poprosiła dzieci, żeby w ramach pracy domowej napisały bajkę osadzoną w ich rodzimej kulturze. Spisane utwory nie do końca spełniały wymagania. Niektóre w ogóle nie miały finału, inne nie kończyły się żadną konkluzją. Zaledwie garstka, po pewnej redakcji, okazała się zdatna do wykorzystania i pokazania w formie obrazków.

Tym sposobem powstał debiutancki komiks czeskiego artysty, ciekawy zarówno w warstwie merytorycznej jak i w formie graficznej. Kilkanaście krótkich opowiadań tworzy mozaikę historii, z których wynurza się inny świat, mentalnie i kulturowo daleki od tego, który znamy na co dzień. Baśnie afrykańskie zapisane przez dzieci, mimo że tu i ówdzie pobrzmiewa w nich Ezop a nawet Ewangelia, nie rezonują bliskim nam systemem wartości. Na nieudolność dziecięcego stylu można próbować zrzucić fakt, że często krwawe, naznaczone prostym mechanizmem odpłaty opowieści, kończą się lekkim morałem o czysto praktycznym charakterze. Zamiast dobra przeważnie zwycięża tu spryt, a zło istnieje jako równoważne narzędzie do osiągnięcia zamierzonego celu.

Taki komiks na półce wydawnictwa Centrala to nie lada gratka. Medium na wskroś nowoczesne, stanowiące kwintesencję zachodniej cywilizacji, wchodzi w świat z gruntu inny, a przy tym bardzo śmiało sięga po technikę, przypominającą rzeźby afrykańskiej sztuki ludowej lub naskalne rysunki lub teatr cieni. Czarne postacie, mimo braku twarzy, pokazują emocje gestami, postawą ciała, teatralnie przerysowaną mimiką. Zaburzone proporcje ciała i ograniczona perspektywa to również ukłon w stronę tradycyjnej afrykańskiej stylistyki. Mimo sporego uproszczenia, kadry są dynamiczne i paradoksalnie zyskują na wyrazistości.

"Milczenie hipopotama" nie jestem zbiorem opowiadań dla młodszych dzieci. Z pewnością ucieszy nastoletnich czytelników gotowych na pewną dosadność, a przy tym otwartych na nieco inną komiksową stylistykę. Zwłaszcza ci wychowani na czarno-białych ilustracjach Fiep Westendorp mogą poczuć się jak w domu.