8/03/2017
Books, Bücher, Libros, Livres // lipiec 2017
W samej Wielkiej Brytanii wydawanych jest rocznie około 10 tysięcy nowych tytułów dla dzieci, niewiele mniej bo około 9 tysięcy pojawia się w Niemczech. Gonią je Francja, Hiszpania i Włochy. Niemcy mogą dodatkowo pochwalić się tym, że ich segment literatury dziecięcej i młodzieżowej w 2016 roku przyniósł największe przychody w całym krajowym rynku książek. Od kilku lat w Europie sprzedaż książek dla dzieci utrzymuje się na poziomie 12 proc. ogólnej sprzedaży.
Mimo ogromnej pracy polskich wydawców, którzy z uporem Syzyfa wyłuskują najciekawsze światowe tytuły i przedstawiają je polskim czytelnikom, lwia część świetnych książek przechodzi nam koło nosa. Postanowiłam wam je pokazać. Co miesiąc będę przeglądać kilkaset świeżych tytułów najbardziej frapujących książek dla najmłodszych, żeby przedstawić Wam najlepsze z najlepszych. Macie ochotę? Zatem zaczynamy. Oto lipcowe nowości.
The Treehouse Fun Book 2
Jill Griffiths, Andy Griffiths & Terry Denton, Macmillan Children's Books, 208 s.
Napisz! Narysuj! Rozwiąż! ... Chwyć swój domkowy paszport i wskakuj do szalonego świata bestsellerowej serii Andiego Griffithsa i Terriego Dentona. Zaznaj niesamowitych przygód, stwórz magiczne królestwo, podróżuj w czasie, rozwiązuj krzyżówki, szukaj słów, odnajduj różnice, łam kody, koloruj, bazgraj! Na co czekasz? Do roboty.
Hey, Boy!
Benjamin Strouse, il. Jennifer Phelan, Margaret K. McElderry Books, 48 s.
wiek: 4-8 lat
Pewnego dnia chłopiec znajduje psa. Zabiera go do domu, ciesząc się na wspólne przygody i zabawy. Gdy chłopiec ulega wypadkowi, ich drogi rozchodzą się. Czy uda mu się dorosnąć wystarczają szybko, żeby odzyskać swojego kudłatego przyjaciela, czy też los postawi przed nimi kolejne przeszkody?
Niespieszna, oszczędna w słowach narracja i proste lecz wymowne ilustracje przypominają, że prawdziwi przyjaciele zawsze odnajdą drogę do siebie.
Preguntame
Bernard Waber, il. Suzy Lee, Oceano.
Ciepła opowieść o pewnym spacerze, tatusiu, córeczce i o pytaniach dotyczących rzeczy, które lubi. Bądźcie świadkami rozmowy, która chwyta za serce.
The Unicorn in the Barn
Jacqueline Ogburn, il. Rebecca Green, Houghton Mifflin, 293 s.
wiek: 10-12 lat
Ludzie od lat twierdzili, że w lasach wokół Chinaberry Creek pojawia się tajemniczy biały jeleń. Pewnego wieczoru, Eric Harper ma wrażenie, że go wypatrzył. Ale jeleń nie ma przecież futra błyszczącego jak perła, ani lśniącego rogu, wystającego prosto z czoła. Kiedy Eric dostrzega, że rannym jednorożcem opiekuje się miejscowy weterynarz wraz z córką Allegrą, jego życie zmienia się diametralnie. Wzruszająca opowieść o miłości, stracie i relacjach, która udowadnia, że czasem zwyczajne życie może się potoczyć w nieoczekiwanym kierunku.
Tutaj możecie podejrzeć tajemnice warsztatu ilustratorki!
Where's the Baby?
Britta Teckentrup, Big Picture Press, 32 s.
Na każdej stronie tej genialnie narysowanej książki znajdziecie zwierzęcą mamę ze swoim dzieckiem. Gdzie się schowało dziecko?
Poznajcie czwartą część bestsellerowej serii wyszukiwanek autorstwa Britty Teckentrup. W Polsce, nakładem wydawnictwa Wilga, ukazały się dotąd dwa tytuły: "Coś tu nie gra?" i "Kto do pary?".
Do Not Lick this Book
Idan Ben-Barak, il. Julian Frost, Allen & Unwin, 32 s.
wiek: 4-8 lat
Min jest mikrobem. Małym, bardzo małym mikrobem. Jest tak mała, że musiałbyś użyć mikroskopu, żeby ją zobaczyć. Albo po prostu otwórz tę książkę i wybierz się razem z Min w podróż po niespotykanych miejscach. Lodowa gładkość twoich zębów i zakręcona dżungla włókien twojej koszulki czekają na odkrycie. Idealna książka dla każdego, kto chce bliżej przyjrzeć się światu.
