Prosialdo
Prosialdo, Bjørn F. Rørvik, il. Per Dybvig, tł. Iwona Zimnicka, Druganoga 2022.
Słodko-gorzka opowieść o prawdziwej przyjaźni, sile determinacji i o tym, jak to w sporcie bywa, czyli o rywalizacji – niekoniecznie zdrowej, ale z pewnością szalonej.
Prosiaczka i Liska już znamy z poprzednich książek Rørvika i Dybviga, ale w odsłonie Prosialdo - Leo Lessi jeszcze nie występowali. Jestem niepodzielną fanką szalonych historii tego duetu, totalnie odjechanych ilustracji i przekładu Iwony Zimnickiej, który za każdym razem kładzie mnie na łopatki. Leśne historie dwójki przyjaciół zawsze skrzą się absurdem i ciętymi dialogami, ale tym razem w nieco bardziej intensywnej formie. Więcej tekstu, mniej rysunków i bardzo wartka akcja przyprawiają o zawrót głowy. Piłkarskie wcielenia głównych bohaterów intensyfikują i tak już buńczuczne charaktery. Było gorąco, robi się naprawdę upalnie.
Fabuła szybka jak piłkarskie akcje aż kipi emocjami. Jeśli macie pod ręką małego fana piłki nożnej, gwarantuję, że nie będziecie mogli przestać czytać. To książka petarda, śmieszna, napisana niezwykle sprawnie i do końca trzymająca w napięciu. Pomimo że ani ja, ani 10-letnia córka nie jesteśmy specjalistkami od piłki nożnej i słabo orientujemy się w sportowym żargonie, historia nie przytłoczyła nas formalnie, ale dla młodszaków śledzenie akcji może okazać się niezłym wyzwaniem.
Kiedy faktem staje się kłótnia Prosiaczka i Liska, kiedy Prosiaczek deklaruje, że z piłką nożną koniec i znika z pola widzenia, Lisek musi radzić sobie sam. Szkoda jednak odmówić zawodnikom PKPN rozegrania meczu na Kartonowej Arenie. Jak to zrobić bez profesjonalnej drużyny? Zwłaszcza gdy PKPN dysponujemy niezłym zespołem z zagranicznym gościem w natarciu. Norweski tekst w rolę zagraniczniaka wciela zarozumiałego... Szweda. Rørvik ewidentnie nie boi się kontrowersji w żadnym wymiarze. Językowo nie stroni od kup i bąków, tak jakby doskonale wiedział, co będzie śmieszyć młodego czytelnika.
Nie jest to jednak książka banalna ani prostacka. Mimo że skierowana do kilkulatków, jako lektura do samodzielnego czytania może się nie sprawdzić. Za to świetnie wypada w głośnym czytaniu. Tu znowu ukłon w stronę utalentowanej tłumaczki.
0 Komentarze:
Prześlij komentarz