7/31/2019

#instant / Niebieska Kapturka



- Miej się na oriencie, Kapturko, bo las pełen jest dziwnych typów - rzuciła mama.
- Na luzaku, ogarniam trasę - uspokoiła Kapturka.

Gdyby nie fakt, że od 11 lat mam syna, nigdy bym nie uwierzyła, że ktoś naprawdę mówi jak Niebieska Kapturka. Gdyby nie to, że od 11 lat mam syna, nie przyszłoby mi do głowy, że sama będę mówić w ten sposób. Tymczasem w zaciszu domowego kwadratu, sypię hajsem na męski wypad z ziomami, pytam jak długo zamierza jeszcze nerdzić na konsoli, a gdy kampi się w domu, wyrzucam na rower.
Eszkere! Luzik! Obczajamy sprawę, a przy "Niebieskiej" całą rodziną sikamy ze śmiechu. Ten swoisty literacki "inside joke" to dla nas okazja, żeby poczuć się wyróżnionymi. Wszak przeczytać "Kapturkę" bez słowniczka i zrozumieć każde słowo to nie lada wyzwanie. Ale język slangu młodzieżowego również zasługuje na swoje miejsce w literaturze. Zwłaszcza podany żywo i autentycznie. Słowem: Hasztag prestiż!!! 

Niebieska Kapturka, Sztybor, Piotr Nowacki & Łukasz Mazur, Tashka 2016.

7/27/2019

Na dworze


Na dworze. Przewodnik dla odkrywców przyrody, Maria Ana Peixe Dias, Inês Teixeira do Rosário, il. Bernardo P. Carvalho, tł. Tomasz Pindel, adapt. Mikołaj Golachowski, Dwie Siostry 2019.

Od miesiąca wertujemy z Sadzonką "Na dworze". Czytamy, sprawdzamy, najgorętsze niusy przekazujemy dalej innym członkom rodziny. Mam wrażenie, że książka trafiła na odpowiedni moment i nie mam tu jedynie na myśli letniej pory. Narracja jest idealnie skrojona na potrzeby siedmiolatki, a może to siedmiolatka jest wymarzonym konsumentem tak pomyślanej książki.

Elegancka materiałowa oklejka, matowy papier, niebieska wyklejka z przodu, pomarańczowa z tyłu, perfekcyjnie dobrana niebieska kapitałka i utrzymane w tej samej, naprzemiennej kolorystyce rysunki. Przyjemny retro-klimat książki dobrze komponuje się z nowocześnie zaprojektowaną treścią i bardzo przystępną narracją. Nie sposób nie powiedzieć tego już na samym wstępie: "Na dworze" mimo swej objętości (ponad 300 stron), "niekolorowych" ilustracji i zaawansowanej informacyjnie treści, nie przestaje być ani na moment książką przystępną dla kilkulatka.

Autorki obierają ciekawą strategię wspólnego odkrywania przyrody. Bezpośrednie zwroty do czytelnika, porady i wskazówki, liczne rysunki ilustrujące przykłady, ciekawe anegdoty, a wreszcie podpowiedzi atrakcyjnych aktywności czynią z "Na dworze" prawdziwy przewodnik. Dzięki takiej formule, znalezione w lesie piórko szybko zidentyfikowałyśmy jako lotkę z ogona i pozbyłyśmy się wątpliwości, czy nie jest to przypadkiem element skrzydła. Wyeliminowałyśmy również w naszym ogrodzie gałęzie, które nie nadają się do powieszenia huśtawki. Faktem jest, że "Na dworze" gromadzi przede wszystkim informacje przydatne: jak i gdzie przygotować domek dla ptaków, jakie płazy żyją w Polsce i jak je odróżnić, ciekawe: kto jeszcze może mieszkać w mrowisku, z czego robi się korki do butelek i niezbędne: czym są i jak rozpoznać fazy księżyca.

Polskie akcenty to efekt doskonałej współpracy Wydawnictwa Dwie Siostry i portugalskiego wydawcy - Planeta Tangerina. Niemała praca została włożona w to, by polski czytelnik ani na chwilę nie odczuł, że książka pierwotnie opowiadała o środowisku naturalnym innego rejonu świata. I choć pojawiają się również informacje spoza naszego podwórka, zawsze są one opatrzone odpowiednim komentarzem. Zresztą już pobieżne przewertowanie Sieci potwierdziło moje przypuszczenie, że nie tylko polska edycja, ale na przykład również brytyjska doczekała się adaptacji zgodnych ze środowiskiem przyrodniczym regionu. Zmiany są na tyle daleko posunięte, że w polskim wydaniu znajdziemy na przykład dorysowany przez portugalskiego ilustratora liść klonu zwyczajnego, owoce jarzębiny a nawet rodzime motyle na kolorowych planszach w środku książki. Zmiany odnoszą się również do całych fragmentów tekstu, opowiadających o polskich regionach, ciekawych miejscach, pomnikach przyrody i specyfice środowiska. Wydawca zadbał również o docenienie różnorodności języka, wypuszczając na rynek małopolski egzemplarze opatrzone banderolą z tytułem: "Na polu".

Adaptacja naprawdę robi wrażenie i wydaje się być ewenementem na rynku dziecięcego non-ficition. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że sama w sobie stanowi wartość i jest świadectwem ogromnej dbałości. Biorąc również pod uwagę bardzo liczne nagrody przyznane przez międzynarodowe gremia, w tym prestiżową Bologna Ragazzi "Opera Prima" Award, jest to książka, której nie powinno zabraknąć w roli towarzysza rodzinnych wypraw i spacerów.

wersja polska


wersja brytyjska

wersja polska

wersja brytyjska

wersja portugalska



7/19/2019

Księga pytań



Księga pytań, Pablo Neruda, il. Isidro Ferrer, tł. Filip Łobodziński, Wydawnictwo Tako 2018.

"Księga pytań" została znaleziona wśród kilku rękopisów leżących na biurku Pabla Nerudy, tuż po jego śmierci. Znamienne, że swoistym testament poety został ubrany w formę pytań. Dziecięca ciekawość towarzyszyła mu do końca. I może dlatego, choć nie jest to książka ściśle dla dzieci, trafiła pod skrzydła wydawnictwa Tako.

Pablo Neruda, chilijski poeta, laureat Nagrody Nobla oraz Isidro Ferrer, hiszpański projektant i ilustrator - dzieli ich 60 lat, łączy "Księga pytań". Gdyby chcieć na serio potraktować ten tytuł, należałoby na nim poprzestać i serdecznie polecić książkę czytelnikom. Poetycki kwestionariusz Nerudy wraz z fotograficznymi kolażami i instalacjami Ferrera nie jest bowiem książką, która domaga się odpowiedzi, wyjaśnień i omówień.

316 pytań zgromadzonych w 74 wierszach otwiera nieprzebraną liczbę mniej lub bardziej prawdopodobnych scenariuszy, które sprawiają, że wyobraźnia szybuje w najbardziej nieprzewidywalnych kierunkach. Neruda opiera się pokusie zadawania pytań egzystencjalnych, jest szalenie niepokorny, w sposób, który nie boi się śmieszności. W prostych, poetyckich, retorycznych pytaniach nie stara się też czytelnika postawić do pionu, ani omieść spojrzeniem starca, który doświadczenie życia nosi z dumą i pewnością siebie. Mówi się, że u Nerudy ciekawość dziecka spotyka się z doświadczeniem dorosłego. Doświadczeniem, które wiąże się jednak nie z szukaniem odpowiedzi, ale umiejętnością trafnego zadawania pytań.

Towarzyszące poezji noblisty instalacje Ferrera tworzą drugą warstwę znaczeniową książki, która koresponduje z pierwszą na poziomie sensów i motywów, a nie poprzez próbę prostego odzwierciedlania. Ferrer tworzy własną historię, równie abstrakcyjną, totalną i poruszającą, ale działającą na zmysły za pomocą faktury, przestrzeni i wszystkiego co znajduje się poza kadrem. Pełna niedopowiedzeń opowieść jaką snuje artysta ma wiele z Nerudowskich pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Ferrer zaprasza zresztą Nerudę do swojej historii jak do teatru (niemal) jednego aktora. Obecny w tekście i w żartobliwy sposób ujęty w obrazie poeta, podkreśla jeszcze bardziej dystans autora do całej koncepcji książki. Trudno przewidzieć, czy gdyby sam o tym decydował, zdobyłby się na niego z łatwością, czy byłby skłonny do tak daleko posuniętej autoironii.

"Księga pytań" to książka totalna, która mimo swej niewielkiej objętości, zabiera czytelnika w podróż długą i pełną przygód, mądrą choć nie pouczającą, piękną choć nie pozbawioną rys. Pełną pytań trudnych niezależnie od wieku, ale ujętych w wyjątkowo zapraszającą formułę, otwartą na eksperymentowanie i zabawę.






7/13/2019

Niedoparki




Niedoparki, Pawel Šrut, il. Galina Miklínová, tł. Julia Różewicz, Afera 2012.

Czeskie „Niedoparki” wyprzedziły o kilka lat pojawienie się „Skarpetek” Justyny Bednarek, jednak mimo ekranizacji i trzech tomów nie zdobyły sobie w Polsce równej popularności. Być może dlatego, że nie jest to książka dla dzieci, a przynajmniej nie dla tych najmłodszych.

Moja lokalna biblioteka lubi zaskakiwać nietypowym umiejscowieniem różnych tytułów. Kiedy, po przeczytaniu naszego domowego pierwszego tomu,  na wyraźną prośbę Sadzonki szukałam na półkach drugiej części „Niedoparków”, znalazłam je w sekcji dla kilkulatków. To właśnie wtedy poważnie zaczęłam się zastanawiać, kto tak naprawdę jest adresatem książki. 


Opowieść o stworzeniach trudniących się kradzieżą pojedynczych skarpetek, z pozoru wyglądała na przyjemną lekturę do poduszki. Szybko przekonałam się, że jestem w błędzie, gdy przyszło mi tłumaczyć Sadzonce zawiłości mafijnego światka, a czasem wręcz ignorować aluzje do używek i miłosnych perypetii bohaterów. „Niedoparki” to historia należąca do nurtu kryminalnych, bo i sami bohaterowie, drobni złodziejaszkowie lub całkiem grube ryby mafijnego biznesu, z miłymi stworkami o łagodnym usposobieniu mają niewiele wspólnego. I choć w gruncie rzeczy wzbudzają sympatię, a ich intrygujący świat, znajdujący się na peryferiach ludzkich mieszkań, wciąga bez reszty nawet kiepsko zorientowaną w temacie siedmiolatkę, nie jest tu miło i bajkowo, ale całkiem ponuro, niebezpiecznie i w autentyczny sposób szemranie.


Kto ma skarpetki ma władzę. Barwna społeczność niedoparków to świetna alegoria kryminalnego półświatka.  Paweł
Šrut pokazuje zarówno zdegradowanych szefów jak i zdobywających popularność bossów, specjalistów od nietypowej roboty, młodych gniewnych i naiwniaków szukających wrażeń. W tym świecie pełnym fałszu, niedoparek może liczyć tylko na siebie i najbliższych przyjaciół.
Fabułę książki śledzimy u boku sympatycznego Hihlika, młodego niedoparka, którego rodzice, para zapalonych naprawiaczy świata, od lat przebywa na misji humanitarnej w Afryce. Głównego bohatera trudno jednak uznać za kluczową postać historii.
Šrut często zmienia wątki, raz jest tu, za chwilę gdzie indziej. Krótkie rozdziały i szybka akcja to wabik, który przyciąga uwagę nawet tych najmłodszych. Podobnie duża liczba ilustracji i ozdobne, skarpetkowe inicjały. Jednak język jakim napisana jest książka nie jest prosty i przystępny. Oscyluje wokół powieści młodzieżowej, wartkiej, ale nasyconej aluzjami.

Być może to właśnie zwodnicza architektura książki sprawiła, że bibliotekarze wcisnęli „Niedoparki” do działu dla najmłodszych, a matki w dobrej wierze zaczęły czytać je siedmiolatkom. I wszystko wskazuje na to, że będą czytać dalej, bo skarpetkowa epidemia wybuchła na dobre. Za sprawą Pavla
Šruta i oczywiście Justyny Bednarek.





 

7/02/2019

Books, Bücher, Libros, Livres // czerwiec 2019



The Tree Keepers: Flock (Opiekunowie drzew: Stado)
Gemma Koomen
Frances Lincoln Children's Books, 40 s.
wiek odbiorcy: 4+


Na skraju lasu rośnie ogromne drzewo. Jeśli zajrzysz między gałęzie, zobaczysz małe dzieci, wzrostem nie większe niż twój kciuk, z główką wielkości laskowego orzecha.

Zamiast bawić się z głośną hałastrą Opiekunów Drzew, Sylvia woli być sama. Pewnego dnia w swojej kryjówce znajduje zagubionego pisklaka. Czy kiedy między dziewczynką a ptakiem zacznie rodzić się przyjaźń, Sylvia zrozumie, że czasem lepiej jest mieć kogoś z kim można być razem?

Debiutancki picture book Gemmy Koomen  to hołd oddany przyjaźni i wspólnocie.










Plastic: past, present, and future
Eun-ju Kim, il.  Ji-won Lee
Scribe UK, 36 s.
wiek odbiorcy: 6+


Świat każdego roku zużywa ponad 300 milinów ton plastiku. Kiedy zaczęliśmy to robić? I dlaczego? Dokąd wędrują plastikowe śmiecie?

Podróż przez cykl życia plastiku - jak produkuje się i recyklinguje plastik, w jaki sposób wykorzystywaliśmy go w ostatnim stuleciu, w jaki sposób zużycie plastiku i zanieczyszczenia z nim związane wymknęły się spod kontroli i co z tym możemy zrobić.












Dolly Parton
Maria Isabel Sanchez Vegara, il. Daria Solak
Frances Lincoln Children's Books, 32 s.
wiek odbiorcy: 4+


Mała Dolly dorastała w Tennessee, w rodzinie tak biednej "jak mysz kościelna". Zaczęła występować bardzo wcześnie, śpiewając w lokalnej rozgłośni i telewizji. Po ukończeniu szkoły przeprowadziła się do Nashville, żeby zrealizować swoje marzenie o śpiewaniu. Mimo że menadżer sugerował jej repertuar popowy, poszła za głosem serca i zaczęła pisać i śpiewać piosenki country. To był dobry wybór. Dolly została znaną gwiazdą, ale nigdy nie zapomniała skąd pochodzi.
Obecnie korzysta ze swojego majątku, żeby nieść pomoc ludziom, dzieciom i zwierzętom w potrzebie.
Poruszająca historia, opatrzona  jest wysublimowanymi artystycznie ilustracjami Darii Solak oraz linią biografii artystki i autentycznymi fotografiami.






Return to Wonderland (Powrót do Krainy Czarów)
Peter Bunzl, Pamela Butchart, Maz Evans, Swapna Haddow, Patrice Lawrence, Chris Smith, Robin Stevens, Lauren St John, Lisa Thompson, Piers Torday, Amy Wilson
Macmillan Children's Books, 240 s.
wiek odbiorcy: 9+


Skorzystaj z okazji, by dzięki niesamowitej kolekcji opowiadań współczesnych autorów literatury dla dzieci powrócić do Krainy Czarów.

Zejdź do króliczej nory, by sprawdzić co dzieje się w Krainie Czarów, gdy nie ma w niej Alicji. Czy królowa nadal rządzi żelazną ręką? Czy Szalony Kapelusznik wciąż pije herbatę? I czy Dyludyludi i Dyludyludam rozstrzygną ostatecznie swój spór?











