Ruchome kartonówki Kubašty
Czerwony Kapturek & Jaś i Małgosia
Vojtěch Kubašta
Wydawnictwo Entliczek 2017
Wydawnictwo Entliczek zrobiło mi ogromną przyjemność przywracając do życia ruchome kartonówki Kubašty. Dla mnie i dla dużej części mojego pokolenia po prostu kultowe. Zachowałam jeszcze spory komplet tytułów, ale ich mizerny stan od razu rzuca się w oczy. Nie przez przypadek, zacni staruszkowie zostali przeze mnie obsadzeni w głównych rolach wspominkowej serii wortalu Ryms - Klub Osobników Czytających. Pop-upy Kubašty traktujemy w domu jak obiekty muzealne. Większość ruchomych elementów utraciła swoją funkcję, a taśmy klejące, którymi były tymczasowo podklejane, wyschły i wiszą smętnie tu i tam. Usunięcie ich grozi powstaniem jeszcze większych spustoszeń niż pozostawienie ich na miejscu.
Entliczek opublikował póki co dwa tytuły. "Czerwonego Kapturka" nie znałam, za to "Jaś i Małgosia" dostarczył mi i Sadzonce sporo materiału do studiów porównawczych. ;) Paulina na blogu Poczytaj dziecku wspominała, że edycji poszczególnych bajek było mnóstwo. Różniły się okładkami i liczbą rozkładówek, a my sprawdziłyśmy, że również treścią. Sadzonka była zaskoczona, że Baba Jaga zaprasza do pieca zależnie od wersji Jasia lub Małgosię. Pojawiły się też większe różnice: w starszym tekście dzieci niosą koszyk z jedzeniem dla taty drwala, w nowszym, wspólnie z ojcem idą do lasu, drwal pracuje, oni zbierają maliny. Ilustracji, które widzicie poniżej nie znajdziecie w wydaniu Entliczka.
Na blogach pojawiały się głosy wątpliwości, czy w erze dotykowych ekranów ruchome kartonówki kultowego architekta książek mają jeszcze szansę wzbudzić zainteresowanie współczesnych dzieci. Gdzie w tej chwili znajduje się złoty środek między książką tradycyjną a książką zabawką? Sadzonka od pierwszego wejrzenia pokochała koncepcję trójwymiarowych scen z ruchomymi zakładkami. Mam wrażenie, że, podobnie jak ja przed laty, wyobraża sobie, co kryje się w odległych szczegółach trzeciego planu, a co za kulisami. Bajeczne kolory, które tak kusiły dzieci w szarych latach peerelu dziś nadal wyglądają atrakcyjnie. W połączeniu z sielsko-baśniowymi motywami kreują świat, którego próżno szukać w dzisiejszej, zgoła innej, estetyce książkowej.
Spodziewam się, że dla wielu współczesnych rodziców stylistyka liczącego sobie ponad 60 lat "Czerwonego Kapturka", czy nieco młodszego "Jasia i Małgosi" może wydać się przestarzała i mało atrakcyjna. Nie zdziwię się nawet, kiedy padną zarzuty o kicz i brzydotę. Kanony piękna zmieniają się i Kubašta z pewnością nie jest artystą dzisiejszych czasów. Będę się jednak upierać, że warto dać mu szansę. Samo obserwowanie, jak dzieci momentalnie zatapiają się w ten trójwymiarowy świat, warte jest wygospodarowania dla nowej kolekcji Entliczka nieco miejsca na półce.
Ciekawe jest to odkrywanie różnic w wydaniach. Czekam na "Królewnę Śnieżkę - jako dziecko byłam zafascynowana tą "szklaną" trójwymiarową trumną, w której spoczywała królewna - bardzo wyraziste wspomnienie, heh. Co do ewentualnych zarzutów o kiczowatość, myślę, że i tak daleko tym książkom do niektórych współczesnych wydań jaskrawo-brokatowo-połyskliwych bajeczek... Interesująca byłaby opinia jakiegoś młodego rodzica, niemającego sentymentalnego nastawienia sprzed lat. Może ktoś się wypowie?
OdpowiedzUsuńAż tak młodym rodzicem nie jestem, ale tych książek w dzieciństwie nie znałam więc sentymentu nie ma; a zatem u mnie dzieci (3-5 lat) te książki lubią, bo i kolorowe i ciekawi bohaterowie (zły wilk!), ale przede wszystkim dlatego, że są to książki interaktywne - można dotykać, otwierać, przesuwać. Myślę, że tego rodzaju książki podobają się dzieciom w każdej epoce.Tak jak było wspomniane w poście, zazwyczaj są one też boleśnie nietrwałe, ale to już inny temat.
UsuńCzyli dzieciom się podoba. A Tobie? Coś Cię razi, uwiera, a może urzeka, inspiruje?
UsuńSam styl Kubasty jest oczywiście trochę kiczowaty, ale jest to, mimo wszystko, jeszcze kicz umiarkowany (na rynku nie jest trudno znaleźć książki współczesne kiczem wręcz porażające). Trójwymiarowość nadaje temu wszystkiemu trochę przestrzeni i oddechu, więc nie jest źle;)Poza tym, dzieciom kicz bynajmniej nie przeszkadza, a wręcz często się podoba, więc książki Kubasty to może być taki złoty środek - dziecko bardzo lubi, a rodzic jeszcze zniesie;)
UsuńNiewątpliwie to inna kiczowatość niż ta z supermarketowych półek.
OdpowiedzUsuńCo do trumienki, mam nadzieję, że nie zabraknie tego foliowego artefaktu w nowym wydaniu. Pytanie tylko czy "Śnieżka" jest w planach. Siostrzana, czeska seria ma oprócz tytułów, które wyszły u nas tylko "Kota w butach" i "Trzy świnki"...