3/14/2025

Żaba. Mała opowieść o żałobie

 

żaba. mała opowieść o żałobie

Żaba. Mała opowieść o żałobie, Anja Franczak, il. Marianna Sztyma, Albus 2025.

To nie jest książka, która mnie zachwyca, co nie znaczy, że nie zachwyci was.

Koncepcja jest znana i w picturebookach już chyba trochę ograna. Trudna emocja, uczucie lub inny życiowy problem nawiedza bohatera pod postacią zwierzęcia, duszka lub jakiejś bliżej nieokreślonej formy fizycznej, a nawet pustki. Obserwujemy proces, który w zależności od koncepcji autora kończy się stopniowym znikaniem nieproszonego gościa lub wręcz przeciwnie: oswajaniem się bohatera z jego stałą obecnością. 

Anja Franczak zaproponowała żabę jako personifikację żałoby i zaprosiła ją do domu kilkuletniej dziewczynki, która cierpi po stracie ukochanej babci. Żaba jest natarczywa, uparta i przesłania cały świat. Ewidentnie ma jednak pomysł na to, jak pomóc swojej współlokatorce. Jeśli dodam, że najprawdopodobniej ma też skończony jakiś kurs psychologii, pewnie zabrzmię złośliwie, ale nie sposób tego nie zauważyć. Żaba przemawia do dziewczynki za pomocą znanych terapeutycznych konstrukcji. "Widzę, że jesteś smutna" – zauważa, a następnie daje dobrą radę: "Kiedy jesteśmy smutni, to najlepiej jest płakać". Tym sposobem żaba wpada najpierw w typową pułapkę utożsamiania uczuć z osobą ("jesteś smutna" zamiast "czujesz smutek"), a następnie, nie pozostawiając przestrzeni na własną decyzję, wtłacza bohaterkę w schemat odreagowywania, który niekoniecznie będzie dla niej najlepszy. Robi to kilkukrotnie, w podobny sposób, odnosząc się do różnych uczuć związanych ze stratą.

Tym sposobem autorka definitywnie ustawia relację między dziewczynką a żabą w kluczu pacjent – terapeuta i nie mam poczucia, że jest to relacja przyjazna i stwarzająca przestrzeń do przeżywania żałoby w zgodzie ze sobą. Ciepłe i subtelne ilustracje Marianny Sztymy nie są mi w stanie zrekompensować tego wrażenia. Jednocześnie mam cały czas w pamięci autorską książkę ilustratorki ("Pustka"), która dotykała tego samego tematu, a robiła to w o wiele delikatniejszy i kojący sposób.

Myślę sobie, że być może dla rodziców oswojonych ze specyficznym językiem rozmawiania o emocjach, którego używa autorka, ta książka może być strzałem w dziesiątkę. Czy będzie również uwalniająca dla dzieci? Nie potrafię powiedzieć. Na pewno jest to pozycja do wspólnego czytania. Bez dwóch zdań.


 



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz