5/22/2025

Dół


 

 Dół, Artur Gębka, Agata Dudek, Widnokrąg 2025.

 Marysia siedzi w dołku, a jej młodsza siostra Adelka uważnie się jej przygląda. Agata Dudek i Artur Gębka w plastyczny i niebanalny sposób podnoszą temat depresji i towarzyszenia osobie chorej oraz jej najbliższym. Kolejna po "Butelce taty" ważna książka artystów, którzy nie boją się trudnych tematów.

To, co pierwsze rzuca się w oczy to sprytnie ograny frazeologizm. Marysia naprawdę ma dół, a nawet doła, a właściwie ma go cała rodzina. W dużym pokoju. Początkowo jest niewielki i łatwo go ominąć, ale z biegiem czasu pogłębia się tak, że wystaje z niego zaledwie czubek głowy bohaterki. I choć mama próbuje go bagatelizować, a tata odwracać od niego uwagę, ostatecznie temat Marysi i dołu staje się naprawdę palący.

Artura Gębka i Agata Dudek po raz kolejny sięgają po sprawdzony w "Butelce taty" mechanizm, gdzie zgrabnie wyeksponowana w fabule metafora urzeczywistnia abstrakcyjny sens. I co tu dużo mówić, mimo że zastosowany zabieg nie wywołuje już efektu zaskoczenia, nadal świetnie sprawdza się w swojej roli. Wyważona, niespieszna, pozbawiona dydaktyzmu fabuła w połączeniu z wycyzelowanym pomysłem graficznym ciągną tę historię jak najlepsza lokomotywa.

Spodobał mi się pomysł, żeby depresję głównej bohaterki pokazać niejako przez pryzmat jej młodszej siostry. To rzadkie i cenne, bo często właśnie takie Adelki potrzebują dodatkowego zaopiekowania w sytuacji kryzysu psychicznego najbliższych. Artur Gębka zręcznie obejmuje metaforą dołu całą historię, a słowo depresja nie pada ani razu. Adelka jest uważną obserwatorką, ale rozumie tylko tyle, co widzi, więc jej dziecięca perspektywa jest niewinna i szczera, ale nie infantylna. To wystarcza by historię Marysi przeczytać i zrozumieć, nawet jeśli ma się zaledwie kilka lat.

Agata Dudek również perfekcyjnie ogrywa tytułowy dół. Wolna przestrzeń kartki na kolejnych rozkładówkach podnosi podłogę aż pod górną krawędź strony, tak że pokój niemal znika z widoku. Zostają buty domowników i wiele mówiąca pustka. Równolegle na innych stronach, jak w stroboskopowym zwolnieniu, obserwujemy cień bohaterki biegnącej ze strony na stronę w swojej podróży w nieznane.

Wiele nie zdradzę, jeśli powiem, że książka kończy się dobrze i nawet Adelka ma okazję zrobić coś dobrego dla swojej siostry. Dorzucam "Dół" do listy "ważnych" książek: mądrych i potrzebnych.







 

 


 

5/16/2025

Od Ż do A... żałoba, Życie i JA


 Od Ż do A... żałoba, Życie i JA
, Katarzyna Jackowska-Enemuo, kolaże Maja Warzecha, Fundacja Hospicyjna 2024.

Trudno napisać książkę dla nastolatków, jeszcze trudniej na TRUDNY temat, jednak Katarzyna Jackowska-Enemuo rozbiła bank.

To z pewnością osobiste doświadczenie straty sprawiło, że mówienie o żałobie w przypadku Katarzyny Jackowskiej-Enemuo sięga tak głęboko, że jej refleksje są tak życiowe i zwyczajnie ludzkie. Ale to w samej autorce tkwi wyjątkowa subtelność i wrażliwość, która pozwala na tak szczere i pełne wyczucia mówienie o śmierci. To zresztą już jej kolejna książka, która dotyka tego tematu. Tym razem nie posługuje się metaforą, nie ucieka w gawędę czy baśń, lecz mówi zupełnie wprost. 

Karkołomny pomysł stworzenia swoistego przewodnika po żałobie dla tak wymagającej grupy wiekowej zarówno autorka jak i ilustratorka przekuły w poręczny, przystępny, podzielony na krótkie sekcje notes, który można czytać po kolei lub na wyrywki. Niezobowiązująca estetyka kolażu, bezpośrednie zwroty do czytelnika i wolne miejsca wydzielone na własne notatki sprawiają, że książka szybko skraca dystans. Jackowska-Enemuo idzie nawet o krok dalej: w miejscach, które wymagałyby wyboru płci odbiorcy, decyduje się zastosować neutralną płciowo iksatywę.

"Od Ż do A" faktycznie odwraca alfabet tył na przód i krok po kroku, zaczynając od słowa Życie, przez Żałobę, Zmianę, Poczucie winy, Lęk, Depresję  zmierza do finalnego A. Narzucona przez alfabet kolejność tematów nie zakłada schematu narracji. Autorka z pełną swobodą przechodzi od stwierdzenia, że śmierć i życie są ze sobą sprzężone, do: refleksji nad wybaczaniem zmarłemu, zgody na zmianę, przyzwolenia na ucieczkę, odnalezienia swojego sposobu mówienia o śmierci i wiele innych. Wątków jest wiele a łączy je duży szacunek do czytelnika i partnerska relacja, w której autorka nic nie narzuca a jedynie proponuje.

Niewielka Fundacja Hospicyjna, która wydała ten mały przewodnik po żałobie zrobiła naprawdę świetny ruch. To pierwsza na polskim rynku tak kompleksowo i starannie przygotowana pozycja poradnikowa na temat żałoby napisana z myślą o młodzieży. Książka dostępna na szczęście w szerokiej dystrybucji ma szansę trafić do dużego grona odbiorców szczególnie zainteresowanego tematem.

 




 


 

 

 

5/09/2025

Wylinka

 

Wylinka, Wit Szostak, il. Aleksandra Krzanowska, Powergraph 2025.

Chyba zbyt wiele spodziewałam się po pierwszej powieści dla dzieci Wita Szostaka. A może to Wit Szostak zbyt wiele oczekiwał po swoim dziecięcym debiucie. Tak czy inaczej odnoszę wrażenie, że żadnemu z nas nie wyszedł on na zdrowie.

Pewnego sierpniowego ranka dziesięcioletnia Klara budzi się a w swoim domku letniskowym i z zaskoczeniem stwierdza, że rodzice wyjechali. Nie jest jednak sama. Oprócz niej w domu jest jeszcze ktoś – tajemniczy chłopiec z przeszłości.  Szostak snuje opowieść wokół przemijania, wspomnień i nieuchronności zmian. Dom staje się arką czasu, a jej mieszkańcy, dzięki rozmowom i wspólnym wyprawom w góry powoli poznają przyczynę swojej samotności.

Napisanie dobrej książki dla dzieci to nie lada wyzwanie. A co, jeśli dom, który mógł być tajemniczy, las, który miał być groźny i dzieci, które miały przeżyć przygodę swojego życia pozostają nijakie i na wskroś papierowe? "To może być jedna z książek życia Twojego dziecka" trąbi blurb na ostatniej stronie okładki – a ja myślę sobie, że sam intelektualny zawijas nie jest w stanie zrobić z książki dobrej literatury dla niedorosłych. Nawet, jeśli język jest piękny, pomysł niebanalny, a czytelnik potraktowany z należytą powagą.

Zgrabna metafora z jakiegoś powodu nie pcha opowieści na przód, a losem samych bohaterów trudno się przejąć. Książka wlecze się niemiłosierne, a gdy za połową trochę bardziej nabiera tempa, zakończenie znowu zostawia czytelnika z początkowym niedosytem. Motorem fabuły nie są przygody, lecz rozmowy i monologi wewnętrzne bohaterów. Skoro tak, to właśnie one powinny być żywe, autentyczne i szczere. Tymczasem bohaterowie rozmawiają ze sobą jak dorośli, a różnicy czasu jaka ich dzieli (Klara – dziewczynka z XXI wieku, Janek – pokolenie powojenne) praktycznie nie sposób zauważyć w stylu ich wypowiedzi.

W tę historię zgrabnie wplata swoje rysunki Aleksandra Krzanowska, ale trochę przykro się robi, bo pięknie narysowana na wyklejce mapka okolicy okazuje się w czytaniu niemal bezużyteczna. Co najwyżej by poruszyć wyobraźnię ku temu, co jeszcze mogłoby się w tych miejscach wydarzyć.