2/27/2025

Królowa nocy

Królowa nocy


 Królowa nocy, Eva Frantz, tł. Agata Teperek, Widnokrąg 2024.

 "Królowa nocy" ma w sobie zarówno sporą dawkę refleksyjnej opowieści o nieuchronności zdarzeń, jak i tajemniczej przygody z dziecięcą wyobraźnią w tle. Takie książki nie zdarzają się często.

Powieść grozy osadzona w realiach Helsinek początku XX wieku z retrospekcją do XVIII-wiecznych procesów czarownic – Eva Frantz wymyśliła historię, która zaskakuje wielowątkowością, onieśmiela realiami i odurza atmosferą. 12-letni Viktor nie ma dobrego życia. Prześladowany przez rówieśników, niekochany przez najbliższych, tylko z pozoru wiedzie szczęśliwe mieszczańskie życie syna primadonny. Mała rola, która u boku matki otrzymuje w przedstawieniu "Czarodziejski flet" sprawia, że większość czasu spędza za sceną, pilnie obserwując wewnętrzne intrygi. Kiedy orientuje się, że teatr jest nawiedzony a nad jego matką wisi klątwa Królowej nocy, próbuje za wszelką cenę rozwikłać zagadkę zjawy. Trop wiedzie do XVIII wieku i tajemniczej Christine.

Jak na powieść grozy Frantz prowadzi bardzo subtelną, miejscami nawet powolną narrację o smutnym, nieco mrocznym wydźwięku. Z jednej strony to nie jest powieść, która wciska w fotel, z drugiej jej atmosfera nie pozwala o sobie zapomnieć jeszcze długo po lekturze. Początek fabuły jest nieco nużący, a potem kończy się może trochę zbyt szybko, ale objętość książki (170 stron) jest odpowiednia, żeby nie stracić młodego czytelnika gdzieś w połowie lektury. Zresztą to powieść wyśmienita również do wspólnego czytania. Chyba właśnie to miała na myśli autorka, puszczając oko do dorosłego czytelnika nawiązaniem do musicalu "Upiór w oporze". 

Nieczęsto mamy okazję w literaturze dla dzieci zajrzeć pod podszewkę kultury i historii tego obszaru, zwłaszcza Finlandii pozostającej w strefie wpływów rosyjskich i szwedzkich. Viktor, który wczesne dzieciństwo spędził w Paryżu, równie uważnie jak my przygląda się realiom życia w Helsinkach początku XX-wieku. Ostatecznie nie tylko teatr kryje w sobie tajemnice. W prawdziwym życiu też jest ich mnóstwo. I choć autorka zdaje się nie dopinać wszystkich wątków powieści, nad niektórymi kwestiami prześlizgując po powierzchni, do końca dba o nastrój, który w powieści grozy jest z pewnością kluczowy.

 




 


2/19/2025

Motylki i mrówki

 

Motylki i mrówki, Pija Lindenbaum, tł. Katarzyna Skalska, Zakamarki 2025.

Czy to zwyczajne przedszkole, a może kolebka rewolucji? Pija Lindenbaum tym razem o podziałach społecznych i o tym, do czego może prowadzić brak możliwości wyboru.

Motylki i mrówki żyją razem w małej komunie. Skąd się tam wzięli? Nie wiadomo. Czy mają rodziców? Raczej nie. Każda grupa ma swój domek, ale przestrzeń wspólną dzielą ze sobą. Porządku pilnuje Kierowniczka. Ona decyduje i rozdziela zadania. Motylki malują na płótnie, mrówki obierają ziemniaki. Motylki grają w krokieta, mrówki piorą skarpetki. Motylki obserwują chmury, mrówki noszą kamienie. Czy to sprawiedliwe? "Tutaj ma być niesprawiedliwie" – odpowiada Kierowniczka. 

Kraina na ilustracjach z pozoru wygląda sielankowo. Jest duży staw, boisko, mnóstwo piachu a nawet domek na drzewie. W nim mieszka Kierowniczka. Trochę jakby spełnienie dziecięcych pragnień trafiło w niepowołane ręce. To zresztą zastanawiające, jak tak wysoka Kierowniczka mieści się w takim niewielkim domku. Równie mało prawdopodobne wydaje się to, że tak potężna grupa dzieci karnie wykonuje polecenia jednej osoby. 

Najbardziej namacalnym przejawem panującego reżimu jest oczywiście linia. "Za linią jest niebezpiecznie. Po drugiej stronie wszystko może się zdarzyć" – przekonuje Kierowniczka. Świat przed linią jest łatwiejszy, ale za linią wydaje się ciekawszy. Ostre granice aż proszą się o to, żeby je przekraczać. Nieuczciwy podział praw i obowiązków dzieli, ale też powoduje potrzebę buntu.

To nie jest miła książka do jakich przyzwyczaiła nas Pija Lindenbaum.Ta lektura generuje poczucie dyskomfortu. Jeśli chcemy przejrzeć się w niej jak w lustrze, możemy. Bez względu na wiek. Czasem jesteśmy jak mrówki, innym razem jak motylki, a może nawet bywamy Kierowniczką. Napięcie rośnie wraz z każdą kolejną stroną i podskórnie czujemy, że ten stan nie może trwać wiecznie. Wystarczy jeden kamyk, by ruszyć lawinę: "– Zamieńmy się".

 



 


 


 

 

 


 


 

 

2/05/2025

Introwertyczka w głośnym świecie


 Introwertyczka w głośnym świecie, Debbie Tung, tł. Joanna Kończak, Nasza Księgarnia 2024

Powieść graficzna dla czytelników young adult, która niejednego introwertyka może ująć trafnością spostrzeżeń, a ekstrawertykowi otworzyć oczy na wiele kwestii.

Dałam się zwieść okładce i przez kilka pierwszych stron nie mogłam pogodzić stylu ilustracji z faktycznym wiekiem bohaterki. Tymczasem Debbie właśnie wchodzi w dorosłość i konfrontuje swoje możliwości oraz stojące przed nią wyzwania z oczekiwaniami ekstrawertycznego świata. To nie jest komiks dla dzieci, na co wskazywałyby niemal dziecięce buzie umieszczone w kadrach, ale nie jest to również literatura, która stawia barierę i ma wysoki próg wejścia. Wydawca rekomenduje ją czytelnikom 14+ i wydaje mi się to całkiem trafną intuicją.

Prostota stylu i monochromatyczność rysunków, jak też bardzo przejrzysty scenariusz z epizodami, które można czytać niezależnie, sprawiają, że "Introwertyczka" daje dużą przyjemność i komfort czytania. Jeszcze więcej satysfakcji przynosi jednak przeczytanie całości od początku do końca, bo autorka, kierując się własnymi doświadczeniami, z dużym wyczuciem pochyla się nad wieloma sytuacjami z codziennego życia introwertyka i przedstawia czytelnikom bardzo satysfakcjonującą ścieżkę przemiany głównej bohaterki. Nie chodzi tu o popularne poszerzanie strefy komfortu, ale raczej poznanie swoich granic i możliwości oraz umiejętność sygnalizowania swoich potrzeb i ograniczeń. Autorka dużo uwagi poświęca relacji z przyjaciółmi i współpracownikami, ale też z ekstrawertycznym partnerem, który może pełnić rolę naturalnego supportu.

Na polskim rynku, również nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia, ukazał się jeszcze drugi komiks autorki pt. "Wszystko w porządku", w którym autorka dzieli się z czytelnikami osobistym doświadczeniem depresji. Obie książki spotkały się z ciepłym przyjęciem czytelników, bo faktycznie mają nie tylko walor literacki, ale przede wszystkim zalety dobrej książki terapeutycznej.