2/25/2020
Leśne wędrówki
Leśne wędrówki, Maria Dunin-Wąsowicz, il. Elżbieta Wasiuczyńska, Muchomor 2019.
"Leśne wędrówki" po ponad pół wieku wróciły do pokoju dziecięcego za sprawą Elżbiety Wasiuczyńskiej. Stary tekst z klasą broni się po latach nieużywania. Ilustracje wyciągają na wierzch jego klimatyczny nastrój.
Letni dzień w lesie jest długi i obfituje w niezwykłe spotkania: dzięcioł, wiewiórka, kret, zając. Za każdym zakrętem leśnej drogi kryje się ktoś inny. Wystarczy go wypatrzeć, a następnie spróbować nie spłoszyć. Maria Dunin-Wąsowicz jest naszym przewodnikiem: uważnym, życzliwym i stale zwróconym w stronę czytelnika. Klimatyczna narracja przypomina gawędy pana Michała Sumińskiego z telewizyjnego Zwierzyńca. Autorka wspaniale maluje słowem.
Przed Elżbietą Wasiuczyńską poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Na szczęście udało się. W jej obrazach wspaniale zagrało światło. Las ma swoją strukturę, głębię, odcienie. Za pomocą wyobraźni da się zajrzeć w jego odległe zakamarki. Rozróżnić porę dnia, poczuć ciepło letniego słońca i magię zapachów. Wzorem pierwszego wydania, na końcu książki schowana jest rozkładówka z mieszkańcami lasu. Zwierzęta można wyciąć, a następnie znaleźć dla nich miejsce na odpowiednich stronach opowieści. W eleganckim projekcie graficznym Doroty Nowackiej zabrakło jedynie małej koperty przyklejonej do wyklejki, do której zwierzęta mogłyby wrócić po skończonej zabawie.
Motyw wycinanych elementów był dość rozpowszechniony w latach 60. ubiegłego wieku. Na naszej półce stoją "Cztery misie i ten piąty" Janiny Krzemińskiej z ilustracjami Heleny Bechlerowej i "Zaczynamy przedstawienie", tej samej autorki z ilustracjami Czesława Janczarskiego. Niestety papierowe kukiełki nie są już w komplecie. Po latach widać, że koperta jest wręcz nieodzowna.
2/19/2020
Marvin
Marvin, Marta Guśniowska, il. Robert Romanowicz, Tashka 2019.
Marta Guśniowska to nie imię i nazwisko. Dla nas to już tak naprawdę marka. Przed premierą "A niech to gęś kopnie" (2017) i "Smacznego, proszę wilka!" (2018) kojarzona z Białostockim Teatrem Lalek i Opolskim Teatrem Lalki i Aktora autorka sztuk teatralnych, zyskała nowe, literackie oblicze. I bardzo jej w nim do twarzy.
Błyskotliwa inteligencja i nieprzeciętny dowcip to atuty Guśniowskiej, które sprawiają, że po jej książki można sięgać w ciemno. Slogan, uogólnienie, chwyt marketingowy? Gdybym mogła wskazać jedną osobę, która w polskiej literaturze współczesnej dla dzieci wykonuje naprawdę genialną robotę, wybrałabym właśnie ten adres. Guśniowska jest prawdziwą czarodziejką słowa. Język gęsty a przy tym nieprzegadany, ciągle domaga się uwagi. Gra słów i skojarzeń, nagromadzenie idiomów, żywe dialogi, a z drugiej strony niebywała plastyczność i bardzo dynamiczne zmiany scenerii, idealnie łączą to co w autorce książkowe z tym co teatralne. Teatr chcąc nie chcąc przenika tu bez trudu. Fabuła ożywa. Otwarcie i zamknięcie okładki zaczyna przypominać ruch kurtyny.
