11/23/2023

Nimona

 

Nimona, N.D. Stevenson, tł. Agata Cieślak, We Needa Ya 2023.

Długa droga od internetowego komiksu przez prestiżową Nagrodę Eisnera do kasowej animacji prezentowanej na topowej platformie streamingowej sprawia, że "Nimona" to powieść graficzna, której nie sposób nie poświęcić chwili uwagi.  

Z jednej strony urocza propozycja komiksowa dla czytelników (a zwłaszcza czytelniczek) 12+, z drugiej niestroniący od scen walki komiks sci-fi. Atrakcyjny mariaż fantasy i nowoczesnych technologii  – średniowieczni bohaterowie umieszczeni w świecie wynalazków i nowoczesnej broni radzą sobie znakomicie i zdają się nie mieć większych problemów z dostosowaniem do zmiennych okoliczności. Można użyć tradycyjnego miecza albo niebezpiecznego miotacza, pójść na miejskie targowisko albo zamówić pizzę. Łotr Ballister Czarneserce i obdarzona magiczną mocą zmiennokształtna nastolatka Nimona mają w tym szalonym świecie świecie swoją szczególną misję. 

Para bohaterów tworzy wyjątkowo zażyłą, przyjacielską relację, w której humor słowny gra pierwsze skrzypce, a magia pozwala zrealizować niemal każdą zaplanowaną akcję. Jako swojego przeciwnika mają wszechwładny Instytut Porządku Publicznego i Bohaterstwa, który tylko z nazwy pozostaje szlachetny, a wśród jego członków sir Ambrozjusza Złotobiodrego, który tylko pozornie jest największym wrogiem Czarnegoserca.

N.D. Stevenson bardzo ciekawie wykorzystuje postać Nimony, małej buntowniczki o nieograniczonych mocach, przebiegłej naturze i tajemniczej przeszłości, by banalną historię walki dobra ze złem, przekuć w inteligentną, pełną zwrotów akcji intrygę. Nimona raz jest nastoletnią łotrzycą, to znów smokiem ziejącym ogniem, albo ptakiem, który przez nikogo nie zauważony potrafi umknąć z niebezpiecznej sytuacji.

Graficznie komiks nie wyróżnia się szczególną oryginalnością. Jest czytelny i dynamiczny, co w przypadku młodszych czytelników traktuję jako duży atut. W porównaniu z kapitalnymi dialogami pozostaje jednak nieco w tyle. Również zakończenie przynosi umiarkowaną satysfakcję i aż się prosi o przyjemny sequel. Biorąc jednak pod uwagę siedem lat, które upłynęły od amerykańskiej premiery tytułu oraz właśnie powstająca druga część filmu, raczej trudno się spodziewać, żeby ta premiera miała dojść do skutku.

 

11/16/2023

Jak Grinch skradł święta!


 Jak Grinch skradł Święta!, Dr. Seuss, tł. Michał Rusinek, Wydawnictwo Kropka 2023.

Nie każdy książkowy bohater zyskuje popularność dzięki literaturze. Czasem jest to film. 65 lat po premierze "How the Grinch Stole Christmas!" ukazał się właśnie pierwszy polski przekład tej klasycznej amerykańskiej opowieści, którą polskie dzieci znają z licznych filmowych adaptacji. Tłumaczenia podjął się niezastąpiony Michał Rusinek, który nie raz już udowodnił, że w anglosaskiej poezji dla dzieci czuje się jak ryba w wodzie.

Dr. Seuss, a właściwie Theodor Seuss Geisel (1904-1991) napisał i zilustrował kilkadziesiąt książek dla dzieci, które weszły do kanonu amerykańskiej literatury i do dziś dnia cieszą się niegasnącą popularnością. Kariera literacka Dr. Seussa nie była usłana różami. Pierwsze książki dla najmłodszych, opublikowane jeszcze przed II Wojną Światową, nie spotkały się z ciepłym przyjęciem. Dopiero w latach 50. nastąpił ten przełomowy moment, kiedy to autor, znudzony pracą w agencji reklamy, podjął się stworzenia elementarza dla dzieci. Książka miała być przede wszystkim wciągająca, ale tekst musiał ściśle ograniczać się do listy trzystu pięćdziesięciu prostych, przeważnie jednosylabowych słów, przygotowanych przez wydawcę.W twórczych bólach poszukiwania weny i odpowiednich narzędzi powstał "Cat in the Hat", czyli polski "Kot Prot".

Od tego momentu kariera Dr. Seussa potoczyła się lawinowo. Jego książki nie tylko nauczyły czytać pokolenia Amerykanów, ale przede wszystkim otworzyły im drzwi do świata wyobraźni. Absurdalny humor, niepokorni bohaterowie i perfekcyjne, galopujące frazy przełamały marazm na półkach zapełnionych dydaktyzującymi książeczkami z nudnymi ilustracjami. W 1984 r. Dr. Suess został uhonorowany Nagrodą Pulitzera za "szczególny wkład w edukację i zabawę amerykańskich dzieci i rodziców".

W Polsce pierwsze tłumaczenia książek Dr. Seussa ukazały się dopiero na początku XXI wieku nakładem wydawnictwa Media Rodzina. Warto było jednak czekać, bo przekładu dokonał sam Stanisław Barańczak i mimo że teksty te czasem daleko odbiegają od oryginału, stanowią genialny popis językowej sprawności i poetyckiego talentu. "Jak Grinch skradł Święta!" to pierwsze "niebarańczakowe" tłumaczenie z uniwersum Sama, Kota Prota i słonia Hortona. Michał Rusinek bardzo sprawnie poradził sobie z trudnym rytmem wiersza, nie tracąc nic żartobliwego tonu i ciekawych gier słownych charakterystycznych dla poezji Dr. Seussa. Ciężko poprzestać na jednym czytaniu, bo wiersz, czyta się gładko i przyjemnie, bez żadnym poetyckich zgrzytów. 

Historia Grincha to tak naprawdę przewrotna próba odkomercjalizowania Świąt Bożego Narodzenia. Postać zielonego stwora, który wściekły na coroczne obchody z premedytacją kradnie mieszkańcom Ktosiowa wszystkie atrybuty Bożego Narodzenia, ma przypomnieć czytelniom, co tak naprawdę jest istotne.  Wymyślone przez Seussa imię bohatera na stałe weszło do słownika języka angielskiego na określenie osoby bojkotującej świętowanie. Ta swoista antyikona Świąt dla wielu Amerykanów stanowi jednak uosobienie świąteczności na równi ze Świętym Mikołajem.




 

 

 

 



11/11/2023

Esperanza


 Esperanza, Jakob Wegelius, tł. Agnieszka Stróżyk, Zakamarki 2023.

 "Esperanza" to mój pierwszy kontakt z prozą Wegeliusa. Jednocześnie mam wrażenie, że jego styl znam od dawna. Nie o to chodzi, że jest sztampowy, powtarzalny, czy przebrzmiały. Raczej przypomina wszystko to, co przekazane drukiem ukształtowało moją literacką wrażliwość. 

Jakob Wegelius jest pisarzem i rysownikiem. Jak sam twierdzi najpierw rysownikiem a potem pisarzem. Jeśli wierzyć jego własnej intuicji na temat swojej twórczości, to ilustracja pokazuje, co dokładnie chce przekazać, a tekst próbuje za nią nieudolnie nadążyć. Wegelius z wyboru maluje świat jakiego już nie ma. Ubrany w mroczną powierzchowność, przepuszczony przez delikatny filtr surrealizmu, pozostawia wrażenie przejmującej i niezwykłej tajemniczości. 

"Esperanza" buduje napięcie atmosferą. Tkliwa historia małego akrobaty, który na jednokołowym rowerze przemierza nocne miasto w poszukiwaniu zaginionego przyjaciela nie byłaby równie ekscytująca, gdyby autor nie zaprzągł do jej stworzenia szeregu mrocznych postaci i czającego się za rogiem zwątpienia. Owładnięty żądzą wygranej hazardzista, miejski hycel Kulawiec, niezbyt rozgarnięty Posterunkowy. Wpadamy w macki historii z pogranicza snu i jawy, która prowadzi nas między nadzieją a zwątpieniem. Melancholijny ton opowieści nie opuszcza głównego bohatera do samego finału i choć książka kończy się dobrze, w finale nie czytelnik nie otrzyma happy endu, co najwyżej łagodne pocieszenie.

Patos romantycznej przyjaźni, motyw podróży i samotności (niekoniecznie z wyboru) czynią z "Esperanzy" książkę ponadczasową. Prosty język i uniwersalne przesłanie pozwalają zaś by dotarła do czytelnika w niemal każdym wieku.





11/06/2023

Milion dobrych uczynków


 Milion dobrych uczynków
, Arnfinn Kolerud, il. Marta Ruszkowska, tł. Katarzyna Tunkiel, Agora 2023.

Czego spodziewalibyście się po książce o norweskiej rodzinie, która wygrywa w Lotto pokaźną sumę pieniędzy? Kultura masowa przyzwyczaiła nas do przyjemnych skojarzeń związanych z niespodziewaną poprawą statusu materialnego: luksusowy samochód, dalekie podróże, wykwintne jedzenie. Arnfinn Kolerud wybiera inną ścieżkę fabuły i to nie będzie komfortowa lektura. Przygotujcie się na skrajne emocje.

W małej miejscowości, w której rozgrywa się akcja powieści wiadomości rozchodzą się szybko. Niesamowity fart, jaki spotyka Franka i jego mamę staje się powszechnym tematem i każdy chce uszczknąć dla siebie trochę z tego niewiarygodnego uśmiechu losu. Co jednak jednym wydaje się pełnią szczęścia, dla innych szybko okazuje się bożym dopustem. Mama Franka nie od razu umie się odnaleźć w nowej sytuacji. Nie stara się na siłę zmieniać swojego życia, raczej powoli rozeznawać w nowej sytuacji. Jak pogodzić nagłe wzbogacenie z chęcią zaspokojenia społecznych oczekiwań, których siła dotyka nie tylko ją, ale również, a może przede wszystkim, 10-letniego Franka? Odpowiedzią chwili staje się organizacja konkursu, w którym za wyjątkową życzliwość wobec innych można wygrać milion norweskich koron. Czy jednak gra fair wszystkim mieszkańcom miasteczka wyda się opłacalna?

Arnfinn bardzo ciekawie niuansuje kwestię stosunku bohaterów do pieniądza. Padają pytania o sprawiedliwość społeczną, etos pracy, dojrzałość do dysponowania swoim majątkiem, ale również o prozaiczne wydawałoby się przeznaczanie gotówki na własne przyjemności. Pokazuje, że są osoby, które przy pomocy pieniędzy potrafią manipulować innymi, ale również takie, które manipulacją zdobywają pieniądze. Dla Franka wygrana w loterii staje się szkołą życia, dla czytelników obserwacja ludzkiej małostkowości niepokojącym doświadczeniem. Nieoczywiste zakończenie nie przynosi uspokojenia emocji.

Trudno mi jednoznacznie określić odbiorcę tej powieści, ale celuję raczej w czytelników 10+ niż starszych nastolatków. Tym bardziej uważam, że warto docenić staranny, lekko nobilitujący odbiorcę projekt graficzny. Marta Ruszkowska postawiła na subtelne, utrzymane w niebiesko-pomarańczowej kolorystyce szkice skoncentrowane na ludzkich postaciach. Rysunki znakomicie podkreślają, że "Milion dobrych uczynków" to tylko z pozoru książka o pieniądzach, to raczej opowieść o każdym z nas.