Pokazywanie postów oznaczonych etykietą młodzieżowa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą młodzieżowa. Pokaż wszystkie posty

3/06/2019

My dwie, my trzy, my cztery


My dwie, my trzy, my cztery, Sarah Crossan, tł. Małgorzata Glasenapp, Dwie Siostry 2018.

Powieść Sary Crossan otwiera bożonarodzeniowa burza. Niebywałe dla nas, wychowanych we wschodnioeuropejskim klimacie! W jej kontekście, scena odejścia matki trzyletniej wówczas Apple, nabiera jeszcze mocniejszego wyrazu. Odejścia, które skutkować będzie dziesięcioletnią nieobecnością i niespodziewanym powrotem.

Początkowo nie zwróciłam uwagi, że to książka rekomendowana dla czytelników 12+.  W oczekiwaniu na mocne uderzenie w starszy, późno nastoletni target, przeczytałam trudną książkę dla młodszych nastolatków. Sara Crossan, po raz kolejny od premiery "Kasieńki" pokazała, że z dużą swobodą i talentem potrafi podjąć skomplikowany temat z czytelnikami, którzy w prozie inicjacyjnej stawiają zupełnie pierwsze kroki, jednocześnie nie siląc się na głęboką psychoanalizę, ani nie epatując zbytnią dosłownością. Nieodpowiedzialne rodzicielstwo i dziecięca samotność bezpardonowo wysuwają się na pierwszy plan i nikt nie ma wątpliwości, że to one stanowią clou książki. Jednocześnie fabuła narysowana jest dość grubą kreską, a pierwszoosobowa narracja zbliża nas do głównej bohaterki i wyklucza bardziej ogólny ogląd.

Apple - 12-latka wychowana przez babcię, porządna, zdolna, przeżywająca frustracje związane z lekkim społecznym wyalienowaniem i Rain - świeżo poznana siostra, odrobinę opóźniona rozwojowo 10-latka z syndromem sierocym, w pewnym momencie zostają zdane wyłącznie na siebie.  Kiedy dopiero co odzyskana matka nie okazuje się tą wyczekaną i wymarzoną, a opieka nad siostrą spada jak niechciany ciężar, Apple rozpoczyna przyspieszony proces dojrzewania, który bardzo dobitnie uświadamia jej, że życie nie jest czarno-białe, a determinacja i siła osobista jest niezbędnym warunkiem powodzenia.

"My dwie, my trzy" to książka, która boleśnie daje do zrozumienia, że dorośli nie zawsze mają rację. Skrywane tajemnice, nieumiejętne próby pomocy, wybielania własnych wad, a wreszcie autentycznie szkodliwe działania, roztaczają przed czytelnikiem szeroki wachlarz krzywd. Sarah Crossan nie waha się przedstawić matki w najczarniejszych barwach, a miłości Apple do niej w najbardziej wyrozumiałej optyce. Ten kontrast wyostrza zmysły, mocno przykuwa uwagę i autentycznie boli. Toksyczna miłość jako temat książki dla dwunastolatków? Jak najbardziej.

Pozostałe powieści Sary Crossan:




11/10/2018

Czekając na jednorożce


 Czekając na jednorożce, Beth Hautala, tł. Zuzanna Byczek, Wydawnictwo Linia 2018 /Seria Biała Plama/.

"Powiedziałam sobie, że jeśli zobaczę jednorożca, będę trzymać oczy szeroko, szeroko otwarte, pozwolę, by ten widok wniknął we mnie, by roztrzaskał moje serce, o ile coś jeszcze z niego zostało prócz rozbitych kawałków. I wypowiem życzenie".

Churchill. Niewielkie miasto w Kanadzie nad zatoką Hudson, nazywane "stolicą niedźwiedzia polarnego". Miejsce oddalone od cywilizacji, słabo zaludnione i skazane na niskie temperatury, praktycznie przez okrągły rok. To tutaj pogrążona w żałobie po śmierci mamy, przyjeżdża z ojcem polarnikiem, 12-letnia Talia. Pełna wewnętrznego buntu, bólu i niezrozumienia musi zamieszkać w nieznanym miejscu, pod opieką obcej kobiety, podczas gdy jej ojciec na kilka tygodni zniknie z ekipą badawczą w niebezpiecznych, podbiegunowych rejonach.

