4/21/2024

Morten, Emilia i zaginione światy

 

Morten, Emilia i zaginione światy, Reeli Reinaus, il. Marja-Liisa Plats, tł. Anna Michalczuk-Podlecki, Widnokrąg 2024.

Realizm magiczny gładko przechodzi w twardą i okrutną rzeczywistość, piękno przyrody miesza się z ludzkim cierpieniem. Trzeci na polskim rynku tytuł estońskiej pisarki dla dzieci i folklorystki Reeli Reinaus to piękny akt zanurzenia się w zakamarki ludowych wierzeń, a jednocześnie wyjątkowo szczera i przyziemna opowieść o trudnym dzieciństwie.

Morten żyje tu i teraz. Byle do wieczora. Życie nie daje mu zresztą wiele nadziei, raczej ciągle stawia wyzwania. Jak ukryć przed znajomymi, że mieszka w starej, rozwalającej się ruderze, jak nie dać po sobie poznać, że nie dojada, czym usprawiedliwić siniaki na plecach. Woli o tym nie myśleć. Świat zamyka w obiektywie swojego aparatu, a siłę czerpie z kontaktu z przyrodą. To na pobliskich torfowiskach poznaje tajemniczą Emilię. Szybko zaczyna ich łączyć specyficzna lecz silna więź: ona nie może opuścić swoich bagien, jego unieruchamia bagno codzienności. Reeli Reinaus snuje opowieść o wewnętrznej sile, nadziei i odpowiedzialności. Pokazuje, że zawsze warto czekać na więcej, że zaginione światy istnieją i dają się odnaleźć.

Pod niepozorną, ciemną okładką, kryją się piękne, klimatyczne ilustracje Marji-Liisy Plats. To właściwie historia w historii. Plats jest bardzo uważną towarzyszką fabuły. Zapamiętuje sytuacje, utrwala na papierze pojedyncze kadry, ale równie starannie odwzorowuje scenerię: kot, bagienna przyroda, ptaki. Ilustratorka konsekwentnie trzyma się palety kolorów, silnie koncentruje się na emocjach bohaterów. Zostawia mnóstwo przestrzeni dla wyobraźni czytelnika, ale w kreśleniu atmosfery jest bardzo zaborcza. Książka mówi ilustracjami równie silnie jak tekstem.

Moje pierwsze spotkanie z autorką i ilustratorką uważam za bardzo udane. Każdemu, kto szuka odrobiny nostalgii z bardzo silnym elementem realizmu polecam zagłębienie się w świat estońskich bagien. Jednocześnie osobiście nieustannie zaskakuję się, że estońska literatura ma tak wiele wspólnego ze skandynawskim spojrzeniem na świat. Może pora pogrzebać nieco głębiej w bałtyckich kontekstach i inspiracjach.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz