11/18/2016

Pax


Pax
Sara Pennypacker
il. Jon Klassen
tł. Dorota Dziewońska
Wydawnictwo IUVI 2016











Trochę bałam się "Paxa". Nie lubię płakać przy książkach.  Ale nic takiego się nie stało. Na szczęście? Może dla mnie, ale na pewno nie dla książki.

Opis na czwartej stronie okładki zobowiązuje trochę ponad miarę:
"Dynamiczna akcja, prawdziwe emocje i uniwersalne tematy czynią z niej nowoczesną klasykę na miarę Małego Księcia". 
Nasz Mały Książę ma na imię Peter, ma dwanaście lat, jego róża to oswojony lis Pax. Rozdziela ich wojna, łączy determinacja i szereg przypadkowych spotkań, które pomagają przetrwać trudne chwile. Rozdziały naprzemiennie pokazują perspektywę chłopca i lisa. W obu przypadkach zetknięcie z ponurą rzeczywistością wojennej zawieruchy, walki z naturą i własnymi ograniczeniami okazuje się trudne i pełne wyrzeczeń. Świat zamknięty w kleszczach wojny nie jest przyjazny dla żadnego z nich. Dla czytelnika staje się natomiast irytujący, tym bardziej gdy uświadamia sobie, że nie potrafi osadzić go w konkretnej czasoprzestrzeni. Ten uniwersalizm uwiera za każdym razem, gdy wydaje się, że od rozwiązania zagadki dzieli już tylko krok. W tym kontekście rozdziały, w których towarzyszymy lisowi przynoszą spokój i komfort bycia w zgodzie jedynie z naturalnym rytmem życia przyrody.

Ale dwubiegunowość powieści, która miała być motorem opowieści, o dziwo znosi autorkę na manowce. Motyw tęsknoty Petera i Paxa okazuje się niewystarczający by popchnąć fabułę do przodu. Brakuje konfliktu, który nadałby akcji naturalne, niewymuszone tempo. Wątek chłopca dość szybko staje się nużący i skłania do szybszego przewracania kartek. Ludzcy bohaterowie, mimo że do przesady napompowani antywojennymi ideałami i traumami, są płascy i mało autentyczni. Tymczasem, mimo że czytelnik oczekuje książki drogi, pełnej emocji, niebezpiecznych zwrotów akcji i silnych wrażeń, Pennypacker dość nieoczekiwanie usidla Petera na kilka tygodni w leśnej głuszy. Przyjaźń, która zawiązuje się między nim a jego wybawczynią Volą, mimo poświęcenia jej dobrych kilkudziesięciu stron, nie przynosi zamierzonego dojrzewania bohatera. Główny wątek poszukiwań schodzi na dalszy plan, gubiąc się w wojennych reminiscencjach i moralizatorskich złotych myślach.

Książkę ratuje historia lisa. To ona sprawiła, że dobrnęłam do ostatniej strony. Autorka włożyła dużo serca i wiedzy w odwzorowanie zwyczajów tych zwierząt, przez co udało jej się zbudować ciekawą scenerię z autentycznymi i przekonującymi bohaterami. Wydaje się, że nic nie stało na przeszkodzie, by historię Petera skrócić do absolutnego minimum, koncentrując się w pełni na dojrzewaniu Paxa. Wtedy jednak cała powieść musiałaby mieć zupełnie inny zamysł. A może nie byłaby już powieścią tylko świetnym opowiadaniem?

Ilustracje Klassena, z którymi wiązałam duże nadzieje, nie wnoszą niestety wiele w odbiór fabuły. Jest ich zaledwie kilka i żadna prócz okładkowej nie zatrzymuje na dłużej uwagi. Ta jedna sprawiła jednak, że książkę mimo wszystko z dużym żalem odłożyłam na stosik książkowych rozczarowań.

Czytaj także

9 komentarzy:

  1. Okładka mnie zachwyca, a Twoja opinia po przeczytaniu książki trochę smuci. Jednak i tak ją kupię, choćby dla tych kilku ilustracji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Absolutnie nie odradzam czytania. I napisz koniecznie o swoich wrażeniach. :)

      Usuń
  2. Jestem pod wrażeniem całkowitej odmienności naszych wrażeń po przeczytaniu "Paxa" :D Zazwyczaj recenzje książek, które sama też chcę zrecenzować czytam dopiero po napisaniu własnego tekstu, żeby się nie sugerować, nie powielać toku myślowego itd., i tym razem też tak zrobiłam. Wielkie było moje zdziwienie, gdy skończyłam czytać Twoją opinię ;-) Mnie "Pax" bardzo się podobał i zaserwował mi wiele różnych emocji.Bardzo spodobała mi się postać Voli, do końca nie byłam pewna, czego się po niej spodziewać, miałam różne dziwne skojarzenia z tą postacią, łącznie z Annie Wilkes z "Misery" lol... Co do ilustracji Klassena to zgodzę się o tyle, że wolałabym je zobaczyć w kolorze, tak jak na okładce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Punkt dla "Paxa", że budzi tak skrajne opinie. :) Tak jak już wspomniałam na fb, o wiele więcej jestem w stanie wybaczyć książce przeciętnej niż takiej, która pretenduje do bycia evergreenem. Dla mnie "Pax" jest książką nie do końca przemyślaną. Odnoszę wrażenie, że autorka zgubiła się we wstępnym założeniu, a potem brnęła, próbując załatać swoje niedopatrzenia. Wątek lisa jest rozczulający, ale nie rekompensuje mi uciążliwego pedagogizowania i nużących dłużyzn. Nie wspominając już o powtarzającym się motywie nogi. Nie słyszałam, żeby noga stanowiła w literaturze jakiś istotny symbol. ;) Tak czy inaczej mam ochotę przeczytać coś jeszcze Pennypacker. W mojej bibliotece jest "Klementynka". Może od niej zacznę.

      Usuń
    2. Niestety "Klementynka" nie powiedziała mi nic nowego o autorce: typowa książka dla średnio zaawansowanego czytelnika, wpisująca się w schemat: kilkuletnia bohaterka ma dar ściągania na siebie kłopotów - szkolne przygody uczą ją akceptacji siebie i rozpoznawania swoich słabych stron. Patrząc na tytuły anglojęzycznych książek Pennypacker, odnoszę wrażenie, że "Pax" miał być przełomem w jej karierze, książką z głębszym przesłaniem.

      Usuń
  3. Książka mnie urzekła. Uważam że dwie perspektywy są dla siebie świetnym uzupełnieniem. Pomimo zwykłej ludzkiej ochoty na hollywodzki 'happy end' podobało mi się zakończenie książki, było prawdziwe. Pewne niedopowiedzenie pokazuje że autorka traktuje czytelnika jako osobę dojrzałą. "Pax" to według mnie książka, która uspokaja, do której chce się wracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to też kwestia wrażliwości. Ja mam tak, że jeżeli coś mi nie gra w kwestiach formalnych, nie jestem w stanie skupić się na emocjach. Mnie zdecydowanie "Pax" nie uspokoił. Wręcz przeciwnie, autorka lekko zagrała mi na nerwach, ale to jej święte prawo. ;)

      Usuń
  4. A ja tak zgadzam się z Twoją recenzją! Przysłuchiwałam się gdy mąż czytał książkę naszej córce... Miałam identyczne wrażenia...napompowani bohaterowie... Nie przeczytaliśmy całej, było nam szkoda czasu albo nie byliśmy w stanie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie to ujęłaś: napompowani bohaterowie. Nawet dzisiaj, z perspektywy roku, czuję zmęczenie na myśl o czytaniu "Paxa"...

      Usuń