Zamieszczone opisy książek pochodzą (w przeważającej części) z materiałów wydawców.
7/31/2017
Fingerprint Activities Garden
Fingerprint Activities Garden
Candice Whatmore & Fiona Watt
Usborne 2017
Powiem szczerze - HIT! Wakacyjny Mikołaj, w postaci starszego brata spisał się na medal, bo to on przytargał taki prezent dla Sadzonki z zagranicznych wojaży. Powiecie, że to już było, bo przecież najpierw "Zróbmy sobie arcydziełko", potem znów "Arcypalce" i generalnie motyw mazania rękami ubrudzonymi farbą mamy już przerobiony. No niby tak, ale Usborne zbiera ode mnie w tym wypadku dodatkowe plusy za kompleksowość. Dostajemy w pakiecie wygodne gąbki nasączone tuszem, które się nie gubią, dają tyle koloru ile trzeba i łatwo się zmywają z różnych powierzchni, wygodny format skoroszytu i naprawdę wciągające, dobrze zaprojektowane zadania, które pozostawiają dużo swobody w jasno wyznaczonych ramach. W książce znalazły się projekty trudniejsze (patrz żaba) i łatwiejsze (plaster miodu), a nawet bardzo trudne (wiewiórka). Dla każdego coś miłego, ale zawsze z jasną instrukcją krok po kroku. Ujęło mnie, że odciski palców umieszczone w książce są naprawdę w rozmiarze ikses. Moje pokraczne zwierzaki, poczynione dorosłymi palcami zaopatrzonymi na dodatek w długie paznokcie jakoś nie wpisują się w całość i nie umywają się do tych Sadzonkowych! Mój faworyt to szablozęby nietoperz. :) Sami zobaczcie.
7/25/2017
Lotte piratka
Lotte piratka
Sandrine Bonini, Audrey Spiry
tł. Jakub Jedliński
Polarny Lis 2017
Barwne plamy, silny kontrast, dynamika i nastrój - "Lotte piratka" uwodzi obrazem bez litości. Jest świeża, radosna i intrygująca. Mimo że estetyka ilustracji nie jest do końca moja, całość nastroiła mnie pozytywnie. Przeglądamy ją często - nawet bez czytania. Sama historia nie jest szczególnie odkrywcza. Jej przekaz przypomina motywy z "Małego Księcia", ale gubi się w nadmiarze estetycznych wrażeń i emocjonalnych uniesień.
Sadzonka ogląda książkę z zacięciem szperacza. Kolec jeżozwierza, łupina, olbrzymie skrzydło motyla, niebieskie pióro - wszystko musi się znaleźć na ilustracji. Każdy skarb małej Lotty jest ważny również dla jej czytelniczki. Z mniejszą uwagą śledzi przyrodę, która i tak nachalnie wciska się z każdej strony. Liczą się za to emocje i uczucia - radość, niezależność, odwaga, strach, panika, miłość, akceptacja. "Lotte piratka" porywa jak wezbrana rzeka. Unosi do ostatniej strony na fali silnych doznań.
Audrey Spiry - młoda francuska ilustratorka - znana jest również jako autorka komiksów. To drugie artystyczne oblicze artystki bardzo wyraźnie wybija się w sposobie komponowania, w dynamice kadrów, w mimice bohaterów. Duże, całostronicowe, pełne przepychu rysunki przechodzą ostatecznie w mniejsze, skromniejsze, nieco komiksowe (pojawiają się dymki).
Lotte jako postać dołącza do grona literackich silnych dziewczynek. O swojej niezależności daje znać od pierwszej strony. Nie przechodzi procesu wyzwolenia, nie szuka akceptacji swojej autonomii. Wręcz przeciwnie, ona ma ją od zawsze. Czy będzie chciała to zmienić?
