3/01/2019

Books, Bücher, Libros, Livres // luty 2019



Oto kolejna porcja interesujących, zagranicznych premier i wznowień, które w lutym trafiły do rąk czytelników na całym świecie.


The Ear (Ucho)
Piret Raud
Thames and Hudson Ltd, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+




Odcięte ucho Vincenta van Gogha zaczyna żyć własnym życiem. Co powinno zrobić? Dokąd pójść? Kiedy ucho uświadamia sobie jak małe i nieistotne jest w perspektywie wielkiego świata, doświadcza kryzysu tożsamości. Dzięki smutnej żabie, która potrzebuje wysłuchania, orientuje się, że może zaoferować światu życzliwe ucho. Pomagając przyjaciołom, odkrywa nową perspektywę patrzenia na życie.













Stars and Poppy Seads (Gwiazdy i ziarenka maku)
Romana Romanyshyn & Andriy Lesiv
Tate Publishing, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+


"KAŻDE ZADANIE, NAWET NAJBARDZIEJ SKOMPLIKOWANE, POWINNO SIĘ ZACZĄĆ W NAJPROSTSZY SPOSÓB". Dora, córka znanych matematyków, najbardziej na świecie uwielbia liczyć. Liczy wszystkie rzeczy dookoła, wszystkie zwierzęta, ziarenka piasku na plaży i litery w gazecie taty. Kiedy Dora patrzy na Drogę Mleczną, zaczyna się zastanawiać, jak policzyć hipnotyzującą liczbę gwiazd. Czy to możliwe? Czy przypadkiem nocne niebo nie jest tak pełne gwiazd, że nawet wszystkie liczby, które zna, nie wystarczą, by je policzyć? Dora wkrótce dowiaduje się, że żeby poradzić sobie z tak skomplikowanym zadaniem, musi zacząć od najprostszych kroków, a kto wie, może pewnego dnia spełni swoje marzenie.






On The Origin of Species (O powstawaniu gatunków)
Sabina Radeva
Puffin, 64 s.
wiek odbiorcy: 5+

 Pierwsza na świecie obrazkowa reinterpretacja "O powstawaniu gatunków" Karola Darwina.

"O powstawaniu gatunków", od pierwszej publikacji w 1859 roku, funkcjonuje jako definitywne wytłumaczenie teorii ewolucji. Biolog molekularny i ilustrator Sabina Radeva połączyła swoje dwie pasje, aby stworzyć 64-stronicową, obrazkową wersję tego przełomowego dzieła.

Książka przedstawia młodemu pokoleniu teorię ewolucji, bazując na stylowych ilustracjach i prostym, łatwym do zrozumienia tekście.

Łącząc obserwacje Darwina z podróży dookoła świata i jego odkrywcze i kontrowersyjne objaśnienia dotyczące sposobu rozwoju gatunków i ich zmian w ciągu setek tysięcy lat, "O powstawaniu gatunków" nieprzerwanie pozostaje ważnym i znaczącym dziełem.




A Scarf for Keiko (Szalik dla Keiko)
Ann Malaspina, il. Merrilee Liddiard
Kar-Ben Publishing, 32 s.
wiek odbiorcy: 5+


 Jest rok 1942. Klasa Sama szykuje skarpetki dla żołnierzy. Sam słabo radzi  sobie z tym zadaniem. Za to Keiko świetnie robi na drutach. Co z tego, skoro niektóre dzieci w szkole nie chcą mieć z nią nic wspólnego. Keiko pochodzi z japońsko-amerykańskiej rodziny, a Japończycy właśnie zbombardowali Pearl Harbor. Kiedy rodzina Keiko zostaje zmuszona do zamieszkania w obozie dla japońskich Amerykanów, Sam szuka sposobu na przekonanie jej o swojej przyjaźni?









Hubert Horatio: A Very Fishy Tale: World Book Day 2019 (Hubert Horatio: bardzo podejrzana historia)
Lauren Child
HarperCollinsChildren'sBooks, 96 s.
wiek odbiorcy: 7+


 
Wyjątkowo zabawna opowieść, stworzona przez Lauren Child specjalnie w celu uczczenia Międzynarodowego Dnia Książki.

Hubert Horatio jest prawdopodobnie najbardziej odpowiedzialnym i bystrym chłopcem jakiego przyszło wam spotkać.

Podejrzana historia o tym, jak jak zwykły dzień stał się dniem ratunku przed śmiercią. Oczywiście za przyczyną Huberta.









My Heart (Moje serce)
Corinna Luyken
Dial Books, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+


Moje serce jest oknem. Moje serce jest zjeżdżalnią. Moje serce może być zamknięte ... lub szeroko otwarte. W niektóre dni twoje serce jest kałużą lub płotem, żeby trzymać świat na dystans. Ale w inne jest szeroko otwarte na miłość, która cię otacza. Dzięki lirycznemu tekstowi i zachwycającym obrazom, "Moje Serce" skłania czytelników do refleksji na temat miłości i samoakceptacji.














* Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. Tłumaczenie: Mała czcionka.

2/26/2019

Totalna masakra #1 - Bo Gagata była głodna


Totalna masakra #1: Bo Gagata była głodna, Bysztor (Bartosz Sztybor), Jaszczur (Piotr Nowacki) & Łazur (Łukasz Mazur), Pokembry 2019.

Pierwszy zeszyt z serii "Totalna masakra" uświadomił mi, że trzymam w ręku coś totalnie (sic!) nowego i choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że to wszystko już przecież było, odnoszę wrażenie, że mam do czynienia z kolejnym ukłonem w stronę czytelników stawiających pierwsze kroki w samodzielnym czytaniu. Świeżym, zabawnym i dynamicznym.

Mała objętość, czytelny font, przeważnie sześć kadrów na stronie i masakrycznie (sic!) absurdalny scenariusz to zasadnicze wyróżniki komiksu, który wita nas historią o Gagacie i Ser Ariadnie oraz ich przejściach z totalnie (sic!) pustą lodówką. Wątek niezwykle aktualny w czasach, gdy niedziele niehandlowe każą nam niemal co tydzień mierzyć się z uczuciem niezaspokojonego braku. Być może wielu z nas przychodzi wtedy do głowy, że jedyny ratunek w imieninowej wyżerce, ale pewnie nie każdy miałby odwagę na spotkanie z całuśną ciotką Brzygrzysławą. Bohaterowie "Totalnej masakry" mają, z czego wynika wiele śmiesznych jak i mrożących krew w żyłach sytuacji.

Masakryczna (sic!) wyżerka jaka ostatecznie staje się udziałem Gagaty i Sera porusza tryby wielu niestrawnościowych skojarzeń, które wiodą nas między innymi do wnętrza brzucha Gagaty. Poznajemy tam głównych lokatorów półmisków i salaterek, kąpiących się już w sokach trawiennych układu pokarmowego. Łukasz Mazur nie oszczędził nas wizualnie. Komiks kipi kolorami w najbardziej zaskakujących zestawieniach, przez co myśl o wizycie w toalecie zaczyna towarzyszyć nie tylko Gagacie. Przyznam, że tu chyba przestałam być adresatem "Totalnej masakry", bo o ile sama fabuła chwyta mnie i wydaje się być generalnie bardzo uniwersalna, o tyle w kontekście obrazu, poczułam się jak po wyjściu z szalonego rollercoastera.Może ostrzeżenie "do lat 18" byłoby właściwym tropem na zapobieżenie takim sytuacjom. ;)

Niemniej jednak zapowiedź sequela, umieszczona na ostatniej stronie, rozbawiła mnie niemal do łez i odsunęła na bok myśl o cofającej się treści żołądkowej. Teraz nic mnie już nie powstrzyma, żeby jednak sięgnąć po następny zeszyt. Totalnie (sic!) nieodpowiedzialne - tak sądzę.



2/21/2019

Innymi słowy


Innymi słowy. Niezwykłe słowa z różnych stron świata, Yee-Lum Mak, il. Kelsey Garrity-Riley, tł. Michał Rusinek i Kuba Rusinek, Egmont Art 2018.

Fakt, że zapiski z bloga można wydać w formie drukowanej i sprzedać w dużym nakładzie nikogo już nie dziwi. Poradniki, książki kucharskie, o modzie, wychowaniu czy pamiętniki choroby to norma na księgarskich półkach. Dobra ilustrowana książka powstała na bazie bloga to jednak nowość.

"Innymi słowy" kojarzy mi się  z książką na niezobowiązujący prezent. Nie ma konkretnego adresata. Nie aspiruje do miana leksykonu, ani naukowego opracowania. Ma urok książki położonej na nocnym stoliku. Kartkowanej na poprawę humoru. Do której się wraca, spontanicznie wyciągając z półki i na chybił trafił otwierając na dowolnym haśle.

Koncepcja, utrzymana w modnym klimacie hygge, zakłada prezentację ciekawych, zwykle budzących miłe skojarzenia, opisujących ulotne zjawiska i pochodzących z różnych stron świata słów, które nie mają swoich odpowiedników w innych językach. Obracamy się wokół słownictwa związanego z pogodą, flirtem, jedzeniem, przyrodą, podróżami, spaniem, życiem towarzyskim. Każda rozkładówka to nowy temat i trzy cztery nietypowe słowa. Zaskakujące i nieco rozczarowujące, że spora część z nich pochodzi z angielskiego, mimo że oryginalnie "Innymi słowy" było adresowane właśnie do czytelnika angielskojęzycznego.

Przeczesywanie palcami włosów kogoś kogo się kocha to po francusku cafuné. Schwellenangst oznacza po niemiecku dosłownie lęk przed progiem, czyli tremę przed zrobieniem czegoś nowego. A światło przemykające między liśćmi to po japońsku komorebi. Dostajemy zatem garść idiomów, gruntownie przesianych przez sito odpowiedniego nastroju i uzupełnionych o klimatyczne ilustracje. Ten klimat i dokonana selekcja to duży atut książki. Myślę, że to właśnie dzięki temu pozostajemy na koniec ze zdrowym poczuciem niedosytu towarzyszącym dobrej i satysfakcjonującej lekturze.

Jedyny zarzut i niedogodność z jaką pozostaje się zmierzyć to brak transkrypcji fonetycznej. Można go jednak potraktować jako dodatkowy bodziec do poszperania w słowniku. Swoją drogą ciekawe, czy w języku polskim też możemy się pochwalić takimi unikatowymi słowami?


"Innymi słowy" zostało nominowane w Plebiscycie blogerów - Książka dla niedorosłych Lokomotywa 2018 w kategorii Fakt.

link do bloga autorki: http://other-wordly.tumblr.com/





2/13/2019

Mój las


Mój las, Mélanie Rutten, tł. Jacek Mulczyk-Skarżyński, Wytwórnia 2019.

"Mój las" nie jest książką łatwą. I to w co najmniej dwóch aspektach. Po pierwsze porusza trudny temat rozpadu rodziny, po drugie robi to w niezwykle subtelny i metaforyczny sposób. Dokąd może nas czytelniczo zaprowadzić? Na pewno w wielu kierunkach.

Francuski tytuł książki brzmi "Las pomiędzy dwoma". Jej sedno prezentuje się zatem już na okładce. Po polsku jest bardziej tajemniczo. W historię wchodzimy powoli. Najpierw jesteśmy świadkami rozmowy, która do końca książki pozostanie osnuta tajemnicą. Dopiero potem dom gaśnie i pojawiają się dwa domy, a chwilę później las i żołnierz. Mélanie Rutten bierze ten las na warsztat i robi z nim, co tylko ma ochotę, żeby na jego przykładzie możliwie najlepiej pokazać złożoność emocji, które targają małym żołnierzem w obliczu rozwodu. Na scenę wchodzą zwierzęce postacie znane z poprzednich picturebooków autorki - Królik, Kot i Kanarek, Książka, Kamień, Wilczyca i Jeleń. To z nimi bohaterka konfrontuje swoje emocje. Ale to las zdaje się je generować. Las, który wkracza w kolejne fazy kolorystycznych przemian, daje paliwo do tego, żeby żołnierz doświadczył zmęczenia, gniewu, tęsknoty i smutku. Całego wachlarza emocji, które ostatecznie doprowadzają bohaterkę do swoistego catharsis, dzięki któremu las odzyskuje pełnię kolorów a żołnierz swoje imię.

W tle przemiany żołnierza i lasu obserwujemy poruszającą historię listka, który nie chce opaść oraz skarbu, którego wszyscy szukają lecz tylko niewielu wie, czym on jest i gdzie można go znaleźć. Te nakładające się metaforyczne wątki uwypuklają wewnętrzne rozterki żołnierza. Podobnie postać Wielkiej Niedźwiedzicy, która pojawia się w szarej fazie lasu i koi wszystkie rozkołysane emocje. Mélanie Rutten nie ma oporów, żeby wprowadzać dużo więcej pomniejszych symbolicznych porównań i odniesień. To właśnie dzięki nim książka jest równie piękna jak trudna oraz równocześnie prosta i skomplikowana. Ale to strona wizualna "Mojego lasu" generuje w czytelniku gros emocji: za pomocą kolorów, mimiki twarzy bohaterów, a nade wszystko interakcji zachodzących między nimi na rysunkach. Tusz, twórca pierwszego planu i kolorowa akwarela robiąca nastrój tła, sprawiają, że trudna historia o samotności wiedzie nas pełnych optymizmu do szczęśliwego finału.