Na lekturze "Czekając na jednorożce" zeszło mi kilka długich tygodni. Smakowałam ją małymi dawkami. Rozbijałam się między zachwytem a wyczerpaniem, niecierpliwością  a znużeniem. Fakt, że jej czytanie zbiegło się w czasie z kilkoma trudnymi momentami w moim życiu, tylko wzmógł emocjonalne napięcie, które autorka pięknie wplotła w tę historię o wewnętrznym dojrzewaniu i poszukiwaniu siły by iść dalej. To nie akcja stanowi bowiem spiritus movens tej historii, ale monolog wewnętrzny bohaterki, poprzerastany spotkaniami z z ludźmi, głęboką introspekcją i obserwacją świata, który powoli staje się jej światem. Wskakując w tę historię na szybko, ryzykujemy rozbicie o ścianę poetyckich metafor i fascynujących opisów stanów emocjonalnych i arktycznych pejzaży. Smutek, który przesiąka przez nią musi do czytelnika dotrzeć w całej swej pełni, żeby książka Beth Hautala zaczęła rezonować, tak jak zaplanowała to autorka.

W Churchill dla Talii wszystko się kończy a jednocześnie wszystko się zaczyna. Urwana bez pożegnania bliska relacja z mamą przechodzi trudny etap żałoby, by w efekcie zaowocować nową nadzieją, piękną przyjaźnią i niezwykle potrzebnym pojednaniem z ojcem. Tytułowe jednorożce, morskie narwale posiadające zdaniem bohaterki moc spełniania życzeń, w wyobraźni dziewczyny urastają do rangi antidotum na wszystkie niespełnione nadzieje. Na szczęście autorka dobitnie pokazuje, że tylko dzielenie się swoimi troskami i marzeniami z innymi może przynieść upragniony spokój i pocieszenie.



8/01/2018

Books, Bücher, Libros, Livres // lipiec 2018



Wakacyjny czas sprzyja czytaniu długich książek, dlatego w lipcowym zestawieniu mamy dla Was same powieści dla młodzieży. Wśród typowych tematów, takich jak przyjaźń czy szkoła, znalazły się również zbrodnia, uroda, segregacja rasowa czy niewola.
Zapraszamy!

My Year in the Middle (Mój rok po środku)
Lila Quintero Weaver
Candlewick Press, 288 s.
wiek odbiorcy: 9+

Alabama, rok 1970. Lu świetnie radzi sobie na bieżni, a to sprawia, że w podzielonej rasowo klasie jest idealną kandydatką na najlepszą koleżankę. Jednocześnie konieczność manewrowania wśród towarzyskich układów wystawia jej zapał na próbę.

"Klasa Panny Garett nie różni się od innych klas w naszej szkole. Białe dzieciaki siedzą po jednej stronie, a czarne po drugiej. Ja jestem jedną z nielicznych osób siedzących po środku, na linii podziału".

Lu Olivera chciałaby przetrwać szóstą klasę w spokoju i dobrych relacjach ze wszystkimi. Kłopot w tym, że jej dotychczasowe koleżanki zaczynają się zmieniać, koncentrując swoją uwagę głównie na chłopcach i kąśliwych uwagach dotyczących nowej atletycznej pasji Lu. Dziewczynka żywi nieśmiałą nadzieję na przyjaźń z koleżanką z bieżni, Belindą Gresham, ale w 1970 roku Red Grove w stanie Alabama jest wciąż miejscem, w którym czarni i biali nie zadają się ze sobą. W tle wydarzeń, popierający segregację rasową, były gubernator stanu, George Wallace, toczy ostrą walkę o stanowisko z ubiegającym się o re-elekcję Albertem Brewerem, co prowadzi do narastającego napięcia wewnątrz stanu, ale także wewnątrz klasy i sprawia, że Lu nie może dłużej pozostawać obojętna wobec podziałów rasowych w szkole. Czy wystarczy jej rozwagi, by opowiedzieć się po stronie dobra i znaleźć przyjaciół, którzy zrobią to samo?






The Cheerleaders ( Cheerleaderki)
Kara Thomas 
Delacorte Press, 384 s.
wiek odbiorcy: 14+
 

Nowy, trzymający w napięciu thriller autorki "Mrocznych zakamarków", którego akcja rozgrywa się w stanie Nowy Jork i w którym niepokojący ciąg pozornie niepowiązanych wydarzeń prowadzi do śmierci pięciu cheerleaderek.

W Sunnybrook nie ma już cheerleaderek.

Najpierw zdarzył się wypadek drogowy: w deszczową noc dwie dziewczyny zginęły uderzając autem w drzewo. Niedługo później doszło do zabójstwa. Dwie kolejne dziewczyny poniosły śmierć z rąk sąsiada. Morderca zginął od policyjnych kul, zabierając do grobu tajemnicę motywów swojej zbrodni. Ostatnią cheerleaderką, która pożegnała się z życiem była siostra Moniki. Po jej samobójstwie, szkolna drużyna cheerleaderek została rozwiązana. Nikt nie chciał rozpamiętywać bólu po stracie dziewcząt.

To było pięć lat temu. Teraz władze oraz uczniowie liceum w Sunnybrook chcą upamiętnić życie pięciu cheerleaderek. Dla Moniki nie jest to jednak łatwe. Wolałaby zapomnieć.

 Tymczasem świat wokół niej zaczyna się chwiać. Listy w biurku ojczyma, wygrzebany skądś przedpotopowy telefon, nowa dziwna znajomość ze szkoły... To, co zaczęło się przed pięciu laty, wcale się jeszcze nie skończyło. Niektórzy ludzie w miasteczku wiedzą więcej, niż chcą przyznać. A Monica odkrywa, że w jakiś dziwny sposób znalazła się w samym środku wydarzeń.

 W Sunnybrook nie ma już cheerleaderek, ale to wcale nie oznacza, że pozostali są bezpieczni.




Hello, Universe (Witaj wszechświecie!)
Erin Entrada Kelly
il. Isabel Roxas
 Greenwillow Books, 320 s.
wiek odbiorcy: 8+
 

Laureatka nagrody Newbery Medal, Erin Entrada Kelly, stworzyła zabawną i przejmującą historię z podwórka o nieoczekiwanej przyjaźni.

Powieść złożona z czterech przenikających się narracji - dwóch chłopięcych i dwóch dziewczęcych - jest pochwałą odwagi, odmienności i umiejętności odnalezienia swojego wewnętrznego 'bayani' (bohaterstwa).

Pewnego dnia cztery życia niespodziewanie splatają się ze sobą. Virgil Salinas jest nieśmiałym chłopcem o dobrym sercu, który czuje się wyobcowany w rodzinie fanatyków sportu. Valencia Somerset jest niesłysząca, mądra, odważna i w głębi duszy samotna, a ponadto uwielbia przyrodę. Kaori Tanaka uznaje siebie samą za niezrównoważoną psychicznie ofiarę prześladowania ze strony młodszej siostry Gen. Wreszcie Chet Bullens, który marzy o tym, żeby te dziwaczne dzieciaki przestały w końcu być takie inne i pozwoliły mu skupić się na baseballu.

Ta czwórka nie koleguje się ze sobą, aż do dnia, w którym Chet robi żart i w jego wyniku Virgil wraz ze swoją świnką morską zostają uwięzieni na dnie studni. Stawiając czoła katastrofie, Kaori, Gen i Valencia ruszają na ekspedycję ratunkową w poszukiwaniu Virgila. Łut szczęścia, spryt, odwaga i niewielka pomoc ze strony wszechświata sprawiają, że pomoc nachodzi w porę, dręczyciel dostaje nauczkę, a przyjaźń rozkwita.





Things Jolie Needs to Do Before She Bites It  
(Rzeczy, które Jolie powinna zrobić zanim pogryzie trawę)
Kerry Winfrey
Feiwel & Friends, 288 s.
wiek odbiorcy: 13+

 

Wiele można by powiedzieć o Jolie, ale nie to, że jest ładna.

Jolie cierpi na okluzję mezjalną. To medyczne określenie na przodozgryz. Przeżuwanie jest dla niej męczarnią, bóle głowy częstym koszmarem, a pierwszy pocałunek nadal marzeniem. Za kilka miesięcy Jolie ma przejść zabieg korekcyjny i nie może się już doczekać, kiedy wreszcie zostanie naprawiona.

