3/14/2013

Ryjówka przeznaczenia















Ryjówka przeznaczenia
Tomasz Samojlik
Instytut Biologii Ssaków PAN Białowieża 2012
www.kultura.com.pl


W naszym grubym kocie brytyjskim, kiedy wyjedzie na łono natury odzywa się instynkt łowcy. To właśnie dzięki jego zręcznym łapom poznaliśmy tego lata ryjówkę. Leżała martwa na naszej werandzie, a kocur patrzył z boku, sprawdzając czy na pewno już się nie rusza. Był z siebie bardzo dumny, my za to smutni i skonsternowani. Nikt z nas jeszcze nie wiedział, że ryjówka stała się bohaterką dziecięcego komiksu. Zatem do rzeczy. "Ryjówka przeznaczenia" to komiks edukacyjny, w którym przygody małych ssaków zamieszkujących leśną dolinę, są tłem do pokazania interakcji między człowiekiem a środowiskiem naturalnym. Ryjówki to niewielkie, ciągle głodne zwierzątka, o bardzo dużym tempie przemiany materii. W odróżnieniu od gryzoni żywią się bezkręgowcami.
źródło: alejakomiksu.com
 Zamieszkują podmokłe tereny, gdzie pędzą intensywne życie, szukając pożywienia lub uciekając przed drapieżnikami. Tomasz Samojlik bardzo zgrabnie przemycił mnóstwo ciekawostek przyrodniczych w dynamicznej i nienachalnej fabule komiksu akcji. Nie jest ona może zbyt odkrywcza albo przesadnie zaskakująca, ale moja dziesięcioletnia córka uznała, że słaby suspens w wystarczającym stopniu rekompensują ciekawe informacje o leśnych zwierzętach. Nie dajmy się jednak zwariować, walor edukacyjny jest już wystarczającym jak dla mnie powodem, żeby taki komiks kupić i podsunąć dziecku, a że w stu procentach nie zastąpi Papcia Chmiela, czy Baranowskiego to zdecydowanie nie powód, żeby "Ryjówki Przeznaczenia" nie przeczytać. Samojlik dał się już poznać młodym czytelnikom jako autor serii książeczek o przygodach żubra Pompika. Z powodzeniem popularyzuje też wiedzę o historii i przyrodzie Puszczy Białowieskiej podczas spotkań dziećmi. Samojlik ma w ręku trzy atuty: wiedzę, pomysły i dobrą kreskę, a na dodatek świetne wyczucie do tego, co spodoba się młodemu czytelnikowi. W kolejce czeka już druga część serii (?) - "Norka zagłady". Czy będzie równie dobra jak Ryjówka, a może lepsza, sprawdzimy niebawem.

3/12/2013

Stół













Stół
Julian Tuwim
il. Edward Lutczyn
Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Artystycznego "Intrografia", Warszawa 1982








3/10/2013

Czy Bóg istnieje?












Czy Bóg istnieje?
Wielkie problemy religii. Dzieci pytają - naukowcy odpowiadają
Albert Biesinger, Helga Kohler-Spiegel
il. Mascha Greune
Wydawnictwo Święty Wojciech 2010
www.swietywojciech.pl


Niesamowita sprawa z tymi dziecięcymi pytaniami o wiarę. Ciągle się na tym łapię, że mimo iż nie jedna teologiczna cegła przeszła przez moje ręce, córka potrafi zagiąć mnie na sprawach z pozoru banalnych. Zupełnie nieświadoma swojej przenikliwości uderza w zagadnienia tak fundamentalne, że nie powstydziłby się ich niejeden filozof. Idąc tropem takich pytań rozmawiałyśmy ostatnio o korzeniach wiary, o Bogu w innych religiach, o historycznych i religijnych źródłach chrześcijaństwa. I to ona, bardziej przenikliwie niż ja potrafiła szukać argumentów, obalać mity i dochodzić prawdy. "Dzieci są często najlepszymi teologami" - twierdzą autorzy "Czy Bóg istnieje?" i mają świętą (nomen omen) rację.

"Czy Bóg istnieje?" warto przeczytać przed rozpoczęciem przygody z Youcatem. Znajdziemy tu odpowiedzi na takie podstawowe pytania jak: Skąd wiem, że Bóg naprawdę istnieje? Czy Biblia mówi prawdę? Jak dobry Bóg może godzić się na cierpienie i smutek? Skoro jest tylko jeden Bóg, to dlaczego są różne religie? Szalenie brakuje mi takich książek w polskich księgarniach. Nie biblijnych, nie modlitewnych, ale właśnie teologicznych. Dzieci bardzo często karmione na lekcjach religii tylko katechetyczną papką nie mają szansy zadać poważnych pytań o Boga. Często myślą wręcz, że takich pytań nie należy zadawać, mimo że przecież dochodzenie rozumem do wiary jest najpewniejszą drogą do celu.

Książka powstała jako efekt współpracy 14. niemieckich teologów. Większość z nich to specjaliści w zakresie pedagogiki religii. Teologowie to jednak naukowcy i ten naukowy ogląd świata uderzył mnie od pierwszych stron książki, czyli od opisu początków świata. Rzadko się zdarza, żeby teoria wielkiego wybuchu tak ładnie została powiązana z boskim początkiem stworzenia świata. Nie trzeba już się gimnastykować, żeby wyjaśnić dzieciom, że opis stworzenia świata w Biblii nie jest opisem historycznym, że świat nie powstał w ciągu siedmiu dni, a Adam i Ewa nie byli jedynymi ludźmi, jacy pojawili się na świecie.

druga część serii

3/05/2013

YOUCAT















YOUCAT polski
Katechizm Kościoła Katolickiego dla Młodych
Edycja św. Pawła, 2011
www.youcat.org/pl


Pewnie niektórzy z was znają ten scenariusz z własnego podwórka. Dziecko zadaje pytanie z religii, a my pod ręką mamy tylko książeczkę do nabożeństwa sprzed ćwierć wieku albo zakurzoną Biblię - pamiątkę pierwszej komunii. I jak tu się zmierzyć z pytaniem, czy Żydzi byli winni śmierci Jezusa, albo czy można kontaktować się z aniołami. Youcat to nic innego jak katechizm kościoła katolickiego dla młodzieży. Strukturą tematów przypomina KKK dla dorosłych,  choć w nieco skróconym wydaniu. Z drugiej strony nieco bardziej koncentruje się na wyjaśnianiu zagadnień, w taki sposób by dotrzeć z przekazem do młodszego odbiorcy. W tekście znajdują się również odnośniki do dużego Katechizmu, jeśli temat ma tam szersze rozwinięcie. Korzystanie z Youcat jest bardzo łatwe i intuicyjne. Indeks haseł na końcu książki pomaga odszukać interesujące nas zagadnienie, a jeśli mamy więcej, czasu możemy pytanie po pytaniu zapoznawać się z treścią poszczególnych działów: o wierze, Chrystusie, Kościele i modlitwie. Na marginesach, oznaczone specjalnymi ikonkami umiejscowione zostały cytaty z Biblii, sentencje różnych autorów, ważne definicje i śmieszne komiksowe rysunki.





Kiedy zamawiałam Youcat w internetowej księgarni bezskutecznie szukałam wydania w twardej oprawie. Bałam się, że cienka okładka szybko zniszczy się w wiecznie zabałaganionym plecaku mojej córki. Z paczki wyjęłam poręczną książkę w bardzo ładnej, aksamitnej, matowej okleinie. Środek też okazał się ucztą dla oka. Główny tekst umieszczony jest na żółtym tle, a na marginesach, oprócz wspomnianych dodatków zawsze zaznaczony jest numer części i rozdziału. Smaczku całości dodaje ludzik w prawym dolnym rogu każdej strony, który podczas kartkowania stron, staje się bohaterem animowanego filmiku. Brakuje tylko tasiemki, ale coż, nie ma rzeczy idealnych.




2/27/2013

Brud








Brud
Olga Woźniak,
il. Patryk Mogilnicki

Hokus-Pokus 2012
www.hokus-pokus.pl


Nie czytajcie "Brudu". Szkoda zdrowia, czasu, nerwów. Szkoda ukradkowych spojrzeń za paznokcie, potrząsania klawiaturą, badania kranu od spodu i sprawdzania kuchennego blatu pod słońce. Całego świata, co ja mówię, całego wszechświata nie da się sprzątnąć! A chciałoby się. Przynajmniej mnie się zachciało po przeczytaniu "Brudu". A wszystko przez Bolonię i Międzynarodowe targi książki dla dzieci, a właściwie przez wydawnictwo Hokus-Pokus, które zgłosiło "Brud" do nagrody Bologna Ragazzi Award w kategorii fiction (???!). Długo zwlekałam z wypożyczeniem tej książki z biblioteki i szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś innego. Książka okazała się niewielka, ale za to z dużą ilością tekstu, okraszonego rzeczywiście fajnym opracowaniem graficznym. I tak naprawdę dostajemy dwa w jednym: piękną książkę obrazkową z ciekawą, popularnonaukową zawartością, napisaną bardzo przystępnym językiem. Tomek, nałogowy sprzątacz i bezkompromisowy strażnik czystości, wysłuchał wszystkiego od deski do deski. Najbardziej chyba zaciekawiła go informacja, że z woskowiny usznej robiono kiedyś żółty barwnik, a najmocniej przejął się faktem, że w suszarkach do rąk kryją się niebezpieczne mikroorganizmy, które wraz z powietrzem przeskakują na nasze ręce. Dowiedział się, a my wraz z nim, że najgroźniejsze jest niemycie rąk po wyjściu z toalety, chociaż klawisze komputera czy monety mogą być równie niebezpieczne dla zdrowia. Bo tak naprawdę brud kryje się wszędzie, a najgorsze jest w nim to, że często jest zbyt mały, aby można było go dostrzec gołym okiem. I jak tu żyć?!

2/23/2013

Okołoksiążkowo: Travel The World

Nie dalej jak kilka dni temu na jednym z blogów podpatrzyłam ciekawe puzzle z mapą Polski, a tu niespodziewanie wpadła mi w ręce jeszcze równie fajna rzecz, ale zdecydowanie bardziej odpowiednia do wieku moich miłośników map. Gra dedykowana jest dla dzieci 3+, ale żeby w pełni wykorzystać jej walory potrzebna jest przynajmniej podstawowa umiejętność czytania. Celem gry jest odwiedzenie państw z wylosowanych wcześniej biletów podróżnych. Kto pierwszy zdobędzie wszystkie punkty docelowe, wygrywa. Gracz porusza się po planszy po wyznaczonych niebieskich i zielonych liniach. Niebieskie trasy można pokonywać tylko samolotem i statkiem, zielone samolotem lub samochodem. Za pomocą ruchomej strzałki losuje się środek transportu i liczbę pól do przeskoczenia. Na planszy zaznaczonych jest 40 państw i pośrednie punkty trasy. Poruszanie się po planszy wymaga odpowiedniej strategii. Trzeba zaplanować najkrótszą drogę i uważać na punkty nadbrzeżne, które niespodziewanie mogą wyrzucić gracza w niepożądanym kierunku. Minusem gry  są pewne nieścisłości. Np. z Europy na południe można wydostać się tylko przez Grecję, a na wschodzie Europa kończy się gdzieś na zachód od Rosji. Nie testowaliśmy jeszcze trudniejszej opcji gry, podczas której korzysta się z załączonych pocztówek, przedstawiających stolice państw wraz z ich charakterystycznymi miejscami. Dzieci już się palą do nowych kart z zadaniami, my duzi mamy obawy czy wszystkie stolice uda nam się dobrze rozpoznać. W razie czego w instrukcji czeka ściągawka.


Travel The World, ELC.


2/21/2013

Pan Popper i jego pingwiny



Ten człowiek na zdjęciu to nie Pan Popper. Nie jest to także Richard Atwater, autor książki. To admirał Richard Byrd, lotnik, pionier wypraw polarnych, pierwowzór książkowego admirała Drake'a. W 1928 r. Byrd wraz załogą dotarli statkiem na Antarktydę, skąd wystartowali samolotem, aby odbyć lot badawczy nad Biegunem Południowym. O jego sukcesie usłyszał amerykański dziennikarz Richard Atwater i na motywach jego historii skonstruował fabułę książki "Pan Popper i jego pingwiny". Niestety niedługo potem ciężko zachorował. Maszynopisem zajęła się jego żona Florence, bezskutecznie szukając wydawcy. Nie zniechęcona trudnościami, dokonała zmian w tekście i ostatecznie książka została wydana w 1938 r. nakładem wydawnictwa Little Brown, a już rok później zdobyła prestiżową nagrodę Newbery Honor Award, przyznawaną rokrocznie anglojęzycznym pozycjom dziecięcym wydanym w Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii.
pierwsze wydanie z 1938 r.

Książka rozgrywa się w scenerii amerykańskiego miasteczka. Tytułowy Pan Popper to przeciętny malarz pokojowy o nieprzeciętnych zainteresowaniach. Swój wolny czas spędza na czytaniu książek o biegunie południowym. W odpowiedzi na list wysłany do admirała Drake'a, badacza Antarktydy, otrzymuje tajemniczą przesyłkę zawierającą żywego pingwina.

 "Pan Popper" atmosferą przypomina "Odwiedziła mnie żyrafa" Stanisława Wygodzkiego. To nie przypadek, bo obie książki można zaliczyć do nurtu realizmu magicznego, gdzie nieprawdopodobne wydarzenia zostają wplecione w rytm normalnej rzeczywistości i zdają się funkcjonować ze sobą w doskonałej symbiozie.
Ilustracje Zbigniewa Lengrena to niezaprzeczalny atut polskiego wydania, wciąż świeże i atrakcyjne jak to w przypadku Mistrzów Ilustracji. Tomek dał się uwieść fabule książki, którą pochłonęliśmy w kilka wieczorów. Wciąż nie mógł jednak zrozumieć dlaczego pani Popper zwraca się do swojego męża tato.










Pan Popper i jego pingwiny
R. i F. Atwater, il. Z. Lengren
Wydawnictwo Dwie Siostry 2009

2/18/2013

Podróż Pana Smoka











Podróż Pana Smoka
 Andrzej Krzysztof Torbus,
il. Marek Pietrzak
 KAW 1982