"Marvin" to przy tym wszystkim dowód niezwykłej subtelności i dobrego smaku. Po raz kolejny sięgamy do tematu śmierci i o dziwo, tak samo jak za pierwszym i za drugim razem (poprzednie książki autorki), Guśniowska znajduje sposób na to, by nie ograć go schematycznie. Poczucie humoru świetnie łączy z taktem i wrażliwością. Powołując do życia dinozaura, który boi się wymarcia, żółwia liczącego się z perspektywą długiego życia, ale w samotności i motyla, który ma czas tylko do wieczora, pokazuje, że każdy ma prawo do swojego strachu, a jednocześnie, że tak naprawdę liczy się tu i teraz w towarzystwie prawdziwych przyjaciół. Droga, która wiedzie bohaterów do odkrycia tej uniwersalnej prawdy jest pełna niecodziennych spotkań, pozostawiających w czytelniku wrażenie wielkiej przygody, ale też wyjątkowej nieuchwytności, która czai się w intertekstualnych aluzjach i prostych prawdach. Bo Guśniowska już taka jest: zabawna i przenikliwa.
2/14/2020
Dom na kurzych łapach
Dom na kurzych łapach, Sophie Anderson, tł. Przemysław Hejmej, Wydawnictwo Kobiece 2020.
Jedna z tych książek, na które czeka się w napięciu: miejsce na shortliście Carnegie Medal, świetne opinie zagranicznych recenzentów i etykietka genialnego debiutu podsycały tylko mój apetyt. Tymczasem, jak to w życiu: czym większe oczekiwania, tym większe rozczarowanie. "Dom na kurzych łapach" nie uwiódł mnie ani słowiańskim tłem fabuły, ani przesłaniem dotykającym kwestii życiowego powołania. Co się stało?
Nie opuszcza mnie silne wrażenie, że "Dom na kurzych łapach" to książka-wydmuszka. Pomysł na fabułę zrodził się w głowie brytyjskiej autorki pod wpływem słowiańskich baśni opowiadanych jej w dzieciństwie przez babcię Rosjankę. Obcy motyw Baby Jagi i jej mobilnego domu ewidentnie uwiódł wyspiarzy w sposób wyjątkowy. Wokół niego, Sophie Anderson osnuła historię 12-letniej Marinki, która towarzyszy swojej babce Jadze w conocnym rytuale przeprowadzania zmarłych na tamten świat. Jadze - strażniczce Bramy i jej wnuczce, przeznaczona jest misja opieki nad domem na kurzych łapach i pilnowania, by świat doczesny nie miał dostępu do znajdującego się w jego wnętrzu przejścia. Marinka nie potrafi jednak pogodzić się ze swoją rolą i próbuje uniknąć konieczności realizowania tego scenariusza. W efekcie nieszczęśliwego zbiegu okoliczności Baba znika z domu, pozostawiając dziewczynę samą, bez pomysłu, jak poradzić sobie w tej sytuacji. Wygląda na to, że właśnie w tym momencie pomysłu zabrakło również autorce. Wykorzystanie potencjału kryjącego się w konflikcie powieści oraz satysfakcjonujące doprowadzenie czytelników do finału okazało się ponad jej siły. Druga połowa książki to typowe chodzenie w kółko i zapychanie fabuły pobocznymi wątkami, które ostatecznie nie budują historii.
Powieść w dużej mierze bazuje na baśniowej otoczce, która ma tworzyć atmosferę i budować napięcie. Znając jednak słowiańskie baśnie nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Anderson stworzyła klimat grozy i oniryzmu, rezygnując z zakorzenienia w archetypicznej, modelowej przestrzeni typowej dla baśni. Można oczywiście uznać, że autorka zrobiła krok do przodu i przechodząc do horroru porzuciła typową baśniowość, akcentując pozafizyczną przestrzeń uniwersum. Ostatecznie nie jest to już jednak miła opowieść dla kilkulatków.
"Dom na kurzych łapach" to również porażka polskiego tłumacza i redaktora. Jak udało mi się sprawdzić, tekst oryginału nie dawał dużego potencjału w kwestii języka (pierwszoosobowa narracja, krótkie, poszarpane zdania), jednak liczba kalek językowych przerosła moją wytrzymałość, do tego stopnia, że w pewnym momencie nie wypuszczałam już ołówka z ręki. W polskim wydaniu zabrakło również klimatycznych ilustracji Elisy Paganelli, które być może mogłyby mieć pozytywny wpływ na ostateczne wrażenia z lektury.
Zastanawiam się nad fenomenem popularności tej książki, podobnie jak przed laty zastanawiałam się nad poczytnością powieści Paulo Coehlo - w jednym z wywiadów, Filip Łobodziński określił je mianem intelektualnego fast foodu. Zastanawiam się, czy podobny syndrom nie dotknął Sophie Anderson, która tak bardzo zawiesiła się w sferze pozytywnego motywowania i szukania swojej drogi, że na śmierć zapomniała o fabule.
ilustracja z brytyjskiego wydania - Usborne Publishing |
ilustracja z brytyjskiego wydania - Usborne Publishing |
2/06/2020
8 urodziny Małej czcionki
Chyba z wiekiem staję się sentymentalna. Ostatnio zdarzyło mi się sprawdzić, kiedy powstał blog i zapamiętałam datę. 6 lutego 2012 roku byłam w zaawansowanej ciąży z naszym trzecim dzieckiem (na blogu wspominanym jako Sadzonka) i od niemal 10 lat udzielałam się aktywnie na forum gazetowym "Książki dziecięce i młodzieżowe". Kiedy trafiłam tam w 2003 roku jako młoda mama, rynek książki dziecięcej dopiero się odradzał, a ja siłą rzeczy czytelniczo bazowałam na rodzinnej biblioteczce starych wydań z lat 60/70/80 (stąd takie wpisy). Przyglądanie się temu procesowi było niezwykle fascynujące, ale też frustrujące, bo podaż nie nadążała za popytem. Każdy nowy, dobry tytuł stawał się okazją do zakupu. Wtedy naprawdę kupowało się niemal wszystkie godne posiadania nowości! Forum gazetowe napędzało apetyt i stwarzało okazję do dzielenia się informacjami. Każdy, kto miał możliwość spędzić tam trochę czasu w aktywnej fazie jego istnienia, z pewnością poczuł magiczną, wciągającą moc tego miejsca. Wymienianie się opiniami o książkach, rekomendowanie nowości, gorące dyskusje i uporczywe odpowiadanie na te same pytania, osób, którym nie chciało się skorzystać z wyszukiwarki. To był nałóg, który przez lata przekształcił się w pasję, a z pasji w Małą czcionkę. W między czasie zaczęłam współpracę z Rymsem, skończyłam świetną podyplomówkę o Literaturze dla dzieci i młodzieży na UW, gdzie poznałam mnóstwo fantastycznych osób, zostałam członkiem Polskiej Sekcji IBBY, a w zeszłym roku wsiadłam do szybkiego pociągu o nazwie plebiscyt Lokomotywa i z grupą świetnych blogerów pomknęłam w nieznane. Od lat jestem uzależniona od książek dla dzieci i nie chcę tego rzucać.
Z okazji małoczcionkowych urodzin postanowiłam przygotować maleńką retrospekcję. Bo blog to proces, dojrzewanie, ciągła zmiana. Osiem blogowych wpisów z ośmiu lat. Ku pamięci.
- 2015 "Stick Man"
- 2016 "Płetwal błękitny"
- 2018 "Okropny rysunek!"
2/05/2020
Books, Bücher, Libros, Livres // styczeń 2020
Viking Voyagers (Wyprawy Wikingów)
Jack Tite
Big Picture Press, 64 s.
wiek odbiorcy: 7+
Około 1200 lat temu, legendarni podróżnicy Normanowie wypłynęli w morze by grabić i handlować - rozpoczęła się epoka wikingów. Cofnij się w czasie, aby poznać mitologię Wikingów, dowiedzieć się, jak wyglądało ich życie, w jaki sposób podróżowali i gdzie handlowali. Stań twarzą w twarz z przerażającym berserkiem, odkryj wnętrze długiego domu Wikingów i dowiedz się, w jaki sposób ci eksperci od budowania łodzi powiększali swoją flotę. Odważne ilustracje przedstawiające postacie wikingów, niesamowite artefakty i bardzo szczegółowe scenki, odwzorowują epokę Wikingów w pełnym kolorycie. Żywy, wciągający tekst przekazuje dużo informacji, a jednocześnie jest łatwy w odbiorze. Duże rozkładane strony pozwalają odkryć wiele szczegółów związanych z życiem Wikingów.
Andy Warhol. What Colors Do You See? Board Book (Andy Warhol. Jakie widzisz kolory? Kartonówka)
Mudpuppy, 28 s.
wiek odbiorcy: 0+
Jakie kolory widzisz? Czerwona puszka zupy Campbell, żółty banan, różowa krowa, zielony kamuflaż i wiele innych! Rozpoznawaj kolory, oglądając dzieła mistrza pop-artu, Andy'ego Warhola.
Lisa Thompson
Scholastic, 300 s.
wiek odbiorcy: 9+
Mówienie od czasu do czasu małego, białego kłamstwa nikomu jeszcze nie zaszkodziło, prawda? Ale co, jeśli przez nie staniesz się sławą i to o międzynarodowym znaczeniu? Cole to chłopiec, który oszukał świat i znalazł się w pułapce ogromnej sieci kłamstw. Czy da radę się z tego uwolnić?
Cole jest dziwakiem: inne dzieci mają najnowsze gadżety, podczas gdy jego rodzina ledwo wiąże koniec z końcem. Wszystko ulega zmianie, gdy jeden z jego obrazów zostaje zauważony i za tysiące funtów sprzedany w eleganckiej londyńskiej galerii. Nagle Cole staje się sławą międzynarodowego świata sztuki, gwiazdą w programach telewizyjnych, bogatym do obłędu chłopcem-geniuszem! Bycie sławnym jest FANTASTYCZNE..., ale Cole ma pewien sekret, który jeśli zostanie ujawniony, zmieni wszystko w jednej chwili...
The Kid Who Came From Space (Dzieciak z kosmosu)
Ross Welford
HarperCollins Publishers, 368 s.
wiek odbiorcy: 10+
Mała wioska w dzikim rejonie chrabstwa Northumberland zostaje wstrząśnięta informacją o zaginięciu dwunastoletniej Tammy. Tylko jej brat bliźniak, Ethan, wie, że jest bezpieczna - i zna niezwykłą prawda o tym, gdzie przebywa. To tajemnica, którą musi zachować dla siebie. W innym razie może już jej nigdy nie zobaczyć. Wraz ze swoim przyjacielem Iggym, tajemniczym (i bardzo owłosionym) Hellyannem, z pomocą statku kosmicznego o nazwie Philip i z wyszkolonym kurczakiem Suzy, Ethan rusza w porywający pościg, by odzyskać swoją siostrę.
The Conference of the Birds: Miss Peregrine's Peculiar Children (Konferencja Ptaków: Osobliwy dom pani Peregrine)
Ransom Riggs
Penguin, 336 s.
Jakub otrzymuje kolejną misję: dostarcz nowego osobliwca, Noor Pradesh, agentowi znanemu jako V. Noor jednak ktoś próbuje dorwać. Jest bowiem przedmiotem starożytnej przepowiedni, która to przepowiada wieszczy nadchodzącą apokalipsę. Ocal Noor, ocal przyszłość wszystkich osobliwców. Masz tylko kilka wskazówek, a czas ucieka. Gdy za plecami stoją wrogowie a z przodu czai się nieznane, historia Jacoba Portmana toczy się nadal.
Everybody Counts: A counting story from 1 to 7.5 billion (Każdy się liczy: od jednego do 7,5 miliarda)
Kristin Roskifte
Wide Eyed Editions, 64 s.
wiek odbiorcy: 2+
Zabawna książka, która uczy liczyć od 1 do 1000, ale tak naprawdę potrafi zdziałać o wiele więcej. Śledź historie bohaterów książki i zobacz, jaki związek ma ich życie z mnóstwem spraw wokół nich. Spostrzegawczość pozwoli Ci odkryć wiele tajemnic! Przekonasz się, że każdy jest inny, każdy ma swoje życie, a co najważniejsze - wszyscy się liczą.
Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców.
Tłumaczenie: Mała czcionka.
2/03/2020
Wyniki plebiscytu Lokomotywa 2019
Tegoroczni laureaci plebiscytu:
FABUŁA - Katherine Marsh - "Chłopiec znikąd" (Widnokrąg)
FAKT - Monika Utnik-Strugała & il. Małgosia Piątkowska - „Po ciemku, czyli co się dzieje w nocy” (Nasza Księgarnia)
OBRAZ - Ewa Kozyra-Pawlak & Paweł Pawlak - „Mały atlas zwierzaków Ewy i Pawła Pawlaków” (Nasza Księgarnia)
KOMIKS - Tomasz Samojlik (scenariusz), Marcin Podolec (ilustracje), Agata Mianowska (kolor) - „Bardzo dzika opowieść - 1 - Las Złamanych Serc” (Kultura Gniewu)
PRZEKŁAD - Paweł Łapiński - „Zimowe zaręczyny” (Wydawnictwo Entliczek)
OD A DO Z -Chris Haughton (autor), Katarzyna Domańska (tłumaczka), "Trochę się zgubiłam" (Dwie Siostry)
Za nami druga edycja plebiscytu blogerów - książka dla niedorosłych Lokomotywa 2019. Mnóstwo emocji przy wyborze naszych tegorocznych typów, a potem w oczekiwaniu na decyzje czytelników. Plebiscyt w nazwie ma słowo "blogerów", ale to tak naprawdę fani dobrych książek dla dzieci podejmując decyzję, my tylko zawężamy obszar poszukiwań.
Bardzo dziękuję fantastycznemu zespołowi Lokomotywy za ten dobry, wspólny czas i za to, że choć dzielą nas kilometry polskich dróg (a właściwie należałoby napisać torów ;)) nie przeszkadza nam to świetnie się razem bawić przy promocji najlepszych tytułów książkowych dla niedorosłych.
W tym roku nominowali:
@dodruk_poprosze (instagram) Tatiana Audycka-Szatrawska - dzielna administratorka naszego Lokomotywowego konta na Instagramie :)
www.poczytajmi.blog - Agnieszka Dobrowolska
www.nieparyz.blogspot.com - Alicja Szyguła
www.zabawkator.pl - Ania Oka
www.coczytamkonstantemu.pl - Bartek Wokan
www.synkoweczytanie.wordpress.com - Magdalena Koziarek
www.makiwgiverny.pl - Maja Kupiszewska
www.zmalakafka.blogspot.com - Marta Pilarska
www.poczytajdziecku.pl - Paulina Zaborek
Chwilowo na bocznym torze zostały:
www.otymze.pl - Olga Kromuszczyńska
www.dzinztomikiem.pl - Karolina Obrzut
Do zobaczenia w przyszłym roku!
1/28/2020
Gdzie jest noc
Gdzie jest noc, Agnieszka Wolny-Hamkało / Maria Ekier, Wydawnictwo Hokus-Pokus 2019.
Jeśli wierzyć tekstowi Agnieszki Wolny-Hamkało, noc jest wszędzie, jeśli zaufać ilustracjom Marii Ekier, noc z pewnością jest w środku. Zaglądam ostrożnie do poetyckiego picturebooka i cieszę się, że wydawnictwo Hokus-Pokus po raz kolejny pokazuje jak stawiać dzieciom literackie wyzwania.
Maria Ekier jest mistrzynią metafory, Agnieszka Wolny-Hamkało, wręcz przeciwnie, zarówno w prozie jak i poezji pozostaje blisko świata rzeczywistego, jego zmysłowych detali i całkiem przyziemnych atrybutów. Ten duet iskrzących przeciwieństw tworzy książkę nieoczywistą i tylko jakby przy okazji wpisującą się w schemat lubianych przez dzieci historii z nocnym backgroundem. Śledzimy noc w jej całodobowej wędrówce. Co robi kiedy jest ciemno? Gdzie bywa w ciągu dnia? Za lustrem, w małej kwiaciarni, na dnie lodówki w Lidlu, w pojemniku na pościel, w nieudanych rysunkach. Noc w tych poetyckich opisach zaczyna dominować również po stronie dnia, tworząc tym samym całkiem przedziwny kalejdoskop zdarzeń. Ilustracje Marii Ekier świadomie przełamują tę nocną dominację. Czarne wnętrze zostaje domknięte bielą okładek, wyklejki, dwóch pierwszych i dwóch ostatnich stron oraz środkowej rozkładówki. Ta piękna symetryczność kolorów porządkuje chaos poetyckich opisów i przerabia na symbole to, co Agnieszka Wolny-Hamkało pięknie opisuje bogactwem epitetów.
1/20/2020
Misia i Kostek
Misia i Kostek, Anna Höglund, tł. Katarzyna Skalska, Zakamarki 2019.
Cukierkowy róż i ciepły kogel-mogel. Dwa misie trzymające się za łapy. To tylko słodycz okładki. Choć gdyby się przypatrzeć, widać, że słodko uśmiecha się tylko Kostek. Misia jest poważna. Nawet smutna. Zaskakujący kontrast wierzchu i środka książki. Gorzka historia o misiach-nie-misiach.
Kostek wyjeżdża w podróż. Sam. Bez pytania. Zostawia Misię i znika. Na długo. Bardzo długo. Misia zostaje sama, od początku niepogodzona z całą sytuacją. Od złości, smutku i załamania przechodzi do apatii i pielęgnowania codziennych rytuałów. Upływ czasu zaznacza zapalające się i gasnące światło nad łóżkiem. Upływ czasu, ale i kompulsywność zachowań Misi. Powrót Kostka rozbudza zasklepione emocje: wściekłość, rozpacz, irytację. Finał przynosi jednak zaskakującą decyzję. Bo choć to Kostek wyruszył w podróż, Misia też przeszła swoją drogę.
Jak odczytać tę niecodzienną historię? Gdzie w tej skomplikowanej, emocjonalnej przeprawie odnaleźć dziecięcego bohatera a potem dziecięcego odbiorcę? Höglund podejmuje ryzyko napisania książki ponad podziałami, o szeroko pojętym odbiorcy. Niezależnie od tego, czy misie to w istocie para dorosłych, czy dzieci bawiące się we wchodzenie w rolę, ta smutna wizja niezrozumienia może być odczytana na obu poziomach. Sprzyja temu podwójność przekazu: za pomocą ciągłego tekstu i mini-komiksu, który sam w sobie doskonale opowiada historię.
Od chwili powstania książki minęło 25 lat. Zastanawiam się na ile negatywne wzorce płci, które bezsprzecznie wyraźnie uwidaczniają się w fabule, miałyby szansę zaistnieć we współczesnej literaturze, stawiającej nacisk na podkreślanie równości, a nie eksponowanie podziałów. Czy ostatnia scena jest w stanie zrównoważyć trudny przekaz całości? A wreszcie co by było, gdy by to Misia wyjechała a Kostek został w domu?