The Hideout (Kryjówka)
Susanna Mattiangeli, il. Felicita Sala
Abrams Books for Young Readers, 40 s.
wiek odbiorcy: 4+


 Czas już iść, ale Hanny nigdzie nie ma. Jest w parku. Ma tam mnóstwo do zrobienia. Musi zbierać gąsienice i patyki, zrobić łuk i strzały, zbudować łóżko z liści. Głęboko w krzakach tworzy sekretną kryjówkę dla siebie i swojego towarzysza - Dziwnego Włochatego Stwora. Razem przykucają nad ogniskiem, zagubieni we własnym, małym świecie. Lecz nagle czyiś głos przebija się przez gałęzie. Wyraźnie słychać wołanie: "Gdzie jesteś?".
Hanna odsuwa papier i czytelnik dowiaduje się, że dziewczynka zginęła nie w parku, lecz w swoim rysunku.

Zjawiskowa, liryczna książka pobrzmiewająca echem "Tam gdzie żyją dzikie stwory", pokazuje siłę wyobraźni i przenosi nas do nowych światów.










Owen and the Soldier (Owen i żołnierz)
Lisa Thompson, il. Mike Lowery
Barrington Stoke, 96 s.
wiek odbiorcy: 8+


Rozpadający się kamienny żołnierz siedzi na ławce w parku. Tylko Owen rozumie, jak jest ważny. W domu, Owen i jego mama ciągle się kłócą i chłopak nie ma z kim rozmawiać. Kryjąc się w parku, Owen czuje się wolny. Kiedy powierza swoje zmartwienia zmęczonemu wojną żołnierzowi, te momentalnie znikają. Ale nikt nie troszczy się o żołnierza, a rada miasta chce go usunąć. Tylko Owen może go uratować. Czy będzie miał dość odwagi, by zabrać głos, zanim będzie za późno? Wzruszająca historia o stracie i pamięci, autorstwa Lisy Thompson, wielokrotnie nagradzanej autorki "The Goldfish Boy" (Chłopiec złota rybka"). Przeznaczona szczególnie dla czytelników 8+, mających trudności z czytaniem.






* Zamieszczone opisy książek oraz zdjęcia pochodzą z materiałów wydawców. 
   Tłumaczenie: Mała czcionka.

6/27/2019

Rok, w którym nauczyłam się kłamać



Rok, w którym nauczyłam się kłamać, Lauren Wolk, tł. Sebastian Musielak, pr. okł. Aleksandra Cieślak, Dwie Siostry 2019.

"Rok, w którym nauczyłam się kłamać". Polski przekład tytułu mówi znacznie więcej niż angielskojęzyczne "The Wolf Hollow" - Wilczy Jar. Książka okrzyknięta następczynią "Zabić drozda" Harper Lee, mierzy się z tematem dziecięcej niewinności w sposób bezkompromisowy. Lauren Wolk pokazuje, że prawda nie zawsze zwycięża. Nawet w książce dla młodszych nastolatków.

Annabelle mieszka w Wilczym Jarze od zawsze. Wydaje się, że sielanki dzieciństwa na pensylwańskiej wsi nic nie jest w stanie zaburzyć. Jednak gdy w szkole pojawia się Betty, a za jej przyczyną bezrozumna, pierwotna przemoc, Annabelle przechodzi pierwszą inicjację w dorosłość. Kiedy zaś Betty ginie bez wieści, a podejrzenie pada na samotnika Toby'ego, Annabelle po raz drugi podejmuje dorosłe wyzwanie obrony bezpodstawnie oskarżonego przyjaciela.

