Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nominacjaplebiscytulokomotywa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nominacjaplebiscytulokomotywa. Pokaż wszystkie posty

6/30/2022

Tato...

 

Tato, zbudujmy domek! / Tato, popłyńmy na wyspę! / Tato, pojedźmy na grzyby! / Tato, w studni nie ma wody! / Tato, kiedy przyjdzie święty Mikołaj?, Markus Majaluoma, Wydawnictwo Bona.

Po ponad 10 latach od premiery pierwszego wydania na księgarskie półki wjechała jedna z naszych ulubionych serii dla przedszkolaków. Aż dziw, że nigdy nie zagościła na Małej Czcionce. Nadrabiamy. 

Markus Majaluoma to jeden z niewielu fińskich pisarzy dla dzieci, których książki mamy okazję czytać w polskim przekładzie. Drugim szerzej rozpoznawalnym nazwiskiem pozostaje Timo Parvela, którego dwa książkowe cykle ukazały się nakładem Widnokręgu (Kepler62 i Pate), jeden za przyczyną Naszej Księgarni (Ella), a pojedyncze tytuły w Tataraku i Eneduerabe. Także jeśli antypedagogiczna ekwilibrystyka skandynawskich autorów dla dzieci nadal nas bawi i nie mamy dosyć serwowania dzieciom książek o nieporadnych dorosłych, warto sięgnąć po Majaluomę. 

Najpierw tłumaczka. W sukcesie serii maczała palce Iwona Kiuru i jej wkład w tenże nie sposób przecenić. Faktem jest, że humor słowny, który skrzy się w dialogach serii o Tacie, to jej niezaprzeczalny sukces. Czteroosobowa rodzina Różyczków (nie licząc wiecznie nieobecnej mamy) ma swój wewnętrzny, charakterystyczny styl wypowiedzi, w którym prym wiedzie najmłodsza z rodzeństwa, Anna Maria. "Zasusone palówki z wysypiska Bździąg", "Chce mi się kupę. Tato, chodź, wytses mi pupę!" i różne przyśpiewki niespecjalnie trzymające rym i rytm to jej wizytówka. Dziecięcy język wpisany w kontekst zabawnych przygód bohaterów ani trochę nie trąca infantylizmem, nie jest nachalny ani męczący. Tłumaczka poprzez język tworzy postacie żywe i autentyczne, kwestie, które aż proszą się o zapamiętanie i pozostają z czytelnikiem na dłużej, a nawet na bardzo długo.

Wszyscy Różyczkowie mają zamiłowanie do rozmów, w których racjonalność plasuje się w ostatnim szeregu dóbr. Tata, Paweł Różyczko, łatwo daje się wkręcić w dziecięcą logikę myślenia, a czytelnicy z przyjemnością mogą obserwować jak brak konsekwencji i i niemal bezkrytyczna miłość do potomstwa skłania go do budowy domku na drzewie, który okazuje się katastrofą budowlaną, zakupu felernej łodzi czy podmokłej działki. Ostatecznie rechoczemy pod nosem, bawiąc się kosztem karykaturalnie nieporadnego faceta w garniturze i pod krawatem, który zdaje się zupełnie nie rozumieć, że kolejny raz staje się ofiarą swoich kochanych, ale nieco zbyt pomysłowych dzieci.

Nie byłoby też całego efektu bez autorskich ilustracji Markusa Majaluomy, bezpiecznie dryfujących między parodią, żartem i rysunkową prowokacją. Nie sposób uwierzyć w wannę na drzewie, zjeżdżającego na dno studni sąsiada, czy krowę podróżującą pikapem, a jednak robimy to z przyjemnością i przekonujemy samych siebie, że to nie dziecięca igraszka, tylko prawdziwa przygoda, której każdy rodzic w duchu choć raz chciałby doświadczyć.

6/23/2022

Mocne słowa


 Mocne słowa, Kimberly Brubaker Bradley, tł. Marta Bręgiel-Pant, Entliczek 2022.

"Mocne słowa" to trzeci tytuł K.B. Bradley, który trafia w ręce polskich czytelników. Okołowojenna dylogia ("Wojna, która ocaliła mi życie") o Adzie i Jamiem, rodzeństwie uciekającym z bombardowanego Londynu, nie skradła mojego serca i pozostawiła wątpliwości, czy autorka umie pisać z rozwagą, bez zbędnego epatowania emocjami. Okazało się, że tak.

Napisać powieść dla młodszych nastolatków o przemocy seksualnej to nie lada wyzwanie. Wiele osób przyznaje, że sięgnięcie po tę pozycję wiązało się z pewnym niepokojem. W swojej autorskiej zakładce w serwisie Goodreads autorka napisała, że "Mocne słowa" to jej najlepsza z dziewiętnastu dotychczas wydanych książek. W posłowiu zwierzyła się zaś, że sama była kiedyś ofiarą przemocy. Zastanawiam się na ile ten osobisty wątek pomógł Bradley w przepracowaniu tematu i podaniu go w taki sposób, że czytając mimo wszystko czujemy się komfortowo. Autorka operuje aluzją i niedopowiedzeniem, dzięki czemu nawet czytelnik wrażliwy i nieprzygotowany może "Mocne słowa" przeczytać na własnych zasadach.

Losy dwóch sióstr połączonych traumą wykorzystywania seksualnego poznajemy już z perspektywy czasu i bezpiecznego domu zastępczego, który stwarza przestrzeń do przepracowania problemów. Jedenastoletnia Della  jest jak skrzywdzony psiak, który na zaczepkę reaguje wzmożoną agresją, jej starsza siostra Yuki to niezmordowana obrończyni, ale i jej powoli rozładowują się baterie. Narracja z perspektywy młodszej bohaterki, gdzie mnóstwo wspomnień ginie w wyrwach dziecięcej niepamięci, pozwala skupić się na tu i teraz. Jak Della buduje relacje, czego się boi, gdzie sobie nie radzi? Między wierszami dowiadujemy się o matce uzależnionej od metaamfetaminy, jej partnerze, który mieszkał z dziewczynkami, gdy trafiła za kratki, o bezradności, strachu i nieumiejętności szukania pomocy.

Bradley pisze ciepło, z dystansem, z wyrozumiałością. Stara się pokazać, że to nigdy nie jest wina dziecka i że życzliwi dorośli potrafią pomóc. Della nie jest dzieckiem idealnym. Syndrom ofiary wlecze się za nią i przy byle okazji daje znać o sobie. Mimo to Bradley udaje się znaleźć w niej tyle dobrych cech, że jako czytelnicy dajemy radę ją polubić i kibicować jej przemianie.

  👉   Wojna, która ocaliła mi życie

 

5/26/2022

Jadą Haliki przez Ameryki


 Jadą Haliki przez Ameryki, Mirosław Wlekły, il. Magdalena Kozieł-Nowak, Agora dla dzieci 2022.

"Jadą Haliki przez Ameryki" to trzecia odsłona agorowej serii Mirosława Wlekłego poświęconej Tonemu Halikowi, druga adresowana do dzieci. Tym razem autor proponuje czytelnikom podróż przez obie Ameryki: z Ziemi Ognistej na Alaskę.

Tonego Halika większość z nas zna z emitowanej przez ponad dwadzieścia lat telewizyjnej serii programów spod znaku pieprzu i wanilii (tytuły się zmieniały, ale te dwa symbole pojawiały się jako stały i rozpoznawalny element). Gawędziarz i obieżyświat, Polakom pozbawionym paszportów otwierał drzwi do wielkiego świata, dzikiej przyrody i niesamowitych przygód. Wlekły najpierw pokusił się o napisanie "dorosłej" biografii podróżnika, następnie za namową własnych dzieci, stworzył dwie podróżnicze książki dla najmłodszych. Lekko podkoloryzowane (do czego sam autor przyznaje się w posłowiu) przygody Tonego i jego żony Pierret z kilkuletniej podróży samochodowej przez najdziksze rejony obu Ameryk to świadectwo wielu spotkań i doświadczeń. Świat sprzed niemal 70 lat prawdopodobnie już nie istnieje, podobnie jak świadomość dzieci, że kiedyś daleka podróż była zarezerwowana tylko dla wybranych. Mimo to autorowi udało się stworzyć książkę atrakcyjną, trzymającą w napięciu i nie pozbawioną krytycznego dystansu do głównego bohatera.

Ilustracje do obu części stworzyła Magdalena Kozieł-Nowak. Podeszła do tematu z dużą odwagą i reporterskim zacięciem. Rysunki, pełne dynamizmu, z jednej strony rezonują z wybujałym charakterem Tonego Halika, z drugiej zestawiają indiańskie motywy ludowe z realiami europejskich, dwudziestowiecznych podróżników. Książkę uzupełnia mapka wyprawy, którą znalazłam dopiero po czasie i chętnie widziałabym, lepiej dostępną, na wyklejkach.

Zgrabna przygodówka, bez brnięcia w niepotrzebne szczegóły, uchwyciła temperament i charakter Halika: determinację, inteligencję, ale też egocentryzm i pewną dozę życiowej arogancji. To z pewnością duża zaleta książki. Kontrowersje dotyczące stosunku autora do głównego bohatera pojawiły się wśród czytelników po premierze "Tu byłem. Tony Halik". Zarzucono Wlekłemu zbyt pobłażliwe traktowanie wad Halika i unikanie komentowania ciemnych kart jego przeszłości. W przypadku "dziecięcych" pozycji, które koncentrują się jednak głównie na wątkach przyrodniczo-podróżniczych, problem wierności prawdzie zszedł na dalszy plan. Pozostała wciągająca fabuła z dobrze nakreślonym bohaterem i zew przygody, którym nie sposób się nie zarazić.


 


4/29/2022

Gra o spadek


 Gra o spadek (Westing Game), Ellen Raskin, tł. Emilia Kiereś, Kropka 2022.

Kultowa powieść dla dzieci, która w 1979 roku zdobyła prestiżową nagrodę - Newberry Medal, przyznawaną corocznie przez stowarzyszenie amerykańskich bibliotekarzy twórcom najlepszej literatury dla najmłodszych, ukazuje się w Polsce po raz pierwszy. Tłumaczenie Emilii Kiereś zachwyca bogatą polszczyzną oraz udaną strategią przekładu zawiłej zagadki słownej. Choćby dla niego, warto sięgnąć po tę powieść. A co w środku? Posłuchajcie o panu Westingu i jego grze.

Rzecz ma miejsce w ekskluzywnym apartamentowcu "Wieże Zachodzącego Słońca" położonym na odludnym wybrzeżu jeziora Michigan. 6 mieszkań i dwunastu barwnych lokatorów-spadkobierców zaproszonych przez domniemanego nieboszczyka-milionera Sama Westinga do udziału w osobliwej grze. Kto spośród nich, korzystając z przygotowanych zestawów wskazówek, wyśledzi zabójcę Westinga, ma szansę zdobyć całą fortunę denata. Westing dzieli mieszkańców wież na dwuosobowe zespoły, które przystępują do ostrej rywalizacji.

Ellen Raskin koncentruje uwagę czytelników na bogatych portretach psychologicznych, jak rasowy dochodzeniowiec, grzebiąc w ich przeszłości, relacjach, nietypowych nawykach i ukrytych problemach. Atmosfera jest gęsta, a poczucie zagrożenia związane z obecnością mordercy podsycają niespodziewane wybuchy, które u kilku osób powodują pewne obrażenia. Tymczasem tylko uważna lektura jest w stanie doprowadzić nas do rozwiązania zagadki, zanim zrobią to bohaterowie. Krawcowa, lekarz, sędzia, sekretarka, szef restauracji, nastolatka, odźwierny, chłopak na posyłki - kalejdoskop postaci jest tak różnorodny i bogato opisany, że chcąc nie chcą dajemy się zwieść delikatnej siateczce intryg, często gubiąc się w niuansach.

Mam zresztą poczucie, że skala problemów osobistych z jakimi borykają się bohaterowie (alkoholizm, samotność, rozgrywki małżeńskie, rasizm), nie przystaje do potrzeb i zainteresowań czytelników 9+, do których teoretycznie adresowana jest powieść. Kiedy czytałam, myślałam o nastolatkach 13+, które mogłyby docenić wyrafinowaną problematykę postaw i metamorfozy bohaterów, a potem sięgnąć po książkę, kolejny i kolejny raz, żeby nacieszyć się aluzjami, którymi autorka faszeruje powieść jak drożdżowe ciasto rodzynkami.

"Gra o spadek" to książka na wskroś amerykańska, o czym przekonujemy się jednak dopiero po zakończeniu lektury, gdy poznajemy rozwiązanie zagadki. Być może dlatego, powieść od czterdziestu lat cieszy się niesłabnącą popularnością jako lektura szkolna i bywa wskazywana jako idealna książka do czytania w Dzień Niepodległości. Jednocześnie pojawiają się głosy, że kwestie społeczne, takie jak różnorodność kulturowa czy niezależność kobiet, nakreślone są w sposób krzywdzący i stereotypowy. 

"Liczy się nie to, co macie, lecz to, czego Wam brakuje" - powtarzana jak mantra wskazówka Sama Westinga pozostaje pięknym, niepisanym mottem książki.

3/17/2022

Dwa słowa


 Dwa słowa, Anna Taraska, il. Dominika Czerniak-Chojnacka, Dwie Siostry 2022.

Daję słowo a nawet dwa, że Anna Taraska potrafi zbić z tropu, powalić na kolana i ostatecznie zabawić się kosztem czytelnika tak, że na mur-beton nie będzie mu nudno. Autorka debiutanckiej "Kropki z Błędem" powraca, znów czarując inteligentnym humorem i przewrotnie bawiąc się leksyką. Wirtuozka słowa i pięknej polszczyzny - bez dwóch zdań. 

Kiedy Bóg, a właściwie definiujące Go słowo, zaczyna popadać w obsesję, że niedługo zniknie, Redaktor zaleca mu wyjazd. Najlepiej kilkudniowy. W tę podróż Bóg zabiera rower i najlepszego przyjaciela - Człowieka. Pełna przygód wyprawa między kartkami słownika nabiera coraz to nowych znaczeń w związku z licznymi spotkaniami, których obaj bohaterowie doświadczają po drodze: pogawędka z niepokorną Chwilką i jej dziadkiem Czasem, zderzenie ze zwariowaną rowerzystką Miłością, towarzyszenie Życiu i Śmierci w partyjce szachów - stają się pretekstem do egzystencjalnych rozkmin i brawurowych gier słownych. Taraska nawiązuje do klasyki literatury i frazeologii, czerpie z biblijnych cytatów i powala szlachetną staropolszczyzną. W tym wszystkim jest swobodna i bezpretensjonalna.

Za edytorską stroną książki stoi Dominika Czerniak-Chojnacka, która jak zwykle przy pomocy prostych zabiegów, wyczarowuje alegoryczny świat, nasączony codziennością i fantazją. Wkomponowane w ilustracje fragmenty kartek słownika, skutecznie przenoszą postacie w kontekst słownikowych haseł. Ale wyklejka z niedbale narysowaną mapką pokazuje, że to cały czas obszar nieposkromionej wyobraźni. Każdy czytelnik może ten świat odczytać po swojemu. 

"Dwa słowa" to książka dla czytelników w niemal każdym wieku. Pozwala na interpretowanie tekstu na różnych poziomach, śledzenie słownych nawiązań i interpretacyjnych kontekstów, a ponadto nie niesie ze sobą żadnego oczywistego finału, który mógłby zawęzić pole zabawy z tekstem. Otwarte zakończenie, mimo głosów krytyki, to według mnie atut, nie wada.





3/09/2022

Przyjaciel Północy

 

Przyjaciel Północy, Ilona Wiśniewska, il. Mariusz Andryszczyk, Agora dla dzieci 2022.

Pierwsza powieść dla dzieci znanej polskiej reportażystki Ilony Wiśniewskiej weszła na rynek z przytupem, wzbudzając spore zainteresowanie fanów. Autorka nadal eksploruje zimną północ, tym razem jednak śmiało inicjuje również wątek kryminalny. Sama wcielając się w rolę ciotki dziennikarki, u swego boku stawia 12-letniego Daniela. Czy książka okaże się sukcesem?

Razem z 9-letnią córką weszłyśmy w tę historię bez żadnych oczekiwań, choć z bagażem świeżo omawianego na lekcjach polskiego "Anaruka" Centkiewiczów. Pomijając kwestię autentyczności i aktualności minireportażu sprzed niemal stu lat (ten frapujący temat z dużym zaangażowaniem zgłębiali autorzy bloga Poznaj Grenlandię), byłyśmy szczerze ciekawe, na ile podejście do ochrony gatunków na Spitsbergenie różni się od postaw rdzennych Inuitów sprzed niemal wieku.

Wiśniewska,  mimo że pozornie nieobyta z młodym odbiorcą, od razu skradła naszą uwagę za sprawą plastycznego, żywego języka. Prawdopodobnie z doświadczenia reportażystki wzięły się autentyczne dialogi, które wsparły dynamikę czytania, i świetny balans między obserwacją przyrody i psychologiczną refleksją nad bohaterami. Autorka nie kryje, że każda z postaci ma swój pierwowzór w rzeczywistości, stąd wachlarz bohaterów jest bogaty i bardzo przekonujący. Chłodne spitsbergeńskie lato, tajemnicza szajka kłusowników, nieustępliwa przyroda i chłopak z Polski, który z fascynacją wkracza w ten nieznany polarny świat. Mimo absolutnie odrealnionych okoliczności, fabule bliżej jest do relacji z wydarzeń niż przygodowej książki akcji. Pod naporem wiedzy o Arktyce, którą autorka śmiało przemyca między wierszami, pościg za myśliwymi schodzi na dalszy plan: jesteśmy tu i teraz, z Danielem, jego strachem, zachwytem, bólem, słabością i determinacją. Ostateczne rozwiązanie kryminalnej zagadki przynosi ulgę nie tylko bohaterom, ale i czytelnikom. I mimo że sama intryga nie jest szczególnie złożona, książka zachwyca atmosferą i budzi tęsknotę za daleką arktyczną podróżą.

Po lekturze zostajemy z bagażem wiedzy i kolejnych pytań, które natychmiast oczekują odpowiedzi: jak naprawdę wygląda ogromna kupa płetwala,  czy w Arktyce faktycznie nie ma zarazków i czy kotom domowym nie należy się przynajmniej taki sam szacunek, jakim cieszą się lokalne niedźwiedzie. A Anaruk pewnie by się zdziwił, zetknąwszy się ze spitsbergeńskim ekologizmem. Z książki wybrzmiewa ogromny szacunek dla przyrody, choć miejscami autorka stosuje podwójne standardy, jak wtedy gdy wprost usprawiedliwia podróże samolotem, jednocześnie krytykując rozbuchany konsumpcjonizm.