Sztorm w sercu – W sercu sztorm, Annette Herzog, il. Katrine Clante, Rasmus Bregnhøi, tł. Edyta Stępkowska, Druganoga 2024.
Pewnie ten komiks nie miałby w sobie aż tyle uroku, gdyby nie fakt, że to dwuksiążka. Historia opowiedziana z punktu widzenia obojga 14-letnich bohaterów, Violi i Storma, zbiega się na środku. Trudno o lepszy pomysł, biorąc pod uwagę, że to opowieść o miłosnych dylematach i pierwszych przebłyskach seksualności – emocjonalna, poruszająca, prawdziwa. Ten dwugłos jest świeży i dający nadzieję.
Strużka potu spływająca po plecach, przyspieszone bicie serca, nagła chęć ucieczki, a najlepiej zniknięcia z powierzchni ziemi. Myśli skoncentrowane wyłącznie na jednej osobie wcale nie chcą odpuścić. Wszystko inne przestaje mieć znaczenie. Karuzela uczuć nie daje się zatrzymać. Świat Violi i Storma staje na głowie. A właściwie świat Violi i świat Storma, dwie zupełnie różne galaktyki niesione prądem hormonalnych uniesień i emocjonalnych burz pomykają w z pozoru zupełnie odrębne rewiry.
Dla duńskich czytelników to już kolejne spotkanie z Violą. "Sztorm w sercu - W sercu sztorm" stanowi bowiem drugą część cyklu. W poprzedniej dwa lata młodsza bohaterka dopiero wchodziła w wiek dojrzewania, dziś wie już o sobie dużo więcej, ale czy wystarczająco, żeby stawić czoła miłości, wpisać się w oczekiwania rówieśników, no i najważniejsze: wreszcie być szczęśliwą.
Annette Herzog bardzo otwarcie, bez infantylizowania i deprecjonowania pisze o kiełkującej miłości. Wyraźnie daje się też zauważyć, jak bardzo odmiennie przedstawia dziewczęce i chłopięce przeżywanie seksualności – niepewne i ostrożne w przypadku Violi – prowokacyjne i śmiałe w przypadku Storma. Obu narracjom towarzyszą też inne rysunki. Violę rysuje Katerine Clante, a Storma Rasmus Bregnhøi. Ten męski pierwiastek w komiksie stworzonym przez kobietę dobrze robi odbiorowi chłopięcego świata. Komiksowa kreska w obu przypadkach jest bardzo dynamiczna, kolory kadrów wiele mówią o nastroju scen, a odręczne notatki bohaterów nadają historii autentyczności. Dla mnie trochę wytrącające z rytmu czytania były wstawki informacyjne, o miłości w literaturze czy o bliskości między zwierzętami. Nie wykluczam jednak, że dla nastolatków mogą okazać się interesujące.
Ostatecznie jednak uśmiałam się, czytając "Sztorm w sercu", bo szybko sprowadził mnie na ziemię, gdy w jednym z dymków font okazał się tak niewielki, że z trudem odszyfrowałam słowa. Poczułam dobitnie, że 12/13-latką byłam wiele lat temu, a jednocześnie, że zazdroszczę dzisiejszym nastolatkom dostępu do takich książek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz