9/29/2020

Dzika

 

Dzika, Emily Hughes, tł. Kinga Rodziewicz, Elżbieta Jezierska, Wydawnictwo Rzeczownik 2020.

Emily Hughes nareszcie zagościła w Polsce i to za sprawą całkiem świeżego wydawcy. Podwójna to przyjemność, bo Rzeczownik znam i cenię za sprzedaż świetnych picturebooków i wysmakowanych materiałów papierniczych. "Dzika" to dla mnie drugie spotkanie z autorką. "Małego ogrodnika" (link: "The Little Gardener") znamy i kochamy w naszym domu już od kilku lat.

Kiedy myślę o książkach Hughes, pierwsze skojarzenie jakie mi się nasuwa to natura. Jej najbardziej rozpoznawalne tytuły pławią się w zieleniach i brązach, kipią gęstymi zaroślami nakrapianymi urodzajem polnych kwiatów i ożywają dyskretną obecnością dzikich zwierząt. Przyroda, która tu gości to taka, jaką chcielibyśmy widzieć na co dzień: świeża i nieposkromiona. Trend łąk kwietnych i niekoszonych trawników znajduje na tych ilustracjach swój wspólny mianownik.

"Dzika" to debiut wydawniczy autorki i jak dotąd jej najbardziej wyrazista wizytówka, za przyczyną której reprezentowała Wielką Brytanię na Biennale Ilustracji w Bratysławie w 2015 r. Nie jest to wbrew wszystkiemu książka głęboka. Raczej pewnego rodzaju prosty manifest dla wszystkich tych, którzy nie mieszczą się w ramach społecznych oczekiwań. Określana mianem damskiej wersji "Tam gdzie żyją dzikie stwory" Maurice'a Sendaka, udowadnia, że dążenie do realizacji własnych ideałów zawsze ma sens. Dzika to dziewczynka z lasu, wzór buntowniczki pokazującej pazurki, gdy tylko życie zmusza ją do obrony swoich racji. Wyrwana z osobistego raju dzikiego lasu i poddana próbie ucywilizowania, nie waha się zastosować żadnych środków perswazji by wrócić do siebie. Jej wizytówką stają się ogromne oczy, które płynnie przechodzą od łagodności do furii i nieposkromiona fryzura, jakby widoczny przejaw wewnętrznych emocji. 

Emily Hughes po mistrzowsku gra obrazem. Pewnie trochę bardziej przekonująca jest w leśnych scenach niż tych podejrzanych we wnętrzach domu szalonego psychiatry, ale i tu i tu nie sposób odmówić jej wyjątkowej wrażliwości na szczegóły. Nie powstrzymam się przed stwierdzeniem, że Hughes to artystka wyrafinowana, przemawiająca do młodego odbiorcy w sposób subtelny i spodziewająca się po nim tej samej wrażliwości.

Rzeczownik ze swojej strony zadbał o wszystkie detale, by książka działała nie tylko na emocje, ale również na zmysły. Kremowy, ciepły, lekko szorstki papier, oryginalna, autorska wyklejka oraz płócienny, zadrukowany grzbiet budzą jak najlepsze skojarzenia.




9/18/2020

Wszyscy się liczą

 


Wszyscy się liczą, Kristin Roskifte, tł. Milena Skoczko, Dwie Siostry 2020.

Właśnie mija czwarty dzień przymusowej kwarantanny. Telefon z lokalnej stacji Sanepidu przerwał normalną rutynę codzienności. Świat kończy się za drzwiami. Liczymy tylko do pięciu. Picture book Kristin Roskifte nabiera nowego wymiaru. Uwypukla dokładnie to, co sytuacja izolacji zabiera nam w stopniu dotąd niespotykanym. Relacje.

Obrazkowa wyszukiwanka jakiej dotąd nie było. Wysmakowana artystycznie, ale przede wszystkim zaskakująca koncepcją, która wznosi się ponad prosty schemat śledzenia postaci na kolejnych stronach. Linearność kończy się na przyrastającej liczbie osób obecnych na ilustracjach. Historia wielu z nich toczy się za pośrednictwem podpisów pod rysunkami. Nie wystarczy uważnie patrzeć, trzeba czytać, dociekać, wyciągać wnioski i nieustannie poruszać się między stronami w tył i przód, szukając odpowiedzi. Wiele z nich kryje się w pozornie nieistotnych szczegółach, mnóstwo odczytać można w mimice twarzy, czy na podstawie przypadkowych kontaktów między bohaterami. W tekście znaczenie mają zwłaszcza czasowniki i to wcale nie koniecznie te związane czynnościami. Ktoś się o czymś dowiaduje, ktoś inny ma nadzieję, ktoś przeżywa żałobę, ktoś inny zapomina o całym świecie. Co ciekawe nie ma tu głównych bohaterów. Zgodnie z tytułem, każdy się liczy. Autorka nie rozróżnia. Do wszystkich stosuje uniwersalne określenie OSOBA.

Książkę fabularnie, bardzo zgrabnie zamyka motyw gwiazd. W pierwszej scenie samotny chłopiec patrzy w niebo, w ostatniej perspektywa świata ujęta jest z kosmosu. Kristin Roskifte wychwytuje różnorodność za pomocą szerokiej palety kolorów. Jednocześnie podobieństwo osób sprawia, że książka bardzo dobrze sprawdza się jako trudna do rozpracowania wyszukiwanka. Bez wątpienia koszmar dla każdego daltonisty, za to z uniwersalnym przesłaniem, że mimo różnic wszyscy jesteśmy tacy sami.

"Wszyscy się liczą" to picture book, który swojego odbiorcę znajdzie w bardzo szerokiej grupie wiekowej. Wysublimowane konteksty, konieczność szerokiego spojrzenia przy jednoczesnej potrzebie bardzo szczegółowej analizy sprawiają, że książka naprawdę jest wyzwaniem. Jednocześnie dla młodszych czytelników nadal może pełnić rolę prostej wyszukiwanki, wspieranej przez zestaw zagadek obrazkowych zamieszczonych na ostatnich stronach oraz podpowiedzi dostępnych na stronie internetowej wydawcy.

 




 





9/15/2020

Na jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę


 Na jowisza! Uzupełniam Jeżycjadę, Emilia Kiereś, Małgorzata Musierowicz, il. Małgorzata Musierowicz, Egmont 2020

Na jowisza! Mało brakowało a nie przeczytałabym leksykonu Małgorzaty Musierowicz, przygotowanego w asyście Emilii Kiereś (córki). W Sieci natrafiłam na same niepochlebne opinie. Uznałam, że szkoda czasu. Aż książka sama wpadła mi w ręce. Dzięki życzliwości Znajomej i jej szczerej zachęcie, przeczytałam. Si finis bonus est, totum bonum erit.

 "Na Jowisza!" to seria zaskoczeń. Przede wszystkim format. Gruby, rzec można opasły tom, o całkiem pokaźnej powierzchni kwadratowej. Bez wątpienia jest co wziąć do ręki. Biała wstążeczka czytelnicza to miły dodatek dla tych którzy wybiorą powolną lekturę. Ja książkę połknęłam w dwa dni. Naprawdę wciąga, mimo że z Jeżycjadą nie jestem tak na bieżąco, żeby wszystkie wątki kojarzyć na wyrywki. Ponadto zakres tematyczny. Nie, rzecz nie jest tylko i wyłącznie o literackich bohaterach. Musierowicz zawarła w niej własne wspomnienia, rodzinne anegdoty, liczne inspiracje, a ponadto osobiste, choć nie tylko, zdjęcia, niepublikowane rysunki przedstawiające postacie oraz korespondencję z bratem, Stanisławem Barańczakiem. Dużo tu szczerej, nienapuszonej otwartości, której nie sposób nie docenić w takiej wspomnieniowej publikacji. Zwłaszcza wątki barańczakowe wzbudziły moją ciekawość i pozwoliły odkryć świat dzieciństwa tych dwojga: niezwykle bogaty, frapujący, pełen inspirujących aktywności.

Jeśli jednak szukacie przewodnika po Jeżycjadzie, nadto złożonego w kluczu poznańskich miejsc, sięgnijcie raczej po "Poznań Borejków" (zdjęcie na górze). Moje wydanie z 2004 roku zostało kupione w antykwariacie i cieszy niepomiernie, zwłaszcza że tylko raz w życiu miałam okazję odwiedzić rewiry Borejków. Mnóstwo zdjęć (wszystkie klimatycznie czarno-białe) i cytaty z powieści, pomagają odczytać atmosferę tamtych lat i tamtych miejsc. Jeżycjada to przecież również rodzaj kroniki społeczno-obyczajowej, każdy tom opatrzony konkretnymi datami niesie w sobie coś więcej niż samą fabułę dla dorastających dziewczyn. W "Na Jowisza!" Musierowicz próbuje uchwycić tę specyfikę, pokazać ją w kontekście wydarzeń z własnego życia. I pewnie podobnie jak ostatnie tomy cyklu, ten leksykon również skierowany jest raczej do tych starszych czytelniczek/ów, którzy dorastali razem z najstarszymi bohaterkami. Możemy to autorce wybaczyć, możemy mieć za złe. Wybieram to pierwsze.





9/04/2020

Books, Bücher, Libros, Livres // lipiec/sierpień 2020

 


When Darwin Sailed the Sea: Uncover how Darwin's revolutionary ideas helped change the world (Kiedy Darwin żeglował po morzu: jak rewolucyjna teoria Darwina pomogła zmienić świat)
David Long, il. Sam Kalda
Wide Eyed Editions, 80 s.
wiek odbiorcy: 8+

Pięknie ilustrowana książka non-fiction, opublikowana z okazji 200. rocznicy wodowania HMS "Beagle", opowiada historię Karola Darwina i pokazuje, jak jego rewolucyjne badania na zawsze zmieniły świat.


W wieku lat 22, Charles Darwin, uzbrojony w zestaw notesów mających mu wystarczyć na kilka lat pracy, wspiął się na pokład HMS "Beagle" i wyruszył w podróż, która na zawsze zmieniła jego życie a także sposób w jaki  postrzegamy świat.

„Podróż na pokładzie Beagle była zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem w moim życiu i zdeterminowała całą moją późniejszą karierę”.

Fascynująca historia życia Karola Darwina: od  dziecięcego zachwytu światem przyrody, zamiłowania do zbierania nowych okazów i bystrego oka do obserwacji, aż po przełomową teorię ewolucji. 




Monsieur Roscoe on Holiday (Monsieur Roscoe na wakacjach)
Jim Field
Hodder Children's Books, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+


"Monsieur Roscoe na wakacjach" to książka z obrazkami, która zachęca do rozpoczęcia nauki  języków obcych z bardzo małymi dzieci. Podczas swoich wakacji życia, Monsieur Roscoe uczy się wielu nowych francuskich słów, które twoje dziecko rówież pozna, jeśli razem przeczytacie tę historią. 










Wo ihr mich findet (Gdzie mnie znajdziecie)
Taltal Levi
NordSüd Verlag, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+


Kiedy dziewczynka się nudzi lub ma gorszy nastrój, idzie do swojego ulubionego miejsca nad morzem. Ścieżkę zna tak dobrze, że stopy niosą ją prawie niezauważalnie. Na zewnątrz zapomina o wszystkich zmartwieniach. Dopiero gdy kładzie się do łóżka, przez chwilę czuje się gorzej, bo w nocy wszystko wydaje się zmieniać. Jednak następnego ranka czekają ją dwie miłe niespodzianki: nowy przyjaciel i dwie najważniejsze na świecie osoby.

 

 

 






She Rides Like the Wind: The Story of Alfonsina Strada
Joan Negrescolor
Little Gestalten, 48 s.
wiek odbiorcy: 3+

 


"Ona jeździ jak wiatr" to historia Alfonsiny Strady, kobiety która kochała  jazdę na rowerze i wytrwale walczyła o możliwość spełniania swoich marzeń.

Alfonsina Strada to kultowa rowerzystka, która już na początku XX wieku ruszyła koło zmian, przełamując barierę myślenia związaną z równouprawnieniem. Znana jako Królowa Pedałów, oparła się konformizmowi i w 1924 roku wzięła udział w prestiżowych wyścigu Giro D Italia, a potem w wielu innych. Bogato ilustrowana książka,  wypełniona potężnym przesłaniem o niesprawiedliwości, z pewnością pomoże Ci uwierzyć, że czasem wystarczy jedna odważa osoba, żeby zmienić społeczeństwo, uprzedzenia i sposób myślenia.







Finding Francois
Gus Gordon
Penguin Putnam Inc, 40 s.
wiek odbiorcy: 6+


Alice chciałaby mieć kogoś w swoi wieku, z kim mogłaby porozmawiać. Pewnego dnia jej życzenie się spełniła. Dzięki nadziei i roli przypadku, miłości i stracie, dwoje maluchów, którzy siebie potrzebują, odnajduje się nawzajem.

Wzruszająca opowieść wielokrotnie nagradzanego autora i ilustratora Gusa Gordona o samotności, pożegnaniu i wartości przyjaźni afirmujących życie.







En egen flock (Samotne stado)
Maria Nilsson Thore
Bonnier Carlsen, 48 s.

 

Samotny jamnik marzy o przyjacielu. Ale trudno się zaprzyjaźnić, kiedy jest się małym pieskiem? Za każdym razem, gdy jamnik wychodzi na podwórko, gdzie bawią się inne psy, czuje się dziwnie. Jamnik tu nie pasuje i trochę trudno jest mu odnaleźć się wśród innych psów. Wygląda na to, że wszyscy inni świetnie się razem bawią.
Maria Nilsson Thore z ciepłym i świetnie skrojonym poczuciem humoru stwarza cudowną alegorię o przyjaźni w psim świecie. Dzięki niezwykle przyjemnym, szczegółowym ilustracjom czytelnicy zaproszeni są do rozważań na temat przyjaźni: Jak bardzo musisz się dostosować, żeby zostać zaakceptowanym i docenionym przez innych? Co to jest stado? I czy naprawdę musicie być tacy sami, żeby być przyjaciółmi?A może wszystko może dobrze działać, jeśli jesteście trochę inni - na przykład jak jamnik i pudel?



Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców.  Tłumaczenie: Mała czcionka.

8/19/2020

Była raz starsza pani

 

Była raz starsza pani, tekst tradycyjny, il. Abner Graboff, Kropka 2020.

 Mamy to! Przekład na język polski  kultowego angielskiego wiersza "There was an Old Lady Who Swallowed a Fly" można śmiało porównać do przetłumaczenia "Rzepki" Tuwima na język obcy. Porównanie nie jest zresztą przypadkowe. Oba wiersze łączy nie tylko ogromna popularność i epoka powstania, ale również charakterystyczna łańcuszkowa struktura.

Absurdalna historyjka o starszej pani, która połyka muchę, a następnie podejmuje kolejne drastyczne kroki konsumpcyjne, żeby pozbyć jej się z brzucha, doczekała się mnóstwa wydań, wersji i reinterpretacji. W naszym domu szczególną estymą cieszy się wersja muzyczna, skoczna i wpadająca w ucho, spopularyzowana w latach 50. przez amerykańskiego aktora i piosenkarza folkowego Burla Ivesa. Dołączona w postaci płyty do kolorowego picturebooka, już na zawsze narzuciła nam swój galopujący rytm czytania. Wbiła się w głowy jak "Jedzie pociąg z daleka", którego nie sposób recytować, zapominając o tradycyjnej melodii. Ostateczna wersja wiersza przypisywany jest Rose Bonne, ale pierwotny autor nie jest znany.

Polskie tłumaczenie autorstwa Emilii Kiereś ukazało się w graficznej interpretacji Abnera Graboffa. Amerykanin, syn pary rosyjskich emigrantów, narysował "Starszą panią" na początku lat 60. Był już wtedy dość znanym i cenionym artystą, ale kariera ilustratorska nie przynosiła mu wystarczających dochodów, by na jej rzecz porzucić pracę w komercyjnym edytorstwie. Graboff podszedł do specyficznej, kumulatywnej struktury wiersza bardzo niestandardowo. Poszczególne wydłużające się zwrotki, w których pojawiają się kolejne zwierzęta i charakterystyczny refren: "Dziwne, że nie umarła", wymuszają skojarzenie z wyliczanką. Ilustrator nie skorzystał jednak z okazji do podkreślenia powtarzalności. Skoncentrował się na plamie, kontraście i poczuciu humoru.

Tłumaczenie Emilii Kiereś bardzo wiernie oddaje treść wiersza. Autorka nie skorzystała z przysługującego jej prawa do dokonania wolnego przekładu, które Stanisław Barańczak w swoim eseju: ">Rice pudding< i kasza manna" uzasadniał chęcią lub koniecznością „wpaso­wania tekstu słownego w sztywne ramy tekstu muzycznego", dlatego "Była raz starsza pani" nie zaśpiewamy sobie na melodię Allana Millsa. Mimo to cieszę się, że po tylu latach tekst trafia w ręce polskiego czytelnika i ma szansę stać się kolejną ulubioną wyliczanką.








7/27/2020

Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc


Nolens volens, czyli chcąc nie chcąc. Prawie 100 sentencji łacińskich i kilka greckich, Zuzanna Kisielewska, il. Agata Dudek i Małgorzata Nowak, Wydawnictwo Druganoga 2020.

O łacinie w szkołach mówią ostatnio wszyscy lecz mało kto wspomina o premierze wydawnictwa Druganoga. A szkoda, bo świetna książka mogłaby stanowić niezłą zachętę do nauki nowego przedmiotu. "Nolens volens" to przede wszystkim publikacja bardzo efektowna. Szalona feeria soczystych kolorów wybucha, kiedy egzemplarz bierzemy do ręki. Nie widać tego na elektronicznych wyświetlaczach, ani gazetowych wydrukach. Stając oko w oko z książką, przekonujemy się, że nie sposób się jej oprzeć.

Elegancki szafir, nasycony pomarańcz i świetlista żółć to dość odważny strój dla książki na bardzo klasyczny temat. Kolorystyczne odcięcie idzie w parze z kontrastem treści i formy. To bardzo ciekawe podejście projektowe sprawiło, że książka już na wstępie nabrała lekkości. To ważne, bo temat starożytnych sentencji nie jest bliski współczesnym nastolatkom. Swoją drogą, Zuzanna Kisielewska, autorka książki, zrobiła kawał dobrej roboty, bo zebrane przez nią znane (głównie łacińskie) cytaty okrasiła ciekawym tłem historycznym i kulturowym. Dzięki temu mamy okazję dowiedzieć się dlaczego kości zostały rzucone, komu przysłużyło się odkrycie Archimedesa albo co mieszkańcy Amsterdamu sądzą o sikaniu pod wiatr. W efekcie, napisany lekkim i przystępnym stylem tekst można czytać w sposób ciągły, praktycznie bez zmęczenia, chociaż istnieje również opcja skorzystania z wygodnego indeksu.

To pierwsza tego typu książka na polskim rynku skierowana do młodego odbiorcy, która na dodatek sprawnie przełamuje pokutujący od lat stereotyp, że łacina to język martwy, hermetyczny, a co najważniejsze, nie mający zastosowania współcześnie. Do tej pory z przywracaniem jej do świata żywych doskonale radziła sobie Małgorzata Musierowicz ustami dziadka vel taty Borejko, dzięki temu wiele czytelniczek, zwłaszcza tych dorastających pod koniec XX wieku, kojarzyło sporo łacińskich sentencji. Jednak i ta saga przechodzi już do literackiego lamusa. Dowcipne, często nieco groteskowe rysunki Agaty Dudek i Małgorzaty Nowak znoszą kulturę klasyczną z wysokiego piedestału, czyniąc to z szacunkiem i klasą. Warto podsunąć "Nolens volens" nastolatkom, warto przeczytać samemu. Zakupiona i postawiona na półce nie zniknie pośród innych okładek. Co do tego nie ma wątpliwości.






7/20/2020

Ruby Redfort


Ruby Redfort. Spójrz mi w oczy, Lauren Child, tł. Ewa Rajewska, Wydawnictwo Dwie Siostry 2020.

Lauren Child nieodwołalnie i przede wszystkim kojarzy się z Charliem i Lolą. Seria picturebooków o ciekawskiej parze dzieciaków zyskała uznanie jurorów (Kate Greenaway Medal 2000), ogromną popularność wśród czytelników oraz doczekała się animowanej wersji. Ruby Redfort to zupełnie nowe oblicze autorki. Mały James Bond w spódnicy ma szansę stać się ulubioną bohaterką początkujących czytelników, którzy właśnie kończą przygodę z "Lassem i Mają".

 
"Ruby Redfort" bezpiecznie plasuje się w kategorii lekkiej przygodówki z kryminalnym zacięciem. Z jednej strony spokojne środowisko amerykańskich sfer wyższych lat 70., z drugiej tajna agencja wywiadowcza i groźna szajka przestępcza, a w centrum niepozorna nastolatka o ponadprzeciętnej inteligencji i dużym sprycie. Jeśli dodać do tego sprawdzonego kumpla, kamerdynera - kryptoagenta i totalnie pustych, słabo kojarzących rodziców, akcja może ruszyć do przodu. "Spójrz mi w oczy" nie jest jednak książką, która zaskakuje oryginalnością. Czyta się lekko, choć miejscami wydaje się być odrobinę przeszacowana objętościowo i łatwo stracić zainteresowanie fabułą. Konwencja zdaje się sięgać nieco dalej niż zwykły kryminał, brnąc nieco w zamierzony lub przypadkowy pastisz, który dorośli czytelnicy z łatwością zauważą, dzieci być może nie. Antypedagogiczne zacięcie autorki obarcza dojrzałych bohaterów zestawem przeróżnych wad, co sprawia, że Ruby działa praktycznie w pełnej wolności, ciesząc się niezależnością i twórczym impetem.

Interesujący dodatek, który książce przydał smaczku a mnie przyprawił o zawrót głowy to szyfr. Żeby rozszyfrować część tajnej korespondencji, trzeba znaleźć drogę do klucza, posługując się wskazówkami ukrytymi w książce. Zadanie tylko z pozoru wydaje się łatwe (dziękuję Dwóm Siostrom za pomoc :)), a w rzeczywistości wymaga mnóstwa cierpliwości i samozaparcia, bo klucz schowany jest w tekście w jednym miejscu i łatwo go przeoczyć. Osiągnięcie celu daje jednak wiele satysfakcji i budzi ochotę na więcej.

7/10/2020

Books, Bücher, Libros, Livres // czerwiec 2020



Mini Rabbit Must Help (Mały królik musi pomóc)
John Bond
Harper Collins Children's Books, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+


Mały Królik musi wysłać bardzo ważny list.
Mały Królik bardzo lubi pomagać.
Mały Królik nie zgubi listu, będzie bardzo ostrożny i z pewnością się nie spóźni...

Kolejna przezabawna historia z temperamentnym Małym Królikiem w roli głównej, dowcipnie i pięknie napisana i narysowana przez Johna Bonda. Autor zadebiutował w 2018 roku pierwszą częścią przygód Małego Królika.









Bara rumpor på stranden (Same pupy na plaży)
Annika Leone & Bettina Johansson
Lilla Piratförlaget, 32 s.
wiek odbiorcy: 3+ 

Mira, mama i tata pojechali na wakacje do Włoch. Mira nie może się doczekać pływania w dużym morzu i testowania swojego nowego cyklopa. Ponieważ w wodzie nie ma rekinów… czy na pewno? Tata nie chce kąpać się na plaży, na której jest tłok - słyszał o ładnej plaży, na którą chodzą tylko Włosi. Ale tam nie jest jak w domu. Czy przypadkiem nie wylądowali na plaży ze zbyt wieloma gołymi pupami?

Wydana w 2019 roku książka obrazkowa Anniki Leone i Bettiny Johansson "Same pupy" okazała się dużym sukcesem wydawniczym. "Same pupy na plaży" nie zawiedzie żadnego czytelnika: ani dziecka, ani dorosłego!

Eine Woche drin (Tydzień w domu)
Nadia Budde
Limitierte Auflage Budde 2020, 14 s.

"Tydzień w domu" to nowa książka Nadii Budde poświęcona kwarantannie. Czy przymusowy areszt domowy nie jest marzeniem każdego kanapowca? Nie ma przedszkola, szkoły, biuro jest zamknięte. Tylko zostać w domu, zwinąć się w kłębek, położyć się w łóżku lub na kanapie. Dzieci i ich rodzice zmieniają się w nowe formy egzystencji.


 

Desvio (Zmiana trasy)
Ana Pessoa & Bernardo P. Carvalho
Planeta Tangerina, 200 s.
wiek odbiorcy: 14+




Jest lato. Rodzice pojechali na wakacje. Przyjaciele też. Dziewczyna poprosiła o przerwę. Miguel ma dom dla siebie. Ogląda telewizję, gra na komputerze, czyta książkę. Świat wydaje się być zanurzony w upale. „Chcę tylko, żeby nic się nie wydarzyło. Niech wszystko pozostanie takie, jakie jest. Bardzo cicha planeta. Ze swoim prawem grawitacji i zasadami ruchu drogowego". Którędy prowadzi trasa? 





Summer Spirit (Duch lata)
Elizabeth Holleville
Nobrow, 256 s.



Lato dla Louise oznacza piasek, fale i… zjawiska nadprzyrodzone. Każde wakacje spędza w domu swojej babci, razem ze starszą siostrą, kuzynami i psem Rodin. Jednak w tym roku jej plany na relaks i czytanie komiksów na plaży zostaną wywrócone do góry nogami przez złośliwego ducha, znudzonego koniecznością nawiedzania ciągle tego samego domu. Podczas gdy inne dziewczyny koncentrują się na letnich miłościach i problemach nastolatków, Louise odnajduje schronienie w nowej,  paranormalnej przyjaźni. Zdeterminowana, by uciec od zgiełku i po prostu cieszyć się wakacyjną przerwą, orientuje się, że jest to trudniejsze niż się spodziewała…  






Drawing on Walls: A Story of Keith Haring (Rysowanie na ścianie: opowieść o Keith Haringu)
Matthew Burgess, il. Josh Cochran
Enchanted Lion Books, 64 s.
wiek odbiorcy: 6+



Kultowy, popartowy i graficiarski styl Haringa przekształcił wizerunek nowojorskiego metra lat 80. Rysunki wykonane białą kredą na matowym czarnym papierze zwracały uwagę w niewykorzystanej przestrzeni reklamowej podziemnej kolejki. Haring, członek społeczności LGBTQ, zmarł tragicznie w wieku trzydziestu jeden lat z powodu powikłań związanych z AIDS. Książka zilustrowana przez Josha Cochrana, specjalisty od jasnych, gęstych, koncepcyjnych rysunków to szczera opowieść napisana w hołdzie dla życia i twórczości Haringa.

 Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. 
 Tłumaczenie: Mała czcionka.