Paraliżuje ją strach przed śmiercią na stole operacyjnym. Wspólnie z przyjaciółmi, Evelyn i Derkiem, postanawiają sporządzić listę "Rzeczy, które Jolie powinna zrobić zanim pogryzie trawę (co jest niezwykle nieprawdopodobne, ale mimo wszystko może się jednak zdarzyć)", takich jak np. zjedzenie wszystkich przystawek w restauracji Applebee oraz pocałunek z przystojniakiem Noah Reedem.

Od kiedy jednak życie toczy się zgodnie z planem?

Krzepiąca i dowcipna historia Jolie jest również szczerą refleksją na temat współczesnych kanonów piękna.
 







Notes from My Captivity (Zapiski z mojej niewoli)
Kathy Parks
Katherine Tegen Books, 352 s.
wiek odbiorcy: 13+


Adrienne Cahill zależy jedynie na trzech rzeczach: miejscu w dobrej uczelni, karierze uznanej dziennikarki na wzór swojego idola, Sydney'a Declay'a oraz poczuciu, że jej zmarły ojciec byłby z niej dumny.

Kiedy więc otrzymuje propozycję napisania artykułu, który otworzy jej drzwi na wymarzone studia, a przy okazji pozwoli obalić głupi mit o rodzinie syberyjskich pustelników, rozpowiadany przez jej ojczyma, Adrienne ani przez chwilę nie waha się przed podróżą na drugi koniec świata.

Okazuje się jednak, że rosyjska ziemia jest jeszcze bardziej bezkompromisowa niż sama Adrienne i w obliczu katastrofy, żmudne przygotowania do wyprawy zdają się na nic. Dziewczyna zostaje więźniem rodziny, w której istnienie nie wierzyła, a jedyną szansę na ratunek upatrujew pozornej życzliwości dla oprawców, choćby nawet zakładała kokietowanie ich najmłodszego syna.
 

* Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. Tłumaczenie: Mała czcionka.

7/02/2018

Kinderland


Kinderland, Mawil, Kultura Gniewu 2018.

Bez mała 300 stron kadrów, niezliczona liczba pyknięć pingpongowej piłeczki i wyśmienita okazja do poszukiwania analogii między tam a tu, zachodnim a wschodnim brzegiem Odry. I mimo że komiks historycznie i politycznie mości się w bezpośrednim sąsiedztwie upadku komunizmu, jest opowieścią o zwykłym kinderland, dziecięcym świecie na wschodnioeuropejskim blokowisku.

Dobrze pamiętam upadek Muru: kolejkę trabantów na ekranie telewizora i ciszę niedowierzania, która zaległa w dużym pokoju. Dla nas, dzieciaków z ursynowskich podwórek, zmiany za zachodnią granicą i te lokalne oznaczały spełnienie marzeń o balonówce w osiedlowym sklepie, telewizji kablowej z Vivą i MTV oraz adidasach, na dobry początek choćby takich z bazaru pod Pałacem Kultury.

Mawil (rocznik '76), ze względu na wdzięk i dowcip z jakim punktuje otaczającą rzeczywistość nazywany Woodym Allenem niemieckiego komiksu, wyciąga na światło dzienne wszystko to czym żyły dzieciaki końcówki lat 80. XX- wieku, we wschodnim Berlinie i o czym marzyły. Ale te marzenia nie stają się w tym komiksie dominantą, podobnie nie jest nią nostalgia (ani nawet tak modna obecnie "ostalgia") za utraconym rajem dzieciństwa. Mawil zabiera nas w rzeczywistość żywą, nie czarno-białą, w której turniej ping-ponga ma szansę konkurować z wieczorem wolności za zburzonym murem.

"Kinderland" narysowany z dużą lekkością i wdziękiem jest jednocześnie dyskretnie nasycony szczegółami, które z przyjemnością wyłuskuje się z drugiego planu. Charakterystyczne wnętrze Ikarusa, figurka smerfa, motorower simson, plakat z Gangiem Olsena i elektroniczna gierka z Wilkiem i Zającem. Mawil po mistrzowsku sytuuje głównego bohatera - siódmoklasistę Mirco, domniemane alter ego autora, pomiędzy organizacją pionierską a ministrancką służbą w parafii, między niecofającą się przed niczym grupą wolnej młodzieży a szkolnymi fanami ping-ponga. "Kinderland" jest pełen smaczków, kontrastów, żywych dialogów i zwyczajnej nudy.

Tej nudy Mawil nie szczędzi również czytelnikom. Trzystu stron komiksu nie sposób przeczytać za jednym razem. Brak punktu zwrotnego sprawia, że historia snuje się powoli, a niekiedy nawet bardzo powoli, gdy wzorem japońskiej mangi, sceny potrafią przeciągnąć się na wiele stron. Tak na przykład narysowany został turniej tenisa, w którym ruch piłeczki śledzimy w niezwykle detalicznych ujęciach.

Siedem lat pracy nad "Kinderland" sprawiło, że w ręce czytelnika trafia komiks dopracowany do perfekcji, zarówno w warstwie scenariusza jak i wizualnej. Jest fantastycznym zapisem minionej rzeczywistości, dokonanym przez autentycznego świadka historii, szczerego i szczęśliwie dalekiego od idealizowania. Otwarte zakończenie pozostawia nadzieję na dalszy ciąg. Może następną wyprawę w świat dzieciństwa.





5/03/2018

Robin Graficiarz


Robin Graficiarz, Muriel Zürcher, tł. Monika Szewc-Osiecka, Polarny Lis 2018.


  Zaskakująco subtelnie napisana historia na naprawdę mocne tematy. Zderzenie świata paryskich kloszardów, klasycznego sierocińca, dzielnicowego komisariatu oraz ekscentrycznych wyższych sfer tworzy mieszankę, która uderza do głowy, ale robi to z typową francuską powściągliwością.

Siłą "Robina Graficiarza" jest z pewnością zaskakujący pomysł na fabułę. Dwie sieroty, 17-letni bezdomny artysta i 5-letnia uciekinierka z domu dziecka,  w imię szczęścia i realizacji marzeń  stawiają na nogi całą paryską policję. Sam, uwikłany emocjonalnie w pierwszą miłość z dzieciństwa i związane z nią tragiczne wydarzenia oraz Lilibelle uporczywie poszukująca rodzinnego ciepła i akceptacji okazują się parą wrażliwców, których życie zaopatrzyło w gruby pancerz wytrzymałości i charyzmy. Ich spotkanie ma w sobie spory posmak nierealności, jak spełnienie bardzo ekscentrycznego snu.

Autorka dość opieszale wciąga czytelnika w emocjonalne rozterki głównych bohaterów, choć wydawałoby się, że jest ich niemało, trzecioosobowa narracja nie karmi nas nimi nazbyt obficie. Atmosferę budują smaczki, które napotykamy po drodze. Zwłaszcza zakrojony na szeroką skalę projekt miejskich graffiti, tworzonych przez nieuchwytnego twórcę-ryzykanta, stanowi kwintesencję i zarazem metaforę wielu emocji i uczuć bliskich bohaterom: pogoni za szczęściem, igrania z losem, samotnego zmagania się z przeciwnościami. Jednak siła wyrazu wszystkich przywołanych w książce zdarzeń i okoliczności jest na tyle nieprawdopodobna, że z czasem powieść zaczyna przekształcać się we współczesną baśń, a napięcie w finale zamiast rosnąć opada, jak powietrze szybko ulatujące ze zbyt mocno nadmuchanego balonu.

"Robin Graficiarz" dobrze się czyta i wyraźnie wychodzi poza nawias typowych książek dla młodzieży. Ma wprawdzie tę wadę, że identyfikacja czytelnika z jego bohaterami przebiega na tym samym poziomie, co widzów sensacyjnego serialu, kto jednak powiedział, że współczesny czytelnik nie potrzebuje poczuć się przez chwilę jak gangster walczący w słusznej sprawie. Zürcher ma przy tym odwagę, by nastolatkom sięgającym po jej książkę pokazać diametralnie inne, od znanych przez nich prawdopodobnie z osobistego doświadczenia, realia życia w dużym mieście zachodniej Europy. 

Książka kapitalnie uchwyca również siostrzano-braterską relację dwójki bohaterów. Właśnie ten wątek wycisnął ze mnie łzy w finalnych scenach powieści.