3/12/2013

Stół













Stół
Julian Tuwim
il. Edward Lutczyn
Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Artystycznego "Intrografia", Warszawa 1982








3/10/2013

Czy Bóg istnieje?












Czy Bóg istnieje?
Wielkie problemy religii. Dzieci pytają - naukowcy odpowiadają
Albert Biesinger, Helga Kohler-Spiegel
il. Mascha Greune
Wydawnictwo Święty Wojciech 2010
www.swietywojciech.pl


Niesamowita sprawa z tymi dziecięcymi pytaniami o wiarę. Ciągle się na tym łapię, że mimo iż nie jedna teologiczna cegła przeszła przez moje ręce, córka potrafi zagiąć mnie na sprawach z pozoru banalnych. Zupełnie nieświadoma swojej przenikliwości uderza w zagadnienia tak fundamentalne, że nie powstydziłby się ich niejeden filozof. Idąc tropem takich pytań rozmawiałyśmy ostatnio o korzeniach wiary, o Bogu w innych religiach, o historycznych i religijnych źródłach chrześcijaństwa. I to ona, bardziej przenikliwie niż ja potrafiła szukać argumentów, obalać mity i dochodzić prawdy. "Dzieci są często najlepszymi teologami" - twierdzą autorzy "Czy Bóg istnieje?" i mają świętą (nomen omen) rację.

"Czy Bóg istnieje?" warto przeczytać przed rozpoczęciem przygody z Youcatem. Znajdziemy tu odpowiedzi na takie podstawowe pytania jak: Skąd wiem, że Bóg naprawdę istnieje? Czy Biblia mówi prawdę? Jak dobry Bóg może godzić się na cierpienie i smutek? Skoro jest tylko jeden Bóg, to dlaczego są różne religie? Szalenie brakuje mi takich książek w polskich księgarniach. Nie biblijnych, nie modlitewnych, ale właśnie teologicznych. Dzieci bardzo często karmione na lekcjach religii tylko katechetyczną papką nie mają szansy zadać poważnych pytań o Boga. Często myślą wręcz, że takich pytań nie należy zadawać, mimo że przecież dochodzenie rozumem do wiary jest najpewniejszą drogą do celu.

Książka powstała jako efekt współpracy 14. niemieckich teologów. Większość z nich to specjaliści w zakresie pedagogiki religii. Teologowie to jednak naukowcy i ten naukowy ogląd świata uderzył mnie od pierwszych stron książki, czyli od opisu początków świata. Rzadko się zdarza, żeby teoria wielkiego wybuchu tak ładnie została powiązana z boskim początkiem stworzenia świata. Nie trzeba już się gimnastykować, żeby wyjaśnić dzieciom, że opis stworzenia świata w Biblii nie jest opisem historycznym, że świat nie powstał w ciągu siedmiu dni, a Adam i Ewa nie byli jedynymi ludźmi, jacy pojawili się na świecie.

druga część serii

3/05/2013

YOUCAT















YOUCAT polski
Katechizm Kościoła Katolickiego dla Młodych
Edycja św. Pawła, 2011
www.youcat.org/pl


Pewnie niektórzy z was znają ten scenariusz z własnego podwórka. Dziecko zadaje pytanie z religii, a my pod ręką mamy tylko książeczkę do nabożeństwa sprzed ćwierć wieku albo zakurzoną Biblię - pamiątkę pierwszej komunii. I jak tu się zmierzyć z pytaniem, czy Żydzi byli winni śmierci Jezusa, albo czy można kontaktować się z aniołami. Youcat to nic innego jak katechizm kościoła katolickiego dla młodzieży. Strukturą tematów przypomina KKK dla dorosłych,  choć w nieco skróconym wydaniu. Z drugiej strony nieco bardziej koncentruje się na wyjaśnianiu zagadnień, w taki sposób by dotrzeć z przekazem do młodszego odbiorcy. W tekście znajdują się również odnośniki do dużego Katechizmu, jeśli temat ma tam szersze rozwinięcie. Korzystanie z Youcat jest bardzo łatwe i intuicyjne. Indeks haseł na końcu książki pomaga odszukać interesujące nas zagadnienie, a jeśli mamy więcej, czasu możemy pytanie po pytaniu zapoznawać się z treścią poszczególnych działów: o wierze, Chrystusie, Kościele i modlitwie. Na marginesach, oznaczone specjalnymi ikonkami umiejscowione zostały cytaty z Biblii, sentencje różnych autorów, ważne definicje i śmieszne komiksowe rysunki.





Kiedy zamawiałam Youcat w internetowej księgarni bezskutecznie szukałam wydania w twardej oprawie. Bałam się, że cienka okładka szybko zniszczy się w wiecznie zabałaganionym plecaku mojej córki. Z paczki wyjęłam poręczną książkę w bardzo ładnej, aksamitnej, matowej okleinie. Środek też okazał się ucztą dla oka. Główny tekst umieszczony jest na żółtym tle, a na marginesach, oprócz wspomnianych dodatków zawsze zaznaczony jest numer części i rozdziału. Smaczku całości dodaje ludzik w prawym dolnym rogu każdej strony, który podczas kartkowania stron, staje się bohaterem animowanego filmiku. Brakuje tylko tasiemki, ale coż, nie ma rzeczy idealnych.




2/27/2013

Brud








Brud
Olga Woźniak,
il. Patryk Mogilnicki

Hokus-Pokus 2012
www.hokus-pokus.pl


Nie czytajcie "Brudu". Szkoda zdrowia, czasu, nerwów. Szkoda ukradkowych spojrzeń za paznokcie, potrząsania klawiaturą, badania kranu od spodu i sprawdzania kuchennego blatu pod słońce. Całego świata, co ja mówię, całego wszechświata nie da się sprzątnąć! A chciałoby się. Przynajmniej mnie się zachciało po przeczytaniu "Brudu". A wszystko przez Bolonię i Międzynarodowe targi książki dla dzieci, a właściwie przez wydawnictwo Hokus-Pokus, które zgłosiło "Brud" do nagrody Bologna Ragazzi Award w kategorii fiction (???!). Długo zwlekałam z wypożyczeniem tej książki z biblioteki i szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego. Książka okazała się niewielka, ale za to z dużą ilością tekstu, okraszonego rzeczywiście fajnym opracowaniem graficznym. I tak naprawdę dostajemy dwa w jednym: piękną książkę obrazkową z ciekawą, popularnonaukową zawartością, napisaną bardzo przystępnym językiem. Tomek, nałogowy sprzątacz i bezkompromisowy strażnik czystości, wysłuchał wszystkiego od deski do deski. Najbardziej chyba zaciekawiła go informacja, że z woskowiny usznej robiono kiedyś żółty barwnik, a najmocniej przejął się faktem, że w suszarkach do rąk kryją się niebezpieczne mikroorganizmy, które wraz z powietrzem przeskakują na nasze ręce. Dowiedział się, a my wraz z nim, że najgroźniejsze jest niemycie rąk po wyjściu z toalety, chociaż klawisze komputera czy monety mogą być równie niebezpieczne dla zdrowia. Bo tak naprawdę brud kryje się wszędzie, a najgorsze jest w nim to, że często jest zbyt mały, aby można było go dostrzec gołym okiem. I jak tu żyć?!

2/23/2013

Okołoksiążkowo: Travel The World

Nie dalej jak kilka dni temu na jednym z blogów podpatrzyłam ciekawe puzzle z mapą Polski, a tu niespodziewanie wpadła mi w ręce jeszcze równie fajna rzecz, ale zdecydowanie bardziej odpowiednia do wieku moich miłośników map. Gra dedykowana jest dla dzieci 3+, ale żeby w pełni wykorzystać jej walory potrzebna jest przynajmniej podstawowa umiejętność czytania. Celem gry jest odwiedzenie państw z wylosowanych wcześniej biletów podróżnych. Kto pierwszy zdobędzie wszystkie punkty docelowe, wygrywa. Gracz porusza się po planszy po wyznaczonych niebieskich i zielonych liniach. Niebieskie trasy można pokonywać tylko samolotem i statkiem, zielone samolotem lub samochodem. Za pomocą ruchomej strzałki losuje się środek transportu i liczbę pól do przeskoczenia. Na planszy zaznaczonych jest 40 państw i pośrednie punkty trasy. Poruszanie się po planszy wymaga odpowiedniej strategii. Trzeba zaplanować najkrótszą drogę i uważać na punkty nadbrzeżne, które niespodziewanie mogą wyrzucić gracza w niepożądanym kierunku. Minusem gry  są pewne nieścisłości. Np. z Europy na południe można wydostać się tylko przez Grecję, a na wschodzie Europa kończy się gdzieś na zachód od Rosji. Nie testowaliśmy jeszcze trudniejszej opcji gry, podczas której korzysta się z załączonych pocztówek, przedstawiających stolice państw wraz z ich charakterystycznymi miejscami. Dzieci już się palą do nowych kart z zadaniami, my duzi mamy obawy czy wszystkie stolice uda nam się dobrze rozpoznać. W razie czego w instrukcji czeka ściągawka.


Travel The World, ELC.


2/21/2013

Pan Popper i jego pingwiny



Ten człowiek na zdjęciu to nie Pan Popper. Nie jest to także Richard Atwater, autor książki. To admirał Richard Byrd, lotnik, pionier wypraw polarnych, pierwowzór książkowego admirała Drake'a. W 1928 r. Byrd wraz załogą dotarli statkiem na Antarktydę, skąd wystartowali samolotem, aby odbyć lot badawczy nad Biegunem Południowym. O jego sukcesie usłyszał amerykański dziennikarz Richard Atwater i na motywach jego historii skonstruował fabułę książki "Pan Popper i jego pingwiny". Niestety niedługo potem ciężko zachorował. Maszynopisem zajęła się jego żona Florence, bezskutecznie szukając wydawcy. Nie zniechęcona trudnościami, dokonała zmian w tekście i ostatecznie książka została wydana w 1938 r. nakładem wydawnictwa Little Brown, a już rok później zdobyła prestiżową nagrodę Newbery Honor Award, przyznawaną rokrocznie anglojęzycznym pozycjom dziecięcym wydanym w Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii.
pierwsze wydanie z 1938 r.