Akcja powieści rozgrywa się w pierwszej połowie lat 40. XX wieku, ale echa wojny docierają do małego amerykańskiego miasteczka prawie wyłącznie za sprawą radia. W sposób fizyczny wojna zabiera dwóch jego mieszkańców, którym nie udaje się cało wrócić z frontu. W perspektywie ogromu wojny - zaledwie dwóch. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że fala zdarzeń, jaką wywołuje przybycie nastoletniej Betty, również zbiera plon dwóch żyć. Książka Lauren Wolk pełna jest podobnych symbolicznych akcentów, które autorka przemyca z godną pozazdroszczenia swobodą: okrucieństwo Hitlera, ludzi polujących na wilki, dziewczyny z satysfakcją mordującej przepiórkę, pogrążonych w żądzy odwetu mieszkańców miasteczka, a wreszcie Betty, dla której przemoc i kłamstwo początkowo jest formą rozrywki, a następnie rewanżu.

Wielowarstwowość fabuły spięta jest osobą głównej bohaterki - Annabelle, która przefiltrowuje całą historię za pomocą dziecięcej wrażliwości, ale jej spojrzenie niepozbawione jest jednak komentarza dorosłej kobiety. Właśnie te fragmenty sprawiają, że debiutująca jako pisarka dziecięca Lauren Wolk, wydaje się mało przekonująca w swym kodzie literackim jaki dobiera dla młodego czytelnika. Odniesienia i nawiązania, których musi dopatrzeć się dziecko, żeby w pełni docenić walory opowieści mają swoją wagę, którą prawdopodobnie zauważy dopiero dorosły odbiorca. Wolk wzorem Lee bierze na warsztat pewien rodzaj społecznego linczu, emocji jakie udzielają się zbiorowości, psychologii tłumu w obliczu wydarzeń niepodlegających łatwej ocenie. Mimo pokrewieństwa czasu i miejsca akcji, Wolk rezygnuje jednak z pokazywania konfliktu na tle rasowym. Jej kozioł ofiarny - Toby -  to po prostu Inny. Wyrzucony poza nawias społeczności przybysz znikąd.

Toby nie jest jednak drugim Tomem z "Zabić drozda", podobnie jak Annabelle nie jest drugą Skaut. Wolk ma swój własny pomysł na książkę, dzięki czemu "Rok, w którym nauczyłam się kłamać" jest książką autentyczną i nienachalną w swojej wymowie.Wyciąga na światło dzienne nie tylko temat prześladowań, ale również a może przede wszystkim, złożoność natury kłamstwa, które w przypadku Betty pokazuje swoje negatywne, a w osobie Annabelle pozytywne oblicze. Kłamstwa, którego konsekwencje są najlepszym świadectwem wagi wypowiadanych słów.





6/16/2019

Top car



Top car, Davide Cali, il. Sébastien Mourrain, tł. Paweł Łapiński, Kinderkulka 2019.

Rzadko zdarza mi się trafić na książkę lekką i bezpretensjonalną, a jednocześnie tak trafnie i bez oporów punktującą przywary współczesnego życia. Konsumpcjonizm to temat dość niewygodny, zwłaszcza że dotyka wielu, jeśli nie zgoła wszystkich. Cali i Mourrain nie popadają w dydaktyzm, a jednocześnie tworzą picturebook wybitnie moralizatorski. Jak pogodzić tę sprzeczność? Szczerością i humorem.

Ujmujący minimalizm rysunków Sébastiena Mourraina, to szczególny wyróżnik "Top Car". Perypetie pewnego Marcela, faceta w średnim wieku, który marzy o nowym aucie, obserwujemy jakby z ukrycia. Ilustracje podają tylko tyle szczegółów, ile potrzeba do trafnego zinterpretowania historii i aż tyle, by poczuć jej nieco staroświecki klimat. Specyficzny vintage to zresztą chyba właśnie ta zasłona, która kryje przecież tak współczesny problem pogoni za lepszym i jeszcze lepszym. Bez możliwości zaspokojenia.

Szczegółowa wiwisekcja w obiektywie Mourraina spotyka się z bardzo wyważoną trzecioosobową narracją Davida Cali. Mimo że nie dokonuje się w niej ocena głównego bohatera, a na koniec nie pada żadne podsumowujące zdanie, każdy czytelnik, który w swoim życiu skonfrontował się już z problemem wartości pieniądza, zrozumie na czym polega tragizm Marcela.

Davide Cali znany jest w Polsce z wartościowych, dobrze spointowanych historii. Mistrzowska lapidarność fabuły  i trafna diagnoza, to wyróżnik zarówno "Wroga", "A ja czekam...", jak i "Nie odrobiłem lekcji, bo..." oraz "Spóźniłem się do szkoły, bo". "Top car" sprawił nam dużą czytelniczą przyjemność, a jego gorzkie przesłanie osłodziła nam ilustracja z ostatniej strony okładki. Czyżby jednak była nadzieja dla Marcela i dla nas? Sprawdźcie sami.









6/12/2019

12 miesięcy byliśmy szczęśliwi (a potem nam było już tylko wesoło)


12 miesięcy byliśmy szczęśliwi (a potem nam było tylko wesoło), Agnieszka Wolny-Hamkało, il. Agata Juszczak, Hokus-Pokus 2019.

"Trzeba pisać białym wierszem! Białym wierszem, nie rymować!" - radziła Emma Tacie Muminka, gdy ten pisał swoją pierwszą sztukę. Agnieszka Wolny-Hamkało odważnie idzie za radą. "12 miesięcy byliśmy szczęśliwi" dopieszcza nas poetycko, ale bez rymów. Jak to tak do dzieci bez rymów? A tak to.

Pierwszy raz mam książkę, która sprawia wrażenie permanentnie zakurzonej. Aksamitnie matowa okładka nie ślizga się pod ręką. Czerń nie osiąga swojej głębi. Kiedy coś działa bez ustanku, trudno to posprzątać. Coś jak sklep całodobowy, albo autobus na nocnej linii, albo rok. Dwanaście wierszy na dwanaście miesięcy to nieustanny kołowrót zmian, który Agnieszka Wolny-Hamkało napędza siłą swojej fantazji i niestandardowej wręcz wrażliwości. Każdy miesiąc to odrębna postać, opisana za pomocą żywych skojarzeń i zupełnie przedziwnych odniesień. Bajeczny świat, powstający pod piórem autorki ma swój niepowtarzalny klimat, który z każdym kolejnym czytaniem, obudowuje się następnymi poruszeniami wyobraźni pochylonego nad książką czytelnika.

Na początek zaskakuje nas gramatyka. Coś tu nie gra. Czytamy raz, drugi, trzeci.

"Czerwiec wolała być Ulą,
 więc ule zamienia w szafy grające,
w pudła pełne wiatru - w czym
bywa naprawdę stanowcza".

 Kiedy już się przyzwyczajamy, że czerwiec Hamkało jest kobietą, raptem okazuje się, że jest ich więcej. Pani Lipiec śpi w lipie albo na wózku pełnym siana. Na cześć Wrześni (sic!) lisy śpiewają nocą na lisich weselach. Ta nieoczekiwana zabawa językiem ma swój filuterny urok. Sadzonce nie przeszkadza, że lekko zawraca nam w głowach. Lubi zwłaszcza Czerwiec, bo to jej miesiąc urodzin, ale wizja pszczół przenoszących swoje ule nad morze i karmiących plażowiczów kanapkami z miodem, też działa na wyobraźnię siedmiolatki.

Agata Juszczak perfekcyjnie dopełnia wizualną stronę książki. Nie mogę się opędzić od wrażenia, że to dzieło autorskie. Ilustracje nie powtarzają motywów wierszy, idą własną drogą, ale są w pobliżu. Dobrze się czuję w ich wiejskim klimacie. Nieco bardziej ludowym niż wskazywałyby na to teksty.  Dużo w nich starości i samotności, ale pogodnej, jakby pogodzonej ze specyfiką przemijania.

"Dziesięć byłoby za mało. Z trzema miesiącami byłoby
nudno i smutno. Gdyby był jeden, sam by się wykończył
 Ale dwanaście jest w sam raz. (...)"