4/23/2014

Kto to być może o tej porze? Seria niewłaściwych pytań


Kto to być może o tej porze?
Lemony Snicket
il. Seth
Literacki Egmont 2014















Dawno nie spotkałam książki, po przeczytaniu której wiedziałabym jeszcze mniej, niż wiedziałam zanim zaczęłam ją czytać. Lemony Snicket, a ściślej mówiąc Daniel Handler, który kryje się pod słynnym literackim pseudonimem, nie pierwszy już raz gra czytelnikowi na nosie. Kronika niefortunnych zdarzeń, światowy bestseller od kilkunastu już lat, zapewniła Snicketowi bardzo wysoką pozycję wśród autorów książek młodzieżowych, a także opinię jednego z bardziej oryginalnych twórców w tej grupie. Seria niewłaściwych pytań potwierdza tylko, że ironiczny styl, zabawa konwencją i poczucie humoru nie opuszczają Snicketa i tym razem.

Obcujemy zatem z autorem inteligentnym i przebiegłym, stąd jego książki należy traktować z bardzo dużym dystansem i stosownym przymrużeniem oka. Nawet mając na względzie, że mamy do czynienia z kryminałem dla dzieci, czyli z formą dość lekką i wydawałoby się równie przewidywalną, Seria niewłaściwych pytań jest w stanie zaskoczyć i zmylić. Niewłaściwe pytania kłębią się nie tylko w głowie głównego bohatera, ale również samego czytelnika, który zwiedziony grą pozorów, nie zwraca uwagi na niuanse i podąża utartym schematem wypracowanym przez lata literackich doświadczeń. Lemony Snicket bezbłędnie zwodzi na manowce, przez co naprawdę trudno nie ulec jego sugestywnym podpowiedziom.

W Polsce ukazał się dopiero pierwszy tom serii (po angielsku można przeczytać już dwa) i sądząc po rozwoju akcji, autor ma pewnie zgromadzony materiał na przynajmniej kilka następnych. Książka trzyma tempo, a dzięki genialnemu tłumaczeniu Jolanty Kozak, czyta się ją świetnie. Bardzo dobry przekład chroni powieść przed wrzuceniem do jednego worka z masowo i niezbyt starannie wydawanymi pozycjami dla nastolatków. Snicket zasługuje na dobrego tłumacza jak mało kto, ponieważ tylko dzięki temu, da się wydobyć wszystkie smaczki, jakie serwuje swoim angielskojęzycznym czytelnikom.

Książka określana jest jako prequel poprzedniej serii, a jej głównym bohaterem jest kilkunastoletni Snicket. Autor dawkuje informacje w sposób niewyobrażalnie skuteczny, praktycznie niczego nie zdradzając na pewno. Pytania stanowią faktycznie największy pewnik, a to że zwykle są one niewłaściwe, tylko potwierdza, że rzeczywiście nic nie jest pewne. Przewodni motyw powieści stanowi poszukiwanie bombinującej bestii, która znika i pojawia się w niecodziennych okolicznościach. Tych którzy chcieliby wiedzieć, czym lub kim jest, zachęcam do lektury. Warto.

Czytaj także

9 komentarzy:

  1. Mój Starszy właśnie zaczytuje się w poprzedniej serii, a i ja pełna jestem zachwytu! To zdecydowanie dobra, inteligentna literatura dla dzieci oraz - jak widać - dla dorosłych:) Szkoda tylko, że to kolejny dowód na to, że zagranicznym autorem znacznie lepiej niż polskim wychodzi im pisanie tego typu książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to. Słuchałam wczoraj jednym uchem audycji w Dwójce na temat literatury młodzieżowej. Gośćmi było dwóch teoretyków, z UW i Biblioteki Analiz, oraz pisarz - Grzegorz Gortat. Zastanawiali się jaka jest przyszłość tego segmentu i jak trafić z książką do tej grupy wiekowej. Wnioski, jakie do mnie dotarły, były dość smutne i zastanawiam się czy trafne. Podobno współczesna literatura powinna nawiązywać do nowych technologii, bo młodzież widzi teraz świat tylko przez taki pryzmat. Wniosek: Musierowicz, Siesicka, itp. idą do lamusa. Patrzę na Najstarszą i nie widzę, żeby nudziła ją "literatura analogowa". Mam za to silne wrażenie, że w Polsce mało kto ma pomysł na zaangażowanie literackiej uwagi starszych dzieci/młodzieży.

      Usuń
    2. To dziwne, bo akurat najnowsze książki Grzegorza Gortata wydają się być niezłe i z pomysłem (wcale niekoniecznie związanym z nowoczesnymi technologiami).
      I faktycznie, ze współczesną polską literaturą dla tej grupy wiekowej jest raczej słabo: na myśl przychodzą mi jedynie Beręsewicz, Szczygielski i właśnie Gortat. Mam nadzieję, że jest i więcej nazwisk (w tym kobiecych), tyle że ja ich nie znam. Problem tkwi chyba też w promocji, nakładach i innych takich "drobiazgach". Dużo łatwiej sprzedaje się nawet słabsze powieści anglojęzyczne niż lepsze, ale polskie.

      Usuń
  2. Ha, zdecydowanie nie o technologię chodzi... Ciekawam, co miał tutaj do powiedzenia Gołębiewski ;)) zaś Gortata trawię ostatnio kilka książek i... sama nie wiem, co o nim myśleć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest jeszcze Kosik, który akurat potwierdza, że pójście w nowe technologie jest gwarancją sukcesu. Współczesnych Bahdajów i Niziurskich jakoś nie widzę na horyzoncie. Czy nastoletni chłopcy mają jeszcze czego szukać we współczesnej polskiej literaturze? A może sięgają po książki dla dorosłych?

    OdpowiedzUsuń
  4. No i przez Ciebie przeczytałam pierwszy tom Serii Niefortunnych zdarzeń :D Jest kilka momentów schematycznych, ale zasadniczo upiorne i zabawne (jako czytelnik tęskniłam, żeby dzieci ukatrupiły Olafa, ciekawe, czy dzieci mają tak samo...). Pewnie Flavia de Luce, którą lubię, z tego czerpała inspiracje :D
    Właśnie na ten temat mieliśmy w księgarni debatę jakiś czas temu: co dawać chłopcom do czytania. Klasykę? Obyczajówkę? Fantasy? Czy ojcowie mogą liczyć na odbiór tego, za czym świrowali jako dzieci? Niesamowicie się cieszę z każdego chłopaka, który buszuje po półkach księgarni. Ale na przykład "Nieziemskich przypadków Bubla i spółki" Niziurskiego bym mu nie dała, bo pękłby ze śmiechu - nad autorem (sf starzeje się tak prędko, to smutne). Steampunk ma się dobrze, rycerska fantasy również, fantasy mitologiczno-baśniowa też, czyli nowoczesna technologia może być, ale nie jest konieczna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że pozytywnie inspiruję. :) Nie udało mi się za to z własnym mężem. "Kto to może być o tej porze?" odłożył już po kilku stronach. Najstarsza połknęła w trymiga, czego się spodziewałam. Ogląda się za drugim tomem.
    Masz rację, że fantasy to dobry punkt zaczepienia dla chłopaków. Mnie jednak bardziej ciekawi, czy polscy autorzy proponują coś chłopcom w tym wieku. Odnoszę wrażenie, że nie, ale może są takie rejony, w które nie zaglądam: fantastyka naukowa, literatura wojenna? Sama nie wiem. Moja córka twierdzi, że jej koledzy czytają to samo co ona.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam małych dziwaków, którzy płaczą nad "Braćmi lwie Serce" :D i dziewczyny, co się biją z chłopakami o kolejne tomy "Zwiadowców".
    Ale chodzi Ci o fantasy dla 8-10 latków polskich autorów, czy literaturę dla chłopaków w tym przedziale wiekowym? no bo 8-10 lat to np Beręsewicz i jego "Tajemnica człowieka z blizną", Wakuła "Kajtek i Yetik" - łajdackie, fajne. Średnio lubię, ale znam fanów "Pitu i Kudłatej" Leszka Talko. I pewnie jeszcze kilka propozycji bym miała...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla 8-10 latków na polskiej półce coś się znajdzie. Myślę raczej o grupie wiekowej późna podstawówka-gimnazjum. Bo dziewczyny mają spory wybór wśród powieści typowo babskich, w których specjalizuje się Nasza Księgarnia i Akapit Press. Zastanawiam się, czy dla dorastających chłopców też coś się w Polsce pisze... ps. Przypomniała mi się właśnie fajna powieść sprzed kilku lat Agnieszki Błotnickiej "Kiedy zegar wybije dziesiątą" i druga część "Czarna operacja". Myślę, że spełnia kryteria: powieść detektywistyczno-przygodowa, bohaterami są chłopcy, wydawca podaje wiek docelowy odbiorców do 14 lat.

      Usuń