Książka rozgrywa się w scenerii amerykańskiego miasteczka. Tytułowy Pan Popper to przeciętny malarz pokojowy o nieprzeciętnych zainteresowaniach. Swój wolny czas spędza na czytaniu książek o biegunie południowym. W odpowiedzi na list wysłany do admirała Drake'a, badacza Antarktydy, otrzymuje tajemniczą przesyłkę zawierającą żywego pingwina.

 "Pan Popper" atmosferą przypomina "Odwiedziła mnie żyrafa" Stanisława Wygodzkiego. To nie przypadek, bo obie książki można zaliczyć do nurtu realizmu magicznego, gdzie nieprawdopodobne wydarzenia zostają wplecione w rytm normalnej rzeczywistości i zdają się funkcjonować ze sobą w doskonałej symbiozie.
Ilustracje Zbigniewa Lengrena to niezaprzeczalny atut polskiego wydania, wciąż świeże i atrakcyjne jak to w przypadku Mistrzów Ilustracji. Tomek dał się uwieść fabule książki, którą pochłonęliśmy w kilka wieczorów. Wciąż nie mógł jednak zrozumieć dlaczego pani Popper zwraca się do swojego męża tato.










Pan Popper i jego pingwiny
R. i F. Atwater, il. Z. Lengren
Wydawnictwo Dwie Siostry 2009

2/18/2013

Podróż Pana Smoka











Podróż Pana Smoka
 Andrzej Krzysztof Torbus,
il. Marek Pietrzak
 KAW 1982










2/15/2013

Pisklak















Pisklak
Zuzanna Orlińska, Wanda Orlińska
Akapit Press 2012
www.akapit-press.com.pl


- Mamo, dlaczego nie będzie drugiej części? - zawyrokowała z żalem córka po powrocie z obozu zimowego - Nie wiem o czym jest ta książka, ale ma taką ciepłą atmosferę. Szkoda, że już się skończyła. 
Tego samego dnia ja też chwyciłam za "Pisklaka" i zrozumiałam w mig jej rozterki. "Pisklak" to książka o samotności, bezsilności, o nieuchronności pewnych zdarzeń, a jednocześnie o miłości, nadziei i zwycięstwie dobra. Przewija się tu kilka wątków, których bohaterowie zmierzają się z problemami i wyzwaniami pozornie ponad ich siły.

Bohaterkami książki są nastolatki - Klara i Hanka, które w ruinach opuszczonego domu spotykają dwóch braci: 15-letniego Cyryla i 7-letniego Nikodema. Kiedy poznają historię ich pojawienia się we wsi i dowiadują się o heroicznym pomyśle dostania się do matki, pracującej od kilku lat w Irlandii, postanawiają się nimi zaopiekować. Na szali kładą uczciwość wobec najbliższych i chęć pomocy zdesperowanym, głodnym i zagubionym chłopakom. Tuż obok toczy się dramat innego dziecka, nowonarodzonego brata jednej z dziewczynek, który walczy o życie w szpitalu i jego ojca,  bezsilnego w swojej ojcowskiej miłości. Metaforą obu tych przypadków jest tytułowy pisklak wyrzucony z gniazda, zdany na łaskę otoczenia.

Wydarzenia rozgrywają się w pięknej, letniej  scenerii podwarszawskiej wsi. Znam takie miejsca, czuję je przez skórę i rozkoszuję się nimi za każdym razem, przeglądając "Pisklaka". To jest ta atmosfera, o której wspominała córka. Ja też z całej książki ją wspominam najlepiej. Zuzanna Orlińska słowami oddaje zapachy, szelesty, kolory. Robi to z wdziękiem i prostotą. Myślę sobie, że chciałabym tak umieć.

"Ta rzeka ma trudny charakter. Kaprysi, kręci się, wije meandrami. Raz płynie szybkim, nerwowym nurtem wśród zwalonych pni drzew i podmytych korzeni, to znów tworzy spokojne, płytkie rozlewiska, gdzie można brodzić po jasnym piasku, jak po morskiej mieliźnie. Co roku na nowo rzeźbi własne brzegi; tu z furią wgryza się w stromą skarpę, gdzie indziej łaskawie omija piaszczyste cyple porośnięte wierzbami. Swoje dawne projekty porzuca bez skrupułów, zostaje po nich ślad koryta, ślepa mulista odnoga pełna żabiego skrzeku i porośnięta rzęsą".