7/20/2017
Zosia z ulicy Kociej. W ciekawych czasach
Zosia z ulicy Kociej. W ciekawych czasach
Agnieszka Tyszka
il. Agata Raczyńska
Nasza Księgarnia 2017
Siedzę sobie i dumam nad dziewiątym tomem "Zosi z ulicy Kociej", tym co to miał już nie powstać, ale z jakiegoś powodu jest i to w dodatku wcale nie szykuje się na bycie ostatnim. Zosia dorasta w zaskakującym tempie, pociągając całą serię w kierunku powieści dla młodszych nastolatek, a tymczasem Mania goni ją i powoli przejmuje rolę głównej bohaterki. Czyżby plan był taki, że następna część będzie nosiła tytuł "Mania z ulicy Kociej"? Autorka nie zdradza szczegółów, ale faktem jest, że młodsza siostra Wierzbowska przejmuje pamiętnik i z zaangażowaniem relacjonuje wydarzenia w domu na Kociej 5, Zosia zaś schodzi nieco na boczny plan, żeby na internetowym komunikatorze plotkować z koleżankami o zupełnie innych sprawach.
Pamiętnik Mani okazuje się być strzałem w dziesiątkę. Wszak jej naturalną skłonność do eksperymentowania z językiem znamy już z poprzednich części książki. Okazuje się, że w wersji pisemnej styl wypowiedzi Mani staje się jeszcze bardziej nieprzewidywalny. Mam w sobie ogromne pokłady akceptacji dla maniowego gadulstwa i może dlatego nie irytuje mnie jej przemądrzalstwo, którym po wielokroć raczy nas podczas lektury. Pewnie gdyby nie talent do tworzenia świetnych neologizmów, które autorka z upodobaniem wkłada w usta bohaterki, siedmioletniej gaduły nie dałoby się znieść. Hitem naszego wakacyjnego słownika stał się dzięki temu SZAMBELAN. Kłaniamy się nisko naszemu lokalnemu szambelanowi, ilekroć mija nas pędząc swoją SZAMBIARECZKĄ na złamanie karku, po pustej szosie.
Dziewiąty tom "Zosia z ulicy Kociej" czyta się świetnie, nadrabiając braki nudnawej poprzedniej części. Żałuję jedynie, że Agnieszka Tyszka w wyjątkowy sposób wzięła sobie do serca tytułowy motyw ciekawych czasów i upolityczniła tę część "Zosi" do skraju marginesu. W książce pojawiają się aluzje m.in. do reformy oświaty, obrazy uczuć religijnych, uchodźstwa i tolerancji ze szczególnym ukierunkowaniem na jedyne słuszne podejście do tych tematów. Tylko czekać aż następnym razem ruszymy z tematem tabletki dzień po lub homoseksualnych adopcji. Obym była złym prorokiem, a "Zosia" pozostała naszą absolutnie ulubioną dziewczyńską serią.
7/07/2017
Myszka
Myszka
Dorota Gellner
il. Dobrosława Rurańska
Wydawnictwo Bajka 2016
Oto Sadzonka. Trzyma w rękach naszą ulubioną książkę z dorobku Wydawnictwa Bajka. Mimo że ma już pięć lat, a książka to kartonówka, wcale nie mam wrażenia, że Sadzonka z "Myszki" Doroty Gellner wyrosła. Osobiście marzę, żeby więcej poezji dla dzieci ukazywało się w tak doskonałej szacie graficznej, że chce się czytać jeszcze i jeszcze.
Dzięki Dobrusi Rurańskiej i jej magicznym ilustracjom, niepozorny wiersz Gellner miał szansę trafić na Listę Skarbów Muzeum Książki Dziecięcej. Dla młodej artystki to wyróżnienie, dla czytelników okazja do poznania książki wyjątkowo starannie przygotowanej. Mam wrażenie, że jej siłą jest świetnie wyartykułowana relacja tekstu do obrazu. W ilustracjach intensywnie dochodzi do głosu pełne pietyzmu i uważności zobrazowanie, a wręcz spersonalizowanie uczuć. Można je obserwować nie tylko w postawie myszki, ale równie intensywnie dosięgają one czytelnika poprzez inne postacie, stające się wręcz ich uosobieniem. Ilustracje Rurańskiej skrzą się detalem, świeżością i energią, choć nie brak w nich tajemniczości i melancholii podszytej napięciem. Tekst odpowiada im podobnym nastrojem.
Sadzonka lubi obserwować tę zmieniającą się nastrojowość i silnie na nią reaguje. W pełni ją rozumiem, bo sama też nie pozostaję na nią obojętna. "Myszka" świetnie sprawdza się jako letnia wieczorna lektura, kiedy na czytanie przed snem nie ma zbyt dużo czasu.
6/23/2017
Mój przyjaciel Stefan
Mój przyjaciel Stefan
Eva Lindström
tł. Marta Wallin
Zakamarki 2017
Bezpretensjonalność tej książki rzuciła mnie na kolana. Fabuła jak z czechosłowackiego filmu plus dziecięcy, nieco koślawy styl ilustracji. Eva Lindström udowadnia, że oszczędność może błyszczeć o wiele jaśniej niż bogactwo formy. "Mój przyjaciel Stefan" świetnie sytuuje się pomiędzy prostotą a wyrafinowaniem, lakonicznością a inteligentnym poczuciem humoru.
Pomysł na dobrą książkę to dopiero początek. Nieodpowiedni styl i niewprawne rozłożenie akcentów, brak proporcji w doborze dialogów oraz ilustracji do tekstu, mogą zepsuć nawet najlepszą historię. Eva Lindström jako autorka ma w sobie niesamowitą pokorę zarówno do tekstu, który zbudowany z krótkich zdań nie przytłacza, jak również do obrazu, swobodnie lawirującego między dowcipem a zwyczajnością. Sympatyczna, zaskakująca, surrealna opowieść wywołuje uśmiech, zaskoczenie. Momentami po prostu rozczula. Pierwszoosobowa narracja z perspektywy dziecka nie jest na szczęście ani trochę przesłodzona czy infantylna. Chciałabym widzieć więcej książek, które nie sprowadzają dziecięcego narratora do poziomu ignorancji, a w zamian akcentują nieprzeciętną wyobraźnię i spostrzegawczość.
Niespodziewane spotkanie bohaterki z puszczykiem znanym z telewizyjnego ekranu, przeradza się w zażyłą relację. W toku znajomości okazuje się, że Stefan bynajmniej nie przepada za zwykłą ptasią egzystencją. Bujne życie zawodowe staje się przyczyną licznych zawirowań, z których na szczęście puszczyk, dzięki swej przedsiębiorczości, ostatecznie wychodzi bez szwanku, a jego mała przyjaciółka z umiejętnością latania - no, przynajmniej teoretyczną.
W książce zaskakuje pokojowa współegzystencja świata ludzi i zwierząt. U czytelnika wywołuje zdziwienie i zaskoczenie, ale w bohaterach pierwszego i drugiego planu nie budzi kontrowersji. Jest za to przepustką do czegoś nowego, co wśród jednorodnych bohaterów nie miałoby szansy się przydarzyć.
Eva Lindström (1952) jest cenioną autorką picture booków dla najmłodszych. Jej dorobek został doceniony przez liczne szwedzkie jury nagród książkowych. Lindström jako jedyna Szwedka została też w 2014 roku nominowana do nagrody im. Hansa Christiana Andersena. Jako autorka z długim stażem wywarła duży wpływ na rozwój szwedzkiej książki obrazkowej. "Mój przyjaciel Stefan" to drugi tytuł autorki, który ukazał się w Polsce. Na naszym rynku zadebiutowała w 2015 r. książką "Mats i Roj".
6/09/2017
Jaś Ciekawski. Podróż do serca oceanu
Jaś Ciekawski.
Podróż do serca oceanu
Matthias Picard
Kultura Gniewu 2013
Nie przez przypadek piszę o "Jasiu Ciekawskim" właśnie w tym momencie. Temat wywołała sama Kultura Gniewu, która zapowiedziała kolejne wydanie tego genialnego picture booka. Właściwie nie sposób przejść obok tej książki obojętnie, niezależnie od tego czy pokocha się ją miłością szczerą i bezwarunkową, czy też będzie nam się ona kojarzyć głównie z lekkimi mdłościami.
Patrząc na załączone zdjęcia nie dostrzeżecie zbyt wiele. Sekret książki kryje się w dołączonych do niej dwóch parach okularów 3D, które pozwalają razem z Jasiem porzucić płaski krajobraz nad powierzchnią wody i zanurzyć się w trójwymiarowej głębi. Z pozoru niewiele się tu dzieje. Ilustracje są ciemne, miejscami sprawiają wrażenie zamazanych, z trudnością się je śledzi. Zanurzamy się coraz głębiej, robi się coraz bardziej dziwnie i niepokojąco. Trójwymiarowy obraz świetnie imituje wrażenie przebywania pod wodą. Miejscami kręci się w głowie i brakuje tchu. Trudno powiedzieć czy to wyobraźnia płata figla, czy też fizycznie nie jesteśmy przyzwyczajeni do obrazu 3D w takim natężeniu. Migają przed oczami najdziwniejsze ryby, wraki okrętów pełne skarbów, zaginione miasto. Aż do momentu przedziwnej przemiany, która całkowicie odwraca logiczność kontekstu zdarzeń.
Uwiodło mnie skojarzenie Jasia Ciekawskiego z Ciekawskim Georgem. Nie mogę się od niego uwolnić. Zwłaszcza powiedziane po angielsku Jim i George wchodzą ze sobą w szczególną interakcję. Być może doszukuję się, widząc w brązowym skafandrze z dziwnymi uszami nawiązanie do wyglądu bezogoniastej małpki przywiezionej z dżungli. Obie książki zostały po raz pierwszy wydane we Francji, a Ciekawski George miał nawet swój krótki epizod nieplanowej kąpieli w Oceanie Atlantyckim, więc może jest coś na rzeczy.
O emocjach picture book mówi w bardzo ograniczony sposób, a jednak mimo szczelnego skafandra Piccardowi udaje się przemycić dość wyraźną mimikę twarzy Jasia. Radość, ciekawość, strach, zdziwienie opisane zostają prostymi, wręcz ikonicznymi obrazami. Jaś ma w sobie coś z ożywionego ludzika lego. W pierwszych kadrach jeszcze bez twarzy, pod wpływem wody rozbudza się, zyskuje osobowość, jakby wracał do domu. Piccard konsekwentnie trzyma się czerni i bieli, nawet tam gdzie obraz jest płaski i mógłby zaszaleć z kolorami. Jego ilustracje napędza dynamika tkwiąca w szybkiej zmianie planów (przechodzenie od zbliżenia do ujęć ogólnych) oraz doskonałym wykorzystaniu potencjału trójwymiaru. Głębia oceanu naprawdę jest bezkresna. Czytelnik czuje jak z każdą stroną woda pochłania go co raz bardziej.
Przesłanie książki nie jest jasne. Lubię gdy literaturę daje się odczytać na wiele sposobów. Występuje tu pewien rodzaj zapętlenia, jak w "Sam i Dave kopią dół" Maca Barnetta. Takiego, które jednocześnie niesie ze sobą mniej lub bardziej widoczną zmianę. Świetna pozycja do wspólnego oglądania i porywającej rozmowy. W dwóch parach okularów nad jedną książką.
6/02/2017
Uratuj mnie!
Uratuj mnie!
Patrick George
Bajka 2017
"Uratuj mnie!" - książka, która sprawia mi ogromną radość wizualną. Myślę sobie, że w zestawieniu z tematem, który porusza, ta swoista przyjemność jest nawet trochę nieprzyzwoita. Darujcie, ale patrzenie z estetyczną satysfakcją na dywanik z tygrysa, w książce, która traktuje o prawach zwierząt, jest według mnie dość skrajnym objawem masochizmu psychicznego.
Patrick George bynajmniej nie jest autorem, który książki z głębokim przesłaniem uczynił clou swojej twórczości. Motyw przekładanych folii jest bardzo charakterystycznym i można powiedzieć, że nawet nieco ogranym elementem składowym jego książek dla dzieci. Co nie znaczy, że nie działa świetnie. W książce o kształtach, żółty trójkąt na niebieskim tle jest choinką, a po przełożeniu folii, na białym tle staje się piramidą. W dowcipnej książce "Oh, no!", dziewczynka na naszych oczach odfruwa z pękiem balonów, a ptaszek ni stąd ni zowąd ląduje w zębach kociaka. Przykłady można mnożyć. Patrick George jest mistrzem zaskakujących zestawień, choć graficznie nie za każdym razem wspina się na wyżyny artyzmu.
"Uratuj mnie!" zwraca uwagę, bo technika folii staje się w tej książce nie tylko pretekstem do wciągającej zabawy, ale przede wszystkim ciekawej rozmowy. Pięcioletnia Sadzonka, po samodzielnym przejrzeniu książki, od razu poprosiła o pomoc. Zebrane motywy tylko z pozoru są oczywiste. Znalezienie klucza do ich odczytania wymaga nieco więcej dojrzałości. Odseparowane od komentarza, dla młodszych dzieci pozostaną zbiorem ładnych obrazków, dopiero włączone w tok słownej narracji rodzica, odkryją swoje drugie dno i uwierzcie mi, będzie to odkrycie stulecia.
Zakończenie książki nie przynosi oczywistego rozstrzygnięcia. W gestii czytelnika leży, czy dziewczynka wyrzuci psa do śmietnika, czy wręcz przeciwnie, uratuje go i zabierze do domu. Wystarczy w odpowiednią stronę przełożyć folię.