10/26/2013

Pamiątka z Paryża

Pamiątka z Paryża
Tina Oziewicz
il. i opr. graf. Jacek Ambrożewski
Dwie Siostry 2013
















"Mały koneser" to dobry tytuł dla serii. Nazwiska Sasnal, Dürer, Strzemiński nic nie mówią przeciętnemu Kowalskiego. Z mojego punktu widzenia to duży minus w bilansie zysków i strat polskiej edukacji, że w żaden sposób nie jesteśmy przygotowywani do odbioru sztuki. Ta seria uczy stawiać pierwsze kroki. Niby niewiele, zaledwie trzy małe książeczki, które dają tylko słaby impuls, ale przecież warto zacząć. "Mały Koneser" nawiązuje do obrazów znanych artystów i wokół nich snuje wyimaginowane opowieści.

"Pamiątka z Paryża" ma duży atut, którym jest pomysł. Kiedy 6-letni Tomek spytał mnie o czym jest ta książka, wiedziałam już, że temat z pewnością go uwiedzie. O wieży Eiffla, która rozsiewa nasiona, a z nich wyrastają małe wieże Eiffla. Kupił. Wzięliśmy się do czytania.

Rzecz dzieje się w czterech miejscach: w Paryżu, gdzie rozgrywają się główne wydarzenia, na platformie wiertniczej na morzu Północnym, w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą oraz w Peru. Każde z nich oraz ich mieszkańcy mimowolnie stają się uczestnikami tej paryskiej atrakcji. Jak się jednak okazuje, nie dla wszystkich to z pozoru śmieszne wydarzenie ma ten sam koloryt. Postępujący paraliż miasta i wyrastanie małych wież w najbardziej niespodziewanych miejscach świata sprawiają, że to co dotąd było turystyczną ciekawostką ofensywnie wkracza w różne sfery życia. Kiedy spojrzymy na obraz Sasnala, następuje konsternacja. Gdzie małe wieże? Gdzie nasionka? Jak dostrzec je w strużkach spływającej farby? Ster przejmuje wyobraźnia, bo nawiązanie faktycznie nie jest zbyt czytelne. Na szczęście autorka pomyślała o tym, opracowując fazy wzrostu wieżyczek. Istnieje pewne podobieństwo, choć całkowitego przełożenia nie należy się doszukiwać. Sztuka rządzi się własnymi prawami.

"Pamiątka z Paryża" ilustracje i opracowanie graficzne zawdzięcza Jackowi Ambrożewskiemu. Oszczędne stosowanie kolorów, abstrakcyjne rysunki i graficzne niedopowiedzenia w pierwszym momencie tworzą pewną barierę dla dziecięcego czytelnika. Książka sprawia wrażenie zbyt dorosłej, które na szczęście szybko mija przy pierwszej konfrontacji z tekstem. Grafika daje niepowtarzalny klimat i to jej podstawowy atut, który warto docenić.

Mam ochotę na więcej książek "Małego Konsera" i na inne książki, które przybliżają dzieciom malarstwo i uczą je podziwiać. Nadal jest ich za mało.

Czytaj także

2 komentarze:

  1. kurczę, a mi ta książka jakoś zupełnie nie leży. Przymierzałam się już do niej kilka razy- i zawsze odkładam na półkę. Jakaś dla mnie jest zbyt pisząc kolokwialnie 'odjechana'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Twoje opory. Też w pierwszym momencie wydawało mi się, że nie będzie łatwo. Ale wczoraj skończyliśmy czytać "Magiczny domek" Bianci Pitzorno. To dopiero jest odjechana książka! Nic się jej nie równa